A więc na ten sezon pożegnałem się ze swoim czołgiem, kosztem roweru znacznie mniejszego i uniwersalniejszego... na uboczu zostały również stare opony: Panaracer Fire FR 2.4. Wcześniej były to moje jedyne opony, "uniwersalne", do wszystkiego - asfalty, chodniki, murki, piaski, ściółki, góry, błoto itd... Czasem się sprawdzały, czasem bluźniłem na nie jak nie wiem :P Do nowego roweru ich już nie założe bo są zbyt klockowate jak na "uniwersal"

Do sedna: poszukuję opon w góry i tylko w góry, gdzie zamierzam spędzać max pare dni w roku. Na jazdę po okolicznych nizinach znajdę coś bardziej adekwatnego. Mają to być jedne uniwersalne opony, które sprawdzą się jak będzie sucho, a jak spadnie deszcz to też będzie dało się jechać (choć za jazdą w bagnie nie przepadam i tego raczej będe unikał). Przypuszczam, że moje Panaracery są takie sobie jak na góry (twarda mieszanka, choć na suchym sobie radziły) i raczej chciałbym je sprzedać i zastąpić czymś lepszym i pewniejszym (chyba że ktoś uważa, że są porównywalne do nowych Maxxisów i Schwalbów - to zostawię :P).
Poszukuję w takim razie czegoś do zastosowania jakie wymieniłem - po prostu góry. Żeby było pewnie i przyczepnie, w górach waga jak najmniej ważna. Jeżeli miał by być to Maxxis - to wiadomo, 42a. Jeżeli Schwalbe - Evo. Kumpel ma Miniony 2,5 i poleca. Ale liczę, że może polecicie mi coś (a może są i fajniejsze opony od Miniona na takie zastosowanie?).
W gre wchodzą generalnie 2 faworytów czyli Schwalbe i Maxxis. Chyba że Continental jest jeszcze czegoś wart. Modele jak i rozmiary pozostawiam do wyboru wam

Z góry dzięki za pomoc,
pozdrawiam!