Strona 1 z 2
Śmieszne historie ;)
: 20.05.2007 13:18:17
autor: WeLeN
Opowiadajcie wszystkie śmieszne historie jakie mialy miejsce w waszym życiu :P
: 20.05.2007 16:39:02
autor: Johnyk
Jade se na bike'u, a tu gościu podobny do Husajna mierzy do mnie z pistoletu na wode i mówi: - Stój bo strzelam! :D
Re: Śmieszne historie ;)
: 20.05.2007 17:02:04
autor: ThoRx
WeLeN pisze:Opowiadajcie wszystkie śmieszne historie jakie mialy miejsce w waszym życiu :P
rozumem oftopic, zamieszczamy tu tematy nie zwiazane z rowerami, no ale bez przegiec !!!
: 20.05.2007 17:24:39
autor: Hec<JABIKES>
wchodze raz na dh-z i nie chce mi sie smiac. To dopiero simeszna historia..;]
: 20.05.2007 19:14:54
autor: dhcyc
Gram na wfie w gałe i kopię piłke razem z kumplem, ale w przweciwną stronę niż on. Do tej pory się smieje jak patrze na gips co mi go za 9 dni mają zdjąć lol
Hec<JABIKES> tez ma cakiem smieszną historie ;D:D
: 20.05.2007 19:39:42
autor: Xxsin
ThoRx
Jeżeli temat nie odpowiada to nic nie pisz.
Od tej pory będę kasował wszystkie posty nie na temat.
: 20.05.2007 19:50:57
autor: ahap4wQ
no ja ostatnio bylem na jakims rajdzie pieszym na jakimś zadupiu,ide se grupą a tu z 5 typów w jakiś pelerynach z kijami biegną za nami i krzyczą że są tatarami ....
niczego ostatniego to tak nie pamietam ale niech inni piszą
: 20.05.2007 20:12:52
autor: adrian99
a mnie razem z kumplem podczas wpychania rowerów pod pewna góre zatrzymała policja i zaczeli sie wypytywac skad mamy takie rowery, potem o kaski i ochraniacze pytali a na koncu policjant spytał czy czasem nie sprzedajemy bo ukradli takie 2 rowery i własnie trwaja poszukiwania. moze mysleli ze ktos w lisciach schował <lol2>
: 20.05.2007 21:58:53
autor: Jonasz
ja wracałem z bełchatowa ze starszym samochodem a rower był na dachu.. i tak jedziemy, jedziemy a tu nagle bummmm :P patrze a tu rower spadł bo zaczepy pusciły i mam do tej pory dołek na dachu...
: 28.05.2007 16:39:12
autor: babolfr
rozjechałęm w piątek jakąś babcie w mieście na chodniku a opierdol(od straży miejskiej) dostał za to mój kumpel....
Nie wiem czy to śmieszne ale nudzi mi sie więc pisze...:D
: 28.05.2007 17:49:35
autor: Psyke
Wracam ze szkoły bmxem i przejechałem jakiegoś typa bo nie chiał zejść z chodnika. Urwała mi się słuchawka od mp3 :(
: 28.05.2007 18:26:07
autor: łukiś
Psykefaktycznie zabawne ...
: 28.05.2007 18:32:53
autor: maciej76
jade sobie na rowerze(seryjny fr1) w kasku ff, rekawiczkach, ochraniaczach, mijam jakas babcie z wnoczka na wycieczce rowerowej, przejechalem a tu slysze "zobacz jaki dziwny rower.........prawie jak motor"
ooo taka historia
: 28.05.2007 18:37:47
autor: łukiś
najlepszą historie miałem ja....jade se z ziomkami na bajach( wtedy kolega miał długie włosy....) jedziemy i mija nas dwoch kolesiów na rowerach... mineli jednego z moich kolegów i jeden mowi: Ty to nie jest dziewczyna :D
: 28.05.2007 18:51:43
autor: ahap4wQ
2II2 nie to żebym sie czepiał ale nigdy nie miales długich włosów :|
: 28.05.2007 18:56:08
autor: maciej76
ahap4wQchodzilo o jednego z jego kolegow :]
: 28.05.2007 20:44:00
autor: AdamekZ
Odpływ w wannie był mi się zatkał. Psa prałem, sierści w rurę naszło.
Wybrałem się do lokalnego szopa w celu zaopatrzenia się w kreta czy inny zajzajer do odtykania (kolejną butelkę). [K]asjerka spogląda na mnie i kojarząc, że podobnego zakupu już dokonałem mówi:
[K] - Jedna nie starczyła?
[J] - No niestety nie, psa prałem bo już się wytrzymać nie dało, a teraz klops.
[K] (patrząc na rzeczonego kreta) - TYM??
Wczorajszy odpust parafialny, tak się złożyło, że przypadał na ten sam dzień, co pięćdziesięciolecie święceń kapłańskich jednego z naszych parafialnych księży. W związku z tym, na tę uroczystość przybyło wielu znamienitych gości (proboszczowie granicznych parafii, przeorzy zakonów, byli wikariuszowie i gość honorowy - profesor, prałat i przyjaciel jubilata) i reszta. Wszystko się niewiarygodnie ciągnęło, wreszcie doszło do składania życzeń przez wszystkich możliwych ludzi w kościele. Gdy się już wygadali, ksiądz jubilat zaczął podziękowania. Podziękował wszystkim za życzenia, księdzu proboszczowi za lata współpracy, a wreszcie prałatowi. I mówi:
- (...) ...poza trzynastoletnią współpracą i przyjaźnią, z księdzem prałatem łączy nas jeszcze jedna rzecz - MAŁY PTASZEK...
W tym momencie wszyscy zaczęli pokładać się w ławkach, co młodsi księża prawie pospadali ze swoich krzeseł, ksiądz prałat zrobił się cały czerwony, być może dlatego że to w końcu Poznań - miasto słynnej afery z biskupem Paetzem.
- ...malutka papużka, którą dokarmiam, gdy ksiądz profesor wyjeżdża - dokończył zupełnie niewzruszenie ksiądz jubilat.
Ostatnio zmieniłem robotę w armii na bardziej multimedialną - tzn. wszystkie rodzaje sił zbrojnych pracują wespół-zespól (mundurki kolorowe) czyli tyram w Inspektoracie Wsparcia Sił Zbrojnych. Mam tam koleżkę lotnika jajcarza, pewnie jeszcze nie raz o nim napiszę...
Zasłynął już pierwszego dnia jak wkręcił jakiegoś "zielonego", że niby F-16 zawróciły nad Atlantykiem bo wyleciały z ameryki na "letnich skrzydłach i oponach".
Potem wyzwał marynarza, że oni nie tylko nie są marynarką, ale nawet nie kamizelką wojenną... i jak gość się bronił, koronnym argumentem było:
- Wy tam nawet celnych rakiet nie macie
- Jak to?
- No macie typu woda-woda i woda-powietrze, a nie woda-okręt, woda-samolot...
Marynarz wymiękał dłuższą chwilę.
Był w centrum grodu Kraka przy nie istniejącej już jednostce wojskowej na ul. Rajskiej sklep mięsny, w którym zazwyczaj można się było zaopatrzyć nieco lepiej w cokolwiek nadającego się do zjedzenia, a co robiło za życia ’muu’ lub ’kwi’. Rzeźnik tamtejszy znany był z nieco ciężkiego poczucia humoru.
Tak to razu pewnego wspomnianemu rzeźnikowi tasak się nieco omsknął i dość solidnie naruszył palec wskazujący, rozcinając skórę wzdłuż tegoż palucha. Niezrażony niczym rzeźnik - jakby nie było - wojskowy - nie zważając na patrzące z przerażeniem panie w kolejce, wyciągnął naderżnięty palec ku górze, pooglądał - ocenił sytuację chłodnym okiem, po czym... położył szybko na blacie i szybkim ruchem odciął z szelmowskim uśmiechem resztę zwisającej skórki... Nie pamiętam ile osób uciekło.
Innym razem, rozdając upragnione przez gawiedź świńskie kopytki i ogonki tudzież inne uszy, uradowany rzeźnik w niecodziennym humorze wziął swój wspaniały tasak i trzymając go w artystycznej pozie rzucił głośno w tłum:
- "Komu jeszcze po ryju?"
Razu pewnego kobiecina wybrzydzała strasznie chcąc wyrwać co ładniejszy kawałeczek czegośtam kiedyś muczącego. Nic co rzeźnik oferował jakoś nie podchodziło klientce, ale kątem oka wypatrzyła delikwentka kawałek krówki, który jej w końcu pasował. Rzecze więc do naszego rzeźnika:
- O! o! tam pan ma - na pieńku!.
- Na pieńku, to zaraz paniusia ze mną miała będzie, bo mnie tu kolejka stoi - odrzekł rzeźnik.
Mamusi mojej kuchni się zachciało wyremontować. No to wzięliśmy się z bratem do roboty. Towarzyszył nam mój pierworodny.
Z polecenia "szefowej" miałem wykuć w ścianie otwór pod kratkę wentylacyjną. Wziąłem więc do jednej ręki młotek, do drugiej przecinak i wdrapałem się na taboret. Nagle do kuchni wpada Dżuniorek:
- O tata, krzywdę będziesz sobie robił?
Po pewnym czasie do kuchni przychodzi moja [Ż]ona z [D]żuniorkiem:
[D] - Sławek, co robisz?
[Ż] - Nie Sławek tylko wujek gówniarzu!
[D] - Wujek, gówniarzu, co robisz?
Parę lat temu, dokładnie 26 maja, wybrałem się na siłownię. W pewnym momencie na salę weszło dwóch przesterydowanych ABS-ów (ABS = Absolutny Brak Szyi). Młodzieńcy postanowili "robić dziś klatę", i w tym celu z dużym entuzjazmem zaczęli dociążać sztangę. Kiedy już oba końce sztangi spuchły jak główka nieszczęsnego dziecka z wodogłowiem, "intelektualiści" przystąpili do właściwej fazy ćwiczeń zapewniającej im przyrost masy mięśniowej. Jeden z nich (1) położył się na ławeczce i zaczął wyciskać sztangę, a drugi (2) go asekurował. Ciężar był chyba zbyt duży, bo twarz osiłka (1) zaczęła przybierać barwy od czerwonej do sinej, ale nie poddawał się, i udało mu się nawet wycisnąć cztery razy, wydając dźwięki takie jakie się wydaje mając gigantyczną obstrukcję. Jednak piąte podejście zdawało się być ponad jego siły.
1: pfffff... pffffff... pfffff...
2: Dawaj!
1: pfffff... pffffff... pfffff...ehhhhh... pfffff...
2: No, jeszcze raz! Jeszcze raz!
1: pfffff... pffffff... pfffff...
2: Za mamusię! ZA MAMUSIĘ!!!
1: pfffff...
2: Jest pięć!
Wpadły do nas zaprzyjaźnione klientki i zaczęły trajkotać z szefową i koleżanką na temat zwierzątek - co kto ma i jakie to milusie. Pieski, kotki, rybki i takie tam.
4 jazgoczące baby... Rejwach jak na jarmarku.
I coś mnie kuffa podkusiło bo chciałem się pochwalić, że nam jakieś wróble, czy inne tałatajstwo, uwiły gniazdko koło anteny.
Odczekałem aż nieco przycichną i:
- A ja mam fajnego, małego ptaszka... - i tu zrozumiałem co palnąłem...
Rechoty było słychać aż w magazynie, w którym nie wiedzieć czemu natychmiast się znalazłem...
Praca. Wchodzimy we dwie do kibla, ciągnąc rozmowę rozpoczętą na korytarzu.
Ja: Pokaż tą swoją…
Kasia: I co?
Ja: Eee, lipa… Masz taką dziurkę jak Marta – wąską, z cienką końcówką… Moja jest szersza…
Mina Pani Lidzi, która nagle z impetem wyleciała z kabiny – priceless. Raczej nie będę jej tłumaczyć, że rozmawiałyśmy o ładowarkach do Nokii.
Kawałki z autentyków w serwisie JoeMonster.org
Jak ktoś się tym interesuje to powinien ten serwis odwiedzać :P
: 28.05.2007 20:47:54
autor: siedzocy byk
a ja jak jechałem w nocy ze stoku narciarskiego na biku za kumplem i nagle on mi zniknoł. po chwili zobaczyłem go wstającego jakieś 2 metry przede mną. nie było szans żeby sie zatrzymać. dostał z łeba w klate przejechałem po jego rowerze, potem kumpel miał trawe w wentylacji fullface'a..
: 29.05.2007 09:46:33
autor: Tassadar
- Wy tam nawet celnych rakiet nie macie
- Jak to?
- No macie typu woda-woda i woda-powietrze, a nie woda-okręt, woda-samolot...
buhaha