Spaced pisze:B.Z. sry ale nie wiesz o czym mówisz. Wiem, ze pare osób z bydzi jezdzi, ba nawet ze Szczecina czy Gdanska wiec da sie i nie ma co rzucac, ze wykluczone.
A kto się rzuca? Poza tym to, że ktoś jeździ to jeszcze pytanie jak często jeździ. Co tydzień? Co dwa? Chyba jednak wiem o czym mówię. Pracuję jak wszyscy i wiem jak daleko jest do Wierchomli. Przejedź sobie przez Lódź raz a dobrze to będziesz wiedział o czym ja mówię.
A co do 69stopni to mam rower gdzie skokiem przestawiam miedzy ~67.5 a 69 i jednak 67.5 jest lepiej. Jak juz mówiłem to KWESTIA PREFERENCJI ale 69 stopni to jest na prawde stromo i o ile do jazdy po prostym sie nadaje to na stromszym zakrecie juz mniej sie czuje z tym ok
Piszesz, jak bym nie wiedział o co chodzi. Kwestia preferencji to jest czy do zjazdu wolisz 65 czy 66 stopni, albo czy do XC wolisz 70 czy 71. A jeśli mówimy o 66 stopniach i 69 to jest to kwestia tego po jakich stromych trasach chcesz się poruszać co byłeś łaskaw zauważyć. Tak się składa,że tutaj nie ma za specjalnie stromych tras i nawet na FR1 masz ZAWSZE przyzwoitą stabilność. Sam jeżdżę na sprzęcie który ma 67,5 stopnia i taki kąt zapewnia mi PEŁNĄ stabilność praktycznie na każdym lokalnym zjeździe.
Tak samo z wyjazdami, jak ktos chce wyjezdzac to niech wyjezdza i to nie twoja decyzja czy bedzie to robił czy nie. 6-7h jedzie sie np. z Warszawy do Wiercho, a jednak udaje sie to zrobic bez wiekszych problemów. Jedziesz piatek wieczór i da sie wyrobic. Ogólnie nie dajesz chłopakowi prawa wyboru bo TOBIE nie jest wygodnie jechac w góry.
Prawo wyboru daję, ale jakoś nie widzę takiej opcji, żeby więcej miał jeździć w górach niż tutaj. Gdyby koleś miał doswiadczenie i srał pieniędzmi to spoko, można mu nie zwracać uwagi, że typowy rower do DH jest bezsensowną, za ciężką i za drogą maszyną na lokalne trasy, ale przeanalizuj sobie co ma i co chce z tym robić, przecież od razu widać, że jego doświadczenie jest żadne a i portfel nie pozwala na zakup kilku rowerów na różne okazje, przecież by się nie pytał czy Shemran przypasuje do undergrounda gdyby nie chciał załatwić sprawy możliwie najtańszym kosztem i nie odkładałbym wymiany ramy na bliżej nieokreśloną przyszłość. Dedukcja nie jest trudna... I to nie jest żaden przytyk to gościa, bo sam nie przeznaczam również dużych środków na rower, podobnie jak on też kiedyś zaczynałem i też gówno wiedziałem, a nawet teraz jak już trochę wiem to i tak zdarza mi się popełnić inwestycyjną głupotę, taką jak cieżkie 5-komorowe obręcze, za które pluję sobie w brodę od roku. To jest próba zaproponowania najsensowniejszego rozwiązania w danej sytuacji. Po co pakować się w drogie szpeje do DH jak styknie coś tańszego, lzeszego... Poza tym skoro różnicę mu robią kwoty rzędu 300 PLN to nie wiem skąd chce wziąć kasę na takie wyjazdy, tyle to pójdzie na raz na samo paliwo, a gdzie nocleg, gdzie wyżywienie?
Druga sprawa - 6-7 h to się jedzie od nas w DZIEŃ POWSZEDNI do Kraka na jesieni jak masz szczęście i uda Ci się nie trafić na korki w Łodzi. Równie dobrze moze być to 8 godzin, raz było nawet 9. Zapytaj się swoich ziomali z Gdańska jak długo im schodzi...
Kwestia że mnie nie jest wygodnie jechać w góry - tak samo niewygodnie będzie każdemu innemu z tego miasta. Tak jak pisałem, raz na jakiś czas to nie ma problemu bierze się urlop i się jedzie, ale gdybym miał to robić raz na miesiąc albo częściej to jest masakra. Nie da się zrobić tak, żeby więcej jeździć w górach niż tutaj i tego mi nie powiesz. Sam jesteś mądry, bo masz rowerek do DH, do enduro i pewnie jeszcze do XC, ale ja akurat budowałem jeden rower, który ma służyć zarówno w górach jak i lokalnie i wyciągnałem masę wniosków z popłenionych błędów.
===================================================
Poza tym jedna podstawowa rzecz - KONTEKST!!! W którym momencie ja coś gostkowi narzuciłem? Napisałem tylko, że Sherman na okoliczne trasy będzie OK, bo nie są wymagające, to Ty Spaced wyjechałeś z tymi górami na co odparłem,że nie wydaje mi sie, żeby gostek miał tym większość czasu jeździć w górach. Do tej pory nie powiedział ani słowa ile czasu zamierza spędzić w górach a ile na miejscu, spiął się tylko, że ja gówno wiem. Biorąc pod uwagę wszystkie aspekty logistyczno-finansowe jestem skłonny się nawet założyć o to, że większość czasu będzie jeździł na miejscu, no, chyba, że po to zeby wygrać zakład w Bydzi będzie jeździł na wrotkach a w rowerze popezeecina opony,żeby nie kusił...