Niestety nie wszyscy ludzie mają wyobraźnie, a przy braku miejetnosci i niefarcie czasem jazda kończy sie tragicznie. Ja już sie nauczyłem że zawsze zakładam kask i nie podejmuje zbędnego ryzyka. Wiadomo z czasem człowiek nauczy sie upadać, ale czasem wystarczy chwila dekoncentracji, jakiejś nieuwagi, pech i można sie nieźle rozwalić.
Zawsze myślałem że lecąc na dzioba potrafie sie w pore ewakuować i wyskoczyć z roweru aż do wypadku w którym nie wiedzieć czemu trzymałem sie kiery do końca co skończyło sie pękniętą potylicą. Zaznaczam że miałem komplet ochraniaczy.
Co do wypadku w Poznaniu to wiadomo szkoda gościa. Widocznie było mu to pisane. W takich sytuacjach gdy ktoś nagle ginie młodo, troche przez głupote, jakieś zrządzenie losu itd przypomina mi sie seria filmów oszukać przeznaczenie. Jak ktoś nie widział to polecam objerzeć.
Słyszałem takiej sytuacji kiedy uczeń podchodząc do tablicy w szkole potknął sie na podeście i uderzył w kant biurka, zmarł na miejscu. Nigdy nie wiadomo która godzina będzie naszą ostatnią...
Ku przestrodze - śmiertelny wypadek na torze 4X w Poznaniu
Pamiętam jak jeszcze śmigając w orzechu ( na fullu i były to w sumie moje początki może 2gi sezon ) krzywo najechałem na chopke i rower wystrzelił mi w jedną stronę a ja w drugą, przywaliłem głową w ziemię na chwile mnie zamroczyło. Gdy otworzyłem oczy ukazał mi się kamień dajmy na to 5x5x5 cm, gdybym poleciał kawałem dalej miał bym go na skroni...Nigdy nie wiadomo która godzina będzie naszą ostatnią...
Od wtedy smigam w FF

no cóż można powiedzieć... - sam jeżdżąc na pograniczu fr/dh mając zbroję, ochraniacze i kask usłyszałem od paru osób, że to dla lansu
- ten "lans", nie raz uratował mi dupę przed paskudnymi złamaniami
, ale cóż mogą wiedzieć o tym osoby, które nigdy nie widziały i nie jechały trasą w lesie... mam kolegę, który chciał zacząć jeździć ze mną, mówię mu, stary kask to podstawa! chociaż to kup, "nie, nie, po co?" - nie trzeba było długo czekać, drugi zjazd, spektakularny fikołek na łeb... no cóż - "się nie wywrócisz, się nie nauczysz..." :ugeek: oby tylko była jeszcze ta druga szansa na zakup kasku dla nie których...


Re: Ku przestrodze - śmiertelny wypadek na torze 4X w Poznan
quilong to już jest szczyt
apropo takich inteligentnych rodziców dzisiaj miałam okazję widzieć pewnego tatusia z dzieckiem na bagażniku, prędkość całkiem konkretna, ale kierownice po co trzymać... oczywiście ani dzieciak ani tatuś kasku nie mieli. gratuluję równowagi, ciekawe tylko czy jakby tę równowagę stracił to zdążyłby rower opanować.
mnie jedna gleba nauczyła, że bez kasku lepiej nie skakać. pierwszy dzień w kasku, bo wiadomo, na początku jeździło się bez niczego. hopka nieduża, właściwie drop, po lądowaniu chwilę leciało się w dół (przynajmniej z moimi umiejętnościami, chociaż widziałam takich co prawie na płaskie dolatywali
) a później podjazd w górę. mnóstwo razy to skakałam, lepiej, gorzej, ale nigdy zadnej gleby tam nie było. naprawdę tej hopki byłam pewna. i akurat tego pierwszego dnia w kasku jakoś wybić się nie mogłam, raz, drugi, wkurzyłam się że nie wychodzi i za trzecim razem przesadziłam. lotu nie pamiętam, lądowania też nie, ale jak już się znalazłam na dole to parenaście sekund nie byłam w stanie złapać oddechu. a że lądowałam częściowo głową, to wolę nie myśleć jak by się mogło bez ff skończyć.

mnie jedna gleba nauczyła, że bez kasku lepiej nie skakać. pierwszy dzień w kasku, bo wiadomo, na początku jeździło się bez niczego. hopka nieduża, właściwie drop, po lądowaniu chwilę leciało się w dół (przynajmniej z moimi umiejętnościami, chociaż widziałam takich co prawie na płaskie dolatywali

Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 2 gości