o nowych miejscówkachluśka pisze:no własnie a o czym myślicie jak nie myślicie o rowerze?

Sprzedalemluśka pisze:spidi23 a co sprzedałeś już tarcze? Very Happy
No nie? Chamstwo na maxa....Jaca pisze: Małym dziewczynkom tłumaczą jak poderwać downhillowca, a nam nie wytłumaczą jak poderwać np artystkę... ja też chcę taką gazetę ;(
Poniosło mnie, ale wydaje mi się, że zasłużyli. Ciekawe co odpiszą...Drogie Bravo... Piszę do Was w sprawie artykułu n.t. podrywania chłopaków jeżdżących ekstremalnie na rowerach / deskach. Otóż napisaliście o downhillowcach (sam nim jestem) jako o grupie (a właściwie pojedynczych samotnikach) odizolowanej od społeczeństwa, nie widzącej nic prócz roweru i chcących tylko szukać nowych miejsc do szybkiego zjazdu, nie zważając na nic innego i nikogo innego. Wydaje mi się, że raczej źle poznaliście środowisko riderów, gdyż 99% downhillowców nie porusza się samemu (chociażby z obawy przed kradzieżą cennego sprzętu) i działa w grupach, co najmniej kilku osobowych. Nie są oni również odizolowani od społeczeństwa, ponieważ samemu znając wielu riderów widzę, iż wszyscy są komunikatywni, chętni na nowe znajomości i szukający rozrywek (nie tylko w postaci roweru). Dlatego proszę, nie piszcie artykułów o ludziach, o których lifestylu nie macie zielonego pojęcia, gdyż później pojawiają się takie napalone nastolatki, które po przeczytaniu Waszego magazynu myślą, że poderwą ridera w sposób opisany w Bravo, skoro jest on całkowicie nietrafny. Chciałbym również dowiedzieć się, co oznacza termin "apgrejdowane pegi" użyty w wątku o BMXie, gdyż wszyscy riderzy z całej Polski zastanawiają się o co chodzi, a nikt dokładnie nie wie...
Czekam na odpowiedź i pozdrawiam.
Johny.
PS. Wracając do downhillu, to większości riderów nie chce się jeździć na przejażdżki rowerowe, ze względu na duże opory toczenia opon, co znacznie utrudnia poruszanie po płaskim terenie. Do tego duży blat z przodu i brak przerzutek uniemożliwia jakiekolwiek podjazdy, więc przejażdżki odpadają. Co do prośby o serwis, to po primo rider ma dość problemów, ze swoją maszyną i raczej nie ma ochoty na naprawianie roweru jakiejś "słodkiej idiotki", bo w końcu od czego jest serwis... Z resztą większość dziewczyn porusza się na tzw. "makrokeszach" czyli rowerach za 500zł z marketu, w których jakiekolwiek regulacje są niemożliwe, więc nie wiem, jak tam naprawić łańcuch czy hamulce, skoro jak już to się zepsuje - nadaje się do wymiany, a przeciętny rider który ma dość wydatków na swój rower i dość mało pieniędzy w portfelu, nie ma checi na kupowanie jakiejś dziewczynie nowego sprzętu...
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 10 gości