Skoro już kilka razy powołano się na moje słowa i inicjatywy, podejmowane w minionych sezonach, a przede wszystkim skoro o mowa Sławku, któremu od lat pomagam, mając nadzieję, że przyjdzie taki czas i będzie on miał profesjonalnego menedżera, miejsce w światowym teamie, no i, oczywiście, zwycięstwa w Pucharze Świata na koncie, to chętnie się wypowiem na kilka poruszanych tu tematów.
Co dalej z FroPro? Każdego roku zmieniamy formułę naszego teamu, dostosowując się do sytuacji. Zawsze jednak centralne miejsce zajmował w nim Sławek. I tak też pozostało, albowiem Sławek nadal reprezentuje FroPro. Poza tym reprezentuje także NS Bikes (stąd na listach startowych jako przynależność teamową Sławek podaje NS Bikes FroPro), który w tym sezonie jest głównym sponsorem Łuksona, a w pierwszej kolejności dostarcza mu sprzęt do jazdy. Zważywszy na wyżej opisane cele i to, że z każdym rokiem zbliżamy się do ich realizacji, jeśli Sławek nie będzie potrzebował naszej pomocy, a nasze miejsce w 100% wypełni nowy sponsor/menedżer/team, który zapewni dalszy rozwój jego kariery, wystawimy mu na pożegnanie laurkę i skoncentrujemy się na pracy z nowym narybkiem. Z myślą o takim właśnie rozwoju sytuacji w ubiegłym sezonie zaprosiliśmy do teamu wówczas 14-letniego Kubę Żbikowskiego, a w tym roku dołącza do niego kolejny 14-latek Kriss Kaczmarczyk i mój syn 12-letni Igor. Jak widać pracujemy obecnie nad drugą falą, która po sukcesach Sławka wraz z innymi wychowankami Pucharu Skrzata zaleje międzynarodowe towarzystwo. Zresztą mam nadzieję, że nie będziemy musieli długo czekać na pierwsze medale, bo przecież już w sierpniu odbędą się pierwsze międzynarodowe mistrzostwa amatorów w wieku od 12 do 19 roku życia - IXS Rookies, na których Polska będzie chyba najliczniej reprezentowana przez co najmniej 25 zawodników. Na jakich zagranicznych zawodach dh mamy tak liczną reprezentację?
Wracając do Sławka, to, jak pisałem, paliwo do jego baku leje w tym sezonie NS Bikes, a to w efekcie pierwszego (nie licząc sponsoringu Frower Power), w pełni profesjonalnego kontraktu sponsorskiego, zorientowanego na starty w zawodach międzynarodowych i zbudowanie popularności Sławka za granicą . To pokazuje, że większość naszych działań, realizowanych do tej pory, była słuszna. Dotyczy to również rabacji rabatów, która obliczona była na zwrócenie uwagi środowiska i branży na, oględnie mówiąc, ograniczoność uzyskiwanego przez zawodnika wsparcia, w ślad za czym powinien iść adekwatny komunikat i ekspozycja brandu sponsora przez zawodnika. Wydaje nam się, że wbrew pozorom cel ten został osiągnięty, a dowodem na to jest choćby powyższa dyskusja. Wcześniej wielu zawodników z polskiej elity prezentowało brandy w sposób sugerujący, jakoby wyrwali kontrakt stulecia. Dziś ten przekaz jest stonowany - dostosowany do rozmiaru uzyskiwanego wsparcia, a przykład z elity bierze reszta zawodników, którzy również rzadziej oklejają się logami na pokaz, a częściej "na temat". Nie ma przy tym nic złego w tym, że korzystają z udzielanych im rabatów, zwłaszcza gdy, przy ich wynikach i przełożeniu ich dokonań na efekty sprzedaży sponsora, na nic więcej liczyć nie mogą. Kiedy dystrybutor Kony zaoferował ramę dla mojego syna po promocyjnej cenie, to też się nie obraziłem, a od tej pory Igor pojawiał się na podium w towarzystwie swojego roweru. Tyle i aż tyle (za więcej dystrybutor ramy nie zapłacił, ale też więcej nie oczekiwał). Jeżeli ze wspomnianych zawodów IXS Rookies Igor wraz z ziomkami ze skrzacich ściganek wróci z medalami i sukcesem dzieciaków zainteresują się media, to będę pierwszy, który powalczy o sponsorskie wsparcie dla młodych zawodników i dla ich inkubatora - Pucharu Skrzata (nie zarzuciłem bowiem definitywnie tego projektu, czego dowodem są Mistrzostwa Skrzata w Zawoi, które odbędą się dzięki realnej pomocy Wójta Zawoi - Tadeusza Chowaniaka). Wierzę bowiem, że wymierna obecność w mediach plus sukcesy - zakaźne, bo zarażające do kolejnych sukcesów, a przede wszystkim zarażające emocjami kibiców, otworzą drzwi do biznesu, gotowego wspierać polskich sportowców. Owszem, takiego patriotyzmu trochę naszemu biznesowi brak. O ile rozumiem podejście polskiego biznesmena do sponsoringu, oparte na rachunku ekonomicznym, to nie pojmuję, dlaczego dużo łatwiej mu przychodzi wspieranie cudzych inicjatyw niż zjawisk dokonujących na ojczystej ziemi. Powiecie, że w większości są to lokale inicjatywy, niezauważalne z zagranicy, na którą polska branża rowerowa jest zorientowana, skoro rodzimy rynek jest taki lichy, ale efekt skali działa tu w obie strony, bo adekwatne do rangi wsparcie może się wyrażać "lokalnym" budżetem. Tymczasem wielu biznesmenów odrzuca wspieranie polskiego sportu dla zasady, a potem czytamy, że sponsorują zagraniczne drużyny i imprezy o może i większej randze, ale z ekspozycją brandu na czterech literach sportowca.
Inna sprawa, że czasem patrząc na to, jak słabo zintegrowane jest nasze środowisko rozumiem dlaczego tak niewiele osób spoza środowiska poczuwa się do misji, by je wspierać. Mam akurat porównanie do środowiska breakdance, gdzie ludzie realnie wzajemnie się wspierają i propsują, a gdy jeden z animatorów doznał kontuzji, na jego rehabilitację zebrano prawie 200.000 zł. Ile osób przyłączyło się do akcji wspierania Sławka po jego kontuzji, kiedy ważyły się losy poważnego kontraktu sponsorskiego i od tego, ile osób mu kibicuje, nie tylko na trasie, zależało bardzo wiele? Mam nadzieję, że pokolenie skrzatów odświeży tę atmosferę i przekona potencjalnych sponsorów, że środowisko dh jest na tyle wyjątkowe, że stanowi atrakcyjną grupę docelową.
I znowu wracając do Sławka, to zauważcie, że pomimo iż korzysta ze wsparcia produktowego wielu firm, nie branduje się ich znaczkami, jak mieli w zwyczaju jego poprzednicy, a mimo to owe firmy się na niego nie obrażają i kontynuują współpracę przez kolejne sezony. Owszem, nie każdy zawodnik może sobie pozwolić na taki gest, ale Sławek - dziecko rabacji rabatów

i przede wszystkim najbardziej obiecujący zawodnik na polskiej scenie dh - tak.
Niektórzy powątpiewają, że to, iż Sławek używa danego produktu, przekłada się na sprzedaż tego produktu. Zróbmy w takim razie prosty test. W tym sezonie Sławek zaczął startować w goglach Rudy Project. Jest to raczej marka nieobecna na polskiej scenie dh. Kto z Was jednak, gdy tylko się dowiedział o tym fakcie, nie zaczął rozważać wymiany gogli? Ja zacząłem.
Co do Evila, nie znam wyników sprzedaży tych rowerów w Polsce, ale faktem jest, że nie jest to zbyt popularna marka na naszych trasach. Inna sprawa, że również za granicą nie bije ona rekordów popularności. Tak czy owak, skoro producent dał Sławkowi ramę i na tym się skończyło wsparcie z jego strony (nawet nie próbował nagłośnić przez swoje kanały jego sukcesów, w tym zwycięstwa w Pile), to adekwatnie Sławek ograniczył się do eksploatowania jego ramy i pojawiania się z nią na podium. Trudno oczekiwać, żeby tak okrojone zabiegi przyniosły rewolucyjne zmiany w dystrybucji rowerów.
Co innego z NS Bikes, który wszedł na całego w sponsorowanie Sławka, a zarazem robi wokół niego szum medialny. Zresztą sam Sławek został dostatecznie zmotywowany do dzielenia się wrażeniami z zawodów i jazdy na Fuzzie. Jestem przekonany, że skorzystają na tym obie strony oraz polski downhill. I nie mówcie mi, że Łukson, wygrywający na NS Fuzzie w jeszcze lepszym stylu niż dotychczas, nie stworzy mocnego impulsu marketingowego, zwłaszcza w pierwszym roku sprzedaży tej zjazdówki.