Nieprzyjemny temat - kontuzje.

Bogumil
Posty: 474
Rejestracja: 25.11.2013 19:08:19
Kontakt:

Post autor: Bogumil »

Co mnie obchodzi fizjoterapeuta, zwłaszcza jak to pewnie jakiś pan Henio co ukończył kurs dla bezrobotnych i masuje dupy ludziom bo nic innego nie potrafi.

Nienawidzę wyolbrzymiania i chwalenia się kontuzjami, to nie piłka nożna żeby symulować.
Rozumiem że może zdarzyć się poważny wypadek bo niektórzy mieli pecha ale bez przesady.

Nie wiem co wy robicie że jeżdżąc rowerem później musicie 2 lata się rehabilitować.
Jak ja bym po każdej swojej jeździe miał 2 lata się rehabilitować to wolał bym chyba być piłkarzem.
Tak, nie wiem co to poważna kontuzja bo chociaż jeżdżę 5 lat i nigdy nie miałem na sobie zbroi to jakoś nigdy jeszcze sobie nic nie zrobiłem.
Skoro macie takie problemy ze zdrowiem to raczej ten sport nie jest dla was albo po prostu jakikolwiek sport nie jest dla was.
Jeżeli nie zmyślacie i tak często się łamiecie to znaczy że coś robicie nie tak.

Jeździć trzeba z głową i nie można raz na miesiąc po prostu wyjść i latać wszystkiego.
Bo to nie prawda że jak umiecie jeździć rowerem to pamięta się to przez całe życie.
Umiejętności i mięśnie używane podczas jazdy zanikają i słabną.
Jak się o tym nie pamięta to rzeczywiście sport ten może być niebezpieczny.
rycu
Posty: 134
Rejestracja: 21.05.2012 19:59:18
Kontakt:

Post autor: rycu »

Ten temat powoli może trafić do perełek. Boguś ty znowu swoje... Może też nie miałem rehabilitacji, bo robiłem ją już w gipsie np. jedząc nożem i widelcem obiad z 2 drutami w rękach. Jednak było to głupie i bardziej podyktowane chęcią samodzielności, niż mówieniem "a mam se złamane ręce co mi tam czas na rower". Organizm potrzebuje regeneracji, zwłaszcza po poważniejszych urazach, czasem warto odstawić ten rower na 2-3 tyg żeby na starość nie musieć zwijać się z bólu jak stawy już nie będą takie jak teraz i wszystko zacznie się sypać. Zastanawia mnie jakie masz wykształcenie skoro jesteś taki "mądry" w każdej dziedzinie życia i możesz wyzywać "fizjoterapeutów z dużym doświadczeniem" od "pana Henia masującego innym dupy po kursie dla bezrobotnych". ;)
Nieznajomy1596
Posty: 758
Rejestracja: 08.05.2014 13:31:08
Lokalizacja: Cieszyn
Kontakt:

Post autor: Nieznajomy1596 »

Raz jak skakałem bez kasku (amatorka, debilizm), ale to była robiona traska mała. Przeleciałem przez kiera:
dwa szwy w głowie + złamany obojczyk. To była katorga jak mi ósemkę założyli na plecach z bandażu. Obcierało jak nie wiem. Później inny lekarz dał mi gips Jeździłem z nim na rowerze i git. Jedynie lewy obojczyk mam teraz 2 razy grubszy.
Inna gleba na stożku wstrząs mózgu.
UMF Duncan d2 Merida+ rs boxxer rc 2011.+ Fox Dhx 5.0
halik92
Posty: 66
Rejestracja: 19.02.2014 09:28:35
Lokalizacja: Białystok
Kontakt:

Re:

Post autor: halik92 »

Bogumil pisze:Co mnie obchodzi fizjoterapeuta, zwłaszcza jak to pewnie jakiś pan Henio co ukończył kurs dla bezrobotnych i masuje dupy ludziom bo nic innego nie potrafi.
Chyba kpisz.
Bogumil pisze:Nienawidzę wyolbrzymiania i chwalenia się kontuzjami, to nie piłka nożna żeby symulować.
Widzisz, ten temat ktoś założył właśnie po to, aby się podzielić własnym doświadczeniem, związanym z kontuzjami (autor pierwszego postu sam przeżywa kontuzję). Gdzie podzielić się, nie jest równoznaczne z chwaleniem się.

Tu wyłazi twoje "gównowiem", bo poważnymi kontuzjami nikt się nie chwali (chyba że rozciątkiem na pinkbike'u- tak, to jest chwalenie się). Kontuzje tak się przeżywa, że chce się dowiedzieć czegoś więcej od innych, którzy to już mają za sobą.
Bogumil pisze:Rozumiem że może zdarzyć się poważny wypadek bo niektórzy mieli pecha ale bez przesady.


Nie, nie rozumiesz.
Bogumil pisze:Skoro macie takie problemy ze zdrowiem to raczej ten sport nie jest dla was albo po prostu jakikolwiek sport nie jest dla was.


Jestem ciekaw, czy byś zostawił coś, co robisz X lat, co kochasz i co daje ci pewną odskocznię od codzienności, przez kontuzję.
Bogumil pisze:jeżdżę 5 lat i nigdy nie miałem na sobie zbroi
Bogumil pisze:Jeździć trzeba z głową
Przeczysz sam sobie kolego.
rycu pisze:Ten temat powoli może trafić do perełek.
Bynajmniej.
Bogumil
Posty: 474
Rejestracja: 25.11.2013 19:08:19
Kontakt:

Post autor: Bogumil »

Dlatego cały czas powtarzam że trzeba ćwiczyć, dbać o swoje ciało i jeździć systematycznie.
To przepis na bezpieczną jazdę i niema co dramatyzować.
Po za tym jak jeździ się systematyczne to awaryjne sytuacje nie są takie paraliżujące i mamy na tyle zimnej krwi żeby mieć kontrole nad odpowiednim upadkiem.
Chociaż nie powiem rutyna też czasem gubi.

Nie powiedziałem żeby jeździec z czymś poważnym jak na przykłąd złamania z przemieszczeniem itp.
Ale niestety lekarze pakują nawet zwykłe stłuczenia w gips i każą wyłączyć rękę na miesiąc, co jak dla mnie jest głupie.
Sam tak miałem dwa razy ze mnie w gips wsadzili a opuchlizna zeszła po 3 dniach i przestało boleć.
Jak bym miesiąc trzymał rękę bez ruchu to raczej bym sobie tylko gorzej zrobił i zaczęła by boleć od zaniku mięśni a później rehabilitacja i problemy by flak zamiast ręki.
Szakall
Posty: 502
Rejestracja: 09.06.2007 15:51:36
Lokalizacja: Świebodzin
Kontakt:

Post autor: Szakall »

Boguś, chyba czerpiesz przyjemność z trollowania na forum... "Tak, nie wiem co to poważna kontuzja bo chociaż jeżdżę 5 lat i nigdy nie miałem na sobie zbroi to jakoś nigdy jeszcze sobie nic nie zrobiłem." to masz dużego farta, ale do czasu. Ja przez 10 lat jazdy nie miałem poważnej gleby i też myślałem że szkoda siana na kupno zbroi, aż do czasu kiedy straciłem śledzionę i omal się nie przekręciłem na byle gównianej hopce która miała może z 30cm wysokości. Taki sport, możesz 100000x wyjść bez szwanku, ale w końcu noga się powinie i wtedy lepiej być zabezpieczonym na taką ewentualność.

Co do jazdy po kontuzji, bez rehabilitacji - totalna głupota więc przestań pierdolić głupoty i doradzać innym. Wiem że chce się jeździć i sam nieraz niestety tak robiłem, ale teraz wychodzą takie rzeczy, niestabilny staw skokowy, przeskakująca łopatka itp...
http://www.pinkbike.com/u/szakal/album/
Bogumil
Posty: 474
Rejestracja: 25.11.2013 19:08:19
Kontakt:

Post autor: Bogumil »

Myślę że to wszystko jest zgodne z rozkładem Gaussa.
5% ostro rozwali się jak zaczynają jeździć, inne 5% rozwali się ostro po 10 latach a 90% przeżyje całe swoje życie z niegroźnymi, większymi lub mniejszymi wypadkami mimo tego że będą lub nie będą w zbroi.
Na pewno im dłużej się jeździ bez groźnego wypadku tym prawdopodobieństwo groźnego wypadku rośnie.
Ale nie oznacza to że jeżdżąc 50 lat musisz mieć w końcu ten groźny wypadek.

Na pewno się w z tym nie zgodzicie ale ja uważam ze zbroja nie jest wcale takim dobrym zabezpieczeniem.
Wielu ludzi ma delikatne wypadki w pełnym uzbrojeniu i są później cali połamani a inni maja ostre wypadki i są tylko w kasku i wychodzą z tego bez szwanku.
Dla mnie liczy się bardziej kreatywność i zimna krew podczas awaryjnej sytuacji niż ślepe wierzenie w to że kawałek plastiku zabsorbuje 200kg uderzenia.
Dlatego staram się utrzymywać umiejętności na dostatecznym poziomie i uważać.

Co prawda zbroja może pomóc bo mamy więcej miejsc na ciele którymi możemy odpychać się od przeszkód.
Ale jak mam do wyboru o 10% zwiększone ryzyko zdarcia skóry lub 10% mniejsze ryzyko obarczone dużym zmęczeniem i znacznie mniejszą ilością latania, to wybieram zwiększone ryzyko i większą frajdę z jazdy.
rafalb33
Posty: 18
Rejestracja: 15.01.2014 11:38:57
Kontakt:

Re:

Post autor: rafalb33 »

Bogumil pisze:Co mnie obchodzi fizjoterapeuta, zwłaszcza jak to pewnie jakiś pan Henio co ukończył kurs dla bezrobotnych i masuje dupy ludziom bo nic innego nie potrafi.
Nie to wykształocony specjalista, a nie internetowy troll. Ale ty wiesz wszystko lepiej internetowy teoretyku.

http://www.youtube.com/watch?v=vEAkChFGhVI :lol:
Bogumil
Posty: 474
Rejestracja: 25.11.2013 19:08:19
Kontakt:

Post autor: Bogumil »

Wykształcony?
Skończył medycynę czy kulturoznawstwo??
I pewnie zamiast zapytać się czy na siniaki najlepiej stosować gips to zapytałeś się czy można jeździć z połamanym kręgosłupem.

Nie wiem lepiej, po prostu nie lubię być połamany i jeżdżę tak żeby się nie połamać.
I jak na razie żyje i czuje się świetnie.
A jak lubisz konsultować jakieś pierdołowate tematy z forum z fizjoterapeutą to spoko.
MUSZEL
Posty: 4424
Rejestracja: 21.08.2007 10:44:23
Lokalizacja: Rawa Mazowiecka / Łódź
Kontakt:

Post autor: MUSZEL »

Boguś... rzecz w tym, że jeździsz na swoich dobrze znanych miejscówkach, jest rozpęd, skok i koniec. Tak, tutaj masz rację, że im więcej się jeździ, tym mniejsze ryzyko itp. ALE... co innego jest w górach na trasach, gdzie teren jest znacznie bardziej różnorodny, potencjalnych niebezpieczeństw jest znacznie więcej i wiele łatwiej się wywalić i coś sobie zrobić.
Po prostu Ty masz doświadczenie co do własnych (nie koniecznie dosłownie) miejscówek, wtedy to co piszesz ma sens, ale wielu z forumowiczów jeździ po górach i to niekoniecznie codziennie, czyli cięższy i bardziej różnorodny teren + mniejsze rozjeżdżenie + mniej znane i bardziej zmienne w czasie tereny = większe prawdopodobieństwo kontuzji
Bogumil
Posty: 474
Rejestracja: 25.11.2013 19:08:19
Kontakt:

Post autor: Bogumil »

No na pewno w górach jest dużo łatwiej o glebę i to nawet całkiem efektowną.
Wiem po sobie bo jak jadę w góry to się wypieprzę z 5 razy i to całkiem nie źle.
Ale dzięki temu że staram się latać systematycznie to zawsze podczas gleby się jakoś ratuje i mimo braku zbroi nic mi nie jest i nigdy nic nie połamałem.
Po za tym nie nawalam wszystkiego jak wariat, od razu w pierwszy dzień.
Ja myślę że jak się jeździ z głową i dba o umiejętności to to całkiem bezpieczny i dający frajdę sport.

Moim zdaniem największe niebezpieczeństwo jest jak ktoś zaczyna jeździć i niema doświadczenia.
I chyba nawet najwięcej zgonów było w przypadku ludzi próbujących się bawić w DH którzy lecieli pierwszy raz jakąś hopę.
SegatiV
Posty: 3016
Rejestracja: 08.09.2005 14:43:17
Lokalizacja: Bytom
Kontakt:

Re:

Post autor: SegatiV »

Bogumil pisze:Co mnie obchodzi fizjoterapeuta, zwłaszcza jak to pewnie jakiś pan Henio co ukończył kurs dla bezrobotnych i masuje dupy ludziom bo nic innego nie potrafi.

Typowy cebulak, myśli, że studencik to wszystkie rozumy pozjadał, a tak na prawdę to gówno wie. Jak już ktoś wcześniej w tym temacie napisał, inżynierskie wywody itd. mogą być zabawne, ale teraz to już groteska.

Dla czytających - nie bierzcie sobie do serca jego wywodów, gość bredzi. Zawsze znajdzie się jakaś gleba która Cię może pokonać, niezależnie od tego jak się dba o tężyznę fizyczną. Rację ma, jeździć trzeba z głową i dbać o siebie trzeba, ale to nie zmienia faktów, że jest taka zasada - nie jedziesz na 100% jeśli masz wszystko pod kontrolą (nie dokładny cytat, ale chyba Peat tak powiedział, dobrze pamiętam?). Podejście do tematu jest różne, jest ich wiele jak pojedynczych riderów, każdy decyduje się na ryzyko wg. swojego. Jednaj jak już dojdzie do tego, że niestety stanie się już to najgorsze, dbajcie o siebie, teraz jesteście młodzi, kontuzje - mniejsze czy większe - spływają po Was jak po kaczce, ale pamiętajcie, że teraz mając 15-20 lat startujecie z życiem, mając podejście jak ten forumowy Staś możecie się skazać na ból do końca życia, a ujawnić się on może po 30 albo i później. Czy warto kolejnych 40 lat zwijać się z bólu, bo 2 tyg. sezony który u nas trwa nawet długo nie odpuściliście? Przemyślcie to.

A co do "jeżdżenia, wyćwiczonych mięśni itd." Pamiętacie tego pana? On chyba o tężyźnie fizycznej nie zapominał, a gleba przy której się nabawił tego była dość słaba. A i bleba Cedrica, gdzie krwawił dość znacznie.

Obrazek

Obrazek
Bogumil
Posty: 474
Rejestracja: 25.11.2013 19:08:19
Kontakt:

Post autor: Bogumil »

No dobra niech wam będzie jestem cebulak :P
Ale w każdym sporcie może zdarzyć się kontuzja załatwiająca nas na amen, nawet w XC czy w piłce nożnej.

A tak odnośnie starości to mnie to ciekawi bo na bule kości narzekają za równo starzy ludzie którzy byli sportowcami jak i ci którzy nigdy żadnego sportu nie uprawiali.
Zaczął ktoś z was odczuwać kontuzje z przed lat??
Puncu
Posty: 2263
Rejestracja: 03.11.2010 13:59:47
Lokalizacja: Kraków
Kontakt:

Post autor: Puncu »

Ja czuje ból w kostce po skręceniu sprzed 10 lat. Głównie gdy dosiadam sztywniaka mojej dziewczyny.
Big Hit + 888 RC 2004r.
Big Hit + 66 RC 2005r.
Fondriest Status-X 1996r.
SegatiV
Posty: 3016
Rejestracja: 08.09.2005 14:43:17
Lokalizacja: Bytom
Kontakt:

Re:

Post autor: SegatiV »

Bogumil pisze:bo na bule kości
Ooooj, widzę, że Boguś ma aspiracje na prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej :)

Serio, widać totalny brak wiedzy u Twojej osoby albo trolling 101%, niech mu ktoś da warma chociaż, bo wykłócanie się w sprzęcie nie ma się nijak do tego co ta osoba wygaduje w tym temacie, to jest aż niebezpieczne..
Bogumil
Posty: 474
Rejestracja: 25.11.2013 19:08:19
Kontakt:

Post autor: Bogumil »

Nie wiem o co ci chodzi, lubisz chyba po prostu łapać ludzi za słówka.
Co jest takiego niebezpiecznego w mówieniu o tym że trzeba jeździć systematycznie, dbać o umiejętności i że jak się nie umie upaść to i najlepsza zbroja nie pomoże???
halik92
Posty: 66
Rejestracja: 19.02.2014 09:28:35
Lokalizacja: Białystok
Kontakt:

Re: Re:

Post autor: halik92 »

SegatiV pisze:Nie jedziesz na 100% jeśli masz wszystko pod kontrolą.
O to, to, to! :)
c24rny
Posty: 96
Rejestracja: 23.06.2014 17:21:01
Kontakt:

Post autor: c24rny »

no właśnie, albo 100% albo pełna kontrola tego co się robi. Z wiekiem pewne kontuzje się odzywają i wtedy człowiek zastanawia się co by było gdyby jednak nie dawał z siebie 100% tylko skontrolował co robi. Taki głupi przykład jak gleba na snowboardzie przy skrawędziowaniu na lodzie przy skręcie. Jakbym nie zapierdzielał ile się da, tylko dostosował prędkość do warunków miałbym cały bark i jeden wstrząs mózgu mniej :P Oczywiście będąc mądrzejszym od wszystkich i zamiast jechać do szpitala doszedłem do wniosku, że lepiej sobie samemu nastawić bark bo inaczej sezon przeleci i nic nie skorzystam. I oczywiście 5 dni później już śmigałem na desce, ale problem z barkiem został do dzisiaj. Na rowerze nie było, że boli i się jeździło po lesie też na 100%. Kostki potrafią nieraz się odezwać w najmniej spodziewanym momencie. Np. ostatnio mały freeride w Ojcowie i niby lajtowa gleba - nie mogłem wstać parę minut bo kostka się przypomniała, a jechałem na tyle szybko na ile warunku pozwalały, ale nie dawałem z siebie 100%. jakbym dał z siebie wszystko to pewnie by się skończyło trochę poważniejszą kontuzją.
Dlatego lepiej zrobić coś z głową i czasem trochę odpuścić niż kusić los bo kiedyś dobra passa się skończy.
adhdbike
Posty: 17
Rejestracja: 06.10.2014 20:36:16
Kontakt:

Re: Nieprzyjemny temat - kontuzje.

Post autor: adhdbike »

Pierwsza kontuzja - zlamanie łopatki ,gips 2 tygodnie, przerwa od zjazdowki miesiac, wszystko sie prosto zroslo i nc nie odczowam.
Druga powarzniejsza kontuzja - złamanie z przemieszczeniem 3 kosci srodrecza i zwichniecie stawu skokowego do wewnetrznej strony.
Kosc srodrecza krzywo sie zrosla bo fachowcy w szpitalu zle zalozyli szyne gipsowa na dłoń i gips nosilem 2 miesiace, mimo tego narazie nie przeszkadza mi to w jezdzie .
Staw skokowy nastawiali w szpitalu przy miejscowym znieczulenie (blokada w gregoslup) ,gips miesiac ,potem rechabilitacja, ktora nie dokonca przyniosla rezultaty ,poniewaz dalej nie mam takiej idealnej ruchomosci stawu jak przed wypadkiem, kostka jeszcze puchnie mimo tego ze bylo to juz 6 miesiecy temu, ale gdy jezdze w usztywniaczu to staw skokowy nie puchnie, i normalne moge jezdzic :)
ODPOWIEDZ

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość