Wasza najgorsza i najboleśniejsza gleba
JA miałem dziwna glebe z której mało pamiętam ... na kickerze dosc duzym ( nie skacze duzo na dirtach głownie street) skoczyłem se pierwszy raz spook lekki dziobak ale jakos było... pózniej jakos miałem w hu tripa w locie i wogole nie kontrolowałem nic i upadłem choby pionowo na lądowanie rower mi odjechał i z całym impetem na plecy ... przez 1 min nie umiałem oddechu złapac ale tak to nic mi sie nie stało:)
Sprzedam :rame kona stuff 2005 15,5 400zł !!
gg4139952
gg4139952
-
- Posty: 174
- Rejestracja: 04.04.2006 20:42:50
- Lokalizacja: Rybnik
- Kontakt:
moja najbolesniejsza gleba była na torze 4x, skakałem double (3) na pierwszym mi noga spadala (pedały z zjechanymi pinami :/ ) na drugim wbiłem sie w ladowanie przeleciałem przez kiere i plecami wbiłem sie w 3 doubla. Troche bolały mnie zebra i łokiec pozatym było fajnie :)
Życie bez skakania na rowerze powoduje raka i choroby serca
A moja najgorsza i chyba najbardziej bolesna to była podczas próby pobicia rekordu szybkości na prostym odcinku aczkolwiek dość krótkim (jakieś 200m) Już na samym początku po jakiś 40 metrach tak sie kiwałem na boki zeby mocniej wcisnąć pedały ze az w końcu koło przednie przy prędkości około 30km/h staneło prostopadle do kierunku jazdy a ja poleciaaaaałem a rower na mnie i dalej spojrzałem sie na jakis ludzi i gdy sie obudziłem byli juz przy mnie i mysleli ze udaje a mi sie kierownica w brzuch wbiła i z powodu upadnięcia na plecy miałem bezdech i ogólnie bardzo dużo obtarć. Mimo wszystko w ten sam dzień pod wieczór grałem w tenisa :)
ROwEr - http://www.pinkbike.com/photo/1147695/
W moim przypadku najgrozniejsze bylo zlamanie supportu przy dropie na plaskie, resztki osi rozciely mi noge i wyrwaly troche skory wraz z miesniem przez co ciezko to bylo zszyc. Niewiele brakowalo tez do przeciecia jakies waznej zyly. Od uderzenia pekla mi kostka o czym dowiedzialem sie 3 lata pozniej czyli jakies 2 miesiace temu. Tak czy owak nie klasyfikowalbym tego jako bolesne, zdarza sie.
www.trialshop.pl
-
- Posty: 727
- Rejestracja: 24.06.2006 11:40:44
- Lokalizacja: Pless
- Kontakt:
ja kiedys poleciałem dosc duzego dziecioła jakos tak sie zakreciłem, przeleciałem przez kiere, w rowerze spadł łancuch a korba wbiła(odbiła mi sie z impetem od kasku) kask miałem 2 dzien wiec bardzo sie z tego ciesze ze mi uratował zbednego bólu a kto wie czy nie uratował mi zycia, wieczorem w domu troche krwia plułem i byłem cały posiniaczony, od tego czasu mam mały uraz do dirtów ale nie jest źle:)
My bike:
http://img338.imageshack.us/my.php?image=img9516fc9.jpg
http://img338.imageshack.us/my.php?image=img9516fc9.jpg
backflip na sniegu...za daleko lecialem ..za wysoko ..i przekrecilem...jakies 5/ 6 m w dal i 4 nad ziemia...efekt...rozpieprzony stwa skokowy tak ze ledwo co mi go poskladali..pol roczna przerwa w chodzeniu...a ostatnio sie dowiedzialem ze sasiad mial podobnie noge zlamana i mu amputowali oO
http://allegro.pl/listing/user.php?us_id=20382844
Jechałem na BMX'ie po trawie na łące w górach. Był tam mały rowek, ułożony prostopadle do kierunku mojej jazdy... Jak to w BMX'ie - koła są małe. Nie przeskoczyłem rowka bo go nie widziałem, wjechałem do niego, stanąłem na przednim kole, kierownica przekręciła mi się na bok ( tak jakby X-UP) i runąłem na ziemię na bark i jakby tego mało to jeszcze spadł na mnie BMX ... Co prawda nic mi nie było i całe szczęście, ale od tej pory jakoś wolę unikać tego miejsca jadąc na rowerze, szczególnie na BMX'ie
-
- Posty: 330
- Rejestracja: 08.09.2006 20:12:55
- Lokalizacja: Zakopane
- Kontakt:
Mialem raz bolesna glebe jadac szybko na zakrecie byla spora dziura ktorej nie zobaczylem najechalem na nia polecialem sobie przez kiere na asfalt z tego mialem biodro rozwalone lokcie i rzebra a rower mial kolko do wymiany zgielo sie w pol i peklo jeszcze:/
________________________
www.shadow.p2a.pl
________________________
www.shadow.p2a.pl
...?
Czysty HardCore co tu piszecie :D ... Dobrze ze w wiekszości przypadków ból motywuje:P
Ja tez miałem pare przygód... 2 razy na DSD, raz 12 szwów na ręce a drugi zemdlalem i po paru minutach ocknołem się sam na wyrobisku bez zastanowienia szukając buta hah, efekt to wstrząs mózgu i szyta głowa :P
PoZdRo!!
Ja tez miałem pare przygód... 2 razy na DSD, raz 12 szwów na ręce a drugi zemdlalem i po paru minutach ocknołem się sam na wyrobisku bez zastanowienia szukając buta hah, efekt to wstrząs mózgu i szyta głowa :P
PoZdRo!!
http://www.pinkbike.com/photo/3010256/
mi sie udalo ostatni rok spedzic bez jakichs powazniejszych kontuzji, mialem kilka przypadkow z powodu mojej nie uwagi kazdej gleby dalo sie uniknąc, jazda bez ochraniaczy - wyrwane kawaly mięcha z piszczeli, znow jazda bez ochraniaczy bo nie wziolem:] znow ich zachaczylem korba o taki wylany beton na srodku placu jak przejezdzalem, mam kola 24";/ rezultat to wbity kamien w kolano ale obylo sie bez klopotow, opatrzylem rane i w 4 dni bylo zagojone:D
Przebieg:
podczas niskiego lotu na długiej podwójnej fali na torze 4x, przy duuużym speedzie, zawiał silny wiatr w plecy i lekko przechyliło mnie na przód, zawadziłem przodem o lądowanie, sieknęło mną o ziemię tuż za nim, a rower "zawinął" mi się na SPDach, przeleciał nade mną i spadł kilka metrów dalej.
Skutki:
złamanie obojczyka w dwóch miejscach, z poważnym przemieszczeniem - środkowa część ustawiła się prostopadle do osi pozostałych - 2 tygodnie gipsu ósemkowego, kolejne 2 w kamizelce gipsowej, potem operacja spowodowana złym zrostem, polegająca na wycięciu zbyt odstającego fragmentu kości, kilka tygodni na temblaku. do ostrożnej jazdy wróciłem ok 4 miesiące od gleby, do normalnej w następnym sezonie poprzedzonym sporą dawką siłowni
Wrażenia:
okropne - złamaną rękę czy nogę można dość dobrze unieruchomić, tak złamanego obojczyka ni cholery - każdy ruch nawet palcem u nogi przekładał się na ból. Przez pierwsze 3 tygodnie musiałem spać na siedząco na krześle, gdyż nie mogłem znaleźć sobie odpowiedniej pozycji na leżąco, do tego ograniczony do minimum ruch rąk i życie staje się zajebiście utrudnione. Nikomu tego nie polecam :P
podczas niskiego lotu na długiej podwójnej fali na torze 4x, przy duuużym speedzie, zawiał silny wiatr w plecy i lekko przechyliło mnie na przód, zawadziłem przodem o lądowanie, sieknęło mną o ziemię tuż za nim, a rower "zawinął" mi się na SPDach, przeleciał nade mną i spadł kilka metrów dalej.
Skutki:
złamanie obojczyka w dwóch miejscach, z poważnym przemieszczeniem - środkowa część ustawiła się prostopadle do osi pozostałych - 2 tygodnie gipsu ósemkowego, kolejne 2 w kamizelce gipsowej, potem operacja spowodowana złym zrostem, polegająca na wycięciu zbyt odstającego fragmentu kości, kilka tygodni na temblaku. do ostrożnej jazdy wróciłem ok 4 miesiące od gleby, do normalnej w następnym sezonie poprzedzonym sporą dawką siłowni
Wrażenia:
okropne - złamaną rękę czy nogę można dość dobrze unieruchomić, tak złamanego obojczyka ni cholery - każdy ruch nawet palcem u nogi przekładał się na ból. Przez pierwsze 3 tygodnie musiałem spać na siedząco na krześle, gdyż nie mogłem znaleźć sobie odpowiedniej pozycji na leżąco, do tego ograniczony do minimum ruch rąk i życie staje się zajebiście utrudnione. Nikomu tego nie polecam :P
http://img134.imageshack.us/img134/3203/1ffbb5e0ac.jpg
całkiem niedawno dziewicza wyprawa na Dirta - teraz wiem że miałem za duzego sppedai za mocno sie wybiłem przy najeździe na stolik- w rezultacie wzbiłem sie na ponad 2 m <z tego co kuple mówili> a rower pozostał troszke podemną, no i spadłem na ryj i bark- trochę zawrotów głowy <zajebiste gwiazdki <lol> >nio pozrywane więzadła- przestawiony obojczyk- na szczęście miałem kask/ bez to marnie by to było.
Gleba pewnie nie wygladała zbyt efektownie, predzej komicznie... ale w rezultatach przej...- operacja- druty w barku i obojczyku, nio i kilka miesiecy udup...
nio i jest dokładnie jak opisał
Gleba pewnie nie wygladała zbyt efektownie, predzej komicznie... ale w rezultatach przej...- operacja- druty w barku i obojczyku, nio i kilka miesiecy udup...
nio i jest dokładnie jak opisał
Chrabał pisze: Wrażenia:
okropne - złamaną rękę czy nogę można dość dobrze unieruchomić, tak złamanego obojczyka ni cholery - każdy ruch nawet palcem u nogi przekładał się na ból. Przez pierwsze 3 tygodnie musiałem spać na siedząco na krześle, gdyż nie mogłem znaleźć sobie odpowiedniej pozycji na leżąco, do tego ograniczony do minimum ruch rąk i życie staje się zajebiście utrudnione. Nikomu tego nie polecam :P
Jade sobie w Myslenicach nie znajdac dobrze trasy, zapierdalam sobie, patrze dropik z kamienia ..no to siup ... laduje patrze ... a tu 2m przedemną banda 180st (dolna część trasy przed drabinką, to było jakies 3 lata temu), brakło umiejętności (palce nie były na klamkach i wyciagnołem sie za bardzo na tył). Poleciałem przez bande na wprost idealnie miedzy dwa drzewa - złamana lewa kostka, rozlana torebka stawowa, kośc prawie przebiła skóre. 3 miesiace gipsu od czubka palców po jajca, potem 4 tyg szyny, rehabilitacje przez kolejne pół roku. Do dziś nie mam pełnej sprawności kostki i boli dość często.
Ten sezon:
Jade sobie w trupim lesie, skacze hopeczke, ląduje idealnie .. jeb bum pizd otb... licze uderzenia głową o ziemie (no było to na duzym spidzie).. coś mi chrupło w barku... jak juz skończyłem koziołkować i uderzec głową w co popadnie okazało sie ze przy lądowanie jebło mi przednie koło, nawet nie miałem czasu puścić kierownicy bo zupełnie nie wiedziałem co sie dzieje. Efekt: wybikty bark. 6tyg gipsu. łacznie z tym pierwszym wypadł mi juz 4 razy. Kontuzja niedoleczona, byc moze bede kaleka do końca życia. Widziało to kilku chłopaków, w tym Xxsin i mówli mi ze to bła jedna z gorszych rozsypek które widzieli.
Jeszcze sobie jechałem za Groochasem w tym roku w Wierchomli, pierwszy zjazd-grucha prowadzi, dojeżdzam do ścianki, chciałem sie zastwnowic jak ja zjechac i dojechałem do jej końca i wtedy sie z nij pusciłem. No i oczywiscie jeb na ryj, jedną noga sie zaklinowałem miedzy drzewami a na drugiej mam 5 zajestych sznyt jakby mnie tygrys podrapał :) To była chyba najzabawniejsza gleba bo grucha sie mało z radości nie popłakał jak tak wisiałem w błocie zaczepiony za ta noge i nie mogłem jej wypiąc z pomiedzy drzew.
Generalnie gleb wszelakiego rodzaju miałem miliony, większośc z nich miała jakies efekty ciekawe, rozcięcia, szkaleczenia, skręcenia, wielkie siniaki, raz chyba jakies wstrząśnienie mózgu. Ale te powazniejsze to te u góry.
Ten sezon:
Jade sobie w trupim lesie, skacze hopeczke, ląduje idealnie .. jeb bum pizd otb... licze uderzenia głową o ziemie (no było to na duzym spidzie).. coś mi chrupło w barku... jak juz skończyłem koziołkować i uderzec głową w co popadnie okazało sie ze przy lądowanie jebło mi przednie koło, nawet nie miałem czasu puścić kierownicy bo zupełnie nie wiedziałem co sie dzieje. Efekt: wybikty bark. 6tyg gipsu. łacznie z tym pierwszym wypadł mi juz 4 razy. Kontuzja niedoleczona, byc moze bede kaleka do końca życia. Widziało to kilku chłopaków, w tym Xxsin i mówli mi ze to bła jedna z gorszych rozsypek które widzieli.
Jeszcze sobie jechałem za Groochasem w tym roku w Wierchomli, pierwszy zjazd-grucha prowadzi, dojeżdzam do ścianki, chciałem sie zastwnowic jak ja zjechac i dojechałem do jej końca i wtedy sie z nij pusciłem. No i oczywiscie jeb na ryj, jedną noga sie zaklinowałem miedzy drzewami a na drugiej mam 5 zajestych sznyt jakby mnie tygrys podrapał :) To była chyba najzabawniejsza gleba bo grucha sie mało z radości nie popłakał jak tak wisiałem w błocie zaczepiony za ta noge i nie mogłem jej wypiąc z pomiedzy drzew.
Generalnie gleb wszelakiego rodzaju miałem miliony, większośc z nich miała jakies efekty ciekawe, rozcięcia, szkaleczenia, skręcenia, wielkie siniaki, raz chyba jakies wstrząśnienie mózgu. Ale te powazniejsze to te u góry.
Ja w sumie nic sobie nigdy nie zlamalem ale mialem traumatyczne przezycie na malutkim stoliku. jakies 1,5 roku tome na totalnym chilloucie lecialem sobie tenze stolik i spadla mi jedna noga z pedala, siadlem na kole i zanim zdazylem nacisnac hamulec moj maly przyjaciel znalazl sie juz pod linka hamulcowa, miedzy opona i gora tylniego trojkata. Przez chwile myslalem ze go stracilem, to bylo straszne, ale na szczescie jest ze mna do dzis :)
It's not the bike you ride, it's how you ride your bike
-
- Posty: 330
- Rejestracja: 08.09.2006 20:12:55
- Lokalizacja: Zakopane
- Kontakt:
To raczej nie jest chwalenie się tylko danie innym do myślenia, że takie rzeczy się zdarzają, czasem nawet nie w wyniku braku umiejętności, a z powodu np awarii sprzętu czy zupełnego przypadku. Niektórzy o tym zapominają, albo uważają że nie należy o tym myśleć bo "to ogranicza" ... i bardzo się mylą, wolą ryzykować ponad miarę nie biorąc pod uwagę że to może mieć wpływ na ich całe późniejsze życie.SeraaX pisze:hmmm... tylko jaki jest sens w chwaleniu sie wypadkami?? ;] jak dla mnie żaden
Nie mówię oczywiście że trzeba siedzieć w domu i nic nie robić bo to niebezpieczne, ale jak już się szaleje na rowerze nie można zapomnieć o zdrowym rozsądku - trzeba robić to z głową.
Ale w jakim sensie Ci żal? że mają pecha i się im to czasem zdarza, czy że są nieodpowiedzialni/głupi i cierpią na własne życzenie? :DSzakal Boss pisze:Jak czytam takie wypowiedzi jak napisal Chrabał to mi zal takich ludzi:/
http://img134.imageshack.us/img134/3203/1ffbb5e0ac.jpg
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 3 gości