kawaly o STIRLITZU kto slyszal ten wie o co chodzi :P
Himmler wzywa po kolei swoich współpracowników:
- Powiedzcie dowolną liczbę dwucyfrową.
- 45.
- A czemu nie 54?
- Bo 45!
Himmler zapisuje w aktach "charakter nordycki" i wzywa następnego:
- Powiedzcie dowolną liczbę dwucyfrową.
- 28.
- A czemu nie 82?
- Może być i 82, ale lepsza jest 28.
Himmler zapisuje w aktach "charakter bliski nordyckiemu" i wzywa kolejnego:
- Powiedzcie dowolną liczbę dwucyfrową.
- 33.
- A czemu nie... A, to wy, Stirlitz.
Stirlitz obudził się koło drugiej. Pierwsza też była niezła, pomyślał.
Gestapo obstawiło wszystkie wyjścia, ale Stirlitz ich przechytrzył. Uciekł przez wejście.
Stirlitz wszedł do kawiarni Elefant. - To Stirlitz. Zaraz będzie zadyma - powiedział jeden z siedzących przy stole. Stirlitz wypił kawę i wyszedł.
- Nie - odpowiedział drugi. - To nie on.
- Jak to nie!? To Stirlitz!!! - krzyknął trzeci. Zaczęła się zadyma.
Stirlitz wchodzi do gabinetu Muellera:
- Nie chciałby pan pracować dla radzieckiego wywiadu? - pyta. - Nieźle płacą.
Zszokowany Mueller patrzy podejrzliwie. Stirlitz zmieszany idzie do drzwi. Przystaje:
- Nie ma pan przypadkiem aspiryny? - pyta. Wie, że ludzie zapamiętują tylko koniec rozmowy.
Dom Stirlitza okrążyli gestapowcy. - Otwieraj! - krzyknął Mueller.
- Stirlitza nie ma w domu! - powiedział Stirlitz. W ten oto sprytny sposób Stirlitz już piąty raz przechytrzył gestapo.
Stirlitz szedł nocą przez las. Nagle zobaczył na drzewie świecące oczy.
- Sowa - pomyślał Stirlitz.
- Sam jesteś sowa - pomyślał Bormann.
Wróciwszy do swego gabinetu, Mueller zauważył, że Stirlitz podejrzanie kręci się w pobliżu sejfu. - Co tu robicie, Stirlitz? - srogo zapytał.
- Czekam na tramwaj - odparł Stirlitz.
- W porządku! - rzucił Mueller, wychodząc. Ale na korytarzu pomyślał: Jakiż u diabła może być tramwaj w moim gabinecie? Zawrócił. Ostrożnie zajrzał do gabinetu. Stirlitza nie było.
- Pewnie już odjechał - pomyślał Mueller.
Stirlitz, spacerując nad brzegiem jeziora, ujrzał ludzi z wędkami.
- Wędkarze - pomyślał Stirlitz.
- Pułkownik Isajew - pomyśleli wędkarze.
Stirlitz zobaczył jak banda wyrostków pompuje kota benzyną. Kot wyrwał się, przebiegł kilka metrów i upadł.
- Widocznie benzyna się skończyła - pomyślał Stirlitz.
Berlin. Kancelaria Rzeszy. Wchodzi Himmler do sekretariatu, łapie sekretarkę za dłoń. Ona się cała rozpływa w skowronkach.
"Jutro złapie Panią za co innego!" Wychodzi.
Nazajutrz wchodząc do sekretariatu łapie ją za pierś. "Jutro złapie Panią za co innego!"
Wychodzi. Następnego dnia Himmler wchodzi do sekretariatu. Na biurku leży kartka: "Za ***** mnie nie złapiesz. Isajew."
Stirlitz w końcu odzyskał przytomność i natychmiast zasnął.
Stirlitz pojechał na wielką akcję w Alpy francuskie. Bladym świtem wyszedł przed schronisko, wyjął lornetkę i popatrzył przed siebie. Zobaczył mężczyznę z deskami na nogach i z kijkami w rękach. "Pewnie to narciarz" - pomyślał Stirlitz.
Stirlitz się zamyślił. Spodobało mu się to, więc zamyślił sie jeszcze raz.
Stirlitz pracuje za biurkiem w swoim gabinecie. Nagle, w oknie na przeciwko, spostrzega sowę siedzącą na drzewie. "Ale głupia ta sowa, przecież to środek dnia" trzeźwo myśli Stirlitz. "Sam jesteś głupi" myśli Bormann.
-Ale ma paskudny ryj i do tego uśmiecha się jak dureń od ucha do ucha - pomyślał Bormann spoglądając na Stirlitza - Zaraz, jak mu dam po tej wrednej mordzie...
-A ja się tym czasem tobie odwinę - pomyślał Stirlitz, dalej się uśmiechając.
-A ja na końcu cię tak walnę, że padniesz jak długi - ze złością pomyślał Bormann.
-A ja się zasłonię i skontruję - w odpowiedzi pomyślał Stirlitz.
-A... - mimowolnie pomyślał Bormmann.
-B... - automatycznie pomyślał Stirlitz.
-Ale ich szkolą w tej Moskwie - z uznaniem pomyślał Bormann.
-A coś ty myślał! - pomyślał Stirlitz.
Idzie sobie Stirlitz poboczem drogi. Nagle minął go samochód Bormana. Idzie Stirlitz dalej. Po pewnym czasie znowu minął go samochód Bormana. Stirlitz idzie dalej przed siebie. Znów minął go samochód Bormana. "Rondo..." - pomyślał Stirlitz.
Wysylanie paczki?
hahah inur kawaly o stirlitznie rzadza!!
a tego wczesniej nie slyszalem :P
Berlin. Kancelaria Rzeszy. Wchodzi Himmler do sekretariatu, łapie sekretarkę za dłoń. Ona się cała rozpływa w skowronkach.
"Jutro złapie Panią za co innego!" Wychodzi.
Nazajutrz wchodząc do sekretariatu łapie ją za pierś. "Jutro złapie Panią za co innego!"
Wychodzi. Następnego dnia Himmler wchodzi do sekretariatu. Na biurku leży kartka: "Za ***** mnie nie złapiesz. Isajew."
buahaha dobre
pozdro666
a tego wczesniej nie slyszalem :P
Berlin. Kancelaria Rzeszy. Wchodzi Himmler do sekretariatu, łapie sekretarkę za dłoń. Ona się cała rozpływa w skowronkach.
"Jutro złapie Panią za co innego!" Wychodzi.
Nazajutrz wchodząc do sekretariatu łapie ją za pierś. "Jutro złapie Panią za co innego!"
Wychodzi. Następnego dnia Himmler wchodzi do sekretariatu. Na biurku leży kartka: "Za ***** mnie nie złapiesz. Isajew."
buahaha dobre
pozdro666
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 2 gości