Strona 1 z 4

Zastosowanie M.Monstera 1998-2005

: 06.01.2008 19:05:43
autor: kamillr
Jakie wg. was jest te zastosowanie Monstera, szczegolnie interesuja mnie lata 2001 - 2002 (choć pewnie we wszystkich zastosowanie to samo) Jedni mówią, że tylko hardcorowy freeride, drudzy, że i freeride i DH, więc jak to jest? Monster nada sie do tego DH? Wybierze każdą nawet najmniejszą nierówność? i Jak wygląda praca modeli 2001-2002 w porównaniu dzisiejszych 888, wcześniej shivery.

: 06.01.2008 19:36:35
autor: Bombell
Ze wzgledu na wage do dh raczej nie bardzo, a ze wzgledu na wytrzymalosc napewno do fr i hc fr sie nada. Osobiscie nie jezdzilem ale moze to ci cos pomoze. http://www.dh-zone.com/sprzetownia/rece ... =pr&SID=76

: 06.01.2008 19:41:34
autor: Blotolf
Monster służył głównie do karczowania lasu i zabijania małych dzieci...

: 06.01.2008 20:50:58
autor: tomek059
dla mnie to amor do hc fr, do dh za ciężki chociaż na pewno powinien mieć dobrą pracę

: 06.01.2008 20:52:05
autor: Morris
Blotolf dokładnie ^^

do dh to się to nie nada chociaż moi kumple śmigają i ładnie wymiatają :P ale jak wszystkie usd-ki są esencją dh tak to należy do gatunku czystego FR i tylko w tym monstera w pełni da się wykorzystać

: 06.01.2008 21:42:25
autor: kamillr
Waga, waga, waga hmm, z tym amorem mój rower ważyłby okolo 19kg. Myśle, że przy odpowiednim oleju chyba dało by sie go wykorzystac do DH (waże 80kg)

: 06.01.2008 22:54:58
autor: bikerman
kamillrpewnie chcesz go kukamillrpic i myslisz ze ktoś napisze ze da rade w dh ;) tak sadze....a z logicznego punktu widzenia, wszystko sie da tylko po co ładować takiego kloca?

: 06.01.2008 23:23:30
autor: Jaca
Monster to dość specyficzny amor, praca jest boska i jak na mój gust zabija wszelkie paści dostępne na rynku, jednak...

obecnie mamy czasy, w których ludzie naoglądali się filmów, czy relacji z pucharu świata i nastała moda na superlekkie rowery bez grama niepotrzebnego naddatku masy, niektórzy w tej pogoni mogliby dziennie wycierać rower z jakiegokolwiek kurzu, czy eksperymentować z tym, które śrubki nie są tak naprawdę potrzebne... Powoduje to, że obecnie na rynku wszelki sprzęt kupujesz, jeździsz sezon i wyrzucasz na śmietnik w drodze po nowy egzemplarz.

Z monsterem jest tak - ten amor z założenia miał być największym i najstraszniejszym wynalazkiem montowanym do główki ramy. Nadaje się przede wszystkim do zabawy na rowerze - freeride, jazda w dół (nie napiszę downhill, bo zaraz mnie zjedzą, że za "ciężki" ;) ).
OCB - wsadzasz to do roweru, kręcisz, zaczynają się korzenie i zaczynasz sobie po nich pływać. Jako, że nie jest to boxxer, czy inna anorektyczna zabaweczka, momentami trochę ciężko się kręci kierownicą i trzeba używać więcej siły żeby tym maleństwem manipulować... Brzmi... źle, ale:

1) Jak nie jesteś głupi jak jakiś Josh Bender, Shaun Palmer, czy Seth Enslow, to doczekasz z nim emerytury, nie masz prawa go zajechać (no chyba, że ważysz tonę i skaczesz z kilometra na płaskie)
2) Nie musisz przy nim zbyt często grzebać (ludzie się podniecają takim np Boxxerem WC, ale spora część nie zdaje sobe sprawy, że po porządnym wypadzie widelec nadaje sie praktycznie do kompletnego rozebrania i serwisu)
3) To jest monster, legenda, pooglądaj starsze filmy rowerowe - nwd 1-3, kranked 1-4, ride to the hills itd ;)

generalnie jak chcesz dobrze się bawić na rowerze bez wkładania w niego zbyt wiele serca i nie razi Cię, że po przejażdżkach na tym amorze nie będziesz po pewnym czasie wyglądać jak typowy wieszak (tj urośniesz jakbyś nie zrozumiał ;p), to mogę polecić.

BTW stare monstery są lżejsze o kilo i wbrew pozorom są dość łatwe do opanowania.
A odnośnie "nie nadaje się do dh" - jako dh ludzie rozumieją tu chyba regularne stawanie w bramce startowej na zawodach więc nie bierz tego jako wyznacznik.
Weź ich opinię i moją opinię i zrób wypadkową, potem się zastanów.

pozdr

: 07.01.2008 10:59:47
autor: Spaced
Jaca gadasz bzdury. To nie jest moda w dh i to nie chodzi tylko o stawanie w bramce dh. Zauważ, że biki FR też ostatnio traca na masie. Traca bo mogą i traca bo LEPIEJ SIE NA LŻEJSZYM SPRZECIE JEZDZI. Czasem trzeba zrobic wheelie, poderwac cały rower czy jakos inaczej nim przyoperować. Biorąc pod uwage, że wszystko dzieje sie przy pewnej prędkości problem masy jest znacznie wiekszy niz byłoby to w przapadku stania sobie na parkingu. Ja jednak wole mieć nad rowerem dużo kontroli, nie przeciwnie(a jeśli uważasz, że masz kontrole to spoko tylko jednak lepiej pakować energie w jazde i zabawe z bajem, a nie walke z kawałkiem żelastwa na przodzie baja (co jeszcze pogarsza sytuacje z racji tego, że jest to masa dalej od środka cięzkosci baja)).

A co do pracy monstera to rozumiem, że jest wielu fanów tej miekkości ale taka praca do dh sie nienadaje. Zgodze sie, że w FR może to jeszcze nie być dla kogoś ważne ale w DH wrażenie, że ma sie łóżko wodne zamiast wideł jest raczej nie pożądane, a ja wole czuć po czym jade.

Dla mnie ogólnie taki amor to przeżytek bo do naprawde chorej jazdy sa zabawki ala super monster, a do zwykłej nie potrzeba zwiekszonej wytrzymałosci okupionej dodatkowymi kilogramami (!!!) i spokojnie już lepiej jeździć na starym super t czy na 66.

BTW. Znam całkiem sporo ludzi z lekkimi bajami, które nie poszły po 1 roku. Wiesz technologia posuneła sie do przodu i ta mniejsza masa to nie jest tak, że małe trolle w fabrykach odcinaja po prostu dowolne kawałki materiału by zmniejszyc mase ;)

: 07.01.2008 12:47:48
autor: Jaca
Obie nasze opinie są mocno subiektywne ;)

Ja jednak cieszę się, że jeździłem na monsterze, a nie np dorado, bo teraz nie muszę walczyć tak z motorem, który waży tyle, co 6 Waszych ultra lekkich zjazdówek, czy 4 moje klocuchy.

: 07.01.2008 12:49:36
autor: alek_fr
Moda czy nie, prawda jest taka ze era "big bikes" odchodzi w zapomnienie... niestety. Osobiscie, wcale mi sie nie podoba ten trend, ktory mozna obserwowac od paru ladnych lat na odchudzanie rowerow. Wielu z moich znajomych poddalo sie tej fali(odchudzania?;)), ja jednak zostalem przy swoim, i wcale nie zaluje.

Spaced pisze:lepiej pakować energie w jazde i zabawe z bajem, a nie walke z kawałkiem żelastwa na przodzie baja
Ale to wlasnie jazda i zabawa na takim rowerze daje mi ogromna satysfakcje! To naprawde niesamowite uczucie jechac rozpedzonym na takim baju, kiedy czuc ta cala jego mase, to jak przeplywa po przeszkodach - korzenie, drzewa, kamienie wielkosci telewizorow... wszystko. Do tego dochodzi jeszcze konfort psychiczny, ze takie rzeczy ciezko jest zepsuc, po 8m gapie moge krzywo wyoladowac, moge nie doleciec do ladowania, moge przeleciec ladowanie... moge wszystko!! :)

Tobie Spaced tego pewnie nie przetlumacze, ale sa jeszcze tacy ktorzy wiedza o co chodzi:)

pozdrawiam

: 07.01.2008 13:02:05
autor: Jaca
ziomuś :]


Dodam jeszcze, że na swoim klocku z Monsterem 2004 i gazolem 3.0 z przodu świetnie bawiłem się w górach jeżdżąc po głowach dzieci.

: 07.01.2008 13:05:06
autor: Spaced
alek_fr wiem o czym mówisz bo jeździłem na ciężkich bajach(Dopiero niedawno sie na cos lekkiego przesiadłem). Fajnie sie jedzie na czyms takim nie przecze ale mam wrażenie, że nie miałeś styczności z lekkim sprzętem bo tam te wrażenia nie sa jakoś specjalnie mniejsze ale po prostu masa cie nie ogranicza i możesz zrobić dużo wiecej. I taka jazde jak lubisz ty i można czasem pognać szybciej wykorzystując wiekszą zwinność bika.
A co do gapów to możesz równie dobrze krzywo wylądować na 888 i nie bedzie problemu. Jest sporo lżejszych amorków i ogólnie bików, które sa to w stanie wytrzymać. Pytanie brzmi tylko czy ty wytrzymasz niedolota na 8m gapie bo kości nie sa tak overbuild jak monster ;) Ja już sprawdziłęm, ze troche cięzko i powiem ci, że co to za komfort psychiczny, ze nie rozwalisz amora jak jedyny z tego "pożytek" to 3 miechy leżenia w lóżku.
Zresza gapy trzeba umieć latać, a nie wbijać sie w nie bo biki nie sa po to by przetrzymywać ludzkie błedy tylko przetrzymywać jazde. To tak jakbyś od samochodu oczekiwał, ze nic mu nie bedzie jak przywalisz w latarnie.

: 07.01.2008 13:05:32
autor: Jozan
alek_frJaca taak ja was rozumiem :P dla mnie to naprawdę fajny amorek praca wytrzymałość design. Oczywiście znajdą się tacy którzy powiedzą, że za ciężkie, że be czy coś innego. No ale mi nie przeszkadza waga i tak jak powiedział alek_fr po protu aż mordka się cieszy jak czuć tą "siłe przebicia" przez przeszkody. Spaced powie że be bo cięzki może ale pracą bije większość nowych gówienek mówisz, że zlozysz sobie lekki boj ofkors nie widze problemu lubisz ok. W dodatku przy zderzeniu z tworami naturalnymi to bez szwanku wyjdzie prędzej monster niż te "elo leekiee sprzety". DH u nas różnie interpretujemy raz jazdę w dół raz czysty rancing więc dla każdego z nas wybór będzie inny. A na koniec czy to naprawdę ważne kto na czym jeździ ? Jednego bawią uber lekkie rowery (np Spaced) innego pływające krążowniki (np Ja). Spaced pewnie nie nigdy już nie wsiądzie na coś cięzszego :P, ale niektórzyz ans nie przesiądą się na lżejsze,i tak to wszystko sprowadza się do czerpania czystego funu z tego co robimy i niech tak zostanie :) Bo poco mamy się kłócić kto ma lepszy sprzęt ride, fun & friendship :*

: 07.01.2008 16:03:21
autor: kamillr
@Spaced niestety mówisz jak by każdy miał pieniądze na te lekkie, mówisz 66 lub Super t - nie wiem co bym wolał, jak zwykle obiekcje są różne i na końcu zawsze trzeba wybrać. Zgadzam sie ze Spaced i z wielbicielami monsterów, niestety mój budżet nie jest za duży (1000-1100zł) ale nie sprowadzajmy tematu do tego co mam kupić.

: 07.01.2008 16:41:05
autor: kar0l
Ja w pełni popieram Spaced. Gapy nie są od tego żeby je przelatywać/nie dolatywać, wg mnie chodzi o to, żeby w jak najlepszym stylu je pokonać. Nie mówie tu o jakiś trikach, ale o ładnym wybiciu, czystym locie, miękkim, dobrze stłumionym lądowaniu. Nie twierdze, że każdy kto ma monstera lata jak worek kartofli, ale chyba każdy się zgodzi, że waga jednak ogranicza. Trzeba jeszcze wziąć pod uwagę, że monsterów już kilka lat nie produkują, a jednak zmęczenie materiału robi swoje i wszystko musi sie kiedyś złamać. Skoro technika idzie do przodu, to czy nie warto jej wykorzystywać?

: 07.01.2008 17:05:05
autor: Szakall
popierwam w pelni Jacaalek_frJozan, "ja wole czuć po czym jade" proponuje sztywne widelki...kar0lmowisz przemeczenie materialu ale sprawdz ile tych legendarnych amorkow jest polamanych a ile polamanych jest boxxerow 888 czy innych elo ziomalskich amorow

: 07.01.2008 17:27:19
autor: Jaca
kar0l, mając pod kierą kilkuletniego monstera jestem bardziej pewny o swoje zęby, niż z boxxerem, manitou, 888, czy nawet shiverem :]

Poza tym nie skaczę na tym, nigdy mi to nie wychodziło, ani na krowie, ani na lekkiej dualówce, więc się w to nie bawię ;) Dla mnie kwintesencją naprawdę dobrej zabawy jest jazda w dół, kiedy bawię się trasą, jeżdżę z jednej strony na drugą, skaczę na jakichś duperelach... liczy się flow i nigdy nie odczułem, żeby monster jakoś mnie w tym ograniczał. Ba! na monsterze miałem najbardziej euforyczny zjazd w swoim życiu...

Część ludzi tego nie zrozumie, tak samo jak część ludzi nie zrozumie dlaczego niektórzy kupują stare samochody z lat 60/70 i wsadzają mnóstwo kasy, żeby je odrestaurować zamiast za tą samą kasę kupić sobie nowoczesnego mitsubishi lancera evo z silnikiem na wtrysku, a nie gaźnikach, zawieszeniu na amortyzatorach, a nie piórowym...

: 07.01.2008 18:44:37
autor: kar0l
Jaca Każdy ma inne podejście do tego sportu i Twoje też szanuje, ważne jest żeby robić to co się lubi i odczuwać z tego radość. Moja opinia jest moją opinią i nigdy nie będzie w pełni obiektywna. Jeździłem trochę na banshee z monsterem kolegi. Dużo osób powie, że to cudo, ale ja lubię panować nad rowerem, a nie sytuacje w których to rower jedzie a ja się próbuje na nim utrzymać. Wydaje mi się po prostu, że łatwiej stać sie jednością z rowerem, gdy jest on lżejszy (różnica miedzy jego rowerem a moim fullem to jakieś 9 kg).
Trochę sie zrobiła rozmowa nie na temat. Dlatego wrócę do niego, chodź nie wiem czy coś jeszcze tu wniosę. Monster został chyba stworzony do ciężkiej droperki, więc jeśli chcesz prawie cały czas skakać duuuuuże rzeczy, a 2 razy w sezonie pójść na jakąś trasę DH to jest to amor dla Ciebie. Jeśli jednak chcesz częściej odwiedzać góry/wyciągi to polecam Ci coś innego.