piotrex pisze:ale jest wprost przeciwnie-bo to jazda po chodniku jest zakazana,chyba ze masz mniej niz 15lat lub droga po ktorej mialbys sie przemieszczac ma dopuszczalna predkosc powyzej 50km/h a chodnik ma 2m szerokosci lub wiecej (warunki musza byc spelnione lacznie).a,jest jeszcze dopuszczalne keidy jestes opiekunem maloletniego.
slowem-w wiekszosci przypadkow nie wolno Ci jechac chodnikiem niezaleznie od tego czy jestes trzezwy czy nie.
wiem, choć uważam, że to prawo jest głupie, gdyż zdecydowanie większe skutki ma potrącenie rowerzysty przez samochód, niż pieszego przez rowerzystę.
piotrex pisze:idac ta logika trzezwy rowerzystwa stwarza wieksze zagrozenie,a skoro tak to powinno sie zakazac jazdy na trzezwo na rowerze
Wróćmy do posta DJWiochy z poprzedniej strony - kolega autora wypowiedzi, będąc trzeźwym potrącił pieszą powodując u niej poważne obrażenia.
Skoro zakładamy, że i trzeźwy i pijany "zapierdala", to mój tok rozumowania nie jest pozbawiony sensu - nie słyszałem o takich skutkach potrącenia pieszego przez pijanego rowerzystę jak w wypowiedzi przytoczonej wyżej (co oczywiście nie znaczy, że takich nie ma, ale skoro częściej słyszy się o takich skutkach w przypadku trzeźwych rowerzystów, chyba może to o czymś świadczyć), a widząc takich orłów na drodze (takich, co to ledwo na nogach się trzymają), śmiem twierdzić, że w najgorszym wypadku przewróci osobę, którą potrąci i pobrudzi jej spodnie.
piotrex pisze:dwa-trzy piwa?chlopie,dwa-trzy piwka to w okolicach promila,nie powiesz mi ze po wypiciu 1.5l piwa masz taki sam czas reakcji jak przed.a to o to tu chodzi-o czas reakcji,ocene odleglosci i tak dalej.
w okolicy promila - z racji mojego ograniczonego spożywania - staram się dzielnie trzymać pion. Wyklucza to możliwość rozpędzenia się na rowerze tak, by stworzyć realne zagrożenie innym uczestnikom. Czas reakcji schodzi wtedy na drugi plan (a i przypominam, że mówimy o jeździe spokojnej po pustym/mało uczęszczanym chodniku, a nie centrum w godzinach szczytu).
piotrex pisze:kwestia chodnika-jak wyzej
kwestia mojej opinii na temat chodnika - jak wyżej
piotrex pisze: FRmaniak napisał(a):"No ok, ale urzędnicy nie są w stanie tak sprecyzować prawa żeby to było możliwe. Nie można wprowadzić prawa że po 3 piwach jeszcze wolno jechać a po 4 już nie, a to dla tego że jeden wypije te 4 piwa, nawet sie nie zachwieje, wsiądzie na rower i pojedzie do domu jak normalny, a drugi wypije 2 i będzie nawalony jak szpadel i będzie jechał od krawężnika do krawężnika."
dlatego okresla sie to iloscia promili we krwi-do 0,2 promila nikt Ci problemu nie zrobi,ba mozesz nawet jechac autem z taka iloscia.0,2 to dla 80kg faceta mniej wiecej 0,4l piwa.
to powinno być uregulowane w inny sposób - jedziesz w sposób nie stwarzający zagrożenia po drodze (innej niż ulica obsługująca ruch samochodowy) - masz spokój, wjeżdżasz na ulicę - jesteś traktowany jak pijany kierowca.
FRmaniak pisze:Skoro mowa o mało ruchliwych ulicach...
Mieszkam na wsi, takiej typowo pijackiej wsi gdzie o 6 rano zaczyna się życie pod sklepem.... Na drodze nie widać praktycznie nic poza rowerami, traktorami i może ze 3 auta w ciągu dnia przejadą i do tego PKS 2 razy dziennie. I wyobraźcie sobie że jadę sobie autem w środku nocy(często tak wracam z pracy) asfaltową drogą, z jednej strony las, z drugiej też las. Środek nocy, pusta prosta droga, aż się prosi żeby trochę przycisnąć w pedał. Jadę sobie te 120-130km/h, a tu nagle widzę 15m przed maską nawalonego wieśniaka na nie oświetlonym rowerze jadącego środkiem drogi od krawężnika do krawężnika.... A taka sytuacja jest nie raz. I co mam w takiej sytuacji zrobić?
Przejechać go i ratować siebie, czy hamować jak głupi, rozwalić na drzewie auto, siebie i prawdopodobnie jeszcze tego wsióra bo nie zdążę wyhamować?
tak szczerze szczerze? Nie miałbym Ci za złe, gdybyś nauczył gościa krótkotrwale latać. Jest pijany? ok. Jedzie na rowerze? ok, ale dopóki jedzie np polną drogą. Wjechał na drogę publiczną w nocy, bez oświetlenia i pijany? Zawinąć i skazać np na prace publiczne (o ile przeżyje, a jak nie, to sam jest sobie winien).
Pozwolę sobie przejść w tryb bierny i potraktować ten temat jako lekturę, a nie szansę wypowiedzenia swojego zdania, bo widzę, że mamy tu skrajny pogląd (kij z tym, że zapewne spora część mogłaby być nazwana hipokryzją), a ze skrajnościami ciężko się dyskutuje.