Koleś bardzo bardzo dobre rzeczy pisze na swojej stronie.
To prawda, ale należy do nich podchodzić z pewną dozą sceptycyzmu. Kiedyś bardzo sugerowałem się jego blogiem (chyba dobrze na tym wychodzę jak na razie), ale ostatnio wkłada do tych wpisów tyle reklamy, że zaczynam wątpić w ich rzetelność. No, w sumie nic dziwnego, z tego żyje
Np.reklama urządzonka od określania czy jesteś przetrenowany na podstawie tętna (omegawave? Nie pamietam już, ale w niżej wymienionej książce też było to wymienione). Piękny i ciekawy artykuł, a z zakończenia wynika że nieźle mu za to zapłacili.
Ponadto zaczynam widzieć coraz więcej sprzeczności. Przykładowo - James zastrzega że nie lubi "blokowego" podejścia do treningu (nawet jak kiedyś do niego maila pisałem to szczególnie to podkreślił), podczas gdy na blogu zachwalał książkę "Ultimate MMA Conditioning" - której podstawowym założeniem jest podział okresu treningowego na dwumiesięczne bloki... choć tego w recenzji nie nadmienił.
Zwykle też pisze o typowej diecie - 5 posiłków dziennie, krótkie przerwy. Nie tak dawno temu nagle wypalił artykuł z "dietą wojownika" (jeść niewiele cały dzień i obeżreć się na wieczór) jako czymś naturalnym dla człowieka, jeśli dobrze pamiętam.
Mam również zastrzeżenia do niektórych jego "fizycznych" rozważań nt środka ciężkości itp, ale szczerze mówiąc już nie pamiętam czego to dotyczyło.
Tyle personalnego jadu

Nie mniej jednak, początkującemu jak najbardziej poleciłbym jego blog, zwłaszcza te starsze artykuły. Dużo ćwiczeń pod rower ma fajnie opisanych.
Co do siłowni - wiadomo że da lepsze efekty niż trening z masą ciała, ale:
1) Sezon praktycznie w pełni. Kto poświęci możliwość jazdy w taką pogodę dla zamulania na siłce? Zwłaszcza że jeśli wcześniej nie ćwiczył, to zakwasy po każdym treningu gwarantowane.
2) Początkującemu każdy trening da kopa. A mając niewiele czasu na trening (bo w lato to na 90% nie będzie już ćwiczył), myślę że lepiej zacząć z ciężarem ciała i kolejną zimę solidnie przepracować na siłce.
3) Co jak co, ale pompek nic nie zastąpi

Czy wyciskanie na siłe, czy bardziej wytrzymałościowy zakres powtórzeń - na początku sezonu zawsze mi ręce na muldach umierały, jeśli odpuściłem pompki. Podejrzewam że w DH byłoby podobnie.