narty czy snowboard
mnie od narciarstwa odpycha sposób myślenia dużej części narciarzy, którzy nie traktują jazdy na nartach, czy snb jako zabawy na śniegu, ale jakiegoś dziwnego obowiązku... stetryczałe ramole! próbują pouczać, uzanają siebie za jedyny autorytet, wprowadzają ograniczające zasady "współużytkowania" stoku. jeździłem kiedyś na nartach ale nigdy do tego nie wróce - snowboard jest n+1 razy lepszy, przy czym n dąży do nieskończoności:)
-
- Posty: 135
- Rejestracja: 29.07.2004 18:41:39
- Lokalizacja: Gliwice
- Kontakt:
ja się połamałem na nartach i też sobie darowałem - 5 lat temu:)
teraz nawet po połamaniu miesiąc temu deski po dropie nie myślę o zmianie środka śnieżnej lokomocji - kiedyś sobie też wybiłem zą (na szczęście szóstkę, nie jedynkę) po nieudanym frontflipie, tukłem się chyba ze sto razy, ale żaden ból nie zabije przyjemności płynącej z jazdy:D
teraz nawet po połamaniu miesiąc temu deski po dropie nie myślę o zmianie środka śnieżnej lokomocji - kiedyś sobie też wybiłem zą (na szczęście szóstkę, nie jedynkę) po nieudanym frontflipie, tukłem się chyba ze sto razy, ale żaden ból nie zabije przyjemności płynącej z jazdy:D
NOh a ja narty z tym ze new school bo nienawidze wśród narciarzy tego o czym pisał timmy . Do jakiegokolwioek sportu podejdziesz z fantazjom to jest git a jak widze ta mase narciarzy na tych komercyjnych pozerskich snobistycznych stokach jak np . w białce tatrzańskiej a szczegulnie jak ktoś po raz 345678 + n! odkrywa ze narty sa carvingowe to mnie krew zalewa delikatnie muwiąc ... a snowboardzisci tez tak potrafiom pierdolić ze np majom deslke freestylowom a ja patrzac na nich nie widze ani troche tego całego freestylu.
wieć dudes narty tak ale z dala od stoków pełnych pozerów bo bardziej snobistycznego sportu chyba w polsce nie ma
wieć dudes narty tak ale z dala od stoków pełnych pozerów bo bardziej snobistycznego sportu chyba w polsce nie ma
-
- Posty: 219
- Rejestracja: 12.05.2004 18:57:22
- Lokalizacja: Zgorzelec - tu nawet psy szczekają na rowerzystów...
- Kontakt:
hmmmm to zalezy co chce robic: bo jak dzisiaj mam ochote na konkretne zapier... jakis slalomik miedzy ludzmi ze spidem az im czapki zrywa to narty. a jak do puchu, hopy to deska, na desce nie umiec szybko jezdzic bo jeszcze sie nie nauczyc. ale zato na boazerii w zeszlym roku fajne skocznie zaliczalem :)))
no a jk hcem na deske to trzeba pozyczyc bo sianp poszko na rower i braklo na deske( nie klozetową)
no a jk hcem na deske to trzeba pozyczyc bo sianp poszko na rower i braklo na deske( nie klozetową)
dla mnie bomba :)
elot, ja też wole fr, uczyłem się jeździć sam właśnie na świeżym śnieg i jakoś
tak mi zostało:P ale fs też nie pogardze - niektóre tricki są bardzo pomocne do
freeride'u np graby, czy jakieś jibbingowy boardslide, 50-50, albo nosepress na zwalonych drzewach:) najfajniej jest sobie samemu wymyślać tricki np. złapać deskę za nose i tail jednocześnie, albo zrobić grab obydwoma rękami:) zabawa jest najważniejsza!!!!
a co do tego, że snowboarderzy też mogą wkurzać - z tym się zgodzę. ostatnio
coraz rzadziej można z nimi pogadać np. na wyciągu bo często objawia się u nich najgorsza polskie przypadłości - zazdrość i pozeranctwo co mnie wkurza
niemiłosiernie:/ jestem jeszcze z "pokolenia" snowboarderów, którzy sami odkryli snowboard i zaczeli jeździć, żeby poznać coś nowego i złamać reguły, a nie dlatego, że jest to modne:/
przy okazji chciałbym zaprzeczyć, że jestem jakimś zjaranym hiphopowcem z
krokiem w kolanach - owszem, mam na desce szerokie gacie, bo tak mi wygodniej, ale słucham soad i wschodniosyberyskiego punka i z "kulturą" hyphopa nie mam nic wspólnego:)
powiem tak: snowboardowy oldschool i narciarski newscholl rulez, byle by tylko był uprawiany dla zabawy płynącej z jazdy, a nie dla szpanu.
tak mi zostało:P ale fs też nie pogardze - niektóre tricki są bardzo pomocne do
freeride'u np graby, czy jakieś jibbingowy boardslide, 50-50, albo nosepress na zwalonych drzewach:) najfajniej jest sobie samemu wymyślać tricki np. złapać deskę za nose i tail jednocześnie, albo zrobić grab obydwoma rękami:) zabawa jest najważniejsza!!!!
a co do tego, że snowboarderzy też mogą wkurzać - z tym się zgodzę. ostatnio
coraz rzadziej można z nimi pogadać np. na wyciągu bo często objawia się u nich najgorsza polskie przypadłości - zazdrość i pozeranctwo co mnie wkurza
niemiłosiernie:/ jestem jeszcze z "pokolenia" snowboarderów, którzy sami odkryli snowboard i zaczeli jeździć, żeby poznać coś nowego i złamać reguły, a nie dlatego, że jest to modne:/
przy okazji chciałbym zaprzeczyć, że jestem jakimś zjaranym hiphopowcem z
krokiem w kolanach - owszem, mam na desce szerokie gacie, bo tak mi wygodniej, ale słucham soad i wschodniosyberyskiego punka i z "kulturą" hyphopa nie mam nic wspólnego:)
powiem tak: snowboardowy oldschool i narciarski newscholl rulez, byle by tylko był uprawiany dla zabawy płynącej z jazdy, a nie dla szpanu.
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Amazon [Bot] i 1 gość