Coś dołożę swojego, bo od lat jeżdżę na SPD, a i właśnie przez SPD w ostatni piątek nabawiłem się kontuzji w Czarnej Górze...
Swoją przygodę z wpinanymi pedałami zacząłem kilkanaście lat temu i przeszedłem przez wszystkie etapy nauki, włączając w to nawet najmniej oczekiwane upadki (np. po ostrym hamowaniu przed drogą/ulicą chcesz intuicyjnie poderwać nogę a nie ją wypiąć i okazuje się, że pedał trzyma i lecisz na glebę

). W końcu opanowałem już jazdę w tych pedałach i wydawało mi się, że platformy są mi do niczego nie potrzebne. Ale... jak zaczynasz jeździć w nich agresywnie, szczególnie na trasach DH lub podobnych, może to okazać się problemem. Pierwszy, jaki napotkałem to bawiąc się w enduro, czyli śmiganie turystycznymi szlakami w górach, czasem musisz się zatrzymać lub wymusza to na Tobie sytuacja (omijanie uskoku, gleba. itp). I tu pojawia się problem z ruszeniem - jak na stromym kawałku bezpiecznie wpiąć się w pedały? Odpowiem, że bardzo trudno... Z pomocą przychodzą Mallet'y, które mają całkiem sporą platformę i można się na niej całkiem solidnie podeprzeć się i zjechać jakiś kawałek bez wpinania (np XT w we wersji z klatką - M785 nie dają prawie wcale podparcia).
Druga sprawa z SPD to kwestia ustawienia siły wypięcia. Z doświadczeniem przyszło mi, że ustawienie napięcia sprężyny mam prawie na minimum. Ratuje to w momencie nieudanego skoku lub potrzeby podparcia. Ale też ma drugą stronę, na bardzo "bijących" trasach przy dużych prędkościach (korzenie, kamienie) noga może troszkę źle podskoczyć i wykona część obrotu niezbędną do wypięcia i wtedy tracisz na chwilę cały punkt podparcia i musisz nieźle napracować, że wpiąć się ponownie.
I jeszcze jedna kwestia, której doświadczyłem w weekend: wykręcenie kolana. Zdarzyło mi się to pierwszy raz o tylu lat, ale jednak. Otóż przejeżdżając sekcję korzeni, wcale nie trudną, aczkolwiek trochę stromą zakończoną zakrętem z profilem musiałem dociążyć lewą stronę. Niestety koło i tak złapało uślizg i siła odśrodkowa pchnęła mnie mocniej na zewnątrz niż chciałem. Ciało do wysokości kolana łapało balans po lewej stronie natomiast stopa została uwięziona w pedale po prawej... skończyło się wykręcenie nogi właśnie w kolanie, wielki ból i ratowanie się glebą. Co wcale w pierwszym momencie nie pomogło, bo kładąc się na bok noga nadal była wpięta. I tak właśnie zakończyłem wyjazd, że po dwóch dniach jazdy, dwa kolejne spędziłem z okładami z lodu. Być może, gdyby to była platforma, noga oderwała by się od pedała i może i wysadziło by mnie z roweru, ale nie skręciłbym stawu.
Tak więc do teraz, na szybkie zjazdy po trasach będę zakładał platformy i 5.10, a SPD na techniczne enduro z podjazdami.
Tak więc "Tracer": bazując na moim doświadczeniu mogę podpowiedzieć, że na DH i zjazdy, jeżeli nie jeździsz sportowo (tzn. nie będziesz się ścigał o każdą sekundę) to kup sobie platformę i dobry, klejący but. Może na niektórych sekcjach będziesz musiał trochę mocniej "trzymać" rower, niż przy wsparciu zapięcia w pedałach, ale przy ewentualnym upadku lub podobnej sytuacji nie narazisz się na takie konsekwencje jak ja...
A ja na razie mam kilka tygodni OFFu od roweru

A to bardziej boli niż kolano
