jak spadający łancuch uratował mi zycie
jak spadający łancuch uratował mi zycie
sytuacja wygladała tak. podjechalem kochanym bikiem do przychodni zapisac sie do lekaza.
pakuje rower do srodka ale nie zapinam go( wiem mój bład )ide do okienka zapisac sie. podchodzi jakis zacpany koles i sie pyta czy moze sie zapisac do poradni i podaje swoj adres i mowi ze chce sie zapisac przerywajac mi rozmowe z gosciówka. koles wychodzi .
chwile pozniej ja wychodze w poradni i patrze ze nie ma bika w przedsionku!!!??? konsternacja. pierwsza mysl-jakis ziomek robi mi kawał ale wychodze i nie ma go. mówie sobie o
Q...a ja pie..ole no i zakładam kask na głowe. teraz mam dwie mozliwosc : w prawo ,w lewo.
chyba sam Good mna pokierował zebym polecial w prawo. no i widze kolesia jak jedzie przez ulice. no to w nogi i lece za nim. widze ze koles
pedalował ale przestał i teraz odpycha sie nogami od chodinka. no to ja sprint i mysle sobie jak go potraktowac. no i dobiegam do niego w przejsciu pod wiezowcem.
koles usłyszał to no i sie odwrócił. zlazł z bika i go podnosi do góry ryczac jak jakis dinozaur. to ja go za koło łapie i chce mu wyrwac. to on na to ze go Rzuci we mnie no i tak zobil,po czym oddaliłsie jak gdyby nigdy nic.
I TAK TO WŁASNIE wygladał moja przygoda która zdarzyła mi sie jakies 20 minut temu i która jest dla mnie przestroga zeby wszedzie wozic ze soba najgróbsza blokade i zawsze ale to zawsze zapinac bika.
pakuje rower do srodka ale nie zapinam go( wiem mój bład )ide do okienka zapisac sie. podchodzi jakis zacpany koles i sie pyta czy moze sie zapisac do poradni i podaje swoj adres i mowi ze chce sie zapisac przerywajac mi rozmowe z gosciówka. koles wychodzi .
chwile pozniej ja wychodze w poradni i patrze ze nie ma bika w przedsionku!!!??? konsternacja. pierwsza mysl-jakis ziomek robi mi kawał ale wychodze i nie ma go. mówie sobie o
Q...a ja pie..ole no i zakładam kask na głowe. teraz mam dwie mozliwosc : w prawo ,w lewo.
chyba sam Good mna pokierował zebym polecial w prawo. no i widze kolesia jak jedzie przez ulice. no to w nogi i lece za nim. widze ze koles
pedalował ale przestał i teraz odpycha sie nogami od chodinka. no to ja sprint i mysle sobie jak go potraktowac. no i dobiegam do niego w przejsciu pod wiezowcem.
koles usłyszał to no i sie odwrócił. zlazł z bika i go podnosi do góry ryczac jak jakis dinozaur. to ja go za koło łapie i chce mu wyrwac. to on na to ze go Rzuci we mnie no i tak zobil,po czym oddaliłsie jak gdyby nigdy nic.
I TAK TO WŁASNIE wygladał moja przygoda która zdarzyła mi sie jakies 20 minut temu i która jest dla mnie przestroga zeby wszedzie wozic ze soba najgróbsza blokade i zawsze ale to zawsze zapinac bika.
maly update http://www.pinkbike.com/photo/?op=list&function=myphotos&photouserid=59226
No miałeś dużo szczęścia że poszedłeś w prawo :D No widzisz chyba gdybyś niemiał tego napinacza to zapewne już byś rowerka niemiał, takto to nadal go masz. Mogles tylko po odzyskaniu rowerka wziasc kija,sztyce,kamienia cokolwiek twardego i podjechac i pierdolnąć prze łeb to może by się chlopak nauczył żeby nie ruszać nieswoich żeczy. Masz dużo szczęscia ;)
koło przod: DoubleTrack,Dt championBlacmShimano m475
I widelec CMP (jak nowy)gg 9669817
I widelec CMP (jak nowy)gg 9669817
jak bym ja byl na jego miejsu i bym mial taka sama sytuacje to gdybym odzyskal rower to bym pewnie spieprzyl jak naj dalej z tamtad ale jak by napadlo mnie samego 5 drechow np. to bym walczyl do ostatniej kropli krwi za bika to by moze wyrozumialos okazali ze sie nie poddaje. Niby jak by mi rower ukradli to swiat by sie nie zawalil ale zostawilo by mi to trwaly uraz na psychice i na ulicach bym latal z siekiera zabijajac ludzi podobnych do zlodzieja liczac ze moze to wlasnie byli jego krewni.
-
- Posty: 3826
- Rejestracja: 13.12.2004 21:47:52
- Kontakt:
a mnie ostatnio uratowal szeroki chodnik i roze albo inny syf (niskie, ze 20 cm)
jechalem sobie po tym wlasnie chodniku i nagle z za przestanku wybiego dwoch drecholi, staneli na drodze jak obroncy w pilce recznej :D i krzyczeli, ze fajny mam rower i takie tam... przyspieszylem jak sie dalo na dosc krotkim odcinku, pojechalem przez jakies roze, albo inny syf (dos niskie, ze 20 cm), poza tym, ze koles kopnal mnie w tylna opone i przebilem sobie detke, to im ucieklem....
a gdyby mi tak lancuch spadl?
nie mial bym gdzie uciekac, bo wpierdolili by mi pewnie za probe ucieczki :P
miales wielkie szczescie i farta, ze pobiegles w prawo... respect dla ciebie, bo ja chyba bym po kogos zadzwonil, zeby pomogli mi szukac... ehh..
jechalem sobie po tym wlasnie chodniku i nagle z za przestanku wybiego dwoch drecholi, staneli na drodze jak obroncy w pilce recznej :D i krzyczeli, ze fajny mam rower i takie tam... przyspieszylem jak sie dalo na dosc krotkim odcinku, pojechalem przez jakies roze, albo inny syf (dos niskie, ze 20 cm), poza tym, ze koles kopnal mnie w tylna opone i przebilem sobie detke, to im ucieklem....
a gdyby mi tak lancuch spadl?
nie mial bym gdzie uciekac, bo wpierdolili by mi pewnie za probe ucieczki :P
miales wielkie szczescie i farta, ze pobiegles w prawo... respect dla ciebie, bo ja chyba bym po kogos zadzwonil, zeby pomogli mi szukac... ehh..
-
- Posty: 3826
- Rejestracja: 13.12.2004 21:47:52
- Kontakt:
-
- Posty: 3826
- Rejestracja: 13.12.2004 21:47:52
- Kontakt:
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość