I nagle jego rower wybuchł... niestety konie sie nic nie stało. Przy drzwiach oczyszczalni zauważył wspaniały rower którym postanowił uciec... niestety nie ruszył... gdyż rower wyposażony był w patent żadnego punktu obrotu(NPP =no pivot point)...
przebil sobie nadgarstek i stwierdzil ze ciezko mu bedzie robic manuala ,bo one hand manuala jeszcze nie bardzo umie robic wiec z narwow i bez urzycia adnych narzedzi postanowil szybko przerobic swego makrokesza na monocykl i udac sie szybko do jakoegos lekaza a po drodze...
...gdy przejeżdzał przez skrzyżowanie wpadł na niego ciągnik z gównopłynnymgnojem i zapiżdził całe skrzżowanie, ale on nie przejął sie tym, przetarł zasranym rękawem twarz i pojechał dalej powalająć ludzi i zwierzęta smrodem....
ale gdy jadac niespodziewanie wpadl na super hiper trase do dałnhilu ze swoimi hampelkami luznymi jak jego nogawki w spodniach ,po zaliczeniu wielkiego dropa z 2m na plaskie nie wychamowal przed kolejnym zakretem ,a nawet nie probowal bo twierdzil ze"rower nie jest do chamowanie ino do pocinania na nim najlepiej w dol" i owinawszy sie o drzewo urwal hak wraz z tlna przezutka SIUNGIN do dh , ale nie zmartwil sie tym bardzo poniewaz...
.... wiedział że w najlepszym sklepie w mieście "ELMAR żul bajk center" jego przyjaciel marian żul zreperuje jego makrosuperkresza w "try migi" za nie banalną astronomiczną kwote złamanego grosza bo wiedział on również że wszyscy lubią mariana żulaa a on lubi hamburgery z duża ilością ketchupu. popędził więc nasz Józio do pobliskiego....