hajsik pisze:Zupełnie tego nie rozumiem. Człowieku to jest dla bezpieczeństwa... mało się zdaża takich wypadków w których Leatt Brace może uratować życie ale jednak się zdarzają a ja wole dmuchać na zimne. Tak jak mam usztywniacze kostek tak chcę mieć i Leatt Brace!
To fakt, że stosunkowo mało jest wypadków - uszkodzenie rdzenia kręgowego w odcinku szyjnym w konsekwencji, których ofiara umiera. Jeremy Lusk nie umarł tylko od uszkodzenia/przerwania rdzenie, ale też/głównie? od innych, bardzo poważnych obrażeń wewnętrznych i obrażeń głowy.
A zatem, LB i jemu podobne ochraniacze, nie tyle ratują życie, co nasze zdrowie. Nie trzeba od razu lecieć 10m dropa, by nadwyrężyć szyję, skręcić kręgi lub co gorsza, uszkodzić rdzeń. Uszkodzenie rdzenia może zakończyć się paraliżem wszystkich kończyn i narządów wew. Perspektywa bycia przykutym na wózka, niemożność samodzielnego oddychania, sikania, itd jest, przynajmniej dla mnie, przerażająca.
Niektórzy powiedzą, że LB Corp, EVS, Alpinestars, itd "żerują" na chęci riderów do ochrony swojego zdrowia i modzie, bo przecież LB czy BNB to tylko kawałki plastiku/karbonu... ale pasy bezpieczeństwa i poduszki powietrzne w autach też były kiedyś akcesorium za słoną dopłatą. Z czasem się to zmieniło, ale zajęło to kilkadziesiąt lat.
Tak, więc, kupujcie ochraniacze karku/szyi, używajcie ich jak najczęściej
