Wg mnie dr Bonczar to "człowiek-dusza", myślę, że jeśli do niego pójdziesz i przedstawisz sprawę jasno, że zależy Ci na jego opinii, że przychodzisz z polecenia, ale po prostu nie możesz sobie finansowo pozwolić na taką operację prywatnie to wskaże Ci konkretnych ludzi w Krakowie, którzy robią takie operacje na fundusz.
Dr Bonczar to nie jest lekarz, któremu zależy na kasie, sam powiedział, że najważniejsze leczyć, potem dopiero zarabiać. Dowodem na to jest to, że zabieg u niego 5700 + dodatki, a np u dr Brzóski w Bielsku taki zabieg 12 000 zł + dodatki, w Wawie są ponoć ortopedzi co poniżej 20 tys zł tego zabiegu nie zrobią. Trzeba tutaj zaznaczyć ze dr Bonczar to wybitny specjalista z dziedziny chirurgii ręki, lekarz m.in Radwańskiej czy Kowalczyk

Takie referencje mówią same za siebie.
Ja po swoich doświadczeniach wiem jedno, nie ma co się obawiać tego zabiegu, on jest naprawdę mało ryzykowny, a bez niego nigdy nie będziesz miał komfortowej sytuacji. Zawsze będziesz się zastanawiał kiedy ten bark znowu chrupnie.
Sam zabieg może być wykonany artroskopowo albo na otwartym stawie. Ja miałem na otwartym - nacięcie na 15 szwów. Generalnie Bonczar nie zaleca artrokospii ze względu na konieczność użycia większej ilości kotw (a każda 400 zł) oraz fakt, że artroskopem nie da się tak mocno tego wszystkiego tam powiązać. W przypadku zabiegu na otwartym ponowne zwichnięcie to zaledwie kilka % przypadków, a w przypadku artroskopii 35-40% pacjentów ma ponowne zwichnięcie !!
Sam zabieg jest spoko. Przychodzisz do szpitala na czczo w dniu zabiegu. Dostajesz znieczulenie pod kontrolą USG w węzeł nerwowy który jest w szyi, i znieczulenie to wyłącza Ci całkowicie rękę poza małym palcem

Plusem jest to, że takie znieczuelenie działa do kilkunastu godzin oraz nie wymaga narkozy. Ja byłem dodatkowo na własne życzenie dosypiany jakimś zastrzykiem, zasypiałem na około 20 min i kolejny strzał z dosypiacza. Chciałem tego aby nie pamiętać przebiegu zabiegu, jest to jednak prawie 2h grzebania Ci w stawie barkowym. Nie chciałem mieć z tego żadnych wspomnień

głównie chodzi tu o psychikę i samopoczucie po zabiegu.
Po zabiegu było super, głównie dla tego ze w końcu coś zjadłem i wypiłem - na czczo od rana i bez picia od 10 a w sali pooperacyjnej byłem o 19. Poprzeciągało się wszystko i tak jakoś wyszło. Znieczulenie działało całą noc więc nie poczułem absolutnie żadnego bólu.... a generalnie jest tak, że jest to zabieg generujący OGROMNY poziom bólu, ponieważ te kotwice są wkręcane w kości i bez tego znieczulenia w węzły nerwowe podobno nawet morfina sobie nie radzi !
Problemy zaczęły się na drugi dzień około 10 kiedy wytrzepało mnie w aucie podczas drogi do domu. Zasadniczo miałem brać Zaldiar i Ketonal Forte do 6h, brałem co 2-3h bo nie ogarniałem bólu. Do tego antybiotyk, probiotyk, symbiotyk i jogurty wiadrami aby chronić żołądek. Kryzys przyszedł po 2 nocach w domu bo już mi się w głowie kręciło od leków i musiałem zmniejszać dawki, na szczęście ból też ustąpił. Teraz wiem, że można było od razu wrócić do lekarza po morfinę i by było lżej, ale wyszło jak wyszło.
Problemem największym było spanie, niestety przez 2 tyg zmiana pozycji na leżącą generowała naprawdę spory ból więc spałem na siedząco w fotelu.
Zwolnienie lekarskie trwało łącznie 2,5 m-ca. Więc przeczytałem cały internet i obejrzałem wszystkie zaległości filmowe i serialowe.
Generalnie wg dr Bonczara sam zabieg z punktu widzenia lekarza jest zabiegiem prostym i mało w nim miejsca na błędy lekarskie. Sukces leczenia zależy od prawidłowo przeprowadzonej rehabilitacji głównie w początkowym jej okresie. Wtedy trzeba zwiększać zakres ruchów w momencie gdy masz delikatne zrosty, które prosto zerwać i wtedy cały zabieg do powtórki. Potem rehabilitacja zaczyna się już hardkorowa czyli kontrolowane rozciąganie na maksa. Były sytuacje ze ktoś musiał mnie trzymać bo fizjo tak mnie ciągnęła za rękę w dół, ze przeważała całe łożko na którym leżałem.
W domu musisz po zabiegu siedzieć głównie dla tego aby minimalnizować sytuacje w których możesz coś z tą ręką zrobić. Wywrócisz się na ulicy, poślizgniesz na schodach... i mimo tego, że ręka ma zakres ruchu 10% normalnego to odruchowo będziesz się starał nią podeprzeć, a generalnie masz po chyba juz 2-3 tyg unikać temblaka aby nie wzmagać przykurczy mięśni z którymi walczy fizjo.
Generalnie tak jak napisałem wcześniej.
Zabieg 21 luty, od 1 maja wróciłem na siłownie a od 1 lipca na zjazdówkę. Wcześniej chyba pisałem ze od lipca, ale pogrzebałem w pamięci i było tak jak pisze teraz. W chwili obecnej, zakres moich ruchów jest nadal mocno ograniczony, ale tak już będzie. Lekarz i fizjo mówią, że ten zakres który wróci po roku zostanie już do końca życia. W kwestii ograniczeń: nie założę sztangi na barki do przysiadu, nie zrobię rozpiętek na maszynie ze zgiętymi łokciami, ale zrobię już "Pec Fly" czyli na prostych rękach. Głównie mam zblokowaną rotację wsteczną, ale to są ruchy "matematyczne" w codziennym życiu to nie przeszkadza, mogę pływać na basenie "swoim" kraulem, mogę ćwiczyć na siłowni większość ćwiczeń. Nie mogę się podciągnąć czy podrapać się lewą ręką po prawej łopatce.
Najważniejsze w kwestii samego zabiegu jest to co mówią fizjo i lekarz czyli: Bark po zabiegu Bankarta jest MOCNIEJSZY niż naturalny zdrowy bark. Innymi słowy prędzej wybije prawy bark niż ten który był operowany. Oczywiście żaden zabieg nie da temu barkowi niezniszczalności, uraz który wybił by zdrowy bark może wybić też ten po operacji.