Strona 1 z 4
Nasze wpadki, gafy etc.
: 01.03.2010 19:26:24
autor: Rasty
Cześć dziewczyny i chłopaki!
Z racji narastającej nudy, gdy to moje okolice toną w topiącym się śniegu a jazda po niemalże bagnach jest niemożliwa, postanawiam zbudować temat o byle czym. Piszcie tutaj o waszych największych wpadkach, gafach rowerowych, jakie zdarzyły się Wam i tylko Wam (cudzych nie opisujemy) :P
Moje, co prawda nie spektakularne, ale były
1. Razem z kumplem wybraliśmy się do ośrodka wypoczynkowego razem z rowerami na "spacer" (była to bodajże niedziela) :P Z racji tego, że rowerek służył tylko jako dojazd, wystrojeni bylismy pełną gębą: koszula, jasne spodnie i buty... nie wiem jak je nazwać xD Wtedy to ni stąd, ni z owąd wpadliśmy na pomysł, żeby przejść się na jakieś górki, w celu wypoczynku. Po drodze spotkaliśmy chłopca na jakimś tanim rowerku, który po krótkiej rozmowie zaczął zachwalać swoje umiejętności. Powiedziałem mu, że chętnie z nim pośmigam za skromne 50 zł. O dziwo zgodził się. Wytyczyliśmy krótki odcinek w lesie, chwilka rozgrzewki i jazda! Trzeba było widzieć gościa jadącego w niecodziennym stroju przez las, na rowerze całkowicie do tego nie przystosowanym. Wstyd przez turystami, jak rzadko. Ale przynajmniej 5 dych więcej w kieszeni było :P
2. Postanowiliśmy zrobić niewielki przejazd okolicznych miast, skromne 60 km. Szkoda tylko, że zapomniałem nasmarowac łańcucha poi czyszczeniu bike'a :P Po ok. 10 km zauważyłem, że mój łańcuch niemiłosiernie "piszczy". Niestety, byliśmy nieco za daleko, aby wracać, a nikt nie miał ze sobą smaru. Co zrobiłem? Pożyczyłem od dziewczyny błyszczyk xD Co prawda, nie polecam smarować czymś takim łańcucha (na drugi dzień musiałem go wymienić - był zajechany po całości), ale pozbyłem się denerwujących dźwięków i obyło się bez większych problemów :P
Ciekaw jestem jak to wyglądało u Was. A więc piszcie!
Pozdrower!
: 01.03.2010 19:58:04
autor: Mervis
JA miałem Ciekawą sytuacje z serwisem otóż, oddałem rower żeby mi support sprawdzili bo nie miałem klucza do supportu, a był luz, jakby na korbie, oni sprawdzają mówią mi ze wszystko okej, jeżdżę chwile dalej luzy, no to zryłem tych z serwisu, i sam rozebrałem, francuzem, ale wszystko ,okej no to korby, wielo wypust okej, zakładam luz dalej, jeszcze raz do serwisu, oni sie głowią dwa dni zmieniają korbę luz dalej, wkoncu koło tylnie luz dalej przy mocniejszym depnięciu na pedał, oddają mi bajk ja tez nie mogę rozkiminic, i w czasie tej rozkimny uciekając w nocy przed policją(żeby mandatu nie dostać, za brak świateł odblaskowych zerwał mi się łańcuch, przyglądnąłem sie dokładniej, a tu patrze ze spinka od lańcucha z jednej strony, była pęknięta, i rozciągnęło druga stronę, ale w życiu bym na to nie wpadł, ze przez taka spinka, morze sprawić taką niespodziankę.
Btw, nie złapali mnie :P
: 01.03.2010 20:16:21
autor: GgG
Nie raz przy zakładaniu łańcucha ominąłem rolkę napinacza albo któreś kółko przerzutki, puszczałem go po wózku zamiast po nim.
Kiedyś miałem duro które było całe oklejone taśmą a pod nią była jeszcze naciągnięta dętka. Golenie dolne były jak nowe, szkoda, że góra poległa na drzewie.
Zepsułem chyba każdą możliwą część.
Jak chyba każdy, gdy dostałem swojego pierwszego hydraulika zacisnąłem tłoczki.
Miałem 7 albo 8 rowerów w ciągu roku.
Jak przypomnę sobie jeszcze coś wartego napisania to dopiszę

: 01.03.2010 20:25:43
autor: nooz
miałem kiedyś poczciwego xcr'a, nalałem mu 10-letniego oleju do środka, niestety straciłem 2 t shirty bo mi pluł olejem. Jak kiedyś zapomniałem nasmarować łańcuch po czyszczeniu to palcem zebrałem olej z górnych lag (a było go sporo) i nasmarowałem łańcuch.
kiedy złożyłem swój 1szy rower, wyjechałem z serwisu i zacząłem się nim zachwycać. Jednak cały czas mi tarcza z przodu ocierała. Po 3km zobaczyłem, że mi w serwisie koła nie dokręcili (oś 9mm) i latało na wszystkie strony. (serwis w Koralu, nie polecam:P )
: 01.03.2010 22:18:14
autor: IloveMyride
To i ja coś dorzucę od siebie ^^ może to nie była gafa ale gleba dość sążna ,że się tak wyrażę :P pewnego słonecznego sierpniowego poranka była to niedziela postanowiłem wyskoczyć na rower... i standardowo parę schodków i hopek na rozgrzewkę

wracają już z trasy postanowiłem zaliczyć schody obok marketu tesco liczące w sumie 5m długości i może tyle samo wysokości były one podzielone na dwa segmenty... a że nie było możliwości przelecenia ich całych i wklejenia się na drugi segment trzeba było wykorzystać pierwszy do rozwinięcia odpowiedniej prędkości a drugi przelecieć, no więc elgancko na swoim DC pitbull z Z1(2006 130mm z przodu) rozpędzam się i przelatuję drugi segment.. po wszystkim dowiedziałem się ,że amor był źle ustawiony i za szybko mi odbijał.. całym impetem(ja90kg+bike16kg) wylądowałem na proste niby amor to wybrał ale całą moc przekazał na przód a w efekcie tego wybiło mnie i wyrwało kierownicę z rąk ja lotem niczym A.Małysz zaliczyłem krawężnik i pół chodnika plecami a rower swobodnie wykręcił backflipa w powietrzu

Efekt tego... 2 tyg siwe plecy i nie możność zginania się po co kolwiek ;P
: 01.03.2010 22:37:28
autor: Kramon
W topa sprawdzałem pogode na bike pomyliłem dni no tam słońce miało być no i było do momentu puki nieprzyjechaliśmy no ale dobra juz zostajemy troche kropilo (las...) wyjerdzamy na ulicy a tu poprostu sciana deszczu uciekamy i szkrzyrzowanie zielona strzałka w prawo skręca samochód myśmy jechali zielone światło dla pieszych typ nam wyjechał po hamulcach kłade rower wpadamy na ten samochód tak delikatnie i co sie okazało straż miejska xDD Ale im tam uciekliśmy bez problemu przez park...
Druga wtopa to było jak kolega chciał mi naprawić hampel w moim old rowerku bo coś mi lużno klamka chodziła dotknoł odpadła xD No i jednego dnia przebiłem 3 razy dętke i 2 razy jedną łatałem ^^
Trzeci przypał to chyba było jak kolega mi odkręcił koło jak poszedłem sie odlać i potem nas deszcz złapał no i mi wypadło ale sie zaklinowało i zrobiłem zajebistego drifta x]
: 01.03.2010 23:13:05
autor: war23
Zrobiliśmy wielkie wybicie które wyglądało jak by to był gap z 30 metrów a miał zaledwie no może 5 m. Był to dropogap. Lądowanie miało być wybudowane na korzeniu 5 metrów dalej, stwierdziłem ze na upartego da się na nim już lądować jeżeli się idealnie wkleisz, no to siup! 2 najazdy i skok, jak wielkie było moje zdziwienie kody mijalem w powietrzu korzeń i ląduje jakieś 2 metry za nim na całkowitym płaskim co było spodowane trochę za wielgachna prędkością, wbiło mnie w ziemię, wręcz się wgryzlem w nią rowerem, dobilo wszystko co możliwe( z 4 metry na płaskie to głupi pomysł) i wystrzelili z rowerka xd
Ta sama chopa, po moim skoku i przed samym wyjazdem z trasy rudy robił sobie najazdy na chope w celu sprawdzenia jak to jest, jeden raz najechał i robił kolejny, pisałem sms kiedy nagle mnie wcieli widząc jak sunie na nieuklepanejj ziemi po wybiciu, niewychamowywuje, koło przednie spada z wybicia ciągnąć cały rower, on robi katapulte i supermena, mimo moich najedzi ze chociaż jego głową doleci, niestety cuda to tylko w Plebani, chodź w pewnym sensie jego głowa a dokładnie kask doleciał do korzenia, szkoda ze od 2 strony

)))
Śmieszna i nie śmieszna sprawa to mój lot na naszej trasie, chopa nad łąka i drogą, ok 14 metrów lotu, padało 2 tygodnie i mimo ze było sucho na powierzchni to ziemia mokra!! Wachalem się czy lecieć lecz co nie robi się jak jest fotograf, najechalem, wybicie zapadło się jakiś metr, pociągnęło na przewielkiego dzioba, co gorzej to ze miał być to lot z whipie którego zaczolem robić ale z przerażenia się nie odkrecil, lądowanie na przednim kole, opanowanie jakos bika i tutaj mogło by być wszystko fajnie i wogóle gdyby nie prze mokra trawa na jakiej było mi się zatrzymać, kolejny problem znacznie większy to rów o głębokości 3 metrów szeroki na 2 m przedmktorym również nie udało mi sie zatrzymać. Uszkodzone 2 ostatnie kręgi, skrecona noga oraz mega obiete wszystkie prawe żebra. Xd
: 01.03.2010 23:18:00
autor: B.Z.
Dorabiałem sobie kąpiel olejową do amora no i niezbyt poważnie potraktowałem kwestię uszczelnienia. Wywaliło olej prosto na hamulec, na szczęście doszło do tego w takim miejscu, w którym nie potrzebowałem szybko się zatrzymać, skuteczność hamulca spadła do zera. Klocki wciągnęły tyle oleju, że nie nadawały się już do niczego, nie pomogła żadna z metod reanimacji, ani płukanie w benzynie, ani w acetonie, ani wypalanie żywym ogniem. W głupi sposób parę złotych w plecy.
Inna poważna wtopa rowerowa to było grubo temu, kiedy pojawiły się pierwsze pseudo-górale. Ważyło to-to za 20 kg i nazywało się Mustang. Miałem wtedy jakoś kilkanaście lat, wymyśliłem sobie, że sobie przerobię swoją "kolarkę" na Mustanga. Za kieszonkowe kupiłem obręcze, szptychy i zaplotłem koła. Problem w tym, że nie miałem o tym zielonego pojęcia i przykręcałem nyple od razu do końca. To się nie mogło udać, ale nie zraziłem się, wziąłem dłuższe sprychy od koł 28" (a nie było to tak jak teraz, że mozna kupić centymetr dłuższe, wtedy można było kupić jeden rodzaj szprych do jednej średnicy koła) i pozaginałem je

Koło biło do góry i na dół o pół centymetra i niewiele mniej na boki, ale i tak byłem z siebie dumny, klocki jakoś łapały obręcz, więc miałem to gdzieś. Zaplatając drugie koło już sam wpadłem na to, że trzeba wszystko zostawić luźne, ale ciągle nie wpadłem na to, że bez centrownicy będzie kiepsko. Wyszło o niebo lepiej, ale ciągle żałośnie

Później już wiedziałem, że trzeba zacząć od zebrania wiedzy jak coś zrobić a potem dopiero gnać z narzędziami. A jeśli chodzi o koła to nawet jak się umie zaplatać i ma centrownicę to i tak warto odżałować i dać komuś na tym zarobić, bo za te 30 złotych to nie warto się szarpać

: 02.03.2010 21:19:12
autor: marcin4444
Kiedyś jeszcze jako szczeniaki małe chcieliśmy zrobić koledze z klasy kawał. Były to wakacje kolega trochę za duży rower miał i przyjechał pod sklep. Zabraliśmy mu rower i poszliśmy z nim na pobliskie boisko i gdy tylko wyjdzie i zobaczy że nie ma roweru odwieźć mu go z powrotem. Wszystko fajnie tylko ze na tym jego rowerze przyjechał jego ojciec... Nasze miny i mina wkur******* ojca bezcenna. Ale to takie wpadki dzieciństwa ;]
: 02.03.2010 23:03:19
autor: Ziarnoo_krk
Kiedyś jesiennego wieczoru wybrałem się pojeździć po osiedlu. Jadąc ujrzałem kładkę z dosyć przyjemnymi schodkami, i tam też się udałem. Były tam schodki podzielone na trzy dosyć długie segmenty. Zacząłem więc sobie z nich zjeżdżać, w sposób taki, że dwa pierwsze segmenty przejeżdżałem a na trzecim się wybijałem, a z racji tego, że jak już wspomniałem schodki są długie, lądowałem nie na płaskie lecz jeszcze na nich. Zjechałem tak bodajże dwa razy, lecz za trzecim razem chciałem polecieć troszkę dalej, więc po drugim segmencie zwiększyłem prędkość. Przeliczyłem się... Poleciałem dosyć daleko, i przednie koło wylądowało już za schodami, a ja byłem nie przygotowany na takie uderzenie i kierownica wypadła mi z rąk. Straciłem zupełnie panowanie nad rowerem, i z pełnym impetem uderzyłem w stojący kilka metrów dalej ekran (barierę dźwiękoszczelną stojącą przy ruchliwej ulicy). Na szczęście nic mi się nie stało.
: 03.03.2010 00:29:44
autor: war23
Dziękuję ci... Dzieki tobie zmieniłem
Zdanie o inteligencji ludzi :-/
: 03.03.2010 09:06:26
autor: JumpintheFiRe
wypad na Żar 2 lata temu z pocietym Panaracerem z tylu - 6 zjazdow 5 gum

reszta ekipy chyba 10 obrocila

: 03.03.2010 09:43:57
autor: ravfr
Śmieszne było nawrzucanie kumplowi do ramy kulek stalowych , za co on nasmarował mi pięknie tarczę hamulcową.
Niewątpliwie smieszne było również nawpuszczanie "bąków" do bidonu i podsunięcie go nieświadomemu kumplowi pod nos.
Gafą wydaje sie sytuacja , w której na obcesowe żądanie , nieznośnego klienta : "Chcę mieć rogi!" Odpowiedż brzmiała : "To prosze porozmawiac ze swoja żoną" .
Inną dość niezręczną sytuacją była ta , w której kolega obsługujący rozkapryszonego klienta z grubym portfelem , aczkolwiek wyraźnie "niemiastowego" . Na skramentalne pytanie klienta :" Panie, a jaki te narty mają promien skrętu" , usłyszał życzliwą podpowiedź zza pleców : "Tuzin wiorst" .
: 03.03.2010 16:39:15
autor: PIRAT
Jadę sobie pociągiem, podchodzi jakiś żul i patrzy się na Tomaca z Super Monsterem więc pyta się mnie: czy to motor? Ja mu mówię że to rower a on spojrzał się na mnie i pyta: nawaliłeś się?
: 04.03.2010 20:52:16
autor: XxSPARDAxX
Kiedyś jechałem na rowerze przejechałem przez pasy i dałem się złapać policji okazało się że syn policjanta też jeździ w FR i skończyło się na upomnieniu
Miałem ramę Prodigy JB i jakoś po tym jak z niedowierzaniem przeczytałem że nadaje się ona do streetu i dirtu pojechałem na skatepark poskakałem trochę na pipe-ie okazało się że ta rama jest bardzo słaba kiedy zarzuca się tyłem na bok ... złamałem :/ całe szczęście że dostałem nową na gwarancji i podobnie miałem z korbami które miały wytrzymać w DH a nie wytrzymały jazdy po zwykłych garbach xD
: 04.03.2010 21:33:18
autor: eloczoko
Na pierwszych zawodach w życiu przed startem zapomniałem załozyć gogli. Jechałem z nimi na sam dól prawie nic nie widząc. xD
: 06.03.2010 11:29:01
autor: Crazy_Krzych
Niestety nie mogę się pochwalić, jakimiś mega długimi lotami :/
Ale przytoczę sytuację z zeszłego roku.
Było to chyba kwiecień. Rower był kupiony w okolichach maja, rok wcześniej (niestety pośmigałem na nim tylko do połowy sierpnia, bo mam poważne problemy zdrowotne z plecami :/ ).
Wtedy akurat wydawało mi się, że mi przeszło i mogę sobie w końcu coś konkretniej po latać. Żeby było śmieszniej, udaliśmy się z kumplami do pobliskiego lasku, gdzie znaleźliśmy taką meeega jebitną wyrwe (jakiś koleś koparką kopał piasek) w zboczu górki xD. Niewiele myśląc, wzięliśmy się za sypanie. wyszło coś, jak drop/gap. Wybicie było miodzio. Trzeba było dorobić lądowanie. Ogólnie wyszło coś tak z trzy metry w dół i ok. czterech metrów lotu na odległość. Zajarany perspektywą polatania czegoś nowego, najechałem pare razy na wybicie. Rozpędziłem się, wybiłem się, pięknie mi się leciało, do momentu wklejenia się w lądowanie, które było z nieubitego piasku (mój amortyzatorek miał wtedy ok 90mm (sic!) skoku (zepsuty tłumik był xDD). Koła mi się tak pięknie i artystycznie zapadły w lądowanie, a ja z taką gracją, na jaką było mnie stać, wyskoczyłem z rowera, zrobiłem pięknego fikołka, oberwałem tylnim kołem w nogę i sobie leżałem, komizm całej sytuacji był naprawdę nie zwykły, więc nie mam za złe towarzystwu, że zwijało się ze śmiechu

.
: 06.03.2010 12:58:42
autor: Tolek
Pewnego razu udałem się na naszą wspaniałą Jeleniogórską szybowcową. Będąc już na górze, zacząłem przygotowywać się do jazdy. Psiknąłem boxxera brunoxem, ubrałem ochraniacze i jazda. Jakież było moje zdziwienie, gdy z dużą prędkością zbliżałem się do zakrętu, a okazało się, że brunox pociekł po dolnych lagach aż do zacisku pięknie nasmarowując tarczę

: 06.03.2010 19:26:26
autor: Dafi_biker
A ja rok temu, zimą czyściłem tarcze hamulcową szmatą. Zacisnąłem rękami szmatę o tarcze i kręciłem korbą. No i szmata się zaczepiła chyba o łańcuch... a palec w tarcze... No i opuszek z wskazującego się odciął. Bardzo nie miłe uczucie :P A z gleb to nic ciekawego... kilka lotów na tyłek, przez kiere i... siodełko :P