Bo enduro może uprawiać każdy i powoli zaczyna się z tego robić, jak to lubię określać, elitarny sport dla mas - tak jak narciarstwo.Dlaczego świat zwariował na punkcie enduro?
Takie myśli naszły mnie gdy przesiadywałem trochę w jednym sklepie tej zimy - wszędzie wypasione, błyszczące narty rodem z pucharów świata, mnóstwo katalogów z kosmicznymi technologiami, plakaty, zdjęcia, klienci przychodzący kupić sprzęt za kilka tysięcy ("wie Pan, ja przychodzę teraz po sezonie, żeby zaoszczędzić, hehe" - powiedział koleś w najdroższym sklepie w okolicy

To był lekki "szok" dla mnie bo od narciarstwa odsunąłem się trochę lat temu, ale mam wrażenie że enduro zaczyna wyglądać podobnie. Każdy może kupić świetny sprzęt, trasę jako tako zjechać i na zdjęciach wyglądać jak PRO. Ach, jakież to hardcorowe! Widziałeś jak skoczyłem z tego korzenia!? Adrealina leje się wiadrami! Wnioski wysnuwam też na podstawie kilku przejażdżek z endurowcami, straszna atmosfera wszechobecnego lansu. I myślę że stąd też popularność - ludzie lubią oglądać to, co sami mogą zrobić. Jeśli sami mogą być enduro, to lubią to oglądać i się tym ekscytować. Takie rozkminy miałem przede wszystkim na temat 4crossu - jak dla mnie dyscyplina jest mega widowiskowa, stosunkowo łatwa do przedstawienia, więcej się dzieje niż w DH, a jednak oglądalność ma niewielką (widać to po tym jak trudno zdobyć relację live 4x Protour czy ankietach na pinkbike'u). Podejrzewam że stąd wynika generalnie niska popularność medialna dyscyplin ekstremalnych w stosunku do tych uprawianych masowo. A że "prawdziwe" enduro to kamloty nie gorsze niż na DH... o tym nie każdy musi wiedzieć

A co do wycofania się Yeti z DH to faktycznie trochę szok. Zawsze ich kojarzyłem jako małą firmę, ale wspierającą ten sport od trudnych początków, trochę płynącą na przeciw temu co popularne. A tu taki zwrot akcji.