Strona 1 z 1

Fun DH

: 05.02.2006 11:59:17
autor: wacek
Jak rozumiecie "Fun DH"? Czy w Polsce istnieje coś takiego? Coś co nie jest wyczynową dyscypliną, do czego wystarczy nieco słabszy sprzęt niż ten z najwyższej zawodowej półki, gdzie nie musisz walczyć o życie na każdym metrze najeżonej morderczymi przeszkodami trasy? Czy jest zjazd dla zabawy? Jeśli tak, to dlaczego nie dyskutuje się o tym na forum, są za to rozmowy o zawodach i wyczynach szaleńców skaczących kilkumetrowe dropy. Jeśl jest Fun DH, zjazd dla zabawy, do gdzie w Polsce są trasy do takiej zabawy? Zachwalana przez wielu forumowiczów Wierchomla ma tylko trasę przygotowaą na zawody, na na starcie trasy obsługa zawiesiła kartkę z ostrzeżeniem: TYLKODLA ZAWODNIKÓW Z LCENCJĄ. To nie jest Fun DH.
Zakładając, że jest w Polsce Fun DH, rozumiany jako
zjazd dla zabawy, nie dla popisów, nagród, tricków czy wyczynów, po prostu dla przjemności z prędkości i z pokonywania górskich ścieżek, to czy nie uważacie, że jest to zjawisko u nas dyskryminowane? Nawet na tym forum? Kiedyś przeczytałem na forum: - Zjechłeś niebieskim slakiem w Szczyrku i myślisz że jesteś gość!- Moim zdaniem on nie myśli że jest "gość". On po prostu zjechał łatwą w opinii "zawodowców" trasą i miał z tego świetną zabawę. Po prostu Fun DH. Zapraszam do dyskusji. Pozdro :)

: 05.02.2006 13:51:06
autor: flip_nixon
generalnie to takie "FUN DH" to nic innego jak kategoria hobby np w Da Grasso.Nie obowiązuje licencja. Tam startujesz dla czystej zabawy i przyjemnosci, a sama trasa jest tak zrobiona, by zarówno pros na V10 sie pobawił, jak i amator na LF dał rade.
Jest jednak duzo waśni, bo czesto w hobby startuje wielu zawodniczków, którzy sprzetowo i umiejetnosciowo mogliby powalczyc w pro. No ale trzeba udowodnic ze jest sie ekstra fajnym.

A poziom trudnosci trasy, czy stylu jazdy powinnismy narzucac sobie sami, by czerpac z tego mozliwe najwieksza przyjemnosc. Osobiscie wali mnie opinia prostaków, którzy powiedzą mi "jestes ciota bo jedziesz ta a nie ta trasa". Najważniejsze, by wiedziec po co sie jeżdzi, a udowadniac to innym można w zupełnie inny sposób(chocby porównac sobie czasy z zawodów...)

Re: Fun DH

: 05.02.2006 13:54:55
autor: N A J D E R
wacek pisze:
zjazd dla zabawy, nie dla popisów, nagród, tricków czy wyczynów, po prostu dla przjemności z prędkości i z pokonywania górskich ścieżek
Freeride? :)

: 05.02.2006 14:13:04
autor: flip_nixon
no tez o tym na poczatku pomyslałem ;p

: 05.02.2006 15:25:55
autor: Chrabał
A ja trochę nie rozumiem Waszego problemu - chyba każdy kto startuje w zawodach robi to z przyjemnością i dlatego że kocha ten sport, a nie jest to jazda za karę czy z jakiegoś przymusu.

A jak ktoś nie lubi rywalizacji to przecież nie ma problemu, można sobie jeździć gdzie się tylko chce, po trasach łatwych, trudnych, czy zwykłą szutrową drogą w dół ... i nie trzeba od razu startować w zawodach.

: 05.02.2006 17:32:17
autor: flip_nixon
Nie nie to nie tak...

Osobiscie miałem kilka razy tak, ze jechałem z wiegasnym waflem na zawody i było po kozackiemu. Do czasu... gdy (np nie bede przytaczał nazwiska) zawodnik podjechał do mnie i polewa, jak ja moge jeżdzic na takim złomie...lepiej do auta niech ide... :|

Innym razem wkurzyła mnie ludzka pazernosc, ale ten przypadek wszyscy kojarza- start juniorów teamowych w hobby.

No a po trzecie zawsze wsród zjazdowców na lepszym sprzecie panuje ta wyzszosc. Wkur%#$# mnie jak widze wzrok takiego na v10 który w głębi cieszy sie ze ja tak jak on nie mam.

Generalnie tak sie sprawa kształtuje.Sam widzisz ze zdarzaja sie prawie zawsze takie sytuacje podczas zawodów. Dlatego obstaje za tym by hobby było dla hobbystów- WYŁĄCZNIE! a reszta niech sie zjada...

: 05.02.2006 19:44:59
autor: konex
wacek Jak przeczytałem Twój post od razu pomyślałem sobie o Alpach i artykule w BikeBoardzie jakiś czas temu...

: 05.02.2006 20:18:55
autor: rav4868
Według mnie Fun DH to nic innego jak polskie góry. Po prostu bierzesz rower, kładziesz tyłek na wyciąg, a potem zjeżdżasz własnym tempem. A jak Ci nie pasuje atmosfera zawodów to po prostu nie startuj (tak jak ja). Po co masz się przejmować jakimś frajerem który chce się dowartościować czyimś kosztem (ma rower ,a nie umie go wykorzystać). ...

: 05.02.2006 20:29:23
autor: wacek
konex pisze:wacek Jak przeczytałem Twój post od razu pomyślałem sobie o Alpach i artykule w BikeBoardzie jakiś czas temu...
Znalazłem ten artykuł:) No rzeczywiście, podobny temat. Swoją drogą fajnie by było tam pojechać. Pozdro

: 05.02.2006 21:20:14
autor: flip_nixon
nie zamierzam olac czegos co lubie przez jakis palantów, nie ma mowy;]

A alpy to najlepsza miejscówa pod słoncem na fr...moze uda mi sie pomknac do Szwajcarii w te wakacje.

: 06.02.2006 02:13:01
autor: budka
A nie latwiej wrzucic na luz i nie zwazac na mlotki kozaczace? ale swoja droga przywiazuje wage do tego jak to szpanuja ludzie z dobrym sprzetem. Ale z drugiej strony trzeba uwazyc aby nie zaszufladkowac ludzi. chodzi mi o to aby nie uwazac ze kazdy kto ma sante,oranga,speca badz cos innego z wyzszej polki itp to od razu gardzi innymi. Kazdy jest inny i trzeba miec nadzieje ze czarnych owiec jest mniej niz bialych, bo jezeli nie to mamy przejebane:D

: 07.02.2006 00:58:35
autor: Chrabał
Wiedzę że jednak ten topik dotyczy oklepanego już tematu kategorii hobby w bełchatowie.
Ale tu pojawia się sprzeczność z twoją teorią "Fun DH" - z jednej strony chcesz to robić dla zabawy a z drugiej jednak przejmujesz się wynikiem, tym kto był pierwszy, a kto drugi i jaki miał rower. Wychodząc z założenia jazdy dla fanu powinieneś to olać, skupić się na swojej jeździe i na czerpaniu z niej przyjemności, ewentualnie na porównaniu swoich czasów z kumplami.
Piszę to tak trochę ironicznie, bo wyczuwam że jesteś jednym z tych rozżalonych mówiących: "jak to on mógł startować w hobby, przecież ma dobry rower" - wychodząc z takiego założenia mógłbyś nieć pretensje do wszystkich zawodników z każdej kategori którzy pojechali wtedy lepiej od Ciebie, bo przecież oni mają lepszą kondycję, albo lepszą technikę więc mają przewagę itd.
W sporcie tak jak w życiu - kto pierwszy ten lepszy i nie powinno być "taryfy ulgowej" dla tych którzy są gorsi - przecież nie pójdziesz do pracodawcy i nie powiesz mu że powinien zatrudnić Ciebie zamiast tego gościa po 2 kierunkach studiów i 3 latach doświadczenia zawodowego, bo przecież Ty nie miałeś takch warunków i możliwości, więc to jest nie fair.

: 07.02.2006 13:39:16
autor: redrock
Ja tam troche nie ogarniam waszego problemu. Dla mnie fun DH to praktycznie każdy zjazd. W samym temacie dąłeś troche dziwne pytanie. Dla mnie fun DH to jest zarówno jakaś lajtowa trasa ale taka gdzie musze uwarzać na każdym metrze to też jest fun i to nawet nie wiem czy nie większy. Z wypowiedzi wywnioskowałem raczej żę chodzi Ci poprostu o takie zjazdy gdzie będziesz mógł sobie potrenować. I takich jest sporo. Wszystkie traski dh superligi z zeszłego roku. Co do poruszonego dalej wątku sprzętów i wywyższania sie niektórych. Jeśli naprawde sie wkręciłeś w ten sport to pojedziesz na wszystkim. Ja wcale nie żałuje że śmigam na sztywniaku i śmigam sobie w DH. Teraz ponuje błędne załozenie żę bez fula w dh to poprostu sie nie da. W tym roku zamierzam sobie wyrobić licencje i startować we wszystkich imprezach razem z DH. Tak naprawde bardzo mało w tym sporcie zależy od sprzętu, a wszystko od umiejętności. Wielokrotnie w zeszłym sezonie (moje pierwsze starty w zawodach) przeganiałem ludzi na maszynach kosztującym z 3x tyle co mój koshmar z deltą :P
Wniosek więc jest taki że każdy zjazd może być fun, a wyniki zależą bardziej od umiejętności niż od sprzętu. Zacznijcie startować w zawodach i zobaczycie że wbrew przekonaniom wieelu ludzi jest tam bardzo FUN :]

Peace

: 07.02.2006 18:53:20
autor: flip_nixon
hmm wypowiadacie sie bardzo ładnie, tyle ze ja wiem o co chodzi, tez startowałem w zawodach i to jeszcze wczesniej niz te wszystkie superligi i da grasso powstały. Co do sprzetu i umiejetnosci nie ma co gadac...jezdziłem z koleszka na sztywniakach i było mniej wiecej tak samo czasowo...po jakims czasie kupił staba i ...w górach to widze jak mi macha z dołu*totalnie nie ma porównania w jeżdzie. Nie walcie ze to jakis magiczny wpływ na psychike czy błogosławieństwo bozi albo defekt przystawki.Owszem popieram i widziałęm juz nieraz, ze Mozna fajnie ejezdzic na sztywniaku ale jest ta magiczna granica, której bez sprzetu sie nie przekroczy- taka moja opinia, a wcale nie musimi miec uniwersalnej. Bo o to własnie chodzi by sie nimi wymieniac
Ponadto kwestia dobrego sprzetu i zawodników w hobby nazbyt sie rozwineła. Napomniałęm tylko o tym ze mozna spotkac wsród całej ideii fun dh tez smród cfaniactwa etc. Nie nurtuje mnie egzystencjonalny problem miec albo nie miec i czemu bozia daje niesprawiedliwie. Nie nie, to juz obmysliłem dawno temu;]. A co do wyników, to mysle ze zawsze startujac nawet w głupim dualu z koleszkami w swoiich miastach zauwazamy ze odzywa sie zyłka współzawodnictwa... a jesli, nie to dh traktujemy jako FR. Downhill to rywalizacja...a sam przedrostek fun oznacza tylko ze walczymy o "nic-2 oponki tiogi"...ale chodzi o sama idee poscigania sie, rywalizacji, bo według mnie nic tak nie rozwija jak współzawodnictwo.Tutaj własnie zaczyna sie dla mnie róznica miedzy dh a fr....dh sa zasady,reguły i walka...a fr to czysta wolnosc, bez zadnych tasiemek i walczenia o setne sek.

A co do tego abstrakcyjnej metafory z praca i studentami...to powiem tylko tyle ,ze tak prozaiczna sprawa jak to, czy dany ziom sam doszedł do tego co ma, czy poprostu spłyneło to na niego(jesli ktos wypracował sobie lepsza renome...to ja to respektuje, bez zadnego ale) Jednakze jesli ktos poprostu zafarcił to całkiem inna kafkowska sytuacja. Zaraz będzie-"zazdroscisz!" nie nie chociaz krótka sciezka miedzy tymi abstrakcjami...ale generalnie chodzi mi o to ze nie czaje czasem tego gburstwa które siedzi w ludziach. C'est tout, grand buisses pour PRO's !

: 07.02.2006 19:32:03
autor: koleś
lanserów jest od groma,sprzet za grube tysiące ,ubrani jak pro,a na pytanie jedzcie z nami odpowiedż pada - po ch..., przecierz tam jest opór błota. widziałem w szczyrku, nie polecam. i to samo tyczy sie zawodów. dlatego piep..... to.olałem juz te zjebane klimaty i czuje sie swietnie ,wazna według mnie zajawka z samej jazdy a nie pozy lanserów.olac zawody bo i tak z nich nic nie wynika.pozdro dla czyjacych podobnie

: 07.02.2006 20:47:00
autor: Chrabał
Heh, no pociąg do rywalizacj jednak siedzi w każdym, głeboko lub nie, ale jednak. W minionym roku nie robiliśmy żadnych ściganek, ale w poprzednim sezonie, kiedy prawie nie było zawodów zrobiliśmy w wawie na kazoorce takie zupełnie nieoficjalne zawody - ściganki - i mimo że do wygrania była butelka wina i kilka browarów to przyjechało prawie 40 osób - żeby się pościgać i pobawić. Były tam też osoby z czołówki polski 4x, więc to nie jest tak że prosi to buce czy coś bo są pazerni na nagrody.
Wszystko po prostu polega na obiektywnym ocenianiu i nieszufladkowaniu ludzi. Na pewno i wśród prosów, i wśród innych znajdują się głupki, ale nie można generalizować i oceniać w ten sposób wszystkich. Strasznie nie lubię tych popularnych ostatnio określeń lanser, pozer czy "zazdrościsz" i nie mam zamiaru tego w stosunku do nikogo używać :)))

: 07.02.2006 20:59:46
autor: flip_nixon
no to bardzo sie ciesze:) w koncu moderator musi wykazywac wrecz maximum zrozumienia i dobrej woli. A co do prosów to nie wrzucam wszystkich kartofli do jednego wora! oj nie nie! Znam nieco Siare czy Ziela...smigało sie tez z Arczim i to sa naprawde równe ziomy...jak zawsze i w kazdej sytuacji zdazają sie wyjątki, co nie znaczy ze nie mozna ich odnotowac ;)

A sam widzisz po waszych zawodach...ze ta rywalizacja jest bardzo popularna...takie równianie : walka + fair play+ zabawa= zdrowa rywalizacja :)

pozdrawiam :)