Co tam słychać chłopaki?
Ja wczoraj byłem w lesie pozjeżdżać z kumplem. Ja się położyłem na mordzie, jak to mam w zwyczaju a kolega złapał 3 kapcie z rzędu.
Najpierw zjeżdżał na normalnej, zjazdowej, grubej dętce. Jak wyleciałem z trasy to byłem kawałek z tyłu, więc nie wiedział, ze padłem. Ale kawałek dalej stanął, poczekał, wziął się za wymianę dętki.
Dołączyłem.
Spróbowaliśmy załatać tę grubą dętkę, bo jako zapas miał zwykłą cienką.
Nie wyszło jakimś cudem. Dwa razy.
No to cienka do opony i jedziemy dalej.
Kawałek dalej znów flak. To próbujemy znów te grubą załatać.
Załataliśmy, pakujemy w oponę, pompka w dłoń i...
Schodzi.
Urwał!
Urwał mać!
Bardzo urwał mać!
Siedzimy na kłodzie i się denerwujemy. Kolega podnosi głowę zrezygnowany i pyta:
"To co? Szyszki?"
No i napchalim szyszek i trawy do opony. Zjechaliśmy już w tempie ślimaczym, na szczęście techniczne i kamieniste odcinki były dokładnie za nami.
Potem okazało się, ze nasze wysiłki nie spaliły na panewce. Załataliśmy tę dziurę. Ale kawałek dalej były trzy inne

.
Wymyśliłem eksperyment. Jak się zachowa pianka montażowa wpuszczona do dętki?
Nie ma ujścia dla gazu wytrącającego się w piance, wiec ciśnienie będzie. Nie ma dopływu powietrza, wiec pianka nie stwardnieje, co eliminuje szanse na jej wykruszenie się po zastygnięciu. Puszka 750ml puchnie w wolnej przestrzeni do 27 litrów. Wiec taka puszeczka 300ml byłaby aż nadto.
Brzmi jak rozwiązanie doskonałe? Zobaczymy. Znajdę tylko jakąś starą oponę bo to raczej będzie się już wycinać z koła niż ściągać

.
A teraz z innej beczki. W jaki sposób najlepiej/najszybciej poprawić technikę jazdy? Kiedyś byłem całkiem dobry, potem kupę lat nie jeździłem i teraz nie potrafię skręcać przy dużych prędkościach na nie do końca pewnych podłożach. Przez to właśnie często wylatuję z trasy na zakrętach. Cóż czynić?