ostrzeżenie - dhsklep
: 31.05.2010 18:47:35
Witam.
W sumie bardzo, bardzo późno zabrałem się za założenie tego tematu, ale lepiej późno niż wcale. Nie chcę tutaj nikogo oczerniać i uświadamiam sobie, że dana sytuacja to też po części moja wina, ale opisuję po prostu co mi się przytrafiło.
W listopadzie/grudniu zeszłego roku (nie jestem teraz w stanie określić, gdyż aukcja trafiła już dawno do archiwum) kupiłem swojego boxxera, którego możecie zobaczyć w temacie z moim rowerem lub na pinkbike, za kwotę 1500zł. Sprzedający wydawał się bardzo miły i godny zaufania, to samo tyczyło się ilości pozytywnych komentarzy. Napisałem do niego i szybko ugadaliśmy się co do ceny i wysyłki. Zaproponował mi, żeby wystawić aukcje za 300zł, aby uniknąć wysokiej prowizji, na co się zgodziłem (głupio i pochopnie, wiem). Kliknąłem kup teraz, wysłałem 1500zł (mogłem wysłać 300zł i musiałby mi go wysłać, ale nie jestem na tyle chamski) i czekałem na paczkę. Po przyjściu paczki ogólne wrażenie było dobre, poza trzema rzeczami: lekko wyszczerbionym gwintem ośki, stukaniem przy uginaniu i pocącą się jedną uszczelką. Czym prędzej zadzwoniłem do sprzedającego, który powiedział mi, żebym się nie martwił, bo zapewne przesunął się gumowy odbojnik w środku sprężyny, a olej zostaje, bo był świeżo smarowany. Wyjąłem sprężynę, po czym stwierdziłem, że owy odbojnik jest na swoim miejscu. Sprzedający zapierał się, że na pewno nie będzie mi to przeszkadzało podczas jazdy i będę zadowolony, ja naiwny uwierzyłem. Amortyzator stał u mnie w pokoju przez jakiś miesiąc (głównie dlatego, że nie chciało mi się ruszyć dupy), po czym udałem się do serwisu w celu diagnozy. Okazało się, że ktoś na tyle mocno go dobił, że uszczelka, która znajduje się pod pokrętłem kompresji, tak jakby wywinęła się na drugą stronę, przy okazji rozpychając "rowek" na oring i zmniejszając zakres regulacji. Do tego uszczelki okazały się zużyte i konieczna była wymiana. Amortyzator został naprawiony i zapłaciłem za to łącznie ok. 300zł, po czym napisałem do sprzedającego i opisałem sytuację, odpowiedzieć nie raczył.
Doskonale zdawałem sobie sprawę, że było o wiele za późno, aby nalegać na zwrot pieniędzy lub cokolwiek, dlatego też nawet tego nie wymagałem. Zresztą, po odesłaniu amortyzatora, zamiast moich 1500zł otrzymałbym zapewne owe 300 z aukcji i nic nie mógłbym zrobić, także wolałem to przeboleć. Teraz dodatkowo czeka mnie koszt nowej ośki.
Piszę to po prostu ku przestrodze, nie twierdzę, że sprzedający jest oszustem i wszystko co sprzedaje jest trefne, ale w moim przypadku tak było. Jestem świadomy, gdzie i jakie błędy popełniłem, dlatego też winię bardziej siebie. Jeśli sprzedający będzie miał wiarygodne wytłumaczenie, to bez wahania go przeproszę i usunę ten temat.
Dziękuję.
W sumie bardzo, bardzo późno zabrałem się za założenie tego tematu, ale lepiej późno niż wcale. Nie chcę tutaj nikogo oczerniać i uświadamiam sobie, że dana sytuacja to też po części moja wina, ale opisuję po prostu co mi się przytrafiło.
W listopadzie/grudniu zeszłego roku (nie jestem teraz w stanie określić, gdyż aukcja trafiła już dawno do archiwum) kupiłem swojego boxxera, którego możecie zobaczyć w temacie z moim rowerem lub na pinkbike, za kwotę 1500zł. Sprzedający wydawał się bardzo miły i godny zaufania, to samo tyczyło się ilości pozytywnych komentarzy. Napisałem do niego i szybko ugadaliśmy się co do ceny i wysyłki. Zaproponował mi, żeby wystawić aukcje za 300zł, aby uniknąć wysokiej prowizji, na co się zgodziłem (głupio i pochopnie, wiem). Kliknąłem kup teraz, wysłałem 1500zł (mogłem wysłać 300zł i musiałby mi go wysłać, ale nie jestem na tyle chamski) i czekałem na paczkę. Po przyjściu paczki ogólne wrażenie było dobre, poza trzema rzeczami: lekko wyszczerbionym gwintem ośki, stukaniem przy uginaniu i pocącą się jedną uszczelką. Czym prędzej zadzwoniłem do sprzedającego, który powiedział mi, żebym się nie martwił, bo zapewne przesunął się gumowy odbojnik w środku sprężyny, a olej zostaje, bo był świeżo smarowany. Wyjąłem sprężynę, po czym stwierdziłem, że owy odbojnik jest na swoim miejscu. Sprzedający zapierał się, że na pewno nie będzie mi to przeszkadzało podczas jazdy i będę zadowolony, ja naiwny uwierzyłem. Amortyzator stał u mnie w pokoju przez jakiś miesiąc (głównie dlatego, że nie chciało mi się ruszyć dupy), po czym udałem się do serwisu w celu diagnozy. Okazało się, że ktoś na tyle mocno go dobił, że uszczelka, która znajduje się pod pokrętłem kompresji, tak jakby wywinęła się na drugą stronę, przy okazji rozpychając "rowek" na oring i zmniejszając zakres regulacji. Do tego uszczelki okazały się zużyte i konieczna była wymiana. Amortyzator został naprawiony i zapłaciłem za to łącznie ok. 300zł, po czym napisałem do sprzedającego i opisałem sytuację, odpowiedzieć nie raczył.
Doskonale zdawałem sobie sprawę, że było o wiele za późno, aby nalegać na zwrot pieniędzy lub cokolwiek, dlatego też nawet tego nie wymagałem. Zresztą, po odesłaniu amortyzatora, zamiast moich 1500zł otrzymałbym zapewne owe 300 z aukcji i nic nie mógłbym zrobić, także wolałem to przeboleć. Teraz dodatkowo czeka mnie koszt nowej ośki.
Piszę to po prostu ku przestrodze, nie twierdzę, że sprzedający jest oszustem i wszystko co sprzedaje jest trefne, ale w moim przypadku tak było. Jestem świadomy, gdzie i jakie błędy popełniłem, dlatego też winię bardziej siebie. Jeśli sprzedający będzie miał wiarygodne wytłumaczenie, to bez wahania go przeproszę i usunę ten temat.
Dziękuję.