gleby
gleby
heh właśnie wróciłem z trasy.. zaliczyłem glebe na łeb z 1,5 metrowego dropa a potem przygniutł mnie muj ukofany rowerek.. czego efektem był długi bezdech i chwilowa utarata przytomność.. ale chyba wszystko dobrze sie skonczylo bo moge chodzić (tylko boli kręgosłup) i muli mnie strasznie.. chyba obejdzie sie bez lekarza =| a wy pochwalcie sie swoimi glebami...
Dwie poważniejsze:
1. rok temu, koniec czerwca, wracam sobie z pracy okolo 23 zjezdzam chodnikiem i poprawiam sluchawki w uszach. Z prawej strony zywoplot, jade z górki i zblizam sie do ulicy. Mysle, pojade z prawej stony bo jakis ciec wyskoczy i po nim. No i wyskoczył, i to biegiem, zatrzymujac sie przed samym rowerem. Biegł chyba z monopola bo kilka pie mial w reklamówce. Moja reakcja byla paniczna by kolesia nie rozjechac i sladu bieznika na twarzy nie zostawic. Czego skutkiem byl lot nad kierownica. Gllową i barkiem ląduje na asfalcie, rower na mnie. Koles pyta: "WSzytskot ok?" ja: co kurwa ok?? ********** , jak moze byc ok??? no i poszedl :] a ja leze i sie zwijam, glowa cala, bark boli jak nigdy w zyciu, patrze czy nie zlamany, ale rusza sie cos ciezko. Zajechalem tak jakos do domu, noc w katuszach z zimnymi okladami a jak ranoo nie przeszlo to jade do lekarza. Tam na 3 tyg obojczyk w gips. fajnie nie bylo.......
2. Hopki w lesie usypane z piasku :/ niewielkie, 0,5m wysokosci, lądowanie mało precyzyjne, rower znioslo na bok, kolo poslizgnelo sie na piachu i gleba. Glowa, rece, zebra na ziemi, kiera w zebra. Bezdech na 15 sek. ale bylo spoko, bo mialem swiadomosc ze zaraz przedjzie i sie tylko z siebie smialem. skonczylo sie na poobijanych zebrach, pobolały 2 tygodnie i jest git.
1. rok temu, koniec czerwca, wracam sobie z pracy okolo 23 zjezdzam chodnikiem i poprawiam sluchawki w uszach. Z prawej strony zywoplot, jade z górki i zblizam sie do ulicy. Mysle, pojade z prawej stony bo jakis ciec wyskoczy i po nim. No i wyskoczył, i to biegiem, zatrzymujac sie przed samym rowerem. Biegł chyba z monopola bo kilka pie mial w reklamówce. Moja reakcja byla paniczna by kolesia nie rozjechac i sladu bieznika na twarzy nie zostawic. Czego skutkiem byl lot nad kierownica. Gllową i barkiem ląduje na asfalcie, rower na mnie. Koles pyta: "WSzytskot ok?" ja: co kurwa ok?? ********** , jak moze byc ok??? no i poszedl :] a ja leze i sie zwijam, glowa cala, bark boli jak nigdy w zyciu, patrze czy nie zlamany, ale rusza sie cos ciezko. Zajechalem tak jakos do domu, noc w katuszach z zimnymi okladami a jak ranoo nie przeszlo to jade do lekarza. Tam na 3 tyg obojczyk w gips. fajnie nie bylo.......
2. Hopki w lesie usypane z piasku :/ niewielkie, 0,5m wysokosci, lądowanie mało precyzyjne, rower znioslo na bok, kolo poslizgnelo sie na piachu i gleba. Glowa, rece, zebra na ziemi, kiera w zebra. Bezdech na 15 sek. ale bylo spoko, bo mialem swiadomosc ze zaraz przedjzie i sie tylko z siebie smialem. skonczylo sie na poobijanych zebrach, pobolały 2 tygodnie i jest git.
...::: ziz iz wird :::...
ja ostatio skakalem z dropa na koncu north shore skoczylem i spadlem krzywo i wpadlem brzuchem na koniec kierownicy,noga uderzylem w drzewo i glowo chyba tez w drzewo bo na kasku byla zywica :P przez 2 dni nie moglem stawac na prawej nodze i teraz nie moge wykonac pelnego wdechu :/ dla chetnych mam film na gadulca 2994221 :D tak bolalo ze zdozylem powiedziec o qrwa i zamilklem do rana ;]
HyHy.....no to tera Jo....;]
dzialo sie to na Placu gdzie jest kilka elemantow "skatowych" (funbox, taka piramidka :p, Quater, rampa....)
cholernie chcialo mi sie jezdzic......ENERGY mnie roznosila ! ! !
pomyslalem ze zrobie sobie taka loightowa pompke w powietrzu......(na funbox'ie)
no i ZONK....przeciazylem przod i spadlem na kant.....i przez kiere....
na poczatku myusle se spox....jakos to bedzie.....patrze na nadgarstek,a on wyglada mniej wiecej tak - palce--...--dalsza czesc reki
wtedy juz wiedzialem ze raczej "spox" to nie bedzie przez zajblizszy miech ;]
niedaleko jest pogotowie wiec dojechalismy na bikach.....
> X-rey wykazalo zlamanie z przemieszczeniem....no wiec nastawianie....
do tego przydali sie Qmple ktorzy mnie trzymali ;]....THX dla was
...no styknie....
a teraz najlepsze......(jakis czas temu zjebala mi sie piasta i kabinowalem jak zarobic na nowa)......i jak jechalismy do tego szpitala to odrazu mi przyszlo na mysl odszkodoawanie.....i NOWA piasta i HAMULEC ! ! ! !
dzialo sie to na Placu gdzie jest kilka elemantow "skatowych" (funbox, taka piramidka :p, Quater, rampa....)
cholernie chcialo mi sie jezdzic......ENERGY mnie roznosila ! ! !
pomyslalem ze zrobie sobie taka loightowa pompke w powietrzu......(na funbox'ie)
no i ZONK....przeciazylem przod i spadlem na kant.....i przez kiere....
na poczatku myusle se spox....jakos to bedzie.....patrze na nadgarstek,a on wyglada mniej wiecej tak - palce--...--dalsza czesc reki
wtedy juz wiedzialem ze raczej "spox" to nie bedzie przez zajblizszy miech ;]
niedaleko jest pogotowie wiec dojechalismy na bikach.....
> X-rey wykazalo zlamanie z przemieszczeniem....no wiec nastawianie....
do tego przydali sie Qmple ktorzy mnie trzymali ;]....THX dla was
...no styknie....
a teraz najlepsze......(jakis czas temu zjebala mi sie piasta i kabinowalem jak zarobic na nowa)......i jak jechalismy do tego szpitala to odrazu mi przyszlo na mysl odszkodoawanie.....i NOWA piasta i HAMULEC ! ! ! !
Jakieś 2 tygodnie temu wracałem sobie z dirtu do domu. Byłem zajebiście zmęczony i zamiast jechać spokojnie, oczywiście wpadłem na pomysł walnięcia jakiegość tricku.
Więc jadę sobie i wskakuje na chodnik na manuala. Jadę chwilę na manualu, ale nie wyszło i rower zaczyna wyjeżdżać spode mnie. Naciskam tylni hampel, ale jeb! żle naregulowany i rower dalej wyjeżdża. Wszystko przy spidzie tak pod 30 km/h. W końcu spadam do tyłu i zamiast puścić rower, to ja go oczywiście "inteligentnie" trzymam. Efekt taki, że ręce na kierze, a bike mnie ciągnie. Nogami włóczę po ziemi. Potem jakoś mnie chwiać zaczęlo i kiera raz w jedną raz w drugą, takie tropienie węża. Aż w końcu rower skręca w bok a ja ląduje na boku i szuram po asfalcie z 1.5 metra jeszcze.
Śmieszno to było.
Nic mi się nie stało. Bo miałem zbroję, kask itd.
Więc jadę sobie i wskakuje na chodnik na manuala. Jadę chwilę na manualu, ale nie wyszło i rower zaczyna wyjeżdżać spode mnie. Naciskam tylni hampel, ale jeb! żle naregulowany i rower dalej wyjeżdża. Wszystko przy spidzie tak pod 30 km/h. W końcu spadam do tyłu i zamiast puścić rower, to ja go oczywiście "inteligentnie" trzymam. Efekt taki, że ręce na kierze, a bike mnie ciągnie. Nogami włóczę po ziemi. Potem jakoś mnie chwiać zaczęlo i kiera raz w jedną raz w drugą, takie tropienie węża. Aż w końcu rower skręca w bok a ja ląduje na boku i szuram po asfalcie z 1.5 metra jeszcze.
Śmieszno to było.
Nic mi się nie stało. Bo miałem zbroję, kask itd.
http://www.upr.org.pl/ <- niższe podatki = tańsze rowery
Miales Ameba pha, ja mam kolo domu dropa na 1,5m ladowanie na plasko, w pierwszym miesiacu ujezdzania mojej maszyny wpadalem do niego na ryj 2-3 razy dziennie, jedynie amor sie malego luzu dorobil, teraz sie wycwanilem i ucze sie dropow skakanych prawie "z miejsca" bo mam dosyc ewakuacji-apropos naucz sie tej sztuki, uratowala mi pare razy kosci
Local Swinga-Swinga
no trzeba bendzie sie nauczyć upadać.. i kupić integrala i zbroje.. bo nie moge do konca oddychać (dalej).. A tam jak sie ocknąłem to myslałem sie ze już nie wstane.. przejebane.. pierwszy raz martwiłem sie o moje zdrowie.. ale jush jest lepiej (nie moge głęboko oddychać.. schylać się i obracać szyjom za bardzo.. ale chyba bendzie dobrze..)a jak to skakać z dropa z miejsca co ???
najezdasz na niego jakbys chcial wheelie robic przyspieszajac caly czas, wtedy przednie kolo trzymasz w powietrzu , musisz kiere do siebie ciagnac, nie ma mowy o poleceniu do przodu wtedy, kumasz? tylne kolko zaczyna spadac pierwsze, nie ma mowy o upadku, ale masz fulla nie ? bo jak chcesz na hardzie to musisz sobie to bardziej dopracowac, przypatrz sie na filmikach jak kolesie to robia i pocwicz na czyms nizszym najpierw
Local Swinga-Swinga
pewnie tak, sie poturbowales poprostu, pare lat temu jak moj scott zakonczyl zywot w tatrach z peknieta rama nie moglem siedziec prze 2 tygodnie po tym jak na zakrecie wybilo mnie i na dupie po kamieniach przejechalem ze 20m w dol szlaku, myslalem ze mi odpadlaa aprzez chwile, a siniora mialem na dwa poslady, ale dla pewnosci idz stary do lekarza niech ci rendgena cyknie- tylko nie mow ze na rowerze sie rozpieprzyles- jak ci cos jest to moze jakas kase z ubezpieczenia wyrwiesz- zawsze warto sprobowac a zdrowia szkoda
Local Swinga-Swinga
Stinky dobrze radzi, ja sie uczylem trialowac na malym podescie takim krzywo zbudowanym hehe 25 - 45cm. i miedzy innymi dropowalem z niego, jako ze maly to tylko z miejsca z zatrzymania sie dalo. teraz jak mam rozped to moge skoczyc duzo, ale to nie jest jakas super turbo metoda, bo np. pojechalem na inny murek (ok. 1m. ) i przy dropie z miejsca spanikowalem pzrez wysokoscia, zwatpilem i przednie pierwsze polecialo. trzeba miec pewnosc siebie to podstawa. teraz juz sie mi takie kwiatki nei zdarzaja.
uuulala, ten kwietnik... ://// brrr.... :/
uuulala, ten kwietnik... ://// brrr.... :/
what can I say... ;)
wlasnie pewnosc siebie jest baaaarrrdzooo wazna, ja staram sie nie myslec po prostu- nie chce zeby wyobraznia dzialala bo wtedy mam przed oczami pieknieta rame wbita w moja klate- BRRR , taie rzeczy trzeba robil w 75% automatycznie pozostale 25% zostaje na oblukanie terenu , a jeszcze uwazajcie na jaja, ja ostatnio zabardzo tylek do tylu wychylilem i pisior troche ucierpial jak lupnalem o tylne kolo -- AU AU
Local Swinga-Swinga
Wczoraj - bawiliśmy się w bunny hopy - nad stojącym plecakiem przeskakiwałem...zawsze minmalnie zawadzałem...chciałe w końcu zrobić ładnie - poderwałem bardzo mocno przód, a tył tylko lekko. Efekt taki że z bunnego przeszedłem do manuala którego zaraz położyłem. Na plecy walnąłem i 2m po kostce brukowej przesunąłem:P Teraz boli tylko łokieć, plecy w porządku.
Było też kilka innych gleb...szkoda gadać. Jedna taka głupia - w piasku na zjeździe (łagodnym) sie zakopałem, kiere skreciło i przeleciałem przez nia, dostałem po głowie rowerem. Piszczele rozorało...bo wtedy nie miałem ochraniaczy....stłuczone kolano, bark i palec. Skrzywiona klamka hamulca. Tydzień rehabilitacji:P
Było też kilka innych gleb...szkoda gadać. Jedna taka głupia - w piasku na zjeździe (łagodnym) sie zakopałem, kiere skreciło i przeleciałem przez nia, dostałem po głowie rowerem. Piszczele rozorało...bo wtedy nie miałem ochraniaczy....stłuczone kolano, bark i palec. Skrzywiona klamka hamulca. Tydzień rehabilitacji:P
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 2 gości