Strona 1 z 1
Dziwny trend ( prywatne odczucia )
: 10.04.2014 23:23:27
autor: Wredny
ludziska

mam pytanie

jest cisnienia na rozwoj polskiego DH i to jest fajne

budowane trasy infra cala i wogole - to sie fajnie widzi czyta o tym, ale powiedzcie mi czy ktos czasami nie zapomnial o Fr ? ile w Pl jest tras typowo Fr ? w stosunku do tras stricte Dh ? tak mnie naszlo na wieczór przy pivku do takiego przemyslenia ze chyba Polska ma tendencje do budowania bardziej Dh niz ogolno dostepnego Bike Parku gdzie trasy sa na zasadzie petli lub cos takiego, dla kazdego od dziecka z mama na jednej trasie, a gdzie tatus ma druga bardziej zaawansowana linie ? czy moze moje myslenie zupelnie nie teges i wynik dzialania brovarka i marudzenie

: 11.04.2014 06:09:30
autor: ArthurGreen
Matko, efektem piwa jest skladnia. Nameczylem sie by dociec o co chodzi. Do tematu. Są trasy fr. Wolski, Trupi. Teraz Szczeki robi w Kasinie, kolejna nitke DH Biotop. Jest za malo tras Dh i miejscowek, by ubolewać nad FR. Trzeba zadac sobie pytanie co to jest FR, bo na Koninkach tez mamy trase Fr, zwana przez nas Kac-line. Jest po prostu mniej wymagajaca, taki fun track. Wiec samo pojecie fr jest bardzo szerokie.
: 11.04.2014 06:14:07
autor: frango
Freeride to tak ogólne pojęcie, że chyba trudno zbudować "typową" trasę FR.
Jeśli FR to to, co widzimy na filmach, czyli trasy z absurdalnej wielkości hopami, lotami nad pociągami, itd... to po co coś takiego budować, skoro w Polsce jest kilka osób, które z tego skorzystają?
Jeśli, natomiast, FR to bikeparkowe trasy zjazdowe, to myślę, że jakoś to idzie...
: 11.04.2014 07:31:46
autor: ArthurGreen
Tak jak napisałeś. Co z tego, że w Kasinie jest fajny road gap, skoro niewielu jest śmiałków by to polecieć. Jak dla mnie mam miejscówki z liniami FR, bo ekstremalny FR podchodzący pod SS mnie nie interesuje.
: 11.04.2014 07:59:37
autor: EZrider
Samo określenie "typowo FR" jest dla mnie niejasne bo nikt nigdy nie precyzował co to jest FR. Chodzi w tym chyba o to, żeby samemu coś znaleźć - wszelakie a-line'y z filmów '00-'07 itp to są trasy mimo wszystko dh/bikeparkowe a FR śmigał sobie gdzieś pomiędzy wybierając najciekawsze fragmenty tras.
Takie pytania i dyskusje nigdy się na tym forum nie przyjmą z tej prostej przyczyny że nie ma tutaj bandy "endurowców" z emtb którzy więcej dorabiają teorii niż jeżdżą.

: 11.04.2014 08:44:25
autor: Da__FreaK
Ja nie rozróżniem co to DH a co FR

Jeżdże zarówno w dół jak i pod górke

: 11.04.2014 20:19:54
autor: Lord_92
Proste wytłumaczenie Freeride to Sweet One - nie musisz pytać na forum - po prostu wpadaj do nas początkiem czerwca, lepiej uczyć się pojęć w praktyce niż wałkować teorię

Re:
: 11.04.2014 20:33:48
autor: MLYNoBIKER
frango pisze:Jeśli FR to to, co widzimy na filmach, czyli trasy z absurdalnej wielkości hopami, lotami nad pociągami, itd... to po co coś takiego budować, skoro w Polsce jest kilka osób, które z tego skorzystają?
Nikt z tego nie korzysta bo nigdzie nie ma takich tras.
: 14.04.2014 19:11:49
autor: Bogumil
Zgadzam się z Wrednym, jak dla mnie to większość tych górskich tras FR to nie jest FR.
Najlepiej by było gdyby były duże hopy z bardzo szerokimi wybiciami i jeszcze szerszymi lądowiskami żeby można było kłaść scruby.
I przydało by się dużo opcji na jednej trasie.
Takie trasy były by fajne:
http://www.pinkbike.com/video/323797/
: 15.04.2014 12:17:02
autor: dottycfn2
Zgadzam się z Wrednym. W takim Leogang co najmniej 80% ruchu odbywa się trasą fr (flying gangster, 40+ hop na trasie). Przyjeżdżają polacy i.... jeżdżą trasą fr, a nie dh. Też myślę że jest jakieś dziwne ciśnienie na trasy "dh". Myślę że oprócz tendencji że prawie każdy chce być "zawodnikiem dh", to po prostu łatwiej jest zrobić ścieżkę przez las z góry na dół z 3 płaskimi drewnami niż szerszą zdecydowanie, utwardzoną z 40 czy 50 wybiciami i lądowaniami, jeszcze tak dobranymi że lecąc je po kolej nie sadzisz niedolotów/przelotów jak na górze Żar np...
Z tras fr/aline to poza Rąblowem, Zieleńcem i jakimiś lokalnymi traskami jak GC w Lublinie raczej nie ma nic. Trzymam kciuki za to, co powstaje w Kasinie.
: 15.04.2014 14:28:00
autor: ArthurGreen
Ale gdzie to u nas robić?? Np w Kasinie jest problem, by zboczyć 10m, bo już są inni właściciele gruntów i wielka spina. Pod taką FR-kę potrzebny wielki kapitał i własny grunt. Takie budżety jak mamy na budowę w PL możemy pomarzyć o takim leogangu.
: 15.04.2014 16:09:59
autor: Lord_92
Artur akurat właściciele gruntów nie są problemem, bo jeśli jest budżet to wszystko da się załatwić. Problemem jest podejście firm rowerowych mamy największego producenta rowerów w Europie(dla nich sfinansowanie takiej trasy to kilka rowerków wysłanych na Europę), mamy kilka światowych firm połączonych wyłącznie z grawitacją, mamy milion sklepów i co z tego wynika? To, że kontakt z nimi kończy się na tym, że mają grawitację w dupie, właściciele gruntów/wyciągów nigdy nie były problemem, problemem są sklepy i firmy rowerowe, które mają wyj***** na to co się dzieje, bo myślą, aby tylko się obłowić jak najbardziej. Dystrybutorzy wprost mówili nam że grawitacje mają gdzieś - sprowadzają droższy sprzęt do PL, tylko przez wymóg producenta.
Zmienią się ludzie, to zmienią się trasy. Chcemy coś zmieniać to zacznijmy od siebie, jak często na profilach fb sklepów rowerowych widywałem narzekania jak to źle jest w Polsce, miałem już pytać: "a co Ty zrobiłeś aby to zmienić, dałeś dętke czy bidon na zawody ?" Nie narzekam tu na kwestie AB, bo u nas wszystko systematycznie załatwiane, ale wystarczy przypatrzyć się że oprócz AB jest kilka innych bikeparków, które mają jeszcze jakieś opcje rozwoju. Za granicą każdy większy bikepark ma tytularnego sponsora, na którego może liczyć, a u nas ? Odpowiedź zostawiam każdemu z osobna

: 15.04.2014 20:22:34
autor: dottycfn2
ArthurGreen: Z tego co rozmawiałem z shaperami z Leogang, wcale nie mieli tak łatwo, szczególnie jeśli o zezwolenia i grunty chodzi.
Zgadzam się że powinno zacząć się od siebie. Trochę działałem jeśli chodzi o rozwój miejscówek, zarówno tych legalnych jak i mniej. Przyznam że po wielokrotnym odbiciu od betonu partyjnego jakim są miejskie ośrodki sportu czy samo miasto, zaczęliśmy budować prywatną miejscówkę za prywatne pieniądze na prywatnym terenie. Koszta znam czy wynajmu spychaczy czy załatwienia ziemi czy porządnego drewna na wybicia. Dalej twierdzę że łatwiej jest zbić parę desek na krzyż na trasie "fr" z lądowaniem na płaskie, niż bawić się w porządne podkręcone wybicia i konkretne lądowania.
Bikeparki powstają na terenach stacji narciarskich. Nie wierzę, że takowa nie ma spychacza/koparki do odśnieżania parkingu czy drogi dojazdowej zimą. Zostaje koszt pracownika i paliwa. Drewno w okolicach zrywek w górach też problemem wielkim nie jest. Bardziej chodzi chyba o niechęć do poważniejszej inwestycji i ew. konsekwencji z tym związanych jak "ekolodzy" czy ubezpieczenia. Jak Lord_92 zauważył żaden bikepark nie ma tytularnego sponsora, wypożyczalni czy w końcu porządnych tras dh, fr/aline dirt/slope przy dolnej stacji wyciągu czy trasy rodzinnej by wychowywać sobie nowych klientów. Z takim podejściem to i zimą klientów by nie znaleźli. Mam nadzieję że wspomniane we wcześniejszym poście miejscówki szybko przejmą większość klientów pozostałych polskich "bikeparków".
: 15.04.2014 21:03:44
autor: nopainnogame
Chyba za bardzo z grubej rury chcecie zacząć

U nas została garstka osób, która nastawia się na FR. 5-10% osób odpowiada za robienie wszystkich tras. Każdy spot kreują 1-2 osoby. Może 5 osób na dużych fullach lata na dirtowych wybiciach. Reszta chce długich płaskich hop z lądowaniem na dechę. Jak robimy trasę to staram się ,aby nie było pedałowania, bo to zabija flow na takich nizinnych traskach. Inni wolą długie płaskie fragmenty z kamieniami lub sekcję, gdzie musisz kręcić, bo inaczej się zatrzymasz. Przy tak porażających różnica i przewadze oldschoolowego podejścia ile osób da się namówić na budowanie takiego stepa jak my ostatnio odwaliliśmy. Na prywatnym terenie 6 osób walczyło, roboczo to jakieś 50-60godz. kopania i wycinki drzewek i z tego jest jedna konkretna hopa i najazd. Jak mi ktoś mówi zacznijmy od siebie to jest w dużym błędzie w tym kraju, bo tutaj większość liczy na gotowe i ma po części rację. Nie da się takich spotów robić na nie legalu w naszych warunkach, gdzie prawie każda większa górka to teren chroniony. My już przeżyliśmy zniszczenie 80% tras z miasta. Sam zakopywałem kilkuset metrowy pumptrack, który budowałem 3 lata i zajęło mi to 2dni! Nawet zawody XC wypędzono. Legal skończył się tym, że miałem prawie wszystko sam załatwiać i niektórym tak odwaliło, że na starcie rzucili hasło, że chcą pół górki dla siebie... Po drugie jak mamy coś konkretnego zrobić skoro pani ekolog karze uważać na osuwiska, nie możemy wpaść z ciężkim sprzętem i mamy nie zmieniać rzeźby terenu - czaicie ten absurd? W takim chorym środowisku nie da się niczego sensownego zrobić. Z własnego doświadczenia wiem, że 90% dużo gada, a jak przychodzi do roboty to nagle zostaje się w dwójkę , a z 10% pozostałych procent może 5 potrafi się wykazać wszechstronnością w jeździe. Ręczne budowanie krótkiej nizinnej trasy, które pochłonie roboczo 300-400godz. i będzie tam jeździło z 5 osób to zadanie na cały sezon jeśli ktoś normalnie pracuje, więc nie ma co się dziwić, że tego nie ma. Trzecie odbudowanie całej naszej linii zajmuje 1/10 tego i to w 1-3 osoby, więc realnie jesteśmy w stanie zrobić kilka małych linii niż jedną byczą, która się nam marzy. To jest ciężki wybór. Z bikeparkami u nas jest jeden zasadniczy problem - brakuje im jakiegoś charakteru. Wszyscy chcą A-line lub jakieś dziwadła nazywają zamiast zrobić coś swojego z pomysłem i jajami. Przecież najlepsze bikeparki w Europie jak Hafjell są znane właśnie przez swoją wypasioną linię do FR.