B.Z. pisze:A kto się rzuca? Poza tym to, że ktoś jeździ to jeszcze pytanie jak często jeździ. Co tydzień? Co dwa? Chyba jednak wiem o czym mówię. Pracuję jak wszyscy i wiem jak daleko jest do Wierchomli. Przejedź sobie przez Lódź raz a dobrze to będziesz wiedział o czym ja mówię.
Wez sobie ogarnij ile np. Naczo na zawody jezdził(nie wiem jak w tym sezonie juz bo chyba przestało go to tak bawic). Chłopaki ze szczecina tez dosc regularnie sa w górach. Jak sie jezdzi co tydzien to jest całkiem spoko z takim bikiem bo ile czasu w tygodniu jezdzisz
B.Z. pisze:Piszesz, jak bym nie wiedział o co chodzi. Kwestia preferencji to jest czy do zjazdu wolisz 65 czy 66 stopni, albo czy do XC wolisz 70 czy 71. A jeśli mówimy o 66 stopniach i 69 to jest to kwestia tego po jakich stromych trasach chcesz się poruszać co byłeś łaskaw zauważyć. Tak się składa,że tutaj nie ma za specjalnie stromych tras i nawet na FR1 masz ZAWSZE przyzwoitą stabilność. Sam jeżdżę na sprzęcie który ma 67,5 stopnia i taki kąt zapewnia mi PEŁNĄ stabilność praktycznie na każdym lokalnym zjeździe.
66 stopni w dh?

Znam taka 1 rame (nie mowie o v10 bo sag kosmiczny niweluje dziwna geo). Sry ale to nie jest róznica 1 stopnia bo moge ci wymienic kilka ram, które maja geo regulowana w zakresie 63-65 i to jeszcze bez bawienia sie wysokoscia sterów i jak wysoko amora ustawimy wiec nie mów mi, ze preferencje sie do 1 stopnia ograniczaja. Zreszta sam masz rower 67.5 i odradzasz chłopakowi cos bardziej płaskiego. Sam wiem, ze na małych górach da sie spokojnie nawet na stromym rowerze dirtowym jezdzic ale da sie, a co komu pasuje to 2 rózne rzeczy.
B.Z. pisze:Prawo wyboru daję, ale jakoś nie widzę takiej opcji, żeby więcej miał jeździć w górach niż tutaj. Gdyby koleś miał doswiadczenie i srał pieniędzmi to spoko, można mu nie zwracać uwagi, że typowy rower do DH jest bezsensowną, za ciężką i za drogą maszyną na lokalne trasy, ale przeanalizuj sobie co ma i co chce z tym robić, przecież od razu widać, że jego doświadczenie jest żadne a i portfel nie pozwala na zakup kilku rowerów na różne okazje, przecież by się nie pytał czy Shemran przypasuje do undergrounda gdyby nie chciał załatwić sprawy możliwie najtańszym kosztem i nie odkładałbym wymiany ramy na bliżej nieokreśloną przyszłość. Dedukcja nie jest trudna... I to nie jest żaden przytyk to gościa, bo sam nie przeznaczam również dużych środków na rower, podobnie jak on też kiedyś zaczynałem i też gówno wiedziałem, a nawet teraz jak już trochę wiem to i tak zdarza mi się popełnić inwestycyjną głupotę, taką jak cieżkie 5-komorowe obręcze, za które pluję sobie w brodę od roku. To jest próba zaproponowania najsensowniejszego rozwiązania w danej sytuacji. Po co pakować się w drogie szpeje do DH jak styknie coś tańszego, lzeszego... Poza tym skoro różnicę mu robią kwoty rzędu 300 PLN to nie wiem skąd chce wziąć kasę na takie wyjazdy, tyle to pójdzie na raz na samo paliwo, a gdzie nocleg, gdzie wyżywienie?
Rozumiem, ze jak nie ma kasy to jego problem i pełnym bikiem do dh sobie krzywde zrobi ale i tak z tym budzetem nic takiego nie kupi wiec nie wiem o co sie martwisz

Ja ogolnie zgadzam sie z twoim pogladem tylko za badzo mu sie narzucasz. Nawet w Warszawie, badziej płaskiej od bydzi jest pare miejsc gdzie ludzie na wiekszych maszynach sie bawia. Moze, nie daje to tyle funu co na czyms zwinniejszym ale dac sie da.