CYCLE CRAFT A1 - znalazł się
: 09.12.2005 18:40:38
Cycle Craft A1 znalazł się, i to nie tak sam z siebie, ... SKURKA ANIELE, DZIĘKI!!!
Wielce przyczynił się do tego zarówno TEN, o którym zawsze dobrze się mówiło, jak i też ten, którego nie będę dobrze wspominał.
Szanowny ten, zaproponował po licznych negocjacjach trwających cztery dni haniebny układ, polegający na uiszczeniu w trybie bezwarunkowym daniny, początkowo wynoszącej 2000 zł, którą później po ustaleniu z jego masterem obniżono mi do kwoty 1500 zł. Pragnę zaznaczyć, że „kasa” ta nie miała formy znaleźnego, czy też zadośćuczynienia za straty poniesione z tytułu kupna „szytego” roweru. Ów jegomość wraz z tajemniczym masterem wiedzieli od początku jakie jest jego pochodzenie, i nie uczynili żadnego przyzwoitego posunięcia mogącego rozwiązać sprawę, jak się to mówi „po ludzku”. Powtarzałem codziennie pytanie, czy inaczej nie można pchnąć tej sprawy, ale pazerność wzięła górę nad rozumem.
Wiedząc, że towar trafił z dziubary, wystarczyło tylko zadzwonić i oznajmić, aby go sobie odebrać, a ja doceniłbym klasę oraz honor, i zrewanżował się nie tylko w sposób finansowy, ale też medialny. Jeśli nawet rower został faktycznie kupiony „w pasażu” za 3000 zł, jak to było szacowane w rozmowach, też wystarczyło pierwszym wykonać telefon, zaznaczając, że fajnie było by odzyskać poniesione straty, i nie czaić się, nie kłamać, nie straszyć groźnym i nieobliczalnym masterem, ani też nie wymuszać podporządkowania i uległości. Skoro wiem, że został ci skradziony, i towar jest śliski, to odbierz go sobie, ale spotkajmy się na browarze, porozmawiajmy otwarcie o rewanżu, i załatwmy to tak, aby móc się jak ziomale i kumple spotkać na zawodach czy gdziekolwiek indziej, – jakie to k... proste!!!
Lecz jegomość wykazywał postawę; dawaj kasę to będziesz widział rower, – jakie to k... zepsute!!!
Może od razu nie byłbym w stanie się wypłacić, ale bankowo przy świadkach, można by rzec koronnych, których oboje znamy, zapewniłbym o spłacie należności, która literą prawa należy się każdemu znalazcy, tym bardziej, że mieszkamy zaledwie kilka przystanków od siebie. Takich zobowiązań nigdy bym nie zaniedbał.
Ale niestety jegomość wymaga nie tylko zresetowania czy też instalacji nowych SP, ale raczej nowego biosu z dość stabilnym systemem który pozwoli zrozumieć i odróżnić kwestię: masz rower i nie zapomnij o rewanżu, oddawaj kasę to będziesz miał rower.
Zagrzmiało z cicha w słuchawce też tak, że jak się nie ukorzysz dzierżąc w łapie haracz, to roweru nigdy nie znajdziesz, bo został daleko wywieziony. No k... przecież mnie h... jasny strzeli. Facet, o kilka lat młodszy ode mnie, założył rodzinę, jest ojcem dziecka, winien mieć świadomość postępowania i odpowiedzialności nie tylko za swoją d..., ale też za małego człowieka którego musi nauczyć co jest białe, a co jest czarne, co jest szlachetne, a co jest podłe i wyrodne.
Moja córka mając zaledwie 3 latka, choć naprawdę nikt z nią o tym nie rozmawiał, nie wyjaśniał, ani też nie pytał, skwitowała, że ten pan jest niedobry.
„Dobroczyńco i kumie”, co twoje dziecko myśli o swoim tatusiu???
Rower przyjechał na pace, w wielkiej konspiracji. Nie wolno mi było obracać się w stronę kierującego ani też podchodzić do auta, które to błyskawicznie później odjechało w miejsce na tyle ustronne, aby rower został z niego cichaczem wyciągnięty. Warunkiem bezwzględnym wymiany był haracz.
Rower oczywiście odzyskałem bez szwanku, nic za niego nie płacąc, ale niestety, powtarzam niestety, nie mając innego wyjścia rozwiązanie musiało mieć niecodzienny i spektakularny przebieg.
Na koniec wam powiem, że ten jegomość k... jeździ w DH, jest zawodnikiem z licencją PZKOLu, i gdyby tego było jeszcze mało to biłem mu brawo na Wierchomli, i nagrywając kamerą uroczystość koronacji na pudłach uwieczniłem sobie jego oblicze !!!
Na koniec chciałem podziękować wszystkim TYM których sprawa kradzieży ruszyła, oraz TYM na których mogłem liczyć. Najbardziej zaś SKURZE, który wykazał stosowną dyskrecję oraz refleks, dając mi niezwłocznie o sprawie cynk, dzięki czemu odzyskałem co moje.
SKURKA ANIELE, DZIĘKI!!!
A jegomość, który się zaprzedał i chciał mnie wydymać nie bacząc na sumienie, niech prostuje swoje ścieżki, bo już czas ku temu.
Wielce przyczynił się do tego zarówno TEN, o którym zawsze dobrze się mówiło, jak i też ten, którego nie będę dobrze wspominał.
Szanowny ten, zaproponował po licznych negocjacjach trwających cztery dni haniebny układ, polegający na uiszczeniu w trybie bezwarunkowym daniny, początkowo wynoszącej 2000 zł, którą później po ustaleniu z jego masterem obniżono mi do kwoty 1500 zł. Pragnę zaznaczyć, że „kasa” ta nie miała formy znaleźnego, czy też zadośćuczynienia za straty poniesione z tytułu kupna „szytego” roweru. Ów jegomość wraz z tajemniczym masterem wiedzieli od początku jakie jest jego pochodzenie, i nie uczynili żadnego przyzwoitego posunięcia mogącego rozwiązać sprawę, jak się to mówi „po ludzku”. Powtarzałem codziennie pytanie, czy inaczej nie można pchnąć tej sprawy, ale pazerność wzięła górę nad rozumem.
Wiedząc, że towar trafił z dziubary, wystarczyło tylko zadzwonić i oznajmić, aby go sobie odebrać, a ja doceniłbym klasę oraz honor, i zrewanżował się nie tylko w sposób finansowy, ale też medialny. Jeśli nawet rower został faktycznie kupiony „w pasażu” za 3000 zł, jak to było szacowane w rozmowach, też wystarczyło pierwszym wykonać telefon, zaznaczając, że fajnie było by odzyskać poniesione straty, i nie czaić się, nie kłamać, nie straszyć groźnym i nieobliczalnym masterem, ani też nie wymuszać podporządkowania i uległości. Skoro wiem, że został ci skradziony, i towar jest śliski, to odbierz go sobie, ale spotkajmy się na browarze, porozmawiajmy otwarcie o rewanżu, i załatwmy to tak, aby móc się jak ziomale i kumple spotkać na zawodach czy gdziekolwiek indziej, – jakie to k... proste!!!
Lecz jegomość wykazywał postawę; dawaj kasę to będziesz widział rower, – jakie to k... zepsute!!!
Może od razu nie byłbym w stanie się wypłacić, ale bankowo przy świadkach, można by rzec koronnych, których oboje znamy, zapewniłbym o spłacie należności, która literą prawa należy się każdemu znalazcy, tym bardziej, że mieszkamy zaledwie kilka przystanków od siebie. Takich zobowiązań nigdy bym nie zaniedbał.
Ale niestety jegomość wymaga nie tylko zresetowania czy też instalacji nowych SP, ale raczej nowego biosu z dość stabilnym systemem który pozwoli zrozumieć i odróżnić kwestię: masz rower i nie zapomnij o rewanżu, oddawaj kasę to będziesz miał rower.
Zagrzmiało z cicha w słuchawce też tak, że jak się nie ukorzysz dzierżąc w łapie haracz, to roweru nigdy nie znajdziesz, bo został daleko wywieziony. No k... przecież mnie h... jasny strzeli. Facet, o kilka lat młodszy ode mnie, założył rodzinę, jest ojcem dziecka, winien mieć świadomość postępowania i odpowiedzialności nie tylko za swoją d..., ale też za małego człowieka którego musi nauczyć co jest białe, a co jest czarne, co jest szlachetne, a co jest podłe i wyrodne.
Moja córka mając zaledwie 3 latka, choć naprawdę nikt z nią o tym nie rozmawiał, nie wyjaśniał, ani też nie pytał, skwitowała, że ten pan jest niedobry.
„Dobroczyńco i kumie”, co twoje dziecko myśli o swoim tatusiu???
Rower przyjechał na pace, w wielkiej konspiracji. Nie wolno mi było obracać się w stronę kierującego ani też podchodzić do auta, które to błyskawicznie później odjechało w miejsce na tyle ustronne, aby rower został z niego cichaczem wyciągnięty. Warunkiem bezwzględnym wymiany był haracz.
Rower oczywiście odzyskałem bez szwanku, nic za niego nie płacąc, ale niestety, powtarzam niestety, nie mając innego wyjścia rozwiązanie musiało mieć niecodzienny i spektakularny przebieg.
Na koniec wam powiem, że ten jegomość k... jeździ w DH, jest zawodnikiem z licencją PZKOLu, i gdyby tego było jeszcze mało to biłem mu brawo na Wierchomli, i nagrywając kamerą uroczystość koronacji na pudłach uwieczniłem sobie jego oblicze !!!
Na koniec chciałem podziękować wszystkim TYM których sprawa kradzieży ruszyła, oraz TYM na których mogłem liczyć. Najbardziej zaś SKURZE, który wykazał stosowną dyskrecję oraz refleks, dając mi niezwłocznie o sprawie cynk, dzięki czemu odzyskałem co moje.
SKURKA ANIELE, DZIĘKI!!!
A jegomość, który się zaprzedał i chciał mnie wydymać nie bacząc na sumienie, niech prostuje swoje ścieżki, bo już czas ku temu.