Strona 3 z 3

Re:

: 26.09.2013 17:34:03
autor: Puncu
HiPhO pisze:Co prawda jest to subiektywne odczucie, bazujące na moim doświadczeniu, a w zasadzie popełnionym błędzie, polegającym na uczynieniu z hobby zawodu.
Efekt jest taki, że po 11 latach pracy zaczynam edukację na kierunku zorientowanym o 180 stopni w stosunku do ukończonego.

Zgadzam się z tym w 100%. Sam poszedłem do szkoły o kierunku mechanik samochodowy. Obecnie od 2 lat pracuje w ciśnieniowej odlewni metalu nieżelaznych (aluminium, magnez, ZnAl), nie dlatego że nie mogłem znaleźć pracy w zawodzie, ale dlatego że po tylu latach szkoły mi się to po prostu przejadło i znudziło. Mimo że pracuje po 8 godzin dziennie w układzie trzech zmian, przez 5-6 dni w tygodniu, mam czas zająć się domem, swoimi sprawami, wyjść na rower czy pojechać w góry na dzień dwa. Mało tego, maszyny znajdujące się w firmie pozwalają na projektowanie i wykonywanie części rowerowych. Także może tutaj należy szukać rozwiązania? Jaka praca pozwoli Ci dobrze zarabiać a i przy okazji realizować pomysły/projekty rowerowe.

: 26.09.2013 19:16:29
autor: brooce
Oho, ciekawe spostrzeżenia ;) A jak to wygląda u kolegów pracujących w serwisach rowerowych za granicą (słyszałem że - np. w Norwegii - pieniądze wcale nie takie małe)? Idzie się przejeść sprzętem po wielu latach, nawet gdy zarobki zadowalają?

: 26.09.2013 20:12:22
autor: MLYNoBIKER
Co do pracy na serwisie czy w sklepie wszystko super tylko godziny pracy nie pozwalające jeździć... jedynie w niedziele właściwie mogę wyjść na rower bo mam wolne, reszta dni w tygodniu odpada ehh..

Re: Re:

: 26.09.2013 20:20:48
autor: Spaced
Paul pisze:
tomek059 pisze: Mam pytanie. Czy budując legalną trasę trzeba mieć na to jakiś projekt? Ktoś bierze za to jakąś odpowiedzialność tak jak ma to miejsce w skateparkach? Czy po prostu wystarczy jakieś pozwolenie i "róbcie co chcecie byle by kasa była"? W Kielcach mieliśmy sytuację gdzie pozwolenia były, projekt na tor 4x też, a wykonawca zrobił wszystko po swojemu i w efekcie zostało coś tam wybudowane, ale jeździć tam niewolno.
Jak wspomniał Kaktus projekt to podstawa, wszystko co zostanie wybudowane musi być wykonane zgodnie z projektem, jeżeli tak nie jest nie powinno być odbioru budowy dopóki wykonawca nie doprowadzi tego do porządku.
Nie wiem co u Was się wydarzyło, czy kierownik budowy nie sprawdzał na bieżąco co się dzieje, czy ktoś odstąpił od budowy przez odbiorem czy co... możliwości jest wiele.
Nie przesadzaj, Jest tona legalnych spotów bez pełnych papierów.

Re:

: 26.09.2013 22:11:00
autor: mysticar
HiPhO pisze: Co prawda jest to subiektywne odczucie, bazujące na moim doświadczeniu, a w zasadzie popełnionym błędzie, polegającym na uczynieniu z hobby zawodu.
Efekt jest taki, że po 11 latach pracy zaczynam edukację na kierunku zorientowanym o 180 stopni w stosunku do ukończonego.
Moim zdaniem to już zależy od osoby na ile to hobby to tylko hobby czy bardziej pasja, no i czy generalnie w tym zawodzie związanym z zainteresowaniami się ciągle dzieje dużo nowego, czy raczej wszystko jest powtarzalne.

Re: Re:

: 26.09.2013 23:21:16
autor: Spaced
mysticar pisze:
HiPhO pisze: Co prawda jest to subiektywne odczucie, bazujące na moim doświadczeniu, a w zasadzie popełnionym błędzie, polegającym na uczynieniu z hobby zawodu.
Efekt jest taki, że po 11 latach pracy zaczynam edukację na kierunku zorientowanym o 180 stopni w stosunku do ukończonego.
Moim zdaniem to już zależy od osoby na ile to hobby to tylko hobby czy bardziej pasja, no i czy generalnie w tym zawodzie związanym z zainteresowaniami się ciągle dzieje dużo nowego, czy raczej wszystko jest powtarzalne.
Bo ludzie definują hobby zbyt szeroko. Moim hobby np. są filmy i w branży filmowej jest tona rzeczy, których nie robiłbym chętnie. Ba w obowiązkach w pracy mam pare takich rzeczy ale staram się tak ogarniać żeby jednak większość pracy nawet tej żmudnej owocowała motywującymi osiągnięciami. Jakby tak nie było to miałbym dość hobby.

Inna sprawa, ze to trzeba skonczyc kierunek by pracowac w hobby? Bo patrzac na znajomych to 100% ludzi pracujacych w hobby, znajacych sie na tym mega pracuje poza wyuczonym zawodem. Ekspertem w danej dziedzinie człowiek zostaje sam i uczelnia conajwyzej może dać papier i troche czasu zmarnowac ;)

Re: Re:

: 27.09.2013 15:04:15
autor: djwiocha
Spaced pisze:Ekspertem w danej dziedzinie człowiek zostaje sam i uczelnia conajwyzej może dać papier i troche czasu zmarnowac ;)
Gdybym mógł kliknąłbym:

Obrazek

Re: Re:

: 27.09.2013 15:35:29
autor: Paul
Spaced pisze: Nie przesadzaj, Jest tona legalnych spotów bez pełnych papierów.
Ja miałem na myśli nowe projekty, na zasadzie: miasto wpada na pomysł ze chce coś mieć i szuka kogoś kto to zrobi, udostępnienie jakiegoś terenu marudzącym rowerzystom to co innego, dlatego zgadzam się z Tobą, po prostu miałem co innego na myśli ;)

Ekspertem w danej dziedzinie człowiek zostaje sam i uczelnia conajwyzej może dać papier i troche czasu zmarnowac ;)
Niby prawda ale na tym bazuje wielu zwolenników "eksperymentów myślowych" :)

Re: Re:

: 27.09.2013 22:52:58
autor: HiPhO
Spaced pisze: Ekspertem w danej dziedzinie człowiek zostaje sam i uczelnia conajwyzej może dać papier i troche czasu zmarnowac ;)
Tyleż samo w tym prawdy co i bzdury!
Osobiście wolałbym, zeby wątrobę wymieniał mi ktoś, kto najpierw 6 lat zasuwał na AM, potem zdał LEP i jeszcze kilka lat specjalizował się w transplantologii.

Jak z Gd do Wawy lecę, też preferuję za sterami kogoś lepiej wykształconego, a nie samouka z prwem jazdy kat. B.

Jak chcę kupic jaja od chłopa, nie potrzeba mi, żeby sprzedawca był po marketingu i zarządzaniu. Kafelki w toalecie, także nie musi kłaść mi inż budownictwa lądowego, ale po mostach jeździć jednak preferuje takich, które obliczał ktoś, kto ukończył politechnikę.

kolejna sprawa, w 99% ogłoszeniach o pracę dla inżynierów, masz jednak wymagany pewiejn poziom wykształcenia, jeśli go nie posiadasz, a wysyłasz cv, świadczy tylko o tym, że nie potrafisz czytać ze zrozumieniem - czyli odpadasz na wstępie.

Zdaje się, że pewnego pięknego kwietniowego wieczoru '86, podzczas testów obciążeniowych reaktora, dowodził kolo po wysyłkowym kursie fizyki jądrowej, efekt wszyscy znamy.

: 28.09.2013 00:12:19
autor: Paul
HiPhO ja sądzę że Specedowi chodziło raczej o to że jak ktoś chce zdobyć jakąś wiedzę to zrobi to sam a uczelnia najwyżej to podbije. Nie o ludzi którzy z bólami przebrnęli przez egzaminy zdając na 3 i zapominając kolejnego dnia albo ściągając.

Re: Re:

: 28.09.2013 00:27:00
autor: Spaced
HiPhO pisze:
Spaced pisze: Ekspertem w danej dziedzinie człowiek zostaje sam i uczelnia conajwyzej może dać papier i troche czasu zmarnowac ;)
Tyleż samo w tym prawdy co i bzdury!
Osobiście wolałbym, zeby wątrobę wymieniał mi ktoś, kto najpierw 6 lat zasuwał na AM, potem zdał LEP i jeszcze kilka lat specjalizował się w transplantologii.

Jak z Gd do Wawy lecę, też preferuję za sterami kogoś lepiej wykształconego, a nie samouka z prwem jazdy kat. B.

Jak chcę kupic jaja od chłopa, nie potrzeba mi, żeby sprzedawca był po marketingu i zarządzaniu. Kafelki w toalecie, także nie musi kłaść mi inż budownictwa lądowego, ale po mostach jeździć jednak preferuje takich, które obliczał ktoś, kto ukończył politechnikę.

kolejna sprawa, w 99% ogłoszeniach o pracę dla inżynierów, masz jednak wymagany pewiejn poziom wykształcenia, jeśli go nie posiadasz, a wysyłasz cv, świadczy tylko o tym, że nie potrafisz czytać ze zrozumieniem - czyli odpadasz na wstępie.

Zdaje się, że pewnego pięknego kwietniowego wieczoru '86, podzczas testów obciążeniowych reaktora, dowodził kolo po wysyłkowym kursie fizyki jądrowej, efekt wszyscy znamy.
Tak są wyjątki jak lekarze, piloci etc ale mówisz o inżynierach. W wiekszosci kierunków materiały do nauki dostępne są w necie i bardzo mało osób pracuje w podbranży akurat wymagajacej drogiego sprzętu. Masz XXI wiek.Wielu topowych elektroników akustyków, informatyków, ludzi zajmujacych sie mechaniką to samouki z wykształceniem w innej branży. Dało sie to zrobic kiedys, a teraz masz opcje jak np. wykłady MIT czy innych uczelni technicznych dostepne online.

Do tego sorry ale na uczelni tak na prawde nie uczysz się zawodu. Jestem na ostatnim sem elektroniki i ta uczelnia w zerowym stopniu przygotowała mnie do zawodu bo uczy mnie teori, "starych technologii, a przede wszystkim zbyt ogólnie bym w jakiekolwiek dziedzinie był specialistą. Zostane nim dopiero jak zaczne pracować. Tylko po co w takim razie byłem na uczelni? Mogłem ten czas poswiecic na nauke wąskiej dziedziny i być do przodu znacznie w tym samym czasie pracowac i zdobywac doświadczenie pod okiem ludzi, ktorzy pracują i maja wiedze praktyczną.

Inna sprawa, ze masz zawody gdzie nie ma studiów albo są studia pic na wode. Np. mój czyli marketing showbiznesu (akurat tutaj filmu) czy analityka filmowa. Pare uczelni próbuje ale to pic na wode. Nie popracujesz i nie czytasz, nie wyciagasz wniosków i nie analizujesz sam to te uczelnie sobie w dupe mozesz wsadzic. Wiekszosc moich kumpli, którzy maja opinie zajebistych specialistów, których na prawde docenia pracodawca albo pracuje poza zawodem albo nie skonczyło studiów bo złapało prace wczesniej. Uczelnia ma tylko sens jak potrzebujesz papierków.

Re: Re:

: 28.09.2013 00:28:31
autor: Spaced
Paul pisze:
Spaced pisze: Nie przesadzaj, Jest tona legalnych spotów bez pełnych papierów.
Ja miałem na myśli nowe projekty, na zasadzie: miasto wpada na pomysł ze chce coś mieć i szuka kogoś kto to zrobi, udostępnienie jakiegoś terenu marudzącym rowerzystom to co innego, dlatego zgadzam się z Tobą, po prostu miałem co innego na myśli ;)

Ekspertem w danej dziedzinie człowiek zostaje sam i uczelnia conajwyzej może dać papier i troche czasu zmarnowac ;)
Niby prawda ale na tym bazuje wielu zwolenników "eksperymentów myślowych" :)
1. Tak jak chcesz kase od miasta etc. tak jak niektóre projekty grandy/BT to racja ale tez wielu budowniczych bikeparkow np. w Mariborze czy Morgins nie ma papierów ;)

2. Tak ale dlatego trzeba pracowac i uczyc sie od kolegów po fachu, nie siedziec na dupie i dumać na kiblu ;)

Re: Re:

: 28.09.2013 06:16:29
autor: Puncu
Spaced, post pod postem? Oj nie ładnie ;)
HiPhO pisze: Zdaje się, że pewnego pięknego kwietniowego wieczoru '86, podczas testów obciążeniowych reaktora, dowodził kolo po wysyłkowym kursie fizyki jądrowej, efekt wszyscy znamy.
Dokładnie 26.04.1986 - 01:23 :D bo Diatłow miał parcie :wink:
Spaced pisze: Do tego sorry ale na uczelni tak na prawde nie uczysz się zawodu. Jestem na ostatnim sem elektroniki i ta uczelnia w zerowym stopniu przygotowała mnie do zawodu bo uczy mnie teori, "starych technologii, a przede wszystkim zbyt ogólnie bym w jakiekolwiek dziedzinie był specialistą. Zostane nim dopiero jak zaczne pracować. Tylko po co w takim razie byłem na uczelni? Mogłem ten czas poswiecic na nauke wąskiej dziedziny i być do przodu znacznie w tym samym czasie pracowac i zdobywac doświadczenie pod okiem ludzi, ktorzy pracują i maja wiedze praktyczną.
Dokładnie, nie tyczy się to tylko elektroniki ale i wielu dziedzin. Nie trudno się domyślić na czym w dzisiejszych czasach są przeprowadzane egzaminy zawodowe, jeżeli chodzi o mechanika samochodowego. Na starych polskich samochodach, Fiaty 125p/126p, Polonezy. Wielką odmianą było jak się Lublin 3 pojawił :lol:
Jakiś rok później trafiłem do warsztatu samochodowego i wiedza nabyta w szkole nie szczególnie pokrywała się z rzeczywistością. Dzisiaj wszystko opiera się na komputerach, elektronice, wtryskiwaczach itd a wtedy? Wtedy był gaźnik :D Czas który poświęciłem w szkole mogłem poświęcić na siedzenie z nosem w książkach i uczyć się nowych technologii, ale z drugiej strony pracodawca oczekiwałby papieru... I tak w kółko.
Spaced pisze:Uczelnia ma tylko sens jak potrzebujesz papierków.