ArthurGreen pisze:Jednak przyszłością są UST...
ciszby ?
jeszcze nie tak dawno (2006) mozna bylo spotkac takie opinie:
"Ciekawe na jakich ciśnieniach jeździsz?
Bo wszyscy "bezdętkowcy", których znam dość szybko rezygnowali
z jazdy na 30-35 PSI. Tak też było ze mną.
A bezdętkówki nabite "na kamień" tracą trochę sens.
Na początku zachłysnąłem się możliwością jazdy na "flakach".
Bo lepiej trzyma i mniej trzęsie. Ale moja euforia trwała dość
krótko, bo okazało się, że przy silnych bocznych obciążeniach
opony (przykładowo po zeskoku na pochyłą powierzchnię,
wpadnięciu w dziurę "na trawersie", czy bardzo gwałtownym
zakręcie), przy takich niskich ciśnieniach z tylnej opony uchodzi
powietrze (widocznie odklejała się od obręczy).
Potem okazało się, że na oponie napompowanej do 30 PSI
można złapać ... snejka. Nie w dętce, bo tej nie ma, ale w oponie.
Po jakimś czasie zaczęły rozszczelniać mi się też obręcze.
W końcu doszedłem do jeżdżenia na 55-60 PSI. Co zresztą nie
chroniło przed łapaniem kapci. Wręcz przeciwnie. Są opinie, że
bezdętkówki napompowane mocno są podatniejsze na przebicie,
niż napompowane słabo.Wtedy stwierdziłem, że jak mam jeździć
na 55-60 PSI, to równie dobrze mogę wsadzić do środka dętki.
Od tego momentu wszelkie problemy praktycznie zniknęły.
Widziałem też wiele osób na maratonach, które walczyły z
dziurami w bezdętkówkach przy pomocy jakichś magicznych
płynów, pompek na naboje itp. itd. Wiele osób musiało też
dopompowywać bezdętkówki w trakcie jazdy, bo uchodziło
z nich powietrze.
Może w międzyczasie udoskonalono trochę ten system. Może
ja miałem jakiegoś pecha (ale miałem/mam w sumie dwa komplety
kół bezdętkowych i 6 opon z 2 różnych typów).
Ale jednak system UST nie wyparł tradycyjnych obręczy i
dętek. Nawet w rowerach z "górnej półki". Jakby był taki dobry,
to wszyscy by go używali i już. "