A dzisiaj:
No więc sprawa jest ku zakończeniu.. Ale od początku.
Od dwóch tygodn cisza.. Zadnego wezwania, nic.. Więc próbowalem sie tam dostać sam i sprawidzić jak sie sprawa ma.. Sprawa przeszła do dochodzeniówki. Rzzekomo wysyłali mi dwa razy wezwanie, ale nic nie dostalem.. No ale ok. Zeznałem jak sie rower znalazł, jak sie ugadałem z kolesiem itd.. I tak z ciekawości zapytalem co teraz? No i sprawa nie idzie do żadnego sądu grockiego 24godzinnego, tylko no sądu jako sprawa zaoczna (bez rozprawy, tylko wyrok sądu). Złożyłem oficjalny pozew o odzyskanie pieniędzy za licznik, hak przerzutki i szprychy..
I zapytałem czy koleś poniesie jakieś konsekwencje kradzieży, bo z tego co widzialem, podczas rozmowy z nim to sobie dużo z tego nie robił.. No i koleś dostał: 3 miesiące pozbawienia wolsności w zawieszeniu na 2 lata. Kuratora na 4lata i sądowy nakaz oddania mi tych pieniędzy..
Ogólnie to jestem zadowolony z tego wyroku, bo tak szczerze to myślałem, że nie zrobią mu nic.. Spieprzył sobie życie, nasrał w papiery. Roboty dobrej nie znajdzie, bo kto będzie chciał karanego za kradzież? No właśnie.. I to wszystko pod wpływem impulsu? Nie żałuje go ani troche..
A śmieszne jest to jak funkcjonariuszowi wytłumaczyć ze jest to rower wyczynowy. Istnieje coś takiego jak hak przerzutki. Szerokie opony wytłumaczyłem jako opony szerokości motoru. I w ich tym całym systemie nie istnieje nic innego jak rower i rower górski..
Nikomu nie życze żeby komuś ukradli rower.. A jak już, no to niech sie zakończy jak moja nie miła przygoda..
ps. I taka porada dla was na przyszłość, jeżeli komuś nie daj Boże skręcą rower to wycencie go na 5000zl<. Wtedy jest to sprawa kryminalna (choć i tak to dużo nie zmienia), jeżeli znajdzie sie sprawca to ma dużo większy wyrok..
Pozdrawiam
