markoszet
: 03.03.2006 16:44:45
Wiem że troche tego natłukłem ale warto ( dosłownie ) poświęcić te 10-15 min i dowiedzieć się czemu makrokesz to nie rower :wink: i nie warto go kupować.
Wiele pytań było jest i pewnie jeszcze będzie dotyczących "roweru". Wśród normalnych rowerów wyróżniamy maszynki do DH, FR, itd., Ale na rynku pojawiła się nowa gama sprzętów błędnie określanych mianem roweru - wśród choć trochę zagłębionych osób w tematykę rowerowa generalnie nazywane są jako makrokesz-e.
Makrokesz jest "rowerem" nie nadającym się do tego wszystkiego, czego oczekiwalibyśmy od roweru. Jedyne zastosowanie tego typu sprzętu to suszarka na gacie ( możemy na nim powiesić mokre ciuchy, aby wyschły ), można go pooglądać, ale nigdy kupić, a co gorsze próbować tym jeździć.
Czym jest makrokesz :?:
Makrokesz to rower sprzedawany generalnie w super,hiper,mega marketach zaleta na pewno jest niska cena, a wadą cała reszta. Jazda takim „rowerem” jest po prostu niebezpieczna wszystkie części robione delikatnie mówiąc mało dokładnie z bardzo złych materiałów, a żeby było ciekawiej to sprzedawane są przez ludzi, którzy nie posiadają żadnej wiedzy na temat rowerów ich specyfikacji i co najgorsze samego przygotowania takiego sprzęta do jazdy.
Makrokesz przeważnie ma obydwa amortyzatory ( przód/tył) i coraz częściej 2 „hamulce tarczowe” – grubaśną ramę i bardzo grube opony, czym zapewne ma sprawiać wrażenie solidnej i bezpiecznej konstrukcji. Makrokesz jest maszyną niemiłosiernie ciężką i jazda taką kozą jest po prostu męczarnią nie wspominając o podjazdach gdzie dopiero trzeba się ostro napompować, aby gdziekolwiek podjechać. Taki „ rower” nawet gdyby się nim dobrze zaopiekować poskręcać wszystko, co potrzeba, nasmarować itp. dalej jest niebezpieczny i niezdatny do użytku. Codziennie można spotkać akcje, w których od takiego „roweru „ nagle z nikąd na prostej drodze odkręcają się pedały, po skręceniu kierownicą rower jedzie prosto, koła zaczynają tańczyć na boki a sztyca spada w sam dół ramy, amortyzatory zamieniają się po paru kilometrach w sztywne widelce znane z kolarek , przerzutki nie da się poprawnie wyregulować – jednym słowem istne piekło dla rowerzysty. i od której strony nie zabrać się do którejkolwiek części takiego roweru nie da się o tym napisać dobrego słowa poza niską ceną i względnie ładnym wyglądem, którym niektórzy się szczycą.
Makrokesze głównie kupowane są dzieciom na urodziny, komunie itp. okazje a przecie chodzi o to, aby nic im się nie stało w czasie jazdy, która ma im sprawiać przyjemność.
Czy opłaca się usprawniać/modernizować makrokesza ?
Nie :!: W takim „rowerze” należałoby wymienić dosłownie wszystkie części > czyli kupić nowy, aby jazda była bezpieczna i przyjemna, a rower nie służył jako eksponat w piwnicy czy na balkonie tylko był gotów zawsze do jazdy.
Co zrobić jak już masz makrokesza ?
Jest wiele możliwości można go oblać benzyną i podpalić w nocy przy ognisku powstanie ładny efekt płonącej ramy, można przeprowadzić test młotkiem – co tylko fantazja podpowie można wykonać na takim sprzęcie oby nim nie jeździć...
Ktoś mógłby napisać - to jak rower nie kosztuje co najmniej 1000zl to jest do niczego
Nie :!: można kupić tani rower, który spełni swoje zadanie, fakt nie będzie posiadał spowalniaczy tarczowych oraz pseudo amortyzatorów, ale będzie lekki oraz sprawny przykładem może być merida kalahari ceny zaczynają się już od 700zl za nowy rower. A tu możesz kupić makrokesza za 700 z amorami i tarczami i co miesiąc wydawać kolejne 700 na jego naprawy serwisy itp cuda aby koła się kręciły, a i tak wysiłki pójdą na marne
Jeżeli uważasz, że opowiadam bzdury zastanów się nad faktem samej ceny :wink: jak słabej jakości musi to być „rower” skoro cena jest tak niska, a ma zamontowane amortyzatory, hamulce tarczowe – nie ma nic za darmo i nie dajcie się omamić reklamom.
W magazynie rowerowym był artykuł „ Wyrób roweropodobny „ gdzie redaktorzy tego magazynu kupili taki „rower” i go testowali. Po godzinie normalnej jazdy w normalnym terenie rozstaw osi zwiększył się o 1cm. Jarzemko zaokrągliło się, przez co poprawne ustawienie siodełka stało się bezpowrotnie niemożliwe.W Niemczech tego typu „rowery” nie są dopuszczone do sprzedaży, a u nas jakimś cudem posiadają znaczek „B”. W wielu serwisach rowerowych na wejściu są wielkie napisy " Rowerów z supermarketów nie naprawiamy " - dlaczego :?: > bo tego nie da się naprawić :!:
niestety kupiłem markoszeta...ale powoli wymieniam czesci:P
Wiele pytań było jest i pewnie jeszcze będzie dotyczących "roweru". Wśród normalnych rowerów wyróżniamy maszynki do DH, FR, itd., Ale na rynku pojawiła się nowa gama sprzętów błędnie określanych mianem roweru - wśród choć trochę zagłębionych osób w tematykę rowerowa generalnie nazywane są jako makrokesz-e.
Makrokesz jest "rowerem" nie nadającym się do tego wszystkiego, czego oczekiwalibyśmy od roweru. Jedyne zastosowanie tego typu sprzętu to suszarka na gacie ( możemy na nim powiesić mokre ciuchy, aby wyschły ), można go pooglądać, ale nigdy kupić, a co gorsze próbować tym jeździć.
Czym jest makrokesz :?:
Makrokesz to rower sprzedawany generalnie w super,hiper,mega marketach zaleta na pewno jest niska cena, a wadą cała reszta. Jazda takim „rowerem” jest po prostu niebezpieczna wszystkie części robione delikatnie mówiąc mało dokładnie z bardzo złych materiałów, a żeby było ciekawiej to sprzedawane są przez ludzi, którzy nie posiadają żadnej wiedzy na temat rowerów ich specyfikacji i co najgorsze samego przygotowania takiego sprzęta do jazdy.
Makrokesz przeważnie ma obydwa amortyzatory ( przód/tył) i coraz częściej 2 „hamulce tarczowe” – grubaśną ramę i bardzo grube opony, czym zapewne ma sprawiać wrażenie solidnej i bezpiecznej konstrukcji. Makrokesz jest maszyną niemiłosiernie ciężką i jazda taką kozą jest po prostu męczarnią nie wspominając o podjazdach gdzie dopiero trzeba się ostro napompować, aby gdziekolwiek podjechać. Taki „ rower” nawet gdyby się nim dobrze zaopiekować poskręcać wszystko, co potrzeba, nasmarować itp. dalej jest niebezpieczny i niezdatny do użytku. Codziennie można spotkać akcje, w których od takiego „roweru „ nagle z nikąd na prostej drodze odkręcają się pedały, po skręceniu kierownicą rower jedzie prosto, koła zaczynają tańczyć na boki a sztyca spada w sam dół ramy, amortyzatory zamieniają się po paru kilometrach w sztywne widelce znane z kolarek , przerzutki nie da się poprawnie wyregulować – jednym słowem istne piekło dla rowerzysty. i od której strony nie zabrać się do którejkolwiek części takiego roweru nie da się o tym napisać dobrego słowa poza niską ceną i względnie ładnym wyglądem, którym niektórzy się szczycą.
Makrokesze głównie kupowane są dzieciom na urodziny, komunie itp. okazje a przecie chodzi o to, aby nic im się nie stało w czasie jazdy, która ma im sprawiać przyjemność.
Czy opłaca się usprawniać/modernizować makrokesza ?
Nie :!: W takim „rowerze” należałoby wymienić dosłownie wszystkie części > czyli kupić nowy, aby jazda była bezpieczna i przyjemna, a rower nie służył jako eksponat w piwnicy czy na balkonie tylko był gotów zawsze do jazdy.
Co zrobić jak już masz makrokesza ?
Jest wiele możliwości można go oblać benzyną i podpalić w nocy przy ognisku powstanie ładny efekt płonącej ramy, można przeprowadzić test młotkiem – co tylko fantazja podpowie można wykonać na takim sprzęcie oby nim nie jeździć...
Ktoś mógłby napisać - to jak rower nie kosztuje co najmniej 1000zl to jest do niczego
Nie :!: można kupić tani rower, który spełni swoje zadanie, fakt nie będzie posiadał spowalniaczy tarczowych oraz pseudo amortyzatorów, ale będzie lekki oraz sprawny przykładem może być merida kalahari ceny zaczynają się już od 700zl za nowy rower. A tu możesz kupić makrokesza za 700 z amorami i tarczami i co miesiąc wydawać kolejne 700 na jego naprawy serwisy itp cuda aby koła się kręciły, a i tak wysiłki pójdą na marne
Jeżeli uważasz, że opowiadam bzdury zastanów się nad faktem samej ceny :wink: jak słabej jakości musi to być „rower” skoro cena jest tak niska, a ma zamontowane amortyzatory, hamulce tarczowe – nie ma nic za darmo i nie dajcie się omamić reklamom.
W magazynie rowerowym był artykuł „ Wyrób roweropodobny „ gdzie redaktorzy tego magazynu kupili taki „rower” i go testowali. Po godzinie normalnej jazdy w normalnym terenie rozstaw osi zwiększył się o 1cm. Jarzemko zaokrągliło się, przez co poprawne ustawienie siodełka stało się bezpowrotnie niemożliwe.W Niemczech tego typu „rowery” nie są dopuszczone do sprzedaży, a u nas jakimś cudem posiadają znaczek „B”. W wielu serwisach rowerowych na wejściu są wielkie napisy " Rowerów z supermarketów nie naprawiamy " - dlaczego :?: > bo tego nie da się naprawić :!:
niestety kupiłem markoszeta...ale powoli wymieniam czesci:P