Boje Sie o Rower
ja już swoją sytuację opisywałem jak jest z angielskim, ale w skrócie przypomnę, że prawie rok z rowerem do szkoły się wbijałem i do sali go wnosiłęm, ale jak mnei ta stara k***a, dyrektor szkoły zobaczy, że się wbijam, to powiedział, że mnie ze szkoły wyje**e, jak dalej będę wprowadzał. Po "kłutni" staneło na tym, że zostawiam na parterze, przed gębami wożnych.........dobre i to ;)
http://dhcyc.pinkbike.com
-
- Posty: 3826
- Rejestracja: 13.12.2004 21:47:52
- Kontakt:
Jak ktos ciagle mysli o tym ze mu rower zginie, to zginie. Tyle. Trzeba byc poprostu uwaznym i myslec nad tym co sie robi i gdzie go zostawia. A jak Ty nie masz jeszcze baja a juz myslisz nad tym ze moze Ci ktos go ukrasc to zastanow sie czy nie dostaniesz swira jak juz go bedziesz mial.
Oczywiscie nie zycze nikomu aby stracil rower.... bo wiem co to znaczy :-/
Pozdro
Oczywiscie nie zycze nikomu aby stracil rower.... bo wiem co to znaczy :-/
Pozdro
Eeeeeeeeee na dresów rady nie ma. Teraz to byle kibol ma gazrurke/kastet/młotek w kieszeni. Kup rower, i używaj go zgodnie z przeznaczeniem a nie do szpanowania na ryneczku to będzie dobrze....
Ja pamiętam taką sytuacje:
Szedłem z dziewczynką i rowerem, jakieś 500m od domku, z naprzeciwka dresiki 6 sztuk. Jakoś zauważyłem ich dopiero jak kurwować zaczeli że spierdalać kase i rower zostawiac itp. Jakoś chciałem się dogadać, przeprosić za to że tamtędy przechodziłem ale jeden mnie w łeb z tyłu lekko uderzył.......
ja sie mocno wq*, lekko mnie poniosło, nazwałem go gnojem i rzuciłem się na niego. Podobno raz po ryju dostał. Ja się dziwie że przytomności nie straciłem, tylko nos złamany i "troche" stłuczeń a z buta po twarzy kilka razy dostałem. Roweru nie wzieli;) Nie polecam tego rozwiązania patrząc z perspektywy czasu. Lepsze to taktyczny odwrót jak mówią spier*;)
Ja pamiętam taką sytuacje:
Szedłem z dziewczynką i rowerem, jakieś 500m od domku, z naprzeciwka dresiki 6 sztuk. Jakoś zauważyłem ich dopiero jak kurwować zaczeli że spierdalać kase i rower zostawiac itp. Jakoś chciałem się dogadać, przeprosić za to że tamtędy przechodziłem ale jeden mnie w łeb z tyłu lekko uderzył.......
ja sie mocno wq*, lekko mnie poniosło, nazwałem go gnojem i rzuciłem się na niego. Podobno raz po ryju dostał. Ja się dziwie że przytomności nie straciłem, tylko nos złamany i "troche" stłuczeń a z buta po twarzy kilka razy dostałem. Roweru nie wzieli;) Nie polecam tego rozwiązania patrząc z perspektywy czasu. Lepsze to taktyczny odwrót jak mówią spier*;)
-
- Posty: 134
- Rejestracja: 31.03.2005 18:46:10
- Lokalizacja: z miasta KRAKÓW !
- Kontakt:
błahah.. Wojtas. -> też masz dobry pomysł..
wejron -> myśle że trzeba naprawde sie wqr* żeby nie opanować nerwów i bić sie jednego na sześciu.. :) Dziwie sie że miałeś tylko nos złamany, no nic. Żyje sie dalej..
PzDr.
________
a ja siedze nad lekcjami.. :P
wejron -> myśle że trzeba naprawde sie wqr* żeby nie opanować nerwów i bić sie jednego na sześciu.. :) Dziwie sie że miałeś tylko nos złamany, no nic. Żyje sie dalej..
PzDr.
________
a ja siedze nad lekcjami.. :P
[url=http://images2.fotosik.pl/215/cc7232081b005fca.jpg]..na nowej miejscówce.[/url]
1. Oznakuj se rower i mozesz jeszcze np. karteczki z imieniem i nazwiskiem powkładac do kiery, ramy czy opony - w razie kradziezy wieksze szanse na odzyskanie
2. Do sklepów wchodz z rowerem - a jak juz go musisz zostawic to np. zrzuc przerzutke, albo odepnij hamulec - jak zlodziej zobaczy ze dziwne rzeczy sie dzieja z rowerem to moze zrezygnuje albo wleci na jakies drzewo
3. Na pytania nieznajomych o wartosc roweru nie odpowiadaj w sposob swiadczacy ze rower jest duzo warty
2. Do sklepów wchodz z rowerem - a jak juz go musisz zostawic to np. zrzuc przerzutke, albo odepnij hamulec - jak zlodziej zobaczy ze dziwne rzeczy sie dzieja z rowerem to moze zrezygnuje albo wleci na jakies drzewo
3. Na pytania nieznajomych o wartosc roweru nie odpowiadaj w sposob swiadczacy ze rower jest duzo warty
http://www.pinkbike.com/photo/844632/
-
- Posty: 3826
- Rejestracja: 13.12.2004 21:47:52
- Kontakt:
-
- Posty: 6082
- Rejestracja: 19.04.2004 08:21:44
- Lokalizacja: Jelenia Góra
- Kontakt:
Ja tam daje rower tylko zaufajnej ekipie i tez zeby dalej nie odjezdzali.
U nas w miescie jest akurat bardzo dobra organizacja, roweru jeszcze nikomu z ekipy nie zajebali. A jest tego z 200 sztuk, z czego kilka konkretniejszych furek. W sumie to male miasto, 100 tys. Wszyscy nas tu znaja, niektorzy nawet z imion mimo ze widzimy ich pierwszy raz. My tez znamy mase osob. Jak ja bym dal rower komus kogo reszta ekipy nie zna, i przypadkiem by sie na nich natknal to bez pytania by go zdjeli z baja i zajebali... I tak tu robi kazdy, dzieki temu jest w miare bezpiecznie. Poza tym na ogol jezdzi sie duza grupa, unika miejsc powszechnie niebezpiecznych. Jest tez w ekipie kilka osob, w tym ja, ktorzy maja dobre korzenie, i wiedza co robic w razie gdyby nawet zdarzyla sie jakas napasc. Zlodziej mojego roweru bedzie martwy predzej czy pozniej... Jak chodzilem do wieczorowki tez poznalem mase ludzi z podziemia, i wszyscy tylko sie smiali z cen sprzetu, ale byli tam i bmxowcy i inni ktorzy wiedzieli co to znaczy pasja. Nikt tam nie myslal o tym zeby mi ten rower jumac. Przeciwnie, wiekszosc oferowala swoja pomoc w razie utraty itd. Ja sobie rower w szkole zostawialem, i wiedzialem ze jakby na nim wyszedl ktos inny niz ja , to za brame szkoly by juz nie wyjechal :D
Niestety teraz na uczelni, dziekan odmowil mi zostawiania baja, bo sie pani w szatni boi ze jej krzywde za niego zrobia :( Mowie jej ze auta ludzie zostawiaja i nikt nie kradnie, chcialem jej nawet placic za to zeby mi go pilnowala, ale nic z tego- boi sie ;/ Kicha na maxa, bo do budy mam 10min jazdy a tak to musze sie banem tluc.
Jazda w nocy... Cale poprzednie wakacje przejedzilem cale noce, z jednym kumplem, z radiem w plecaku - enigma na okolo, fajne klimaty :D Tylko raz mielismy akcje ze nas drechy zatrzymaly, chcieli zobaczyc jakies triki...
Czesto tez slysze - dawaj rower... to ja zsiadam i mowie masz. I wiekszosc rezygnuje od razu. Raz koles wsiadl pouginal chwile, mowi ze fajny i poszedl, nawet o cene nie pytal jak to oni maja w zwyczaju.
Jak zwykle sprowadza sie to do tego, ze wszystko zalezy od czlowieka. Nie kazdy dres to od razu zlodziej twojego roweru. Oczywiscie sa i tacy. Przy odrobinie umiejetnosci samozachowawczych, ODROBINIE pomyslunku i uwagi mozna uniknac 99% akcji prowadzacych do kradziezy. Z kole iw przypadku gdyby podszedl do mnie koles z nozem, przylozyl do brzucha i powiedzial dawaj rower... oddalbym. Nie jestem cieciem, umialbym mu ten noz przejac i wydlubac nim oczy, tylko ze konsekwencje tego bylyby oplakane. A jak dres mnie potnie to nic mu nie zrobia. Dlatego wole oddac mu ten rower. I tak tego nei sprzeda od reki, a ja go znajde bez problemu i wtedy zemszcze sie, po cichu. Nie warto ryzykowac zyciem ( nie tylko fizycznym ) .
U nas w miescie jest akurat bardzo dobra organizacja, roweru jeszcze nikomu z ekipy nie zajebali. A jest tego z 200 sztuk, z czego kilka konkretniejszych furek. W sumie to male miasto, 100 tys. Wszyscy nas tu znaja, niektorzy nawet z imion mimo ze widzimy ich pierwszy raz. My tez znamy mase osob. Jak ja bym dal rower komus kogo reszta ekipy nie zna, i przypadkiem by sie na nich natknal to bez pytania by go zdjeli z baja i zajebali... I tak tu robi kazdy, dzieki temu jest w miare bezpiecznie. Poza tym na ogol jezdzi sie duza grupa, unika miejsc powszechnie niebezpiecznych. Jest tez w ekipie kilka osob, w tym ja, ktorzy maja dobre korzenie, i wiedza co robic w razie gdyby nawet zdarzyla sie jakas napasc. Zlodziej mojego roweru bedzie martwy predzej czy pozniej... Jak chodzilem do wieczorowki tez poznalem mase ludzi z podziemia, i wszyscy tylko sie smiali z cen sprzetu, ale byli tam i bmxowcy i inni ktorzy wiedzieli co to znaczy pasja. Nikt tam nie myslal o tym zeby mi ten rower jumac. Przeciwnie, wiekszosc oferowala swoja pomoc w razie utraty itd. Ja sobie rower w szkole zostawialem, i wiedzialem ze jakby na nim wyszedl ktos inny niz ja , to za brame szkoly by juz nie wyjechal :D
Niestety teraz na uczelni, dziekan odmowil mi zostawiania baja, bo sie pani w szatni boi ze jej krzywde za niego zrobia :( Mowie jej ze auta ludzie zostawiaja i nikt nie kradnie, chcialem jej nawet placic za to zeby mi go pilnowala, ale nic z tego- boi sie ;/ Kicha na maxa, bo do budy mam 10min jazdy a tak to musze sie banem tluc.
Jazda w nocy... Cale poprzednie wakacje przejedzilem cale noce, z jednym kumplem, z radiem w plecaku - enigma na okolo, fajne klimaty :D Tylko raz mielismy akcje ze nas drechy zatrzymaly, chcieli zobaczyc jakies triki...
Czesto tez slysze - dawaj rower... to ja zsiadam i mowie masz. I wiekszosc rezygnuje od razu. Raz koles wsiadl pouginal chwile, mowi ze fajny i poszedl, nawet o cene nie pytal jak to oni maja w zwyczaju.
Jak zwykle sprowadza sie to do tego, ze wszystko zalezy od czlowieka. Nie kazdy dres to od razu zlodziej twojego roweru. Oczywiscie sa i tacy. Przy odrobinie umiejetnosci samozachowawczych, ODROBINIE pomyslunku i uwagi mozna uniknac 99% akcji prowadzacych do kradziezy. Z kole iw przypadku gdyby podszedl do mnie koles z nozem, przylozyl do brzucha i powiedzial dawaj rower... oddalbym. Nie jestem cieciem, umialbym mu ten noz przejac i wydlubac nim oczy, tylko ze konsekwencje tego bylyby oplakane. A jak dres mnie potnie to nic mu nie zrobia. Dlatego wole oddac mu ten rower. I tak tego nei sprzeda od reki, a ja go znajde bez problemu i wtedy zemszcze sie, po cichu. Nie warto ryzykowac zyciem ( nie tylko fizycznym ) .
www.street-roulette.pl | www.ovb.pl | www.rowerowy.com
-
- Posty: 3826
- Rejestracja: 13.12.2004 21:47:52
- Kontakt:
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 3 gości