Chciałbym obalic pewien stereotyp, ktory czasem strasznie mnie dziwi. Mianowicie coraz czesciej spotykam sie z tym ze jak ktos widzi rower zlozony na ramie ok 16' w dół i ochraniacze na golenie od razu myslą ze dany czlowiek cisnie na dropach i hopach... Ja osobiscie jezdze na moim seryjnym dragu z parchatym rst z przodu od poltora roku i wole pocwiczyc sobie baniaka manuala piwoty i powskakiwac na murki i prawda jest taka ze nie umiem skakac na hopach (chociaz zaliczylem wszystkie w parku lotnikow i nawet skoczylem na swego czasu rozlatujacym sie dablu :P) w zwiazku z tym ze juz zadko odwiedzam tamte tereny i wole pomnik czy plac spotykam sie z dziwnym spojrzeniem tamtejszych bikerow :( Niewszyscy muszą skakac i nie czyni to z nich pozerow... uuuf napisalem co mi lezalo na watrobie
czyli jezdzisz street :/ a ni hopy i co? ja robie to samo :P
nie rob sztucznych problemow, a jak koledzy beda sie dziwnie patrzec ,strzel maniaka ,konczac piwotem z przeskokiem 180 pokaz jezyk i gwarantuje ze bedzie dobrze :D
nie stwarzam sztucznych problemow po prostu nie mam komu tego powiedziec a mialem taką potrzebe... Punkers jak nie masz niczego konkretnego do powiedzenia to nie mow (bez urazy) zresztą i tak niedlugo ten post umrze smiercią naturalną
dobra rada foghorn :D o ile podczas obrotu 180 nie przyj*** sie twarzą w beton :P
jesli chodzi o wspanialy lud Piastow (sam sie do niego zaliczam) kierowala mną czysta ciekawosc
zastanawialem sie tez ile drechow przypada na nim na jednego bikera