Wasza najgorsza i najboleśniejsza gleba
ja dziś poszedłem z Tatą moim na rower do lasu się przejechac po śniadaniu i pokazać mu miejscówkę gdzie skaczę.
on jezdzi XC ja FR.
skoczyłem sobie 2 razy i mielismy jechac do domu...zaczęłiśmy zjeżdzać z góry i mój tata pojechał pierwszy.....jakis kurwa palant wykopał dół na tej drodze z góry, wpadło mu przednie koło
i wyjebał do przodu przez kierę na głowę ( miał SPD :/ ) szybko zbiegłem do niego i okazało się że jest w baardzo ciężkim stanie.
Zabrała go karetka i w szpitalu na Szaserów w WWA
po badaniach stwierdzili : złamanie kręgu 8 odcinka piersiowego, wstrząs mózgu, krwiak uciskający na rdzeń ;(
Teraz siedzę boje się i się modlę bo ma operację...
proszę pomódlcie się albo potrzymajcie kciuki....
ja rezygnuje z tego sportu.
on jezdzi XC ja FR.
skoczyłem sobie 2 razy i mielismy jechac do domu...zaczęłiśmy zjeżdzać z góry i mój tata pojechał pierwszy.....jakis kurwa palant wykopał dół na tej drodze z góry, wpadło mu przednie koło
i wyjebał do przodu przez kierę na głowę ( miał SPD :/ ) szybko zbiegłem do niego i okazało się że jest w baardzo ciężkim stanie.
Zabrała go karetka i w szpitalu na Szaserów w WWA
po badaniach stwierdzili : złamanie kręgu 8 odcinka piersiowego, wstrząs mózgu, krwiak uciskający na rdzeń ;(
Teraz siedzę boje się i się modlę bo ma operację...
proszę pomódlcie się albo potrzymajcie kciuki....
ja rezygnuje z tego sportu.
O k***a! Wspólczuje i mam nadzieje ze bedzie ok.
Ja nie mialem powaznych gleb. Ale jedna utkwila mi w pamieci. Otóz, zapie****am na bmx po autostradzie (byla w budowie, żwir) i chcialem skoczyc przez kraweznik. Ale podczas rozpedu spadl lancuch i jak jeb**m to tylko sie bardzo porysowalem. Nigdy nie mialem nic zlamanego:)
Ja nie mialem powaznych gleb. Ale jedna utkwila mi w pamieci. Otóz, zapie****am na bmx po autostradzie (byla w budowie, żwir) i chcialem skoczyc przez kraweznik. Ale podczas rozpedu spadl lancuch i jak jeb**m to tylko sie bardzo porysowalem. Nigdy nie mialem nic zlamanego:)
trzymam kciuki za tate;]
ja tam nie mialem nic zlamanego jeszcze ale nie dawno mialem wesolutka glebe na walltapie. udezylem 2 kolami o scianke ale bezmyslnie odchylilem sie do tylu i zlecialm z 1,5m na plecy na kostke brukową. wierzcie to nie jest mile! przez kilka nast dni myslalem ze mam polamane zebra a jeszzcve tego samego dnia kaszlałem krwią. nic fajnego ale przed laskami jest sie czym chwalic:P
ja tam nie mialem nic zlamanego jeszcze ale nie dawno mialem wesolutka glebe na walltapie. udezylem 2 kolami o scianke ale bezmyslnie odchylilem sie do tylu i zlecialm z 1,5m na plecy na kostke brukową. wierzcie to nie jest mile! przez kilka nast dni myslalem ze mam polamane zebra a jeszzcve tego samego dnia kaszlałem krwią. nic fajnego ale przed laskami jest sie czym chwalic:P
gg 9120529
streety i dirty
streety i dirty
hehehehSilent pisze:Ja w sumie nic sobie nigdy nie zlamalem ale mialem traumatyczne przezycie na malutkim stoliku. jakies 1,5 roku tome na totalnym chilloucie lecialem sobie tenze stolik i spadla mi jedna noga z pedala, siadlem na kole i zanim zdazylem nacisnac hamulec moj maly przyjaciel znalazl sie juz pod linka hamulcowa, miedzy opona i gora tylniego trojkata. Przez chwile myslalem ze go stracilem, to bylo straszne, ale na szczescie jest ze mna do dzis :)
no trauma jakby nie patrzeć ,ale śmieszne jak cholera w sumie (dopóki nie myśli sie o sobie w roli głównej)
każdy chyba miał w życiu przycierkę rowa;] ale nie każdemu mało co przez to ptaka z jajami nie urwało ;)
na poczatku wakacji na tych chujowych dirtach kolo toru do 4x w szczawnie zdroju mialem niemila rozsypke. te dirty sa wychujale bo po pierwszym trzeba troche przychamowac, ja nie przychamowalem i na drugim dircie polecialem jakies 1,5m za opadowke i z wys ok 2-2,5 m wbilem sie glowa w ziemie. Zlamalem ząb i nos a na dodatek mialem podejrzenie wstrzasu mozgu. wiec te wakacje z bikiem mialem urozmaicone :]
-
- Posty: 330
- Rejestracja: 08.09.2006 20:12:55
- Lokalizacja: Zakopane
- Kontakt:
Shuvit1- Łącze się w bolu i trzymam kciuki za twojego ojca.
... u mnie każdy sezon obfituje w przynajmniej jedna kontuzję, która wyłącza mnie z jazdy na kilka tygodni... W tym sezonie na koniec udanego dnia - 360 (coś nie poszło) rower odrzuciłem a sam spadając na ziemię dokręciłem na jednej nodze, skutek - staw kolanowy w rozsypce, początkowo brak możliwości chodzenia (orteza załatwiła częściowo sprawę), obecnie drugi miesiąc bez jazdy... Jak dobrze pójdzie jeszcze w tą zimę wsiądę na rower.
... u mnie każdy sezon obfituje w przynajmniej jedna kontuzję, która wyłącza mnie z jazdy na kilka tygodni... W tym sezonie na koniec udanego dnia - 360 (coś nie poszło) rower odrzuciłem a sam spadając na ziemię dokręciłem na jednej nodze, skutek - staw kolanowy w rozsypce, początkowo brak możliwości chodzenia (orteza załatwiła częściowo sprawę), obecnie drugi miesiąc bez jazdy... Jak dobrze pójdzie jeszcze w tą zimę wsiądę na rower.
http://www.hadronsport.com
gg: 4446116 - pytaj o towar...
gg: 4446116 - pytaj o towar...
dlatego że widziałem co się może stać...chwila nie uwagi i dupa...leżysz...wcale nie miłe uczucie jak trzymasz swojego ojca w rękach i udzielasz mu pierwszej pomocy...wystarczyło ciut mocniejsze uderzenie a odłamki połamanego kręgu zerwałyby rdzeń :/Silent pisze:shuvit1 Ja tez zycze twojemu ojcu jak najlepiej, ale nie wiem dlaczego chcesz zrezygnowac z tego sportu? dlatego ze jakis ***** dziure na trasie wykopal? nie rozumiem...
ale dzięki wam :) operacja się udała.
trzymamy kciuki za tate,
mnie zdarzyło sie na zjeżdzie z Błatniej, na praktycznie płaskim już fagmencie zjazdu w strone Górek, jechałem 25-30km/h rozluźniony wzdłuż korzenia, tylko ze na samym jego końcu wystawał niewidoczny dla mnie kamień , który wbił mi sie w przednią obręcz, koło skręciło sie o 90st, zaliczyłem piękne otb: głowa 1,5m nad ziemią, ja do góry nogami, a nademną rower, walnąłem całym impetem w krzaki i na chwile straciłęm oddech, rozbiłem kask, gdyby nie on miałbym 3 otwory więcej w boku głowy, dobrze że kumple mnei pozbierali, bo wybiłem bark i trzeba było jeszce dojechać na powrotny pociąg, skończyło sie na tygodniu w temblaku i 3ch tygodniach bez roweru
mnie zdarzyło sie na zjeżdzie z Błatniej, na praktycznie płaskim już fagmencie zjazdu w strone Górek, jechałem 25-30km/h rozluźniony wzdłuż korzenia, tylko ze na samym jego końcu wystawał niewidoczny dla mnie kamień , który wbił mi sie w przednią obręcz, koło skręciło sie o 90st, zaliczyłem piękne otb: głowa 1,5m nad ziemią, ja do góry nogami, a nademną rower, walnąłem całym impetem w krzaki i na chwile straciłęm oddech, rozbiłem kask, gdyby nie on miałbym 3 otwory więcej w boku głowy, dobrze że kumple mnei pozbierali, bo wybiłem bark i trzeba było jeszce dojechać na powrotny pociąg, skończyło sie na tygodniu w temblaku i 3ch tygodniach bez roweru
Jakby nie patrzec najgorsze gleby zalicza sie w najbanalniejszy sposob, ja np, robiac fufanu pierwszy dzien po dosc dlugim pobycie na wierchomli, na streecie spadla mi noga z pedala jeb patrze rozciety piszczel co widze kosc widze brrr kurwa, 12cm dziura do szpitala szycie izba te sprawy pozniej, rehabilitacji troszke i wio,ale boli nadal, albo jadac sobie po sciezce w dol nie zauwazylem dziury wyjebalem rpzez kierownice i wybilem sobie 9 palcow, uderzajac dlonmi i pobliski przystanek, zaden z rpzechodniow nie podszedl. tak to wyglada pozdro
www.lostinmedia.pl
www.tapeclothing.com
www.tapeclothing.com
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 2 gości