Strona 7 z 7

: 01.07.2009 02:02:55
autor: podnietek
Spaced pisze:Inna sprawa, ze porównaj ile lepszy tam jest program i ile mniej jest na teorie nastawione.
Mmmmm, nie. Nie wszedzie tak to dziala, bo ludzie nie maja PODSTAW. Moze i w PL jest za duze parcie na TEORIE, ale na zachodzie wrecz w druga strone.
Przyklad? Wiedza jak dziala GC (gas chromatography), potrafia obslugiwac, ale ni w zab o co naprawde tam chodzi. Dlatego nie ma logiki w mysleniu i rozwiazywaniu najmniejszych nawet problemow. (Przyklad bardzo "konkretny", ale przeklada sie to na naprawde podstawowe rzeczy, typu podstawy chemii, mechaniki, fizyki...)

: 01.07.2009 12:02:28
autor: Spaced
podnietek bo nie jestes uczony tego czego nie musisz wiedziec. To całkiem proste. Przejzyj sobie ksiazke do A-Levels czy IB i zobaczysz, ze tam nie ma jakis wielkich dziur.
Nauka jest tam taka jak na studiach - nie ma teori na wszystko bo mały % ludzi bedzie realnie potrzebowac. Szczerze wole wiedziec jak mam pracowac niz dlaczego moge pracowac jak pracuje i co zrobic jak zdarzy sie cos co wystepuje w rzeczywistosci raz na 15 lat.
A co do logiki w mysleniu - zobacz sobie testy z przedmiotów scisłych. Duzo wiecej logiki a mniej głupiego liczenia. Stad tez mozliwe jest korzystanie (a własciwie koniecnze) z kalkulatorów graficznych na IB (tak na egzaminach) i podobnie na A-Levels jesli sie nie myle. Wyeliminowano durne liczenie i na prawde trzeba na tych przedmiotach myslec.

: 01.07.2009 13:16:50
autor: podnietek
Moze i masz racje, ale jakos do mnie nie przemawia inzynier mechanik, co nie wie jak policzyc belke, bo robil to dwa razy w zyciu. Albo inz chemik, ktory boi sie, ze jak efektem reakcji jest azot to trzeba uwazac i unikac iskier w procesie, bo wybuchnie.
Liczenie jest przegieciem w PL, gdzie za bledy rachunkowe ocena leci na leb. Tu sie zgodze.

Dodam, ze przez brak teorii studia sa tutaj duzo latwiejsze. I w UK i Irlandii zakres ocen jest rowniez smieszny (czasem az mi sie nie chce poprawiac egz/raportow jak mam dac komus druga od gory ocene, jak za to samo w PL ledwo sie zdawalo) jak za 77% mam postawic max mozliwa ocene... Moja szefowa od 2004 oblala JEDNA osobe, bo te 40% to szympans z dlugopisem by napisal. I z powodzeniem pisze.

Sorry chlopaki. 30% zeby zdac to jest jakas pomylka. Miewalem egzaminy, ze na dete trzeba bylo miec 65-70% i wtedy na ten egzamin najzwyczajniej w swiecie sie umialo. Polski system nauczania zaczyna rownac do Zachodu i wcale nie jest to powod do dumy.

: 01.07.2009 13:24:55
autor: Spaced
podnietek a po co mu to jak program w komputerze zrobi to za niego 5x szybiej. Wlasnie taki problem z naszymi inzynierami jest ze traca czas na robienie wszystkiego archainczymi czesto metodami (choc zaczyna sie to zmieniac) zamiast zajac sie waznymi rzeczami. Zreszta jest to wina uczelni gdzie wlasnie na pierdołach sie wszyscy skupiac musza i juz wiele razy robilem na labolatoriach rzeczy, których potem nie bede nigdy liczył bo zrobi to za mnie komputer.

A co do 77% i max oceny to to zalezy ile musisz na to zrobic. Mam znajomych siedzacych teraz na imperial college i jednak swoje musze sie napracowac zeby wyciagnac taka ocene.
Inna sprawa, ze np. taki procent na egzaminach ib (na tym wzorowała sie polska matura z progami zaliczen tylko nie zdaja sobie sprawe ze progi sa pływajace i zaleza od wyników uczniów w ubiegłym roku, najwyzsza ocene ma dostac 5-7% uczniów) z matmy rozszerzonej bylby trudno osiagalny dla wielu studentów po pierwszym roku studiów technicznych.

: 02.07.2009 01:41:59
autor: podnietek
podnietek pisze:Albo inz chemik, ktory boi sie, ze jak efektem reakcji jest azot to trzeba uwazac i unikac iskier w procesie, bo wybuchnie.
Moim zdaniem to nie jest pierdola. Nie kazdy ma wiedziec jak policzyc calke potrojna albo jaka jest roznica miedzy smektycznym a nematycznym LC. Ale podstawy jakies to trzeba miec...

Ile na egz trzeba zrobic to wiem, bo je oceniam. I widze ile trzeba zrobic na te 77%. To jest faktycznie 3/4 mozliwych punktow. Troche malo. Na pewnie 150egz, moze wiecej, ktore sprawdzilem, 1 (jeden!!) ocenilem na ponad 90%. I to by mi pasowalo na polskie 5.0. Tyle, ze univ. w UK/Irl to jest firma. Ma zarabiac. I nie utrudniac zycia studentom (czyt. puszczac wszystkich jak leci. Nie do uwierzenia jakie matoly robia B.E.)
Dodam, ze moja szefowa (Niemka) od poczatku jak wyklada na wyspach jest wsciekla, bo tez widzi roznice max ocena w UK a max ocena np. w Niemczech.