SKRADZIONY ROWER - co zrobić w przyp. kradzieży - MONITORING
: 18.04.2012 00:56:18
Jako nieliczny, któremu udało się odzyskać skradziony rower postanowiłem dać od siebie parę wskazówek dla tych, którzy spotkali się z przestępstwem kradzieży lub doświadczyli tego na własnej skórze...
W grudniu zeszłego roku dojechałem na uczelnię nowym Stinkaczem Primo.. niestety byłem spóźniony, więc przypiąłem go solidnym zapięciem (pętlą 22mm) do mocnego zbrojenia tuż przy wejściu na wydział.
PS. Darujcie sobie komentarze w stylu.. "takiego roweru się nie przypina", "na miasto to rower za stówkę sobie kup" - odpowiedź brzmi: nie po to mam rower żeby męczyć się na czymś co mi nie odpowiada + zapięcie typu U-lock New York, które obecnie używam...
Rower przypiąłem tak aby był w całości widoczny w kamerze odległej o 20m na rogu budynku. Miejsce bardzo oblegane przez studentów, również tych, którzy utożsamiali mnie z rowerem i wiedzieli do kogo należy.. zawsze jest szansa, że ktoś ze znajomych rzuci okiem na podejrzanie zachowującą się osobę obok roweru lub tego kogoś zapamięta.
W samo południe o 12:22 podeszła para: facet w kapturze i kobieta w czapce aby metrowymi nożycami do cięcia prętów obciąć zabezpieczenie na oczach kilku przechodniów. Każdy będzie się bał zareagować i trochę to rozumiem
Teraz krok po kroku..
1. Najpierw należy narobić dużo szumu w miejscu zdarzenia wypytując pobliskie osoby czy widziały taki a taki rower... nigdy nie jesteśmy świadomi czy złodziej dosłownie kilka minut temu odjechał na naszym sprzęcie i czy ktoś będzie w stanie podać jakikolwiek szczegół z jego wyglądu
... oczywiście w tym samym czasie mamy już telefon przy uchu z wykręconym 997.
2. Rozmawiając z policją dokonujemy oględzin miejsca zdarzenia i sprawdzamy czy w pobliżu znajduje się jakaś poszlaka lub fragment zabezpieczenia.
3. Wracamy do domu z płaczem...
Na tym zwykle kończą się nasze możliwości a policja powoli rozpatruje nasze zgłoszenie lub nie (jeśli nie podamy im numerów ramy -> mogą nam zwyczajnie odmówić współpracy. Nie obchodzi ich wtedy ile wart był rower).
4. Aby nasze zgłoszenie nie było kolejnym z serii "z braku danych postępowanie umorzone" MUSIMY SPRAWĄ ZAJĄĆ SIĘ WE WŁASNYM ZAKRESIE
Dzień 1.
Po zgłoszeniu telefonicznym poszedłem wyraźnie roztrzęsiony na komendę, w której przyjęto zgłoszenie ze szczegółami -> dałem im do zrozumienia że rower jest dla mnie bardzo ważny a poza tym zapoznałem kilku policjantów, którzy rozmawiali ze mną na ten temat dobre kilkadziesiąt minut.
Tego samego dnia zadzwoniłem do administratora monitoringu jedynej kamery, która widziała kradzież (najpierw usłyszałem standardową śpiewkę - "tam nie ma naszych kamer/ta kamera nic nie rejestruje" - oczywiście nie dałem za wygraną i poszedłem tam osobiście. Pozwolono mi obejrzeć nagranie na którym już niespełna po 30min od zdarzenia znałem sylwetki sprawców i ich stroje! Nagrania były raczej słabej jakości... Godzinę później jeszcze raz pojechałem na komendę aby przyjechać z policjantami w radiowozie na zabezpieczenie nagrań z kamery.
Poinformowałem znajomych, którzy mogli być w okolicy w godzinie kradzieży. Udostępniłem informację na FB, PB, GG, itp... w żadnym wypadku nie polecam podawać tutaj informacji o dokładnym wyglądzie podejrzanego nawet jeśli na kamerze to było dla was widoczne! Nie w mediach społecznościowych! Tylko fakt zdarzenia + fotka bajka. Złodziej lub ktoś, kto był zamieszany mógłby w łańcuszku np. na FB dostać informację zwrotną jak ma się nie ubierać i że czas poudawać normalnego obywatela a rower przetrzymać w piwnicy do wiosny.
Dzień 2.
Umówiłem się z obsługującymi kamerę aby za zgodą policji pozwolili mi ustalić czy sprawcy nie byli widoczni na nagraniu już wcześniej (bardzo często w momencie kradzieży złodzieje zakrywają twarze.. ale np. godzinę wcześniej bardzo często przychodzą w to samo miejsce 'pooglądać'
rower ładnie eksponując swoje mordy przed kamerą...
Ponadto zwiedziłem wszystkie uliczki wokół miejsca zdarzenia i spisałem adresy budynków z monitoringiem zewnętrznym.
Dzień 3.
Odwiedziłem wszystkie te budynki i poinformowałem o kradzieży 'drogocennej rzeczy' o znanej godzinie wszystkich obsługujących kamery z prośbą, aby nie kasować materiału na wypadek odwiedzin policji.
Ustawiłem powiadamiacz Allegro i regularnie przeglądałem neta.
Dzień kolejny.
Policjanci z daleka wiedzieli po co przychodzę... Poinformowałem o kamerach i zwyczajnie poprosiłem żeby udostępnili zdjęcie roweru wszystkim patrolom samochodowym w Wawie. Oczywiście nie mają obowiązku tego robić.
Rozesłałem informację o kradzieży ze zdjęciem po serwisach rowerowych i do dystrybutorów marki Kona na wypadek gdyby ktoś chciał rozkręcić Stinkacza o podanej specyfikacji.
Policja widziała, że nie odpuszczę. Po miesiącu otrzymałem info o podejrzanych. Bardzo się zaangażowali. W styczniu w piątek 13-ego otrzymałem informację, że rower został znaleziony cały i zdrowy i z przec#*^ową srebrną trąbką na kierownicy, odblaskami i fikuśnymi błotniczkami... fakt.. pomarańczowa Kona to rower dziecięcy
Angażujcie się
Pozdrawiam i życzę sukcesów poszkodowanym!
W grudniu zeszłego roku dojechałem na uczelnię nowym Stinkaczem Primo.. niestety byłem spóźniony, więc przypiąłem go solidnym zapięciem (pętlą 22mm) do mocnego zbrojenia tuż przy wejściu na wydział.
PS. Darujcie sobie komentarze w stylu.. "takiego roweru się nie przypina", "na miasto to rower za stówkę sobie kup" - odpowiedź brzmi: nie po to mam rower żeby męczyć się na czymś co mi nie odpowiada + zapięcie typu U-lock New York, które obecnie używam...
Rower przypiąłem tak aby był w całości widoczny w kamerze odległej o 20m na rogu budynku. Miejsce bardzo oblegane przez studentów, również tych, którzy utożsamiali mnie z rowerem i wiedzieli do kogo należy.. zawsze jest szansa, że ktoś ze znajomych rzuci okiem na podejrzanie zachowującą się osobę obok roweru lub tego kogoś zapamięta.
W samo południe o 12:22 podeszła para: facet w kapturze i kobieta w czapce aby metrowymi nożycami do cięcia prętów obciąć zabezpieczenie na oczach kilku przechodniów. Każdy będzie się bał zareagować i trochę to rozumiem

Teraz krok po kroku..
1. Najpierw należy narobić dużo szumu w miejscu zdarzenia wypytując pobliskie osoby czy widziały taki a taki rower... nigdy nie jesteśmy świadomi czy złodziej dosłownie kilka minut temu odjechał na naszym sprzęcie i czy ktoś będzie w stanie podać jakikolwiek szczegół z jego wyglądu

2. Rozmawiając z policją dokonujemy oględzin miejsca zdarzenia i sprawdzamy czy w pobliżu znajduje się jakaś poszlaka lub fragment zabezpieczenia.
3. Wracamy do domu z płaczem...
Na tym zwykle kończą się nasze możliwości a policja powoli rozpatruje nasze zgłoszenie lub nie (jeśli nie podamy im numerów ramy -> mogą nam zwyczajnie odmówić współpracy. Nie obchodzi ich wtedy ile wart był rower).
4. Aby nasze zgłoszenie nie było kolejnym z serii "z braku danych postępowanie umorzone" MUSIMY SPRAWĄ ZAJĄĆ SIĘ WE WŁASNYM ZAKRESIE

Dzień 1.
Po zgłoszeniu telefonicznym poszedłem wyraźnie roztrzęsiony na komendę, w której przyjęto zgłoszenie ze szczegółami -> dałem im do zrozumienia że rower jest dla mnie bardzo ważny a poza tym zapoznałem kilku policjantów, którzy rozmawiali ze mną na ten temat dobre kilkadziesiąt minut.
Tego samego dnia zadzwoniłem do administratora monitoringu jedynej kamery, która widziała kradzież (najpierw usłyszałem standardową śpiewkę - "tam nie ma naszych kamer/ta kamera nic nie rejestruje" - oczywiście nie dałem za wygraną i poszedłem tam osobiście. Pozwolono mi obejrzeć nagranie na którym już niespełna po 30min od zdarzenia znałem sylwetki sprawców i ich stroje! Nagrania były raczej słabej jakości... Godzinę później jeszcze raz pojechałem na komendę aby przyjechać z policjantami w radiowozie na zabezpieczenie nagrań z kamery.
Poinformowałem znajomych, którzy mogli być w okolicy w godzinie kradzieży. Udostępniłem informację na FB, PB, GG, itp... w żadnym wypadku nie polecam podawać tutaj informacji o dokładnym wyglądzie podejrzanego nawet jeśli na kamerze to było dla was widoczne! Nie w mediach społecznościowych! Tylko fakt zdarzenia + fotka bajka. Złodziej lub ktoś, kto był zamieszany mógłby w łańcuszku np. na FB dostać informację zwrotną jak ma się nie ubierać i że czas poudawać normalnego obywatela a rower przetrzymać w piwnicy do wiosny.
Dzień 2.
Umówiłem się z obsługującymi kamerę aby za zgodą policji pozwolili mi ustalić czy sprawcy nie byli widoczni na nagraniu już wcześniej (bardzo często w momencie kradzieży złodzieje zakrywają twarze.. ale np. godzinę wcześniej bardzo często przychodzą w to samo miejsce 'pooglądać'

Ponadto zwiedziłem wszystkie uliczki wokół miejsca zdarzenia i spisałem adresy budynków z monitoringiem zewnętrznym.
Dzień 3.
Odwiedziłem wszystkie te budynki i poinformowałem o kradzieży 'drogocennej rzeczy' o znanej godzinie wszystkich obsługujących kamery z prośbą, aby nie kasować materiału na wypadek odwiedzin policji.
Ustawiłem powiadamiacz Allegro i regularnie przeglądałem neta.
Dzień kolejny.
Policjanci z daleka wiedzieli po co przychodzę... Poinformowałem o kamerach i zwyczajnie poprosiłem żeby udostępnili zdjęcie roweru wszystkim patrolom samochodowym w Wawie. Oczywiście nie mają obowiązku tego robić.
Rozesłałem informację o kradzieży ze zdjęciem po serwisach rowerowych i do dystrybutorów marki Kona na wypadek gdyby ktoś chciał rozkręcić Stinkacza o podanej specyfikacji.
Policja widziała, że nie odpuszczę. Po miesiącu otrzymałem info o podejrzanych. Bardzo się zaangażowali. W styczniu w piątek 13-ego otrzymałem informację, że rower został znaleziony cały i zdrowy i z przec#*^ową srebrną trąbką na kierownicy, odblaskami i fikuśnymi błotniczkami... fakt.. pomarańczowa Kona to rower dziecięcy


Angażujcie się

Pozdrawiam i życzę sukcesów poszkodowanym!