Najlepsz gleba jaka widzialem
heh, jakos na wiosne rok temu jechalem na wyciag na skrzyczne i zeby tam dojechac musialem zjechac z gorki ale po samym asfalcie. zjezdazlismy sobie na luzie jakies 50 km/h i ktoregos dnia (po deszczu) stwierdzilem ze dokrece na zakrecie. kenda kinetics na przodzie(****** opony) slide jakies 50m w dol. wstalem, otrzepalem sie, usmiechnalem i zjechalem do konca. dopiero jak mi sie krwiak wielkosci jablka zrobil to okazalo sie ze mi miednica pekla...
http://www.pinkbike.com/photo/865327/ <-- rower
8!k3r pisze:no ja mam zlamany obojczyk :d
nastapilo dokurwienie jak chcialem wskoczyc z manuala na dosc wysoki nierowny kraweznik i bym jakos mi podbilo tylnie kolo bo zamalo sie wybilem i jeba jakos na bok i barkiem w glebe czylem tylko jakies udezenie o asfalt glowa dobrze ze mialem ff i juz po sprawie jechalem potem z taka gulała do domu moze tez ok 3 km zdrowo napierdzielalo :d
o czlowieku... no nie wierze, bez kitu... nigdy bym nie pomyslal, ze do robienia manuala jest potrzebny ff... przynajmniej nie podczas wskakiwania na kraweznik... hmmmm.... jesli zartowales to sorx, ale jesli nie... to bez kitu... dobrze, ze te ff nosicie...
pozdr.
thugrider@wp.pl
Ludzie jak wy jezdzicie ze gleby zaliczacie???
A tak na serio:
Ja jakies 4 lata temu smigalem sobie na zwylkym sztywniaku z hipermarketu. Jechalem dosc szybko gdy nagle taka fajna puszysta kochana KICIA wpierdolila mi sie pod kola a dokladnie pod przednie. Efekt tego byl taki ze przelecialem przez kierownice i polecialem na pysk na asfalt. Caly bylem poobdzierany a moj kumpel mowil ze ten kochany kotek sie zablokowal miedzy rowerem a asfaltem i rowerek ciagnal go jakies 5 m po asfalcie. Dzieki bogu glebe zaliczylem blisko domu i moglem spokojnie wrocic. Bilans taki: rower mocno uszkodzony( w koncu z hipermarketu) ja z kazdej strony poobdzierany a kochana puszysta milusia kicia uciekla jakby nigdy nic.
Zeby bylo smiesznie po 2 dniach rozmawialem z pewna typka i ta mi wyskakuje z textem" Dwa dni temu jakisz ***** przejechal mi kota" Buhahahah
myslalem ze padne
A tak na serio:
Ja jakies 4 lata temu smigalem sobie na zwylkym sztywniaku z hipermarketu. Jechalem dosc szybko gdy nagle taka fajna puszysta kochana KICIA wpierdolila mi sie pod kola a dokladnie pod przednie. Efekt tego byl taki ze przelecialem przez kierownice i polecialem na pysk na asfalt. Caly bylem poobdzierany a moj kumpel mowil ze ten kochany kotek sie zablokowal miedzy rowerem a asfaltem i rowerek ciagnal go jakies 5 m po asfalcie. Dzieki bogu glebe zaliczylem blisko domu i moglem spokojnie wrocic. Bilans taki: rower mocno uszkodzony( w koncu z hipermarketu) ja z kazdej strony poobdzierany a kochana puszysta milusia kicia uciekla jakby nigdy nic.
Zeby bylo smiesznie po 2 dniach rozmawialem z pewna typka i ta mi wyskakuje z textem" Dwa dni temu jakisz ***** przejechal mi kota" Buhahahah
myslalem ze padne
http://www.pinkbike.com/photo/1399733/
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 3 gości