MaKroKeSZ .. smieszna opowiastka :)
MaKroKeSZ .. smieszna opowiastka :)
Hej, pewno wielu z was juz zna ta historyjke, wiel z was juz drażni porusznie tematu makrokeszów, ale dla tych których to nie drażni i którzy nie znaja tej historyjki zamieszczam ja poniżej:
Na samym początku muszę przyznać, że dałem się omamić specom od marketingu i szukałem ideału roweru zupełnie nie tam gdzie powinienem. Łamałem sobie głowę skąd wziąć straszną ilość gotówki na wymarzonego SantaCruz Bullita. Ogłupiony technikami manipulacji świadomością imałem się różnych upadlających zajęć. Moje życie spełzłoby na bezustannym poszukiwaniu źródeł finansowania mojej chorej pasji, gdyby nie pewne wydarzenie, które wyrwało mnie z tego zaklętego kręgu. Właśnie wracałem przygnębiony do domu mijając znajomy "Makrokesz". Moją uwagę przykuła gigantyczna plansza reklamująca promocyjną sprzedaż rowerów górskich. Postanowiłem wyciszyć swój żal dokonując pierwszego rowerowego zakupu tej wiosny. Wtedy coś we mnie pękło. Stwierdziłem, że pójdę na całość. Wysupłałem oszałamiającą kwotę 454 zł i nabyłem nowiutki i lśniący rower rodem z zaprzyjaźnionego kraju azjatyckiego. Nawet nie przypuszczałem, że to początek wielkiej przygody, a może nawet przyjaźni. A było to tak...
Po przedarciu się przez kolejkę do kasy, niosąc na jednym ramieniu duszę, a na drugim swój nowy nabytek, udałem się to strefy testów. Chwilę wcześniej z hukiem odpadł tylny błotnik. Nic to, przecież i tak jeżdżę bez "ochlapników", a istotne zmniejszenie masy jest nie bez znaczenia. Nie zrażając się tym drobnym niepowodzeniem, wyregulowałem wysokość siodełka i przystąpiłem do gruntownych testów.
Maszyna sprawia wrażenie solidnej. Poczucie bezpieczeństwa zapewnia niebagatelna masa 21 kg. Ładny kolor tzw. "śliwka o poranku" świetnie komponuje się z napisem "Grand Hill Rider 500". Delikatna linia ramy i smukła sylwetka amortyzatora kontrastują z agresywną kwadraturą obręczy. Plastiki użyte do wykończenia korby, przerzutek i szczęk hamulcowych są w wysokiej jakości. Nowatorstwem stylistycznym można nazwać przykręcenie rogów pod kątem 90 stopni. Natomiast skomplikowany kształt tylnego widelca, przywołuje nostalgiczne wspomnienia epoki kamienia łupanego.
Pierwszy test - układ jezdny. Niewątpliwym sukcesem konstruktorów, jest fakt, że ten rower może się przemieszczać. Trzeba przyznać, że robi to z gracją. Jazdę umila jednostajny zgrzyt tylnej przerzutki, która wspaniale współpracuje z dwoma zębatkami z dostępnych siedmiu. Dzięki temu pozostałe pięć się nie zużywa i będzie służyć latami. Korba ma dobrany uniwersalny zestaw zębatek: 84-36-16. Zapewnia to niespotykane spektrum zastosowań. Na najmniejszej zębatce można wspinać się nawet na najbardziej strome zbocza, a przy odrobinie wprawy największy blat można wykorzystać jako superwydajną piłę tarczową. Nienajlepszą przyczepność opon doskonale niweluje się przy użyciu obuwia jako stabilizatorów. Pewne wątpliwości wzbudzał wyciek jakiejś lepkiej substancji z okolic wkładu suportowego, ale to może być wada tylko tego jednego egzemplarza.
Amortyzacja jest co najmniej bardzo dobra. Elastyczne spawy świetnie tłumią drgania boczne. Przy szybszej jeździe rower zapewnia miłe dla ciała kołysanie. Przedni amortyzator to system sprężynowo - przeciwlotniczy. Podczas najazdu na muldę, rower zostaje wyrzucony w górę co umożliwia podziwianie widoków z zupełnie innej perspektywy. Konstruktorzy zupełnie zrezygnowali z jakiegokolwiek systemu tłumienia, co znacznie obniżyło masę amortyzatora do 3,5 kg. Praktyczny sposób montowania widelca do ramy umożliwia wykorzystanie również amortyzatorów ze starszych modeli wywrotek typu "Kamaz".
Klamki hamulców zrobione z gustownego, szarego plastiku dawały poczucie bezpieczeństwa. Przynajmniej przez pierwsze 15 minut. Potem lewa się złamała. No i dobrze, bo ja wolę klamki dwupalcowe. Test hamulców przeprowadziłem w warunkach ekstremalnych, praktycznie nieosiągalnych przy normalnym użytkowaniu roweru. Rozpędziłem maszynę do 20 km/h i zacząłem gwałtowne hamowanie. Przedni hamulec typu V-break przepięknie wystrzelił do przodu wyrywając piwoty z widelca. Towarzyszący temu dźwięk zadowoli nawet najwybredniejszego melomana. Tylny hamulec, zanim urwała się linka, skutecznie pomógł wytracić prędkość do 18 km/h. Te drobne usterki nie mają jednak wpływu na pozytywną ocenę całego układu spowalniającego. Producent zapewnia, że do następnych modeli będzie dodawał wyrzucaną spod siodełka kotwicę okrętową, która zdecydowanie skróci drogę hamowania. Brzmi to obiecująco.
Ciekawe rozwiązania zastosowano w podzespołach elektronicznych. Jeśli chodzi o oświetlenie roweru to widać wyraźny wpływ technologii 'stealth'. Intensywność światła emitowanego przez lampki, zapewnia tej maszynie pozostawanie niewykrytą nawet w najciemniejszą noc. Lakier pochłaniający refleksy świetlne skutecznie chroni przed przypadkowym oświetleniem silnym strumieniem z reflektora samochodowego. Komputer pokładowy wyświetla całe multum przydatnych rowerzyście funkcji. Są to: aktualna data, godzina i prędkość z dokładnością do 10 km/h. Naprawdę imponujące możliwości.
Rower jest doskonale zabezpieczony przed kradzieżą. Wszystkie podzespoły są na trwałe związane z ramą i wszelkie próby ich odkręcenia kończą się nieodwracalnym zniszczeniem danej części. Gwinty, rozmiary śrub i zastosowane części są zupełnie niestandardowe. Wszystko to uniemożliwia kradzież i sprzedaż roweru "na części". Duża masa i ostre krawędzie spawów, grożą poważnym uszkodzeniem ciała złodzieja, który próbowałby ukraść cały rower. Dodatkowo klamki hamulców są przykręcone po przeciwnych stronach kierownicy (przedni z prawej) co napewno wprowadzi chaos w poczynania złodzieja i ułatwi jego schwytanie. W tej kategorii maksymalna ilość punktów.
Na koniec należy wspomnieć o dbałości producenta roweru o jego użytkownika. Mamy możliwość serwisowania sprzętu we wszystkich dwóch autoryzowanych warsztatach na terenie RP. Producent zaleca przegląd w serwisie po przejechaniu każdych 100 km. Roczna gwarancja obejmuje wszystkie podzespoły oprócz ramy, kół, układu napędowego, hamulców, oświetlenia, części metalowych i części niemetalowych. Do instrukcji obsługi roweru dostajemy gratis podręczniki "Nauka spawania w weekend" oraz "Życie po utracie kończyny". Dodatkową atrakcją jest możliwość wyboru koloru dzwonka z trzech dostępnych, oraz zestaw wszystkich 164 kluczy potrzebnych do obsługi roweru, w tym także prasy hydraulicznej i dźwigu ułatwiającego np. zakładanie roweru na bagażnik samochodowy. Wszystko to za symboliczną opłatą dodatkową.
Reasumując: "Grand Hill Rider 500" to świetny zakup, który za przyzwoitą cenę zapewni nam co najmniej dwa dni zabawy w prawdziwe kolarstwo górskie.
Autor składa serdeczne podziękowania całemu personelowi ambulatorium chirurgicznego szpitala klinicznego im. Żeromskiego, ekipie ratownictwa specjalnego straży pożarnej, szkole przetrwania 'Rambo', oraz anonimowym dawcom krwi i organów za pomoc w doprowadzeniu testu do szczęśliwego końca.
Na samym początku muszę przyznać, że dałem się omamić specom od marketingu i szukałem ideału roweru zupełnie nie tam gdzie powinienem. Łamałem sobie głowę skąd wziąć straszną ilość gotówki na wymarzonego SantaCruz Bullita. Ogłupiony technikami manipulacji świadomością imałem się różnych upadlających zajęć. Moje życie spełzłoby na bezustannym poszukiwaniu źródeł finansowania mojej chorej pasji, gdyby nie pewne wydarzenie, które wyrwało mnie z tego zaklętego kręgu. Właśnie wracałem przygnębiony do domu mijając znajomy "Makrokesz". Moją uwagę przykuła gigantyczna plansza reklamująca promocyjną sprzedaż rowerów górskich. Postanowiłem wyciszyć swój żal dokonując pierwszego rowerowego zakupu tej wiosny. Wtedy coś we mnie pękło. Stwierdziłem, że pójdę na całość. Wysupłałem oszałamiającą kwotę 454 zł i nabyłem nowiutki i lśniący rower rodem z zaprzyjaźnionego kraju azjatyckiego. Nawet nie przypuszczałem, że to początek wielkiej przygody, a może nawet przyjaźni. A było to tak...
Po przedarciu się przez kolejkę do kasy, niosąc na jednym ramieniu duszę, a na drugim swój nowy nabytek, udałem się to strefy testów. Chwilę wcześniej z hukiem odpadł tylny błotnik. Nic to, przecież i tak jeżdżę bez "ochlapników", a istotne zmniejszenie masy jest nie bez znaczenia. Nie zrażając się tym drobnym niepowodzeniem, wyregulowałem wysokość siodełka i przystąpiłem do gruntownych testów.
Maszyna sprawia wrażenie solidnej. Poczucie bezpieczeństwa zapewnia niebagatelna masa 21 kg. Ładny kolor tzw. "śliwka o poranku" świetnie komponuje się z napisem "Grand Hill Rider 500". Delikatna linia ramy i smukła sylwetka amortyzatora kontrastują z agresywną kwadraturą obręczy. Plastiki użyte do wykończenia korby, przerzutek i szczęk hamulcowych są w wysokiej jakości. Nowatorstwem stylistycznym można nazwać przykręcenie rogów pod kątem 90 stopni. Natomiast skomplikowany kształt tylnego widelca, przywołuje nostalgiczne wspomnienia epoki kamienia łupanego.
Pierwszy test - układ jezdny. Niewątpliwym sukcesem konstruktorów, jest fakt, że ten rower może się przemieszczać. Trzeba przyznać, że robi to z gracją. Jazdę umila jednostajny zgrzyt tylnej przerzutki, która wspaniale współpracuje z dwoma zębatkami z dostępnych siedmiu. Dzięki temu pozostałe pięć się nie zużywa i będzie służyć latami. Korba ma dobrany uniwersalny zestaw zębatek: 84-36-16. Zapewnia to niespotykane spektrum zastosowań. Na najmniejszej zębatce można wspinać się nawet na najbardziej strome zbocza, a przy odrobinie wprawy największy blat można wykorzystać jako superwydajną piłę tarczową. Nienajlepszą przyczepność opon doskonale niweluje się przy użyciu obuwia jako stabilizatorów. Pewne wątpliwości wzbudzał wyciek jakiejś lepkiej substancji z okolic wkładu suportowego, ale to może być wada tylko tego jednego egzemplarza.
Amortyzacja jest co najmniej bardzo dobra. Elastyczne spawy świetnie tłumią drgania boczne. Przy szybszej jeździe rower zapewnia miłe dla ciała kołysanie. Przedni amortyzator to system sprężynowo - przeciwlotniczy. Podczas najazdu na muldę, rower zostaje wyrzucony w górę co umożliwia podziwianie widoków z zupełnie innej perspektywy. Konstruktorzy zupełnie zrezygnowali z jakiegokolwiek systemu tłumienia, co znacznie obniżyło masę amortyzatora do 3,5 kg. Praktyczny sposób montowania widelca do ramy umożliwia wykorzystanie również amortyzatorów ze starszych modeli wywrotek typu "Kamaz".
Klamki hamulców zrobione z gustownego, szarego plastiku dawały poczucie bezpieczeństwa. Przynajmniej przez pierwsze 15 minut. Potem lewa się złamała. No i dobrze, bo ja wolę klamki dwupalcowe. Test hamulców przeprowadziłem w warunkach ekstremalnych, praktycznie nieosiągalnych przy normalnym użytkowaniu roweru. Rozpędziłem maszynę do 20 km/h i zacząłem gwałtowne hamowanie. Przedni hamulec typu V-break przepięknie wystrzelił do przodu wyrywając piwoty z widelca. Towarzyszący temu dźwięk zadowoli nawet najwybredniejszego melomana. Tylny hamulec, zanim urwała się linka, skutecznie pomógł wytracić prędkość do 18 km/h. Te drobne usterki nie mają jednak wpływu na pozytywną ocenę całego układu spowalniającego. Producent zapewnia, że do następnych modeli będzie dodawał wyrzucaną spod siodełka kotwicę okrętową, która zdecydowanie skróci drogę hamowania. Brzmi to obiecująco.
Ciekawe rozwiązania zastosowano w podzespołach elektronicznych. Jeśli chodzi o oświetlenie roweru to widać wyraźny wpływ technologii 'stealth'. Intensywność światła emitowanego przez lampki, zapewnia tej maszynie pozostawanie niewykrytą nawet w najciemniejszą noc. Lakier pochłaniający refleksy świetlne skutecznie chroni przed przypadkowym oświetleniem silnym strumieniem z reflektora samochodowego. Komputer pokładowy wyświetla całe multum przydatnych rowerzyście funkcji. Są to: aktualna data, godzina i prędkość z dokładnością do 10 km/h. Naprawdę imponujące możliwości.
Rower jest doskonale zabezpieczony przed kradzieżą. Wszystkie podzespoły są na trwałe związane z ramą i wszelkie próby ich odkręcenia kończą się nieodwracalnym zniszczeniem danej części. Gwinty, rozmiary śrub i zastosowane części są zupełnie niestandardowe. Wszystko to uniemożliwia kradzież i sprzedaż roweru "na części". Duża masa i ostre krawędzie spawów, grożą poważnym uszkodzeniem ciała złodzieja, który próbowałby ukraść cały rower. Dodatkowo klamki hamulców są przykręcone po przeciwnych stronach kierownicy (przedni z prawej) co napewno wprowadzi chaos w poczynania złodzieja i ułatwi jego schwytanie. W tej kategorii maksymalna ilość punktów.
Na koniec należy wspomnieć o dbałości producenta roweru o jego użytkownika. Mamy możliwość serwisowania sprzętu we wszystkich dwóch autoryzowanych warsztatach na terenie RP. Producent zaleca przegląd w serwisie po przejechaniu każdych 100 km. Roczna gwarancja obejmuje wszystkie podzespoły oprócz ramy, kół, układu napędowego, hamulców, oświetlenia, części metalowych i części niemetalowych. Do instrukcji obsługi roweru dostajemy gratis podręczniki "Nauka spawania w weekend" oraz "Życie po utracie kończyny". Dodatkową atrakcją jest możliwość wyboru koloru dzwonka z trzech dostępnych, oraz zestaw wszystkich 164 kluczy potrzebnych do obsługi roweru, w tym także prasy hydraulicznej i dźwigu ułatwiającego np. zakładanie roweru na bagażnik samochodowy. Wszystko to za symboliczną opłatą dodatkową.
Reasumując: "Grand Hill Rider 500" to świetny zakup, który za przyzwoitą cenę zapewni nam co najmniej dwa dni zabawy w prawdziwe kolarstwo górskie.
Autor składa serdeczne podziękowania całemu personelowi ambulatorium chirurgicznego szpitala klinicznego im. Żeromskiego, ekipie ratownictwa specjalnego straży pożarnej, szkole przetrwania 'Rambo', oraz anonimowym dawcom krwi i organów za pomoc w doprowadzeniu testu do szczęśliwego końca.
Re: MaKroKeSZ .. smieszna opowiastka :)
LoooL wspaniały text :D:D nie w stylu"złamałem kolejnego makrokesza" :D:D:D
uśmiałem się :D:D
"Autor składa serdeczne podziękowania całemu personelowi ambulatorium chirurgicznego szpitala klinicznego im. Żeromskiego, ekipie ratownictwa specjalnego straży pożarnej, szkole przetrwania 'Rambo', oraz anonimowym dawcom krwi i organów za pomoc w doprowadzeniu testu do szczęśliwego końca."
:D:D:D:D
pZdR
uśmiałem się :D:D
"Autor składa serdeczne podziękowania całemu personelowi ambulatorium chirurgicznego szpitala klinicznego im. Żeromskiego, ekipie ratownictwa specjalnego straży pożarnej, szkole przetrwania 'Rambo', oraz anonimowym dawcom krwi i organów za pomoc w doprowadzeniu testu do szczęśliwego końca."
:D:D:D:D
pZdR
kupie opony - slicki 3.0 na 24
kenda K-rad 26 cali
kenda K-rad 26 cali
-
- Posty: 3826
- Rejestracja: 13.12.2004 21:47:52
- Kontakt:
-
- Posty: 115
- Rejestracja: 28.12.2004 22:30:48
- Lokalizacja: Wroc
- Kontakt:
A tu macie podobieństwa roweru do seksu i na odwrót :)
1 Dobre nogi są bardzo ważne.
2 Jest to coś, co możesz robić sam, ale z przyjaciółmi daje o wiele więcej radości.
3 Czasami możesz obetrzeć sobie kolana i łokcie.
4 Myślisz tylko o tym...
5 Większość ludzi spędza więcej czasu dyskutując o tym, niż faktycznie robiąc to.
6 Mogą się przydać: łańcuch, lycra, jakiś smar, guma...
7 Nigdy nie zapominasz, jak to się robi.
8 Nie rozmiar narzędzi się liczy, ale to, jak ich używasz!
9 Zbyt częste hamowanie jest złe.
10 Jest takie żenujące, gdy się spadnie.
11 Dobrze jest wziąć prysznic po wszystkim.
12 Po ciężkiej pracy trzeba dobrze zjeść.
13 Im sztywniejszy, tym lepiej.
14 Najlepiej jest utrzymywać równy rytm.
15 Przed sprintem potrzebna jest rozgrzewka, inaczej łatwo o kontuzję.
# Do jazdy przydaje się specjalne ubranie ochronne.
# Zawsze możesz znaleźć odpowiedniego dla siebie partnera.
16 Nie szarżuj!
17 Zawsze oznajmiaj partnerowi swoje zamiary!
18 Gdy twój towarzysz wygląda na zmęczonego i poturbowanego, to znak, że było dobrze.
19 Robienie tego w dużej grupie może być podniecające, choć wielu wydaje się niebezpieczne i żenujące.
20 Udzielasz się towarzysko, wypoczywasz i nabierasz tężyzny fizycznej, i wszystko to jednocześnie!
21 Kobiety i mężczyźni odnajdują w tym jednakową przyjemność, z tą różnicą, że mężczyźni wolą się ścigać, a kobiety lubią mówić o tym.
22 Możesz zmieniać pozycje w zależności od nastroju.
23 Czasami dziwisz się, czy warto było się tak męczyć.
24 Jedno i drugie można uprawiać bez trzymanki.
25 Czasami wolałbyś tego nie zrobić, ale o tym zawsze dowiadujesz się po fakcie.
26 Jak skończysz, to jest ci smutno, że już skończyłeś.
27 Gdy pęknie guma, robi się niebezpiecznie.
28 Dłuższa abstynencja od jednego bądź drugiego może być przyczyną groźnych frustracji.
29 Od jednego i drugiego może boleć tyłek.
30 Amory!
31 Im lepsza guma, tym bezpieczniejsze szaleństwo.
1 Dobre nogi są bardzo ważne.
2 Jest to coś, co możesz robić sam, ale z przyjaciółmi daje o wiele więcej radości.
3 Czasami możesz obetrzeć sobie kolana i łokcie.
4 Myślisz tylko o tym...
5 Większość ludzi spędza więcej czasu dyskutując o tym, niż faktycznie robiąc to.
6 Mogą się przydać: łańcuch, lycra, jakiś smar, guma...
7 Nigdy nie zapominasz, jak to się robi.
8 Nie rozmiar narzędzi się liczy, ale to, jak ich używasz!
9 Zbyt częste hamowanie jest złe.
10 Jest takie żenujące, gdy się spadnie.
11 Dobrze jest wziąć prysznic po wszystkim.
12 Po ciężkiej pracy trzeba dobrze zjeść.
13 Im sztywniejszy, tym lepiej.
14 Najlepiej jest utrzymywać równy rytm.
15 Przed sprintem potrzebna jest rozgrzewka, inaczej łatwo o kontuzję.
# Do jazdy przydaje się specjalne ubranie ochronne.
# Zawsze możesz znaleźć odpowiedniego dla siebie partnera.
16 Nie szarżuj!
17 Zawsze oznajmiaj partnerowi swoje zamiary!
18 Gdy twój towarzysz wygląda na zmęczonego i poturbowanego, to znak, że było dobrze.
19 Robienie tego w dużej grupie może być podniecające, choć wielu wydaje się niebezpieczne i żenujące.
20 Udzielasz się towarzysko, wypoczywasz i nabierasz tężyzny fizycznej, i wszystko to jednocześnie!
21 Kobiety i mężczyźni odnajdują w tym jednakową przyjemność, z tą różnicą, że mężczyźni wolą się ścigać, a kobiety lubią mówić o tym.
22 Możesz zmieniać pozycje w zależności od nastroju.
23 Czasami dziwisz się, czy warto było się tak męczyć.
24 Jedno i drugie można uprawiać bez trzymanki.
25 Czasami wolałbyś tego nie zrobić, ale o tym zawsze dowiadujesz się po fakcie.
26 Jak skończysz, to jest ci smutno, że już skończyłeś.
27 Gdy pęknie guma, robi się niebezpiecznie.
28 Dłuższa abstynencja od jednego bądź drugiego może być przyczyną groźnych frustracji.
29 Od jednego i drugiego może boleć tyłek.
30 Amory!
31 Im lepsza guma, tym bezpieczniejsze szaleństwo.
Fragmenty całostronicowego artykułu Grzegorza Korczyńskiego Rowerem do pracy i na wakacje (Życie, 24.04.1998).
[...] W wysokie góry najbezpieczniej jest wyruszyć dobrze osprzętowanym rowerem, inaczej nasza eskapada może się szybko zakończyć.
Niewątpliwie takim bicyklem jest Giant ATX 850 26' (średnica koła w calach). Jest to jednoślad przeznaczony dla mężczyzn-entuzjastów wyczynu. Ma nowoczesną sylwetkę i metaliczny czerwony kolor. [...] Cena 1883 zł.
Alternatywą dla Gianta jest niebieski rower Rometa PT 150 26'. Jest nieco cięższy, ponieważ rama jest chromowo-molibdenowa. Ma dwa amortyzatory, z przodu i z tyłu. Wyposażony jest w 21 biegów Shimano Acera. Ma nowoczesne kształty. Cena 1410 zł.
[...] Peugot Origin 26' posiada 24 biegi Shimano STX-RC. Zrobiony jest ze stopu chromowo-molibdenowego. Zaletą roweru są markowe hamulce V-break. Ma ładny granatowy kolor.
[...] Innym rowerem dla zaawansowanych jest włoski Jumperek Marathon 26'. Ma nowoczesny wygląd, ramę w kolorach żółtym i niebieskim, 21 biegów typu Gripshift firmy Shimano oraz dwa amortyzatory, jeden z przodu i drugi z tyłu. Resory pozwalają na bezpieczną i wygodną jazdę po pagórkowatym terenie. Ze względu na konstrukcję - prostą ramę - rower przeznaczony jest dla mężczyzn. Jednak niektórym kobietom taka konstrukcja nie przeszkadza.
[...] Po zjechaniu z wysokich gór proponuję przesiąść się na nieco skromniejsze rowery, nie wymagające tak dobrego osprzętu. Można na nich z powodzeniem poruszać się zarówno po polnych piaszczystych drogach, jak i po niewysokich górach. Takie bicykle charakteryzują się komfortem i wielofunkcyjnością.
Atrakcyjną ofertę stanowi czarny Peugot Lion Bike 26'. Rower ma 15 przełożeń Shimano Sis. Zrobiony jest ze stalowej ramy. Cena 495 zł. [...]
Adresy sklepów z rowerami
[...]
Giant, ul. ...
Supermarket Geant, ul. ...
Supermarket Auchan, ul. ...
Ceny napraw i części
[...]
Przerzutka - od 18 do 393 zł
Szczęki hamulcowe - od 37 do 414 zł
Pedały - od 43 do 388 zł
Opony - od 19,95 do 44,95 zł
[...] W wysokie góry najbezpieczniej jest wyruszyć dobrze osprzętowanym rowerem, inaczej nasza eskapada może się szybko zakończyć.
Niewątpliwie takim bicyklem jest Giant ATX 850 26' (średnica koła w calach). Jest to jednoślad przeznaczony dla mężczyzn-entuzjastów wyczynu. Ma nowoczesną sylwetkę i metaliczny czerwony kolor. [...] Cena 1883 zł.
Alternatywą dla Gianta jest niebieski rower Rometa PT 150 26'. Jest nieco cięższy, ponieważ rama jest chromowo-molibdenowa. Ma dwa amortyzatory, z przodu i z tyłu. Wyposażony jest w 21 biegów Shimano Acera. Ma nowoczesne kształty. Cena 1410 zł.
[...] Peugot Origin 26' posiada 24 biegi Shimano STX-RC. Zrobiony jest ze stopu chromowo-molibdenowego. Zaletą roweru są markowe hamulce V-break. Ma ładny granatowy kolor.
[...] Innym rowerem dla zaawansowanych jest włoski Jumperek Marathon 26'. Ma nowoczesny wygląd, ramę w kolorach żółtym i niebieskim, 21 biegów typu Gripshift firmy Shimano oraz dwa amortyzatory, jeden z przodu i drugi z tyłu. Resory pozwalają na bezpieczną i wygodną jazdę po pagórkowatym terenie. Ze względu na konstrukcję - prostą ramę - rower przeznaczony jest dla mężczyzn. Jednak niektórym kobietom taka konstrukcja nie przeszkadza.
[...] Po zjechaniu z wysokich gór proponuję przesiąść się na nieco skromniejsze rowery, nie wymagające tak dobrego osprzętu. Można na nich z powodzeniem poruszać się zarówno po polnych piaszczystych drogach, jak i po niewysokich górach. Takie bicykle charakteryzują się komfortem i wielofunkcyjnością.
Atrakcyjną ofertę stanowi czarny Peugot Lion Bike 26'. Rower ma 15 przełożeń Shimano Sis. Zrobiony jest ze stalowej ramy. Cena 495 zł. [...]
Adresy sklepów z rowerami
[...]
Giant, ul. ...
Supermarket Geant, ul. ...
Supermarket Auchan, ul. ...
Ceny napraw i części
[...]
Przerzutka - od 18 do 393 zł
Szczęki hamulcowe - od 37 do 414 zł
Pedały - od 43 do 388 zł
Opony - od 19,95 do 44,95 zł
Dlaczego rower górski jest lepszy od faceta ??
10. Rower nie beka, nie pierdzi i nie chrapie.
9. Rower nigdy nie mówi, że już więcej nie może.
8. Możesz iść z rowerem do domu towarowego i bez względu na to, ile czasu tam spędzisz, po powrocie nie mówi: "Co ci q#%& zajęło tyle czasu!".
7. Rower nie spędza całego weekendu oglądając TV.
6. Rower nie rozrzuca brudnych gaci i skarpetek po całej podłodze.
5. Rower nigdy nie zapyta: "Czy ty nie przybrałaś na wadze?".
4. Rower nigdy nie rzuci cię dla młodszej, bardziej seksownej rowerzystki.
3. Rower jest zawsze do dyspozycji, kiedy go potrzebujesz.
2. Rower nigdy nie narzeka.
1. Kobieta może do woli jeździć na rowerze!
10. Rower wozi twoje zakupy bez narzekania.
9. Rower nie przypisuje sobie zasługi z twoich osiągnięć.
8. Dobry rower jest o wiele łatwiej znaleźć i posiąść.
7. Rower jest zawsze gotowy do jazdy, o każdej porze dnia i nocy.
6. Rower ci powie, gdy coś jest nie tak.
5. Rower wie, kiedy ma siedzieć cicho.
4. Rower łatwiej wyregulować, żeby działał jak należy.
3. Rower nigdy nie narzeka, że owijka wokół kierownicy jest za ciasna.
2. Rower nigdy nie jest zazdrosny, gdy w domu jest inny rower.
1. Rower nigdy nie próbuje sam kierować.
10. Rower nie beka, nie pierdzi i nie chrapie.
9. Rower nigdy nie mówi, że już więcej nie może.
8. Możesz iść z rowerem do domu towarowego i bez względu na to, ile czasu tam spędzisz, po powrocie nie mówi: "Co ci q#%& zajęło tyle czasu!".
7. Rower nie spędza całego weekendu oglądając TV.
6. Rower nie rozrzuca brudnych gaci i skarpetek po całej podłodze.
5. Rower nigdy nie zapyta: "Czy ty nie przybrałaś na wadze?".
4. Rower nigdy nie rzuci cię dla młodszej, bardziej seksownej rowerzystki.
3. Rower jest zawsze do dyspozycji, kiedy go potrzebujesz.
2. Rower nigdy nie narzeka.
1. Kobieta może do woli jeździć na rowerze!
10. Rower wozi twoje zakupy bez narzekania.
9. Rower nie przypisuje sobie zasługi z twoich osiągnięć.
8. Dobry rower jest o wiele łatwiej znaleźć i posiąść.
7. Rower jest zawsze gotowy do jazdy, o każdej porze dnia i nocy.
6. Rower ci powie, gdy coś jest nie tak.
5. Rower wie, kiedy ma siedzieć cicho.
4. Rower łatwiej wyregulować, żeby działał jak należy.
3. Rower nigdy nie narzeka, że owijka wokół kierownicy jest za ciasna.
2. Rower nigdy nie jest zazdrosny, gdy w domu jest inny rower.
1. Rower nigdy nie próbuje sam kierować.
No mam ....
Po czym poznac ze jesteś maniakiem :)
# Twoje pojęcie zabawy to 10 km pod górę przez kamienie i korzenie, a następnie zjazd na sam dół.
# Bronisz się przed zarzutami skierowanymi przeciw twojemu rowerowi wcześniej, niż przeciw matce.
# Wykąpiesz się raczej ze swoim rowerem niż z dziewczyną.
# Mieszkanie masz nie posprzątane, w lodówce pusto, ale rower za 30 milionów.
# Sądzisz że święta to kolejna okazja by dostać jakieś akcesoria rowerowe.
# Nie chcesz kabrioletu, bo nie nadaje się do przewożenia roweru.
# Dostajesz zwrot pieniędzy z podatku, i pierwszą rzeczą o jakiej myślisz to zakup nowych części (zamiast na przykład oddać pożyczone pieniądze rodzicom).
# Twoja definicja doskonałego partnera - jeździ na rowerze.
# Ty i twój rower macie te same nawyki, a ty jeszcze się dziwisz że jesteś bez partnera.
# Nazywasz swoje zwierzę nazwą firmy rowerowej (mój kumpel nazwał psa Mavic).
# Mieszkasz w domu rodziców, jesz ich jedzenie, pożyczasz pieniądze, a wciąż stać cię na posiadanie 4 rowerów.
# Nie potrafisz zrozumieć pojęcia uroku spaceru w lesie.
# Gdy spotykasz w lesie niedźwiedzia, nie wiesz czy stanąć z przodu, czy z tyłu roweru.
# Poważnie rozważasz szybciej skończyć pracować, przy mniejszej emeryturze, mając na myśli więcej czasu na jazdę na rowerze.
# Lubisz obserwować brud spływający ze strumieniem prysznica po przejażdżce.
# Nigdy nie będziesz modelem, gdyż twoje nogi mają setki blizn, zadrapań i ran.
# Ktoś mówi "Och! To musiało boleć!" na widok twojej ostatniej rany, a ty odpowiadasz "Powinieneś to zobaczyć, było super... właśnie byłem na wąskiej dróżce, i...".
# Wybierasz miejsce zamieszkania na podstawie ilości dostępnych tras.
# Kiedy zaczynasz się z kimś spotykać, próbujesz wyobrazić sobie, jaki rower powinien kupić, żebyście mogli jeździć razem.
# Kiedy ktoś z kim chcesz się umówić twierdzi, że 2000 zł wydane na rower to o wiele za dużo, a ty rozważasz, czy się z nim nie umawiać, bo przecież i tak tego nie zrozumie!
# Myślisz że czerwona rama, niebieska kierownica i zielone opony są dopasowane kolorystycznie, lub że przynajmniej wyglądają super.
# Kiedy ktoś w pracy pyta o imię twojej miłości, mówisz "Cannondale".
# Kiedy spędzasz więcej czasu w internecie na stronach rowerowych niż ze zdjęciami panienek.
# Myślisz że świetne miejsce na randkę w ciemno to twoja ulubiona trasa.
# Wiesz, jak rozłożyć swój rower, ale nie masz pojęcia jak naprawić samochód.
# Myślisz, że obcisłe spodenki na innym facecie wyglądają świetnie.
# Myślisz, że mieć rower droższy od swojego samochodu jest OK.
# Twój najlepszy zegarek to monitor pracy serca.
# Wydajesz dwa razy więcej pieniędzy na samą ramę niż "normalni" ludzie na cały rower.
# Jeszcze raz - wydajesz więcej pieniędzy na widelec niż "normalni" na cały rower.
# Myślisz o usprawnieniach nowego widelca zanim jeszcze dotrze do ciebie w przesyłce. Poczta, szybciej! Chcę mój widelec!
# Masz więcej strojów rowerowych niż garniturów.
# Zbliżając się samochodem do czerwonego światła automatycznie robisz ten dziwny skręt stopą, by się wypiąć z SPD.
# Sądzisz że normalnym jest podziwiać muskuły w nogach innego faceta.
# Odwołujesz spacer rodzinny z powodu ulewy, ale pędzisz na trasę, bo wiesz, że nie będzie zatłoczona.
# Jadąc samochodem próbujesz przeskoczyć przeszkodę, zamiast, na przykład, przyhamować.
# Dbasz o każdy gram!
# Zestawiasz kolorystycznie bidon i koszulkę.
# Możesz mówić o Cr-Mo, Ti i Alu, jakby byli twoimi najlepszymi przyjaciółmi.
# Jedyne liczby, które znaczą dużo, to rozmiar twojej ramy, twoje maksymalne tętno i numer szosy do najlepszego szlaku.
# Nazywasz swój rower "rumakiem".
# Masz w pracy zdjęcie swojego roweru obok zdjęcia dziewczyny.
# Twoja dziewczyna mówi "Następnym razem, jak pójdziesz na rower - zostawiam cię", a ty odpowiadasz, że będziesz za nią tęsknił.
# Wracasz do domu usmarowany błotem, twoja dziewczyna mówi "Jesteś obrzydliwy!", a ty się wtedy uśmiechasz
# Opowiadasz ludziom w pracy o spektakularnych wypadkach na trasie, pokazujesz im blizny, a oni nazywają cię "szalonym".
# Chodzisz często do piwnicy oglądać swój rower i zastanawiasz się co możesz zrobić, choć działa perfekcyjnie.
# Skrzywdziłbyś raczej siebie niż swój rower.
# Twoje kolana i łokcie są pełne blizn z tras i uważasz je za punkt honoru.
# Błoto cię ekscytuje.
# Twoje głównie źródło białka to połknięte muchy.
# Zgubiłeś but SPD w jeziorze.
# Skasowałeś mechanika rowerowego krzycząc "To twoja wina!".
# Zeskoczyłeś z półtorametrowego progu z powodu zakładu o pieniądze i nie przyjąłeś ich.
# Liczysz sklepy rowerowe w miejscu, gdzie szef chce cię przenieść, zanim jeszcze zastanowisz się nad wynikająca z tego podwyżką.
# Za każdym razem gdy jesteś na spacerze, myślisz, jak byłoby wspaniale być tu raczej na rowerze.
# Sam widok twojego roweru sprawia, że się uśmiechasz.
# Znasz numer telefonu do swojego sklepu rowerowego, ale nie do matki.
# Twoim startowym WWW jest strona rowerowa.
# Ostatnie informacje o "impotencji i rowerze" wprawiają cię w śmiech, bo sam widok roweru cię podnieca.
# Twoja ulubiona wycieczka zaczyna się kawą, a kończy piwem.
# Nie zauważasz, że się ściemnia, do momentu, gdy nie wjedziesz w drzewo, którego nie widziałeś.
# Wiesz, że Supergo to nie stacja benzynowa.
# Przeczytałeś ten tekst już 20 razy i wciąż cię bawi.
# Kochasz te 60 km trasy przed sobą, mimo że jesteś tam już dziesiąty raz.
# Jadąc w błocie, wodą z bidonu najpierw myjesz kasete i przerzutkę, a sam umierasz z pragnienia.
# Twoje sny są okrągłe, trzydziestosześcioszprychowe, kabzlowane, asymetryczne i ceramiczne. Po prostu Mavic'owe.
# Z radością jedziesz rowerem do szkoły przez ulubione krzaki w czasie grudniowej zamieci, gdy "normalni" ludzie grzecznie marzną na przystanku autobusowym.
# Leżysz na plaży z dziewczyną, skwar jak 150, nagle zaczyna się burza, ona zaprasza cię do siebie na kawę (hehe), a ty odmawiasz, mówiąc.. 'sorry, ale ja... muszę na rower'.
# Idąc do WC bierzesz ze sobą magazyn rowerowy, a nie "Panią domu".
# Po wyjściu ze szpitala z ręka w gipsie znajdujesz w jego pobliżu nowy nieznany sklep rowerowy i czym prędzej go odwiedzasz.
# W czasie wizyty u ortopedy pytasz, kiedy będziesz mógł jeździć, a nie kiedy będziesz zdrowy.
# Spędzasz w EMPiK-u godziny przeglądając pisma rowerowe.
# Oglądasz się nie za facetem, ale za rowerem, na którym jedzie.
# Oglądasz się nie za dziewczyną, ale za rowerem, na którym jedzie.
# Kochasz swój rower do tego stopnia, że mimo napadu na Ciebie w celach rabunkowych i przyłożonego do szyi scyzoryka oplatasz się wkoło ramy i myślisz w duchu: "prędzej mnie od niego odetną niż go puszczę".
# Wybuchasz śmiechem na słowa "koniec sezonu" - przecież na rowerze jeździ się cały rok.
# Mieszkasz w górach i masz rower.
# Nie odrzuca Cię smak błota między zębami.
# Każda potrawa jest dla ciebie "Dobrym Paliwem" lub "Złym Paliwem".
# Masz niezmywalny znak od łańcucha na prawej łydce.
# Czytasz 5 różnych magazynów rowerowych miesięcznie.
# Co tydzień zdobywasz 5 nowych katalogów sprzętu.
# Łydki są jedynym w pełni wykształconym mięśniem twojego ciała.
# Twoje szafy są pełne batonów energetycznych.
# Twoja lodówka jest zapchana po brzegi bidonami z Isostarem gotowymi w każdej chwili do konsumpcji.
# W twoim garażu znajdują się rowery każdej liczącej się firmy (Cannondale, Klein, Marin, Specialized i Trek).
# Rzucisz wszystko co robisz i pójdziesz pojeździć, kiedy tylko masz ku temu okazję.
# Jesteś zapisany na każdą grupą mającą coś wspólnego z rowerami.
# Nie masz czasu czytać tego wszystkiego, bo właśnie idziesz pojeździć.
# Nie jedziesz na wakacje, jeżeli nie możesz wziąć swojego roweru.
# Twój rower wisi nad twoim łóżkiem, żebyś mógł go pomacać, gdy obudzisz się w nocy.
# W niedzielę zamiast na mszę idziesz do sklepu z częściami rowerowymi - przecież to jest twoja świątynia.
# Twoimi afrodyzjakami są smar na rękach i błoto między zębami.
# Przycinasz gips na nodze tak, żeby zmieściła Ci się w nosek.
# Na pedałach sprzęgła i gazu w swoim samochodzie starasz się zamontować bloki SPD.
# Zwilża cię słowo "full-suspension".
# Na każdej lekcji fizyki myślisz, jak by tu zwiększyć skok swojego amortyzatora.
# Nie masz już siły podnieść ręki, bo na nadgarstkach wiszą kilogramy łańcuchów rowerowych.
# Uważasz, że wylewanie nowego asfaltu to zbrodnia, bo nie widać jak pracuje amor.
# Częściej pompujesz rower niż gumową lalę.
# Bez względu na to, gdzie i co masz załatwić w mieście, na twojej trasie zawsze jest sklep rowerowy.
# Wychodzisz kupić choinkę, a wracasz z nową korbą.
# Twój kot kupowałby PowerBara.
# Twoje ulubione zapachy męskie to pot i Finish Line Cross Country.
# Za stracony uważasz tydzień, w którym nie zakupiłeś co najmniej 1 kg nowego osprzętu.
# Gdy coś w rowerze nie działa, to i ty czujesz się chory.
# Nie musisz nosić ochraniaczy, bo na kolanach masz bandaże.
# Gdy prosisz, żeby sklep wystawił ci rachunek na 30% wartości, by powiedzieć żonie, która go znajdzie: "Wiesz, kochanie, strasznie ze mnie zdarli ostatnio..." (autentyk!).
# Jak złapiesz gumę na zakręcie i mocno się poharatasz, to najpierw łatasz dziurę, a dopiero potem oglądasz swoje rany.
# Po czwartym urwaniu łańcucha i zatarciu grip-shiftów myślisz: "Boże, jak ja kocham kolarstwo górskie".
# Golisz włosy na dolnych częściach łydek, żeby się w tryby nie wkręcały.
# Uważasz, że błoto to coś więcej niż ziemia plus woda - to ambrozja!
# Budzisz się i biegniesz sprawdzić, czy rower da się naprawić tak, jak to sobie we śnie wymyśliłeś (autentyk!).
# Na 30-stopniowym mrozie dziwisz się, że smar nieco zastygł.
# Rezygnujesz z wakacji, aby zaoszczędzić kasę na rower.
# Potrafisz złapać muchę za lewe jajo, jadąc pod górkę na tylnym kole.
# Po powrocie z gór, lecząc rany i ból mięśni zimnym piwem, planujesz wycieczkę na następny dzień.
# Rozpoznajesz opony po ich śladach, bo ułatwia ci to tropienie znajomych.
# Zachęcasz znajomych do nocnego wypadu na nie oświetlony i bardzo niebezpieczny zjazd, mówiąc: "Będzie extra - przy odrobinie szczęścia wszyscy się zabijemy" (autentyk!).
# Przed stromym, kamienistym zjazdem pozdrawiasz kolegę: "Do zobaczenia na OIOM-ie!"
# Rodzina chce ci kupić samochód, żebyś tyle nie jeździł, ale ty i tak odmawiasz (autentyk!).
# Na środku trasy rozwalasz rower i natychmiast kasujesz najbliższego rowerzystę, byle tylko samemu dojechać do końca.
# Jeśli za dwie pierwsze otrzymane w życiu pensje kupiłeś nową Univegę, wywołując nieciekawe komentarze rodziców (ja tak zrobiłem!).
# W edytorze tekstu ustawiasz 2,1-calowe marginesy.
# Na reklamach Marzocchiego oglądasz amortyzatory.
# Znasz tylko te nazwy ulic w swoim mieście, na których znajdują się sklepy rowerowe.
# W zimie wolisz zjeżdżać z górki na rowerze niż na sankach.
# Bierzesz rower nawet na 5-dniową szkolną wycieczkę nad morze (autentyk).
# Docierasz nową tarczę o drugiej w nocy jeżdżąc dookoła stołu w salonie rodziców.
# Z Zakopanego jedziesz na zawody w dualu odbywające się w Warszawie (autentyk).
# Idąc na rodzinne spotkanie, pod marynarkę i koszulę z krawatem zakładasz ulubioną koszulkę rowerową (autentyk).
# Siadając przed komputerem odruchowo szukasz dłońmi klamek i manetek (zdarzało mi się).
# Całą wypłatę przeznaczasz na usprawnienie swojego roweru, a wieczorem myślisz, co kupić za następną.
# Twój rower ma imię i świętujesz jego imieniny (autentyk).
# Swojego bike'a myjesz częściej niż siebie.
# Twoja dziewczyna musi mieć skórę w dotyku taką samą jak twoje siodełko.
# Na każdej lekcji geografii szukasz nowych tras rowerowych.
# Z dumą obnosisz się ze swoimi nowymi trofeami: ręką w gipsie i dziurawym kaskiem (autentyk).
# Boisz się żony, ale nie szalonego downhillu po ciemku (autentyk).
# Notatki z wykładu uzupełniasz rowerowymi rysunkami.
# Próbujesz wykorzystać swoją zagipsowaną nogę jako argument za kupnem roweru DH.
# Twoja opalenizna dłoni ogranicza się do elipsowatych plam - jedynego miejsca nie zasłoniętego przez rękawiczki.
# Nad drzwiami zamiast podkowy wieszasz na szczęście booster (autentyk).
# Gdy jedziesz przez las i chce ci się lać, szkoda jest ci się zatrzymywać.
# Jeśli w salonie samochodowym oglądasz umieszczony na dachu Volvo rower (autentyk).
# Dziwi cię fakt, że w połowie stycznia sprzedawca tłumaczy brak niektórych części rowerowych końcem sezonu.
# Myjesz się w otwartej kąpieli olejowej.
# Po upadku pierwszą rzeczą, która przychodzi Ci do głowy, to pytanie, co stało się z twoim rowerem.
# Twoje dziecko umie jeździć na rowerze zanim jeszcze nauczy się chodzić.
# Swojego psa próbujesz nauczyć jazdy na rowerze, żeby nadążył za Tobą, kiedy go wyprowadzasz na spacer.
# Gdy Twoja żona jest w ciąży, decydujesz, że jeżeli urodzi dziewczynkę, dacie jej na imię Judyta.
# W dzień swojego ślubu idziesz rano na rower (autentyk).
# Kolekcjonujesz rentgeny swoich rowerowych złamań (autentyk).
# Wracając z wycieczki masz na rowerku i na sobie mapę geologiczną okolicy.
# Twoja dziewczyna mieszka w tym samym budynku co sklep rowerowy.
# Po powrocie z "błotnego rajdu" wybierasz jak najdłuższą drogę przez centrum, aby popatrzeć na oniemiałych przechodniów.
# Na imieniny do znajomych przychodzisz z nowym amorkiem, bo sklep rowerowy akurat był po drodze (autentyk).
# Traktujesz snakebite'a jako osobistą zniewagę.
# Na egzaminy zabierasz swój licznik rowerowy, bo tylko taki masz zegarek (autentyk).
# Gdy przejeżdża obok ciebie jakaś laska na rowerze, patrzysz wyłącznie na jej pojazd.
# Czujesz podniecenie, gdy ludzie widząc Cię jadącego na rowerze szepcą drżącym głosem: "Tędy jeszcze nikt nie przejechał na rowerze... to niemożliwe...".
# Masz skórę na tyłku twardszą niż na piętach.
# W Wigilię schodzisz do piwnicy, aby pogadać ze swoim dwukołowym przyjacielem.
# Spotykajac kumpla-rowerzystę, po zadaniu pytania "Co słychać?" nie czekając na odpowiedź zadajesz od razu "A kupiłeś sobie coś nowego do swojego bike'a?"
# Po pierwszym wyjeździe z nowymi kumplami nie pamiętasz ich nawet z imienia, ale za to dobrze wiesz, że taki a taki gosć miał niebieskiego Marina z mieszanym STX i LX 95', a inny Treka na pełnym XTR'98, SID-zie i takimi dziwnymi przelotkami na linki.
# Swojej dziewczynie obiecujesz obrączki z tytanu, w końcu coś musi ci przecież codziennie przypominać o tym, że brakuje ci takiego pewnego roweru w twoim życiu.
# Jako prezent ślubny sprawiasz swojej żonie białego Cannondale'a, no bo cóż jest bardziej wdzięcznego od tego połączenia?
# Wszelkie ciuchy, sprzęt turystyczny i mnóstwo innych rzeczy kupujesz zadając sobie za każdym razem diametralne pytanie "A jak przyda mi się to do jazdy na rowerze?"
# Podczas gdy niektórzy twoi kumple mozolnie przeliczaja wszystko na browce, ty bez trudu potrafisz powiedzieć, ile kosztuje ta koszulka w parytecie do RockShoxa Judy w cenie z ostatniego dnia.
# Twój pamiętnik z wypraw to głównie wspomnienia tego, jak wtedy pięknie zeskoczyłem z tej półki na tym zjeździe z Turbacza, albo jak to jest spotkać na górskiej leśnej drodze rozjuszone dziki lub duże Fiaty 125.
# Za każdym razem, gdy czytasz te wspomnienia ty aż drżysz z podniecenia; twoi słuchacze-laicy ziewają.
# 3/4 kliszy poświęcasz na pstrykanie zdjęć pt. "Mój rower w tak pięknych okolicznościach przyrody", resztę zostawiasz by uwiecznić swoją dziewczynę.
# Stwierdzasz, że gdyby twoja pamięć chłonęła wszystko tak jak gazety i katalogi rowerowe, to wkrótce stałbyś się geniuszem.
# Potrafisz urwać się w połowie zimowej sesji naukowej i wkurzony na komunikację miejską, przejechać całe zasypane burym śniegiem Katowice tylko po to, by móc na targach rowerowych choć przez chwilę poślinić się przed nowym Scott'em Octane.
# Jeżeli będziesz kiedykolwiek wybierał swojego psychoanalityka (choć samotna szutrowa droga na 2000 m n.p.m. w Alpach potrafi więcej), to na pewno będzie to też rowerzysta; w końcu kto lepiej zrozumie maniaka niż drugi maniak.
# Ostrej muzyki słuchasz na walkmanie tylko na podjazdach, z doświadczenia bowiem wiesz, że jazda w dół z dopalaczem na uszach daje ci poczucie nie tylko tego, że jesteś Panem na swoim Ognistym Rumaku, ale również poczucie czegoś twardego, rozłożystego i okorowanego, co nagle pojawiło się na twojej drodze życia.
# Za ludźmi oglądasz się stosując następna klasyfikację: zaj..ty rower, niezły rower, taki sobie rower, szajs.
# Na pytanie swojej dziewczyny "Czego ty się ciągle oglądasz za tymi rowerami?", odpowiadasz "A wolałabyś, żebym oglądał się ciągle za kobietami?". Po jej następnym pytaniu "A gdyby to były kobiety na zaj..tych rowerach?" popadasz w konfuzję.
# Swojej dziewczynie grozisz, że intercyzę małżeńską spiszesz tylko po to, by móc zagwarantować sobie 20h tygodniowo dla swojego bika.
# Masz dziurawe zęby, bo plomby już dawno wypadły na wertepach.
# Twój punkt widzenia zależy od wysokości sztycy podsiodłowej.
# Po powrocie z ostrej jazdy, najpierw myjesz rower, a potem opatrujesz rozbity łokieć (autentyk).
# Zamiast z misiem pluszowym, śpisz z wyczyszczoną starą korbą LX-a (autentyk).
# Urządzasz sobie po zmorku downhill z prędkością 70km/h, po wyboistej, krętej i stromej drodze o szerokości metra. Po lewej drzewa po prawej urwisko, deszcz leje jak z cebra, a ty zastanawisz się, czy to bezpieczne dla roweru.
# Z rozrzewnieniem myślisz o 30 kilometrach wertepów po przejechaniu których będziesz od stóp do głów uwalony błotem, miał obity zadek i odciski na rękach od kierownicy.
# Urazy na które cierpi twoje ciało to: zerwanie łańcucha, otwarte pęknięcie amora z wyciekiem oleju, złamanie ramy...
# Wybór imion dla Twoich dzieci jest ograniczony do zestawu: Gustaw, Luiza, Klara, Julia, Judyta.
Po czym poznac ze jesteś maniakiem :)
# Twoje pojęcie zabawy to 10 km pod górę przez kamienie i korzenie, a następnie zjazd na sam dół.
# Bronisz się przed zarzutami skierowanymi przeciw twojemu rowerowi wcześniej, niż przeciw matce.
# Wykąpiesz się raczej ze swoim rowerem niż z dziewczyną.
# Mieszkanie masz nie posprzątane, w lodówce pusto, ale rower za 30 milionów.
# Sądzisz że święta to kolejna okazja by dostać jakieś akcesoria rowerowe.
# Nie chcesz kabrioletu, bo nie nadaje się do przewożenia roweru.
# Dostajesz zwrot pieniędzy z podatku, i pierwszą rzeczą o jakiej myślisz to zakup nowych części (zamiast na przykład oddać pożyczone pieniądze rodzicom).
# Twoja definicja doskonałego partnera - jeździ na rowerze.
# Ty i twój rower macie te same nawyki, a ty jeszcze się dziwisz że jesteś bez partnera.
# Nazywasz swoje zwierzę nazwą firmy rowerowej (mój kumpel nazwał psa Mavic).
# Mieszkasz w domu rodziców, jesz ich jedzenie, pożyczasz pieniądze, a wciąż stać cię na posiadanie 4 rowerów.
# Nie potrafisz zrozumieć pojęcia uroku spaceru w lesie.
# Gdy spotykasz w lesie niedźwiedzia, nie wiesz czy stanąć z przodu, czy z tyłu roweru.
# Poważnie rozważasz szybciej skończyć pracować, przy mniejszej emeryturze, mając na myśli więcej czasu na jazdę na rowerze.
# Lubisz obserwować brud spływający ze strumieniem prysznica po przejażdżce.
# Nigdy nie będziesz modelem, gdyż twoje nogi mają setki blizn, zadrapań i ran.
# Ktoś mówi "Och! To musiało boleć!" na widok twojej ostatniej rany, a ty odpowiadasz "Powinieneś to zobaczyć, było super... właśnie byłem na wąskiej dróżce, i...".
# Wybierasz miejsce zamieszkania na podstawie ilości dostępnych tras.
# Kiedy zaczynasz się z kimś spotykać, próbujesz wyobrazić sobie, jaki rower powinien kupić, żebyście mogli jeździć razem.
# Kiedy ktoś z kim chcesz się umówić twierdzi, że 2000 zł wydane na rower to o wiele za dużo, a ty rozważasz, czy się z nim nie umawiać, bo przecież i tak tego nie zrozumie!
# Myślisz że czerwona rama, niebieska kierownica i zielone opony są dopasowane kolorystycznie, lub że przynajmniej wyglądają super.
# Kiedy ktoś w pracy pyta o imię twojej miłości, mówisz "Cannondale".
# Kiedy spędzasz więcej czasu w internecie na stronach rowerowych niż ze zdjęciami panienek.
# Myślisz że świetne miejsce na randkę w ciemno to twoja ulubiona trasa.
# Wiesz, jak rozłożyć swój rower, ale nie masz pojęcia jak naprawić samochód.
# Myślisz, że obcisłe spodenki na innym facecie wyglądają świetnie.
# Myślisz, że mieć rower droższy od swojego samochodu jest OK.
# Twój najlepszy zegarek to monitor pracy serca.
# Wydajesz dwa razy więcej pieniędzy na samą ramę niż "normalni" ludzie na cały rower.
# Jeszcze raz - wydajesz więcej pieniędzy na widelec niż "normalni" na cały rower.
# Myślisz o usprawnieniach nowego widelca zanim jeszcze dotrze do ciebie w przesyłce. Poczta, szybciej! Chcę mój widelec!
# Masz więcej strojów rowerowych niż garniturów.
# Zbliżając się samochodem do czerwonego światła automatycznie robisz ten dziwny skręt stopą, by się wypiąć z SPD.
# Sądzisz że normalnym jest podziwiać muskuły w nogach innego faceta.
# Odwołujesz spacer rodzinny z powodu ulewy, ale pędzisz na trasę, bo wiesz, że nie będzie zatłoczona.
# Jadąc samochodem próbujesz przeskoczyć przeszkodę, zamiast, na przykład, przyhamować.
# Dbasz o każdy gram!
# Zestawiasz kolorystycznie bidon i koszulkę.
# Możesz mówić o Cr-Mo, Ti i Alu, jakby byli twoimi najlepszymi przyjaciółmi.
# Jedyne liczby, które znaczą dużo, to rozmiar twojej ramy, twoje maksymalne tętno i numer szosy do najlepszego szlaku.
# Nazywasz swój rower "rumakiem".
# Masz w pracy zdjęcie swojego roweru obok zdjęcia dziewczyny.
# Twoja dziewczyna mówi "Następnym razem, jak pójdziesz na rower - zostawiam cię", a ty odpowiadasz, że będziesz za nią tęsknił.
# Wracasz do domu usmarowany błotem, twoja dziewczyna mówi "Jesteś obrzydliwy!", a ty się wtedy uśmiechasz
# Opowiadasz ludziom w pracy o spektakularnych wypadkach na trasie, pokazujesz im blizny, a oni nazywają cię "szalonym".
# Chodzisz często do piwnicy oglądać swój rower i zastanawiasz się co możesz zrobić, choć działa perfekcyjnie.
# Skrzywdziłbyś raczej siebie niż swój rower.
# Twoje kolana i łokcie są pełne blizn z tras i uważasz je za punkt honoru.
# Błoto cię ekscytuje.
# Twoje głównie źródło białka to połknięte muchy.
# Zgubiłeś but SPD w jeziorze.
# Skasowałeś mechanika rowerowego krzycząc "To twoja wina!".
# Zeskoczyłeś z półtorametrowego progu z powodu zakładu o pieniądze i nie przyjąłeś ich.
# Liczysz sklepy rowerowe w miejscu, gdzie szef chce cię przenieść, zanim jeszcze zastanowisz się nad wynikająca z tego podwyżką.
# Za każdym razem gdy jesteś na spacerze, myślisz, jak byłoby wspaniale być tu raczej na rowerze.
# Sam widok twojego roweru sprawia, że się uśmiechasz.
# Znasz numer telefonu do swojego sklepu rowerowego, ale nie do matki.
# Twoim startowym WWW jest strona rowerowa.
# Ostatnie informacje o "impotencji i rowerze" wprawiają cię w śmiech, bo sam widok roweru cię podnieca.
# Twoja ulubiona wycieczka zaczyna się kawą, a kończy piwem.
# Nie zauważasz, że się ściemnia, do momentu, gdy nie wjedziesz w drzewo, którego nie widziałeś.
# Wiesz, że Supergo to nie stacja benzynowa.
# Przeczytałeś ten tekst już 20 razy i wciąż cię bawi.
# Kochasz te 60 km trasy przed sobą, mimo że jesteś tam już dziesiąty raz.
# Jadąc w błocie, wodą z bidonu najpierw myjesz kasete i przerzutkę, a sam umierasz z pragnienia.
# Twoje sny są okrągłe, trzydziestosześcioszprychowe, kabzlowane, asymetryczne i ceramiczne. Po prostu Mavic'owe.
# Z radością jedziesz rowerem do szkoły przez ulubione krzaki w czasie grudniowej zamieci, gdy "normalni" ludzie grzecznie marzną na przystanku autobusowym.
# Leżysz na plaży z dziewczyną, skwar jak 150, nagle zaczyna się burza, ona zaprasza cię do siebie na kawę (hehe), a ty odmawiasz, mówiąc.. 'sorry, ale ja... muszę na rower'.
# Idąc do WC bierzesz ze sobą magazyn rowerowy, a nie "Panią domu".
# Po wyjściu ze szpitala z ręka w gipsie znajdujesz w jego pobliżu nowy nieznany sklep rowerowy i czym prędzej go odwiedzasz.
# W czasie wizyty u ortopedy pytasz, kiedy będziesz mógł jeździć, a nie kiedy będziesz zdrowy.
# Spędzasz w EMPiK-u godziny przeglądając pisma rowerowe.
# Oglądasz się nie za facetem, ale za rowerem, na którym jedzie.
# Oglądasz się nie za dziewczyną, ale za rowerem, na którym jedzie.
# Kochasz swój rower do tego stopnia, że mimo napadu na Ciebie w celach rabunkowych i przyłożonego do szyi scyzoryka oplatasz się wkoło ramy i myślisz w duchu: "prędzej mnie od niego odetną niż go puszczę".
# Wybuchasz śmiechem na słowa "koniec sezonu" - przecież na rowerze jeździ się cały rok.
# Mieszkasz w górach i masz rower.
# Nie odrzuca Cię smak błota między zębami.
# Każda potrawa jest dla ciebie "Dobrym Paliwem" lub "Złym Paliwem".
# Masz niezmywalny znak od łańcucha na prawej łydce.
# Czytasz 5 różnych magazynów rowerowych miesięcznie.
# Co tydzień zdobywasz 5 nowych katalogów sprzętu.
# Łydki są jedynym w pełni wykształconym mięśniem twojego ciała.
# Twoje szafy są pełne batonów energetycznych.
# Twoja lodówka jest zapchana po brzegi bidonami z Isostarem gotowymi w każdej chwili do konsumpcji.
# W twoim garażu znajdują się rowery każdej liczącej się firmy (Cannondale, Klein, Marin, Specialized i Trek).
# Rzucisz wszystko co robisz i pójdziesz pojeździć, kiedy tylko masz ku temu okazję.
# Jesteś zapisany na każdą grupą mającą coś wspólnego z rowerami.
# Nie masz czasu czytać tego wszystkiego, bo właśnie idziesz pojeździć.
# Nie jedziesz na wakacje, jeżeli nie możesz wziąć swojego roweru.
# Twój rower wisi nad twoim łóżkiem, żebyś mógł go pomacać, gdy obudzisz się w nocy.
# W niedzielę zamiast na mszę idziesz do sklepu z częściami rowerowymi - przecież to jest twoja świątynia.
# Twoimi afrodyzjakami są smar na rękach i błoto między zębami.
# Przycinasz gips na nodze tak, żeby zmieściła Ci się w nosek.
# Na pedałach sprzęgła i gazu w swoim samochodzie starasz się zamontować bloki SPD.
# Zwilża cię słowo "full-suspension".
# Na każdej lekcji fizyki myślisz, jak by tu zwiększyć skok swojego amortyzatora.
# Nie masz już siły podnieść ręki, bo na nadgarstkach wiszą kilogramy łańcuchów rowerowych.
# Uważasz, że wylewanie nowego asfaltu to zbrodnia, bo nie widać jak pracuje amor.
# Częściej pompujesz rower niż gumową lalę.
# Bez względu na to, gdzie i co masz załatwić w mieście, na twojej trasie zawsze jest sklep rowerowy.
# Wychodzisz kupić choinkę, a wracasz z nową korbą.
# Twój kot kupowałby PowerBara.
# Twoje ulubione zapachy męskie to pot i Finish Line Cross Country.
# Za stracony uważasz tydzień, w którym nie zakupiłeś co najmniej 1 kg nowego osprzętu.
# Gdy coś w rowerze nie działa, to i ty czujesz się chory.
# Nie musisz nosić ochraniaczy, bo na kolanach masz bandaże.
# Gdy prosisz, żeby sklep wystawił ci rachunek na 30% wartości, by powiedzieć żonie, która go znajdzie: "Wiesz, kochanie, strasznie ze mnie zdarli ostatnio..." (autentyk!).
# Jak złapiesz gumę na zakręcie i mocno się poharatasz, to najpierw łatasz dziurę, a dopiero potem oglądasz swoje rany.
# Po czwartym urwaniu łańcucha i zatarciu grip-shiftów myślisz: "Boże, jak ja kocham kolarstwo górskie".
# Golisz włosy na dolnych częściach łydek, żeby się w tryby nie wkręcały.
# Uważasz, że błoto to coś więcej niż ziemia plus woda - to ambrozja!
# Budzisz się i biegniesz sprawdzić, czy rower da się naprawić tak, jak to sobie we śnie wymyśliłeś (autentyk!).
# Na 30-stopniowym mrozie dziwisz się, że smar nieco zastygł.
# Rezygnujesz z wakacji, aby zaoszczędzić kasę na rower.
# Potrafisz złapać muchę za lewe jajo, jadąc pod górkę na tylnym kole.
# Po powrocie z gór, lecząc rany i ból mięśni zimnym piwem, planujesz wycieczkę na następny dzień.
# Rozpoznajesz opony po ich śladach, bo ułatwia ci to tropienie znajomych.
# Zachęcasz znajomych do nocnego wypadu na nie oświetlony i bardzo niebezpieczny zjazd, mówiąc: "Będzie extra - przy odrobinie szczęścia wszyscy się zabijemy" (autentyk!).
# Przed stromym, kamienistym zjazdem pozdrawiasz kolegę: "Do zobaczenia na OIOM-ie!"
# Rodzina chce ci kupić samochód, żebyś tyle nie jeździł, ale ty i tak odmawiasz (autentyk!).
# Na środku trasy rozwalasz rower i natychmiast kasujesz najbliższego rowerzystę, byle tylko samemu dojechać do końca.
# Jeśli za dwie pierwsze otrzymane w życiu pensje kupiłeś nową Univegę, wywołując nieciekawe komentarze rodziców (ja tak zrobiłem!).
# W edytorze tekstu ustawiasz 2,1-calowe marginesy.
# Na reklamach Marzocchiego oglądasz amortyzatory.
# Znasz tylko te nazwy ulic w swoim mieście, na których znajdują się sklepy rowerowe.
# W zimie wolisz zjeżdżać z górki na rowerze niż na sankach.
# Bierzesz rower nawet na 5-dniową szkolną wycieczkę nad morze (autentyk).
# Docierasz nową tarczę o drugiej w nocy jeżdżąc dookoła stołu w salonie rodziców.
# Z Zakopanego jedziesz na zawody w dualu odbywające się w Warszawie (autentyk).
# Idąc na rodzinne spotkanie, pod marynarkę i koszulę z krawatem zakładasz ulubioną koszulkę rowerową (autentyk).
# Siadając przed komputerem odruchowo szukasz dłońmi klamek i manetek (zdarzało mi się).
# Całą wypłatę przeznaczasz na usprawnienie swojego roweru, a wieczorem myślisz, co kupić za następną.
# Twój rower ma imię i świętujesz jego imieniny (autentyk).
# Swojego bike'a myjesz częściej niż siebie.
# Twoja dziewczyna musi mieć skórę w dotyku taką samą jak twoje siodełko.
# Na każdej lekcji geografii szukasz nowych tras rowerowych.
# Z dumą obnosisz się ze swoimi nowymi trofeami: ręką w gipsie i dziurawym kaskiem (autentyk).
# Boisz się żony, ale nie szalonego downhillu po ciemku (autentyk).
# Notatki z wykładu uzupełniasz rowerowymi rysunkami.
# Próbujesz wykorzystać swoją zagipsowaną nogę jako argument za kupnem roweru DH.
# Twoja opalenizna dłoni ogranicza się do elipsowatych plam - jedynego miejsca nie zasłoniętego przez rękawiczki.
# Nad drzwiami zamiast podkowy wieszasz na szczęście booster (autentyk).
# Gdy jedziesz przez las i chce ci się lać, szkoda jest ci się zatrzymywać.
# Jeśli w salonie samochodowym oglądasz umieszczony na dachu Volvo rower (autentyk).
# Dziwi cię fakt, że w połowie stycznia sprzedawca tłumaczy brak niektórych części rowerowych końcem sezonu.
# Myjesz się w otwartej kąpieli olejowej.
# Po upadku pierwszą rzeczą, która przychodzi Ci do głowy, to pytanie, co stało się z twoim rowerem.
# Twoje dziecko umie jeździć na rowerze zanim jeszcze nauczy się chodzić.
# Swojego psa próbujesz nauczyć jazdy na rowerze, żeby nadążył za Tobą, kiedy go wyprowadzasz na spacer.
# Gdy Twoja żona jest w ciąży, decydujesz, że jeżeli urodzi dziewczynkę, dacie jej na imię Judyta.
# W dzień swojego ślubu idziesz rano na rower (autentyk).
# Kolekcjonujesz rentgeny swoich rowerowych złamań (autentyk).
# Wracając z wycieczki masz na rowerku i na sobie mapę geologiczną okolicy.
# Twoja dziewczyna mieszka w tym samym budynku co sklep rowerowy.
# Po powrocie z "błotnego rajdu" wybierasz jak najdłuższą drogę przez centrum, aby popatrzeć na oniemiałych przechodniów.
# Na imieniny do znajomych przychodzisz z nowym amorkiem, bo sklep rowerowy akurat był po drodze (autentyk).
# Traktujesz snakebite'a jako osobistą zniewagę.
# Na egzaminy zabierasz swój licznik rowerowy, bo tylko taki masz zegarek (autentyk).
# Gdy przejeżdża obok ciebie jakaś laska na rowerze, patrzysz wyłącznie na jej pojazd.
# Czujesz podniecenie, gdy ludzie widząc Cię jadącego na rowerze szepcą drżącym głosem: "Tędy jeszcze nikt nie przejechał na rowerze... to niemożliwe...".
# Masz skórę na tyłku twardszą niż na piętach.
# W Wigilię schodzisz do piwnicy, aby pogadać ze swoim dwukołowym przyjacielem.
# Spotykajac kumpla-rowerzystę, po zadaniu pytania "Co słychać?" nie czekając na odpowiedź zadajesz od razu "A kupiłeś sobie coś nowego do swojego bike'a?"
# Po pierwszym wyjeździe z nowymi kumplami nie pamiętasz ich nawet z imienia, ale za to dobrze wiesz, że taki a taki gosć miał niebieskiego Marina z mieszanym STX i LX 95', a inny Treka na pełnym XTR'98, SID-zie i takimi dziwnymi przelotkami na linki.
# Swojej dziewczynie obiecujesz obrączki z tytanu, w końcu coś musi ci przecież codziennie przypominać o tym, że brakuje ci takiego pewnego roweru w twoim życiu.
# Jako prezent ślubny sprawiasz swojej żonie białego Cannondale'a, no bo cóż jest bardziej wdzięcznego od tego połączenia?
# Wszelkie ciuchy, sprzęt turystyczny i mnóstwo innych rzeczy kupujesz zadając sobie za każdym razem diametralne pytanie "A jak przyda mi się to do jazdy na rowerze?"
# Podczas gdy niektórzy twoi kumple mozolnie przeliczaja wszystko na browce, ty bez trudu potrafisz powiedzieć, ile kosztuje ta koszulka w parytecie do RockShoxa Judy w cenie z ostatniego dnia.
# Twój pamiętnik z wypraw to głównie wspomnienia tego, jak wtedy pięknie zeskoczyłem z tej półki na tym zjeździe z Turbacza, albo jak to jest spotkać na górskiej leśnej drodze rozjuszone dziki lub duże Fiaty 125.
# Za każdym razem, gdy czytasz te wspomnienia ty aż drżysz z podniecenia; twoi słuchacze-laicy ziewają.
# 3/4 kliszy poświęcasz na pstrykanie zdjęć pt. "Mój rower w tak pięknych okolicznościach przyrody", resztę zostawiasz by uwiecznić swoją dziewczynę.
# Stwierdzasz, że gdyby twoja pamięć chłonęła wszystko tak jak gazety i katalogi rowerowe, to wkrótce stałbyś się geniuszem.
# Potrafisz urwać się w połowie zimowej sesji naukowej i wkurzony na komunikację miejską, przejechać całe zasypane burym śniegiem Katowice tylko po to, by móc na targach rowerowych choć przez chwilę poślinić się przed nowym Scott'em Octane.
# Jeżeli będziesz kiedykolwiek wybierał swojego psychoanalityka (choć samotna szutrowa droga na 2000 m n.p.m. w Alpach potrafi więcej), to na pewno będzie to też rowerzysta; w końcu kto lepiej zrozumie maniaka niż drugi maniak.
# Ostrej muzyki słuchasz na walkmanie tylko na podjazdach, z doświadczenia bowiem wiesz, że jazda w dół z dopalaczem na uszach daje ci poczucie nie tylko tego, że jesteś Panem na swoim Ognistym Rumaku, ale również poczucie czegoś twardego, rozłożystego i okorowanego, co nagle pojawiło się na twojej drodze życia.
# Za ludźmi oglądasz się stosując następna klasyfikację: zaj..ty rower, niezły rower, taki sobie rower, szajs.
# Na pytanie swojej dziewczyny "Czego ty się ciągle oglądasz za tymi rowerami?", odpowiadasz "A wolałabyś, żebym oglądał się ciągle za kobietami?". Po jej następnym pytaniu "A gdyby to były kobiety na zaj..tych rowerach?" popadasz w konfuzję.
# Swojej dziewczynie grozisz, że intercyzę małżeńską spiszesz tylko po to, by móc zagwarantować sobie 20h tygodniowo dla swojego bika.
# Masz dziurawe zęby, bo plomby już dawno wypadły na wertepach.
# Twój punkt widzenia zależy od wysokości sztycy podsiodłowej.
# Po powrocie z ostrej jazdy, najpierw myjesz rower, a potem opatrujesz rozbity łokieć (autentyk).
# Zamiast z misiem pluszowym, śpisz z wyczyszczoną starą korbą LX-a (autentyk).
# Urządzasz sobie po zmorku downhill z prędkością 70km/h, po wyboistej, krętej i stromej drodze o szerokości metra. Po lewej drzewa po prawej urwisko, deszcz leje jak z cebra, a ty zastanawisz się, czy to bezpieczne dla roweru.
# Z rozrzewnieniem myślisz o 30 kilometrach wertepów po przejechaniu których będziesz od stóp do głów uwalony błotem, miał obity zadek i odciski na rękach od kierownicy.
# Urazy na które cierpi twoje ciało to: zerwanie łańcucha, otwarte pęknięcie amora z wyciekiem oleju, złamanie ramy...
# Wybór imion dla Twoich dzieci jest ograniczony do zestawu: Gustaw, Luiza, Klara, Julia, Judyta.
Jeszcze dorzuce dlaczego rower jest lepszy od kobiety... hmm chyba kazdy z was wie ze trudno pogodzic kobiete z rowerem .. wiec czasem trzeb adokonac wyboru, tak jak mój kumpel .. koles od 10 roku zycia trenaował trial (teraz ma 20) i jakiś czas temu laska do niego. Po 3 miesiącach bycia z nim laska: "WYBIERAJ ALBO JA ALBO ROWER!!" kumpel odrzekł "**********" ... dziwne tot roche ale cóż.. wiec teraz powody :)
# Rower nie ma teściowej.
# Roweru nie musisz się wstydzić przed kolegami.
# Rower nie prosi cię o pieniądze.
# Rower nie potrzebuje futra do poprawnego działania.
# Rower nie używa przeciwko tobie wałka do ciasta.
# Rower nigdy nic nie mówi.
# Rower nie prześpi się z twoim najlepszym przyjacielem - bo sam nim jest.
# Rower ci nigdy nie odpyskuje.
# Rower za byle co nie grozi, że wyprowadzi się do mamy.
# Rower nie narzeka, kiedy oglądasz się za innymi rowerami.
# Rower nigdy nie zachodzi w ciążę.
# Nie ma takich dni w miesiącu, kiedy nie możesz jeździć na rowerze.
# Rower nie ma rodziców.
# Możesz pożyczyć swój rower kumplowi.
# Twojego roweru nie obchodzi, na ilu innych rowerach wcześniej jeździłeś.
# Ty i twój rower osiągacie szczyt zawsze w tym samym momencie.
# Twój rower nie ma nic przeciwko czytaniu pisemek o rowerach.
# Nigdy nie usłyszysz: "Niespodzianka! Będziesz miał nowy rowerek", dopóki nie pójdziesz do sklepu i sam go sobie nie kupisz.
# Jeżeli pęknie ci guma, możesz to łatwo naprawić.
# Nie musisz być zazdrosny o faceta, który pracuje nad twoim rowerem.
# Rower nie czyni ci wymówek, że jesteś kiepskim kolarzem.
# Rower nie narzeka, że się spóźniłeś.
# Przed jazdą na rowerze nie musisz brać prysznica.
# Jeżeli twój rower staro wygląda, możesz go pomalować lub kupić nowe części.
# W mieszanym towarzystwie możesz bez stresu opowiadać o swojej ostatniej fantastycznej przejażdżce rowerowej.
# Rower nie ma teściowej.
# Roweru nie musisz się wstydzić przed kolegami.
# Rower nie prosi cię o pieniądze.
# Rower nie potrzebuje futra do poprawnego działania.
# Rower nie używa przeciwko tobie wałka do ciasta.
# Rower nigdy nic nie mówi.
# Rower nie prześpi się z twoim najlepszym przyjacielem - bo sam nim jest.
# Rower ci nigdy nie odpyskuje.
# Rower za byle co nie grozi, że wyprowadzi się do mamy.
# Rower nie narzeka, kiedy oglądasz się za innymi rowerami.
# Rower nigdy nie zachodzi w ciążę.
# Nie ma takich dni w miesiącu, kiedy nie możesz jeździć na rowerze.
# Rower nie ma rodziców.
# Możesz pożyczyć swój rower kumplowi.
# Twojego roweru nie obchodzi, na ilu innych rowerach wcześniej jeździłeś.
# Ty i twój rower osiągacie szczyt zawsze w tym samym momencie.
# Twój rower nie ma nic przeciwko czytaniu pisemek o rowerach.
# Nigdy nie usłyszysz: "Niespodzianka! Będziesz miał nowy rowerek", dopóki nie pójdziesz do sklepu i sam go sobie nie kupisz.
# Jeżeli pęknie ci guma, możesz to łatwo naprawić.
# Nie musisz być zazdrosny o faceta, który pracuje nad twoim rowerem.
# Rower nie czyni ci wymówek, że jesteś kiepskim kolarzem.
# Rower nie narzeka, że się spóźniłeś.
# Przed jazdą na rowerze nie musisz brać prysznica.
# Jeżeli twój rower staro wygląda, możesz go pomalować lub kupić nowe części.
# W mieszanym towarzystwie możesz bez stresu opowiadać o swojej ostatniej fantastycznej przejażdżce rowerowej.
Poczytajcie sobie jescze kilka dowcipków rowerowych :)
Jadącą na rowerze blondynkę zatrzymuje policjant. Po sprawdzeniu stanu technicznego roweru mówi:
- Nie ma pani powietrza w tylnym kole!
A blondynka na to:
- Tak, to prawda, ale tylko na dole...
- Proszę pani! Pani pies goni jakiegoś faceta na rowerze!
- Niemożliwe! Mój pies nie umie jeździć na rowerze.
Armia Polska postanowiła stworzyć w czasie wojny partyzantkę w kraju. Zgłosiło się paru kamikadze. Na przeszkoleniu generał tłumaczy im, co mają robić:
- Wsadzimy was do samolotu, polecicie nad kraj, trzy minuty od granicy wyskoczycie ze spadochronem. Pociągniecie za prawą rączkę. Jeśli spadochron zawiedzie, to za lewą. Wylądujecie koło rzeki, tam w krzakach będzie rower, pod siodełkiem pistolet i mapa. Tak dotrzecie do oddziału.
Stefan był odważnym chłopem i zgłosił się, jak na prawdziwego patriotę przystało. Leci samolotem, skoczył trzy minuty od granicy, jak pan generał przykazał. Spadając chwyta za prawa rączkę - nic! - za lewa - d... zbita, dalej nic. Skonsternowany mruczy pod nosem:
- K..., jak i tego roweru w krzakach nie będzie, to ja p...ę taka partyzantkę!!!
Syn milicjanta dostał dwóję z geografii, bo nie wiedział, gdzie leży Afryka. Po powrocie do domu spytał ojca. Ten zbił syna za złą ocenę i powiedział, że odpowie jutro. Na drugi dzień pyta o to swojego przełożonego. Ten drapie się po głowie i mówi:
- Musi być gdzieś niedaleko, bo u nas na warsztatach pracuje Murzyn i dojeżdża do roboty rowerem.
Ksiądz jedzie do chorego. Zatrzymuje go milicjant:
- Bez świateł? Mandat 50 złotych!
- Synu, jadę do chorego z Panem Bogiem...
- Co?! We dwóch na rowerze?! 100 złotych!!!
Ksiądz płaci, odjeżdża i myśli: "Jakie to szczęście, że nie wiedział, że Bóg jest w trzech osobach...".
- Ktoś mi ukradł rower - skarży się pastorowi ksiądz.
- Wiem, jak go możesz odzyskać. Jutro w czasie mszy wymień dziesięć przykazań - kiedy dojdziesz do "nie kradnij", jeden z parafian na pewno się zaczerwieni.
W poniedziałek pastor spotyka się z księdzem i pyta:
- Czy sprawa z rowerem się wyjaśniła?
- Tak, zrobiłem, jak mi poradziłeś, i kiedy doszedłem do "nie cudzołóż", przypomniałem sobie, gdzie go postawiłem...
Baca łapie okazję na drodze, wreszcie udaje mu się złapać przejeżdżajacego mercedesa. Wsiada i jadą, ale po kilku kilometrach jakoś tak nudno się zrobiło, więc baca się pyta:
- A co to panocku, za znacek z psodu?
- To? - mówi kierowca pokazując na znaczek mercedesa - To taki celownik, jak kogoś złapię w ten celownik, to już na pewno trafię.
- Aha.
Po kilku kilometrach patrzą, a tu drogą jedzie jakiś facet na rowerze. Baca mówi:
- A weźcie, panocku, tego cłowieka w ten celownik...
Kierowca skręcił i faktycznie rowerzysta znalazł się "w celowniku", ale ponieważ kierowca nie chcial iść do więzienia, to w ostatniej chwili skręcił, aby nie trafić rowerzysty. Chwilę potem baca się odzywa:
- Iiiii, kiepski ten pański celownik, gdybym nie roztworzył drzwi, to byśmy go w ogóle nie trafili.
Pytają bacę:
- Czy te trzy dziewczynki są twoimi córkami?
Baca:
- No.
- Ale one urodziły się tego samego dnia!
- No...
- ...w odstępach piętnastominutowych!!!
- No to co?! Ja mom rower...
Piętnastoletni chłopak był w lesie i widział, jak przyjechał samochód i wysiedli facet i dziewczyna. Facet mówi do dziewczyny:
- No, złotko, teraz cnotka albo piechotka.
Dziewczyna odpowiedziała:
- Piechotka.
Facet wsiadł do auta i odjechał. Dziewczyna poszła piechotą. Chłopak też przygadał sobie dziewczynę, ale nie miał auta. Wziął ja na ramę roweru, przywiózł do lasu i mówi:
- No, złotko, teraz cnotka albo piechotka.
- Cnotka - mówi dziewczyna.
Chłopak zastanowił się chwilę i mówi:
- No to weź rower, a ja pójdę piechotą.
Roztargniony profesor został potrącony przez rowerzystę.
- Czy nie słyszał pan, jak dzwoniłem?!- złości się rowerzysta.
- Owszem, słyszałem, ale myślałem, że to telefon...
Jadą zakonnice na rowerach po wybojach. W pewnym momencie siostra przełożona mówi:
- Dość luksusów! Zakładać siodełka!
Zakonnice i ksiądz jadą rowerami na wycieczkę. Zakonnice co chwila chichoczą:
- Chi, chi, chi, cha, cha, cha!
Ksiądz:
- Jak się nie uspokoicie, to każę wam założyć z powrotem siodełka!
Z domu wariatów uciekło na rowerach dwóch pacjentów. Po pewnym czasie jeden zatrzymuje się i spuszcza z tylnego koła powietrze.
- Co robisz? - pyta ten drugi.
- Mam za wysoko siodełko, więc w ten sposób go obniżam - odpowiada pierwszy, na co ten drugi wymontowuje kierownicę oraz sztycę z siodełkiem i montuje je na odwrót: kierownicę na miejscu sztycy z siodełkiem, a sztycę z siodełkiem na miejscu kierownicy.
- A co Ty robisz? - pyta drugiego pierwszy.
- Wracam, z wariatem nie jadę! - odpowiada drugi.
- Marysiu, w jaki sposób tak szybko wróciłaś do domu z miasta? - pyta mąż żonę.
- Franek wracał z miasta na rowerze, więc podwiózł mnie na ramie - odpowiada żona.
- Aha, na ramie... Zaraz, zaraz, przecież on ma damkę ... - zastanawia się mąż.
Jedzie facet super mercedesem i dogania rowerzystę. Postanowił mu pokazać, jak fantastyczne ma auto, dodał gazu, na liczniku 120 km/h i bardzo blisko go wyprzedził. Po chwili patrzy ze zdziwieniem, a rowerzysta go dogania i... wyprzedza. Facet wkurzył się, dodał gazu, na liczniku 160 km/h i ponownie wyprzedza rowerzystę. Ten po chwili znów go dogania i wyprzedza. Facet w mercedesie znowu na gaz i wyprzedza rowerzystę z prędkością 200 km/h. Po chwili rowerzysta po raz trzeci go dogania i wyprzedza. Facet dogonił mercedesem rowerzystę, zatrzymał go i pyta:
- Co to za rower? Ja mam ekstra auto, jadę 200, a Ty mnie wyprzedzasz...
- To nie rower taki dobry, tylko szelka od spodenek zahaczyła mi się o lusterko w samochodzie...
Teściowa jedzie na rowerze. Zatrzymuje ją zięć i pyta:
- Gdzie mama jedzie?
- A na cmentarz, synku.
- To dobrze, ale kto przyprowadzi rower?!
Gazda codziennie chodził na Słowację do pracy. Wracając po południu, wiózł na rowerze wielki worek. Celnicy wielokrotnie przeszukiwali ten worek, ale nigdy nic oprócz trawy nie udało się im znaleźć. Po pewnym czasie byli święcie przekonani, że gazda coś przemyca, lecz nie mogąc tego odkryć, zaproponowali gaździe, że będzie mógł dalej uprawiać swój proceder, pod warunkiem, że powie, co przemyca, bo ich zżera ciekawość. Na to gazda: "A dyć rowery!"
Siedzi góral przy kałuży na polnej drodze, aż tu nagle podjeżdża do niego rowerzysta i pyta:
- Baco, a głęboka ta kałuża?
- Nii, jeno koła panocku zamocycie!
Rowerzysta wjeżdża w wodę i zaczyna tonąć, a góral mruczy pod nosem:
- Dziwne, jak tu kaczki przechodziły, to tylko im łapki zakryło...
Spotyka się dwóch facetów:
- Skąd masz taki super rower?
- Wiesz, wczoraj spotkałem piękną kobietę jadącą tym rowerem, na mój widok zatrzymała się, rozebrała do naga i mówi: "Bierz, co chcesz!", więc wziąłem rower.
- Mądry wybór, ubranie pewnie by nie pasowało...
Trzech wariatów ucieka ze szpitala. Po drodze udaje im się ukraść dwa rowery, zwykły i damkę, i dalej uciekają już na rowerach. Wieczorem, podczas postoju, jeden z nich, ten, który jechał "na ramie" proponuje:
- Wiecie co? Połóżmy je na sobie, to może do rana będziemy mieli trzeci rowerek!
Tak też zrobili. Rano budzą się i patrzą na rowery - nadal tylko dwa. Myślą: dlaczego nie ma trzeciego? W końcu jeden wykrzykuje na drugiego:
- Ach ty durniu, przecież zapomniałeś zdjąć gumy!!!
Podchodzi policjant do leżącego w rowie pijaka:
- Obywatelu, proszę natychmiast wstać, bo zabierzemy do izby wytrzeźwień!
- Panie władzo, a część rowerowa może tu leżeć?
- Przepisy nie zabraniają.
- No to ja jestem dętka.
Obywatel do policjanta:
- Skradziono mi rower!!!!!!!!
- Miał dzwonek?
- Nie!!!
- A światełko odblaskowe?
- Też nie!!
- To płacisz pan mandat!
Wjeżdża baba do lekarza na rowerze z karabinem na plecach.
- Co pani jest??
- Wyścig zbrojeń!!!
Było trzech rowerzystów. Jeden pojechał w prawo, drugi w lewo, a trzeci za nimi.
Wchodzi facet do windy, patrzy, a tam schody, więc mówi: "Po mi ten kaloryfer, jak i tak zębów nie myję?" Jaki z tego morał? Nie zostawiaj roweru przed sklepem, bo ci czapka zamarznie.
Sherlock Holmes podjechał do sklepu rowerem. Zanim wszedł do środka, do siodełka przyczepił karteczkę: "Kradzież zbyteczna. Sherlock Holmes". Gdy wyszedł ze sklepu, w miejscu, gdzie przed chwilą stał rower, znalazł karteczkę: "Pościg zbyteczny. Ryszard Szurkowski".
Nad jeziorem ktoś pyta wędkarza:
- Biorą?
- Tak. Wczoraj rower, dzisiaj buty.
- Kaziu, nie pij wody z kałuży, przecież tam żyje mnóstwo bakterii!
- Już nie, przejechałem przez nie kilka razy rowerem!
Wiejska babcia idąc drogą zobaczyła niedźwiedzia jadącego na rowerze. Krzyczy:
- Ooo! Cyrk przyjechał!
Niedźwiedź zdziwiony:
- Jaki cyrk? Jadę do kumpla na ryby!
Mały Jasio po raz pierwszy w życiu poszedł z mamą do cyrku. Z ciekawością ogląda popisy akrobatów jeżdżących na jednokołowym rowerze. Po występie pyta mamę:
- Czy jak oni się kiedyś dorobią na tych występach, to kupią sobie normalny, dwukołowy rower?
- Czym się różni blondynka od roweru?
- Rower najpierw się pompuje, a potem wsiada, a z blondynką jest odwrotnie!
Jaś z Małgosią spacerowali sobie po parku. Była piękna pogoda, po alejkach jeździły dzieci na rowerach, spacerowali zakochani. A że była wiosna i w ogóle, nabrali ochoty na małe bara-bara... Znaleźli odpowiednie miejsce, Małgosia położyła się więc na trawie, na niej Jasio... Nagle Małgocha:
- Aaaaaaachhh!!!
- Tak ci dobrze, Małgosiu?!
- Nie, ale mi jakiś rower przejechał po szyi...
Pewnego razu mały Jasio wszedł do pokoju rodziców i przyłapał ich na uprawianiu seksu.
- Tatusiu, co robisz? - pyta Jasio.
- Ehm.. nooo... mamusia chciała mieć bobaska...- mówi tatuś.
Na to Jaś kładzie się obok mamusi i mówi:
- No to ja chcę rowerek!
Przychodzi dzieciak do matki i pyta:
- Mamo, ja jestem Cyganem czy Żydem?
- Oczywiście jesteś Cyganem, tak jak ja!
Idzie do ojca i pyta:
- Tato, ja jestem Cyganem czy Żydem?
- Oczywiście, że jesteś Żydem tak jak ja, ale dlaczego pytasz?
- Bo mój kolega ma rower do sprzedania i nie wiem, czy się z nim targować czy mu ten rower ukraść.
Pytanie do Radia Erewań:
- Czy to prawda, że w Moskwie na Placu Czerwonym rozdają za darmo mercedesy?
- Tak, to prawda, tyle że nie w Moskwie, a w Leningradzie, nie na Placu Czerwonym, tylko na Newskim Prospekcie, nie mercedesy, tylko rowery, i nie rozdają, tylko kradną.
Spotyka niedźwiedź zajączka na rowerze.
- Zajączku, skąd masz rower?
- Nie pije się, to się ma - odpowiada zajączek.
Na drugi dzień jedzie zajączek rowerem, a obok niego przelatuje niedźwiedź helikopterem.
- Niedźwiedziu, skąd masz taki ładny helikopterek?
- Sprzedało się butelki, to się ma...
Starsza kobieta kupuje w aptece dwie prezerwatywy i ku zdumieniu wszystkich obecnych zaczyna je naciagac na nogi.
- Babciu - zagaduje ją delikatnie młody mężczyzna - prezerwatyw nie zakłada się na nogi...
- A co wy tam wiecie! Słyszałam w telewizji o takiej nowej chorobie, co się ją łapie od pedałów, a ja często jeżdżę na rowerze.
Pani pyta Jasia, kim chciałby być.
- Chcę być dużym rockersem.
- A co robi duży rockers? - Jeździ na motorze, pije wódkę i używa panienek.
- Jasiu, zastanów się, jesteś mały, to nie ma sensu...
- Jak to nie ma? Na razie jestem małym rockersem i jest mi dobrze!
- A co robi mały rockers?
- Jeździ na rowerze, pije mleko i się onanizuje.
Czerwony Kapturek (CK) jechała sobie na rowerku do Babci. Nagle wyskoczył Wilk i połamał Kapturkowi rower. No to CK się rozbeczała i pobiegła do Misia.
- Misiu, a Wilk mi popsuł rower!
- OK, nie becz, zajmę się tym.
Poszedł do Wilka i mówi mu:
- Albo mi tu pospawasz ten rower i poskładasz jak należy, albo będę bił...!
Wilk się wystraszył i dalej naprawiać - spawa, skręca, rower w końcu jest gotów i CK może jechać. Ale Wilk nie dał za wygraną i szybko dotarł do domku Babci, po czym ją zjadł i się za nią przebrał. CK dociera do domku Babci, wchodzi i pyta:
- Babciuuu, a dlaczego ty masz takie czerwone oczyyy??
Na co Babcia-Wilk:
- Od spawania, ty k***!!!! To od spawania tego twojego p*** rowerka!!!
Wpada zdenerwowany zając do knajpy i krzyczy:
- Kto mi pomalował rower na zielono!?
Wstaje niedźwiedź:
- Ja, a co?!
Zając (przyciszonym głosem):
- Nic, chciałem tylko spytać, kiedy wyschnie...
Rodzice leżą w łóżku, a Jaś podsłuchuje, co mówią:
- Kochany - chciałabym, aby to była dziewczynka...
- Tak kochanie, dostaniesz dziewczynkę...
Jaś wbiega do pokoju rodziców:
- A ja chcę żołnierzyki, klocki i rower!
Jasio wraca ze szkoły i mówi do mamy:
- Wszyscy się ze mnie śmieją i mówią, że mam dużą głowę.
- To nieprawda, Jasiu, wcale nie masz dużej głowy.
Nagle słychać łomot w przedpokoju. Wpada ojciec Jasia i krzyczy:
- Co za ****** postawił tam rower?!
Mama:
- To nie rower, to okularki Jasia!
Późnym wieczorem policjant zatrzymuje rowerzystkę-blondynkę.
- Jeśli nie świeci pani lampka przy rowerze - poucza - powinna pani zejść i poprowadzić rower.
- Już próbowałam. Wtedy też nie świeci.
Smutny Jasio przychodzi do mamy, wdrapuje się jej na kolana i przymilnie prosi:
- Mamusiu, proszę cię, wykreśl z mojego listu do świętego Mikołaja kolejkę elektryczną i wpisz rower górski.
- To nie chcesz już kolejki?
- Chcę, ale już znalazłem taką w szafie...
Czy wiecie, że to Polacy wymyślili triathlon? Bo to w Polsce idzie się na basen na piechotę, a wraca rowerem...
Dwóch wariatów ucieka w nocy na motorze, z przeciwka jedzie ciężarówka na światłach. Jeden mówi do drugiego:
- Wal między te dwa rowery.
Dwóch wariatów uciekło ze szpitala na rowerze. Jechali, jechali, w końcu zmęczeni położyli się pod lasem na nocny odpoczynek. Wprawdzie lato było, ale noc zapowiadała się zimna, więc wspólnie uradzili, że przykryją się rowerem. Rano jeden wstaje, przeciąga się i pyta drugiego:
- Jak się spało?
- Nieźle, tylko strasznie zmarzłem!
- Dziwne, mnie było w sam raz. Ale już wiem, czemu ci było zimno - w twoim kole brakuje dwóch szprych!!!
Asfaltową szosą biegnie facet w sportowym kostiumie i kolarskiej czapeczce, przez piersi mając skrzyżowane dwie dętki rowerowe. Na polu widzi żniwiarza:
- Panie, czy to tędy biegnie trasa wyścigu dookoła Polski?
- Tak. Ale czemu nie ma pan roweru?
- Roweru?... Cholera, od początku wiedziałem, że czegoś zapomniałem!!!
W czasie przechodzenia przez skrzyżowanie kobieta została potrącona przez rowerzystę. Zaczyna mu złorzeczyć a facet na to mówi:
- Czego się tak, babo, drzesz?! Bogu powinnaś raczej dziękować. Szczęściara...
- A dlaczego mam się czuć szczęśliwa?
- Dzisiaj mam wolny dzień, a normalnie to na tej trasie jeżdżę autobusem.
Jedzie sobie Masztalski na rowerze obwieszonym siatkami z butelkami na mleko i nagle, bez jakiejkolwiek sygnalizacji skręca w lewo. Pisk opon, samochód ledwo wyhamował. Kierowca wyskakuje z auta i drze się na Masztalskiego, a on na to spokojnie:
- A co pieronie? Nie widzisz butelek na mleko w siatkach? To jest przeca jasne, że jo musioł skręcać do mleczarni...
Pewien misjonarz, spędził długie lata wśród dzikich w dżungli - uczył ich uprawy ziemi, samodzielności i samowystarczalności. Pewnego dnia przyszedł do niego list, w którym dowiaduje się, że ma wracać do domu. Przypomniał sobie, że zanim wróci, obiecał nauczyć wszystkich w wiosce cywilizowanego języka, tak by mogli porozumieć się z resztą świata. Wziął więc wodza na spacer po lesie; wskazał na drzewo i powiedział:
- To jest drzewo.
Wódz patrzy na drzewo i powoli powtarza:
- Drzewo.
Następnie pokazuje na skałę i mówi:
- To jest skała.
Wódz znowu posłusznie powtarza. Misjonarza ogarnia entuzjazm, że nauka tak łatwo idzie - nagle jednak słyszą obydwaj jakieś szamotanie w zaroślach. Gdy podchodzą, widzą parę z wioski uprawiającą żywiołowo seks. Misjonarz jest zmieszany i nie zastanawiając się, rzuca:
- Eeee... Rower... Jechać na rowerze!
Wódz patrzy chwilę na parę, wyjmuje swoją dmuchawę i zabija oboje. Misjonarz wścieka się - tyle lat wpajania w nich zasad cywilizowanego świata, dobroci dla bliźnich, a tu taki barbarzyński mord - jak wódz mógł ich tak bezlitośnie zabić?
Wódz odpowiada krótko:
- Moja rower.
Jadącą na rowerze blondynkę zatrzymuje policjant. Po sprawdzeniu stanu technicznego roweru mówi:
- Nie ma pani powietrza w tylnym kole!
A blondynka na to:
- Tak, to prawda, ale tylko na dole...
- Proszę pani! Pani pies goni jakiegoś faceta na rowerze!
- Niemożliwe! Mój pies nie umie jeździć na rowerze.
Armia Polska postanowiła stworzyć w czasie wojny partyzantkę w kraju. Zgłosiło się paru kamikadze. Na przeszkoleniu generał tłumaczy im, co mają robić:
- Wsadzimy was do samolotu, polecicie nad kraj, trzy minuty od granicy wyskoczycie ze spadochronem. Pociągniecie za prawą rączkę. Jeśli spadochron zawiedzie, to za lewą. Wylądujecie koło rzeki, tam w krzakach będzie rower, pod siodełkiem pistolet i mapa. Tak dotrzecie do oddziału.
Stefan był odważnym chłopem i zgłosił się, jak na prawdziwego patriotę przystało. Leci samolotem, skoczył trzy minuty od granicy, jak pan generał przykazał. Spadając chwyta za prawa rączkę - nic! - za lewa - d... zbita, dalej nic. Skonsternowany mruczy pod nosem:
- K..., jak i tego roweru w krzakach nie będzie, to ja p...ę taka partyzantkę!!!
Syn milicjanta dostał dwóję z geografii, bo nie wiedział, gdzie leży Afryka. Po powrocie do domu spytał ojca. Ten zbił syna za złą ocenę i powiedział, że odpowie jutro. Na drugi dzień pyta o to swojego przełożonego. Ten drapie się po głowie i mówi:
- Musi być gdzieś niedaleko, bo u nas na warsztatach pracuje Murzyn i dojeżdża do roboty rowerem.
Ksiądz jedzie do chorego. Zatrzymuje go milicjant:
- Bez świateł? Mandat 50 złotych!
- Synu, jadę do chorego z Panem Bogiem...
- Co?! We dwóch na rowerze?! 100 złotych!!!
Ksiądz płaci, odjeżdża i myśli: "Jakie to szczęście, że nie wiedział, że Bóg jest w trzech osobach...".
- Ktoś mi ukradł rower - skarży się pastorowi ksiądz.
- Wiem, jak go możesz odzyskać. Jutro w czasie mszy wymień dziesięć przykazań - kiedy dojdziesz do "nie kradnij", jeden z parafian na pewno się zaczerwieni.
W poniedziałek pastor spotyka się z księdzem i pyta:
- Czy sprawa z rowerem się wyjaśniła?
- Tak, zrobiłem, jak mi poradziłeś, i kiedy doszedłem do "nie cudzołóż", przypomniałem sobie, gdzie go postawiłem...
Baca łapie okazję na drodze, wreszcie udaje mu się złapać przejeżdżajacego mercedesa. Wsiada i jadą, ale po kilku kilometrach jakoś tak nudno się zrobiło, więc baca się pyta:
- A co to panocku, za znacek z psodu?
- To? - mówi kierowca pokazując na znaczek mercedesa - To taki celownik, jak kogoś złapię w ten celownik, to już na pewno trafię.
- Aha.
Po kilku kilometrach patrzą, a tu drogą jedzie jakiś facet na rowerze. Baca mówi:
- A weźcie, panocku, tego cłowieka w ten celownik...
Kierowca skręcił i faktycznie rowerzysta znalazł się "w celowniku", ale ponieważ kierowca nie chcial iść do więzienia, to w ostatniej chwili skręcił, aby nie trafić rowerzysty. Chwilę potem baca się odzywa:
- Iiiii, kiepski ten pański celownik, gdybym nie roztworzył drzwi, to byśmy go w ogóle nie trafili.
Pytają bacę:
- Czy te trzy dziewczynki są twoimi córkami?
Baca:
- No.
- Ale one urodziły się tego samego dnia!
- No...
- ...w odstępach piętnastominutowych!!!
- No to co?! Ja mom rower...
Piętnastoletni chłopak był w lesie i widział, jak przyjechał samochód i wysiedli facet i dziewczyna. Facet mówi do dziewczyny:
- No, złotko, teraz cnotka albo piechotka.
Dziewczyna odpowiedziała:
- Piechotka.
Facet wsiadł do auta i odjechał. Dziewczyna poszła piechotą. Chłopak też przygadał sobie dziewczynę, ale nie miał auta. Wziął ja na ramę roweru, przywiózł do lasu i mówi:
- No, złotko, teraz cnotka albo piechotka.
- Cnotka - mówi dziewczyna.
Chłopak zastanowił się chwilę i mówi:
- No to weź rower, a ja pójdę piechotą.
Roztargniony profesor został potrącony przez rowerzystę.
- Czy nie słyszał pan, jak dzwoniłem?!- złości się rowerzysta.
- Owszem, słyszałem, ale myślałem, że to telefon...
Jadą zakonnice na rowerach po wybojach. W pewnym momencie siostra przełożona mówi:
- Dość luksusów! Zakładać siodełka!
Zakonnice i ksiądz jadą rowerami na wycieczkę. Zakonnice co chwila chichoczą:
- Chi, chi, chi, cha, cha, cha!
Ksiądz:
- Jak się nie uspokoicie, to każę wam założyć z powrotem siodełka!
Z domu wariatów uciekło na rowerach dwóch pacjentów. Po pewnym czasie jeden zatrzymuje się i spuszcza z tylnego koła powietrze.
- Co robisz? - pyta ten drugi.
- Mam za wysoko siodełko, więc w ten sposób go obniżam - odpowiada pierwszy, na co ten drugi wymontowuje kierownicę oraz sztycę z siodełkiem i montuje je na odwrót: kierownicę na miejscu sztycy z siodełkiem, a sztycę z siodełkiem na miejscu kierownicy.
- A co Ty robisz? - pyta drugiego pierwszy.
- Wracam, z wariatem nie jadę! - odpowiada drugi.
- Marysiu, w jaki sposób tak szybko wróciłaś do domu z miasta? - pyta mąż żonę.
- Franek wracał z miasta na rowerze, więc podwiózł mnie na ramie - odpowiada żona.
- Aha, na ramie... Zaraz, zaraz, przecież on ma damkę ... - zastanawia się mąż.
Jedzie facet super mercedesem i dogania rowerzystę. Postanowił mu pokazać, jak fantastyczne ma auto, dodał gazu, na liczniku 120 km/h i bardzo blisko go wyprzedził. Po chwili patrzy ze zdziwieniem, a rowerzysta go dogania i... wyprzedza. Facet wkurzył się, dodał gazu, na liczniku 160 km/h i ponownie wyprzedza rowerzystę. Ten po chwili znów go dogania i wyprzedza. Facet w mercedesie znowu na gaz i wyprzedza rowerzystę z prędkością 200 km/h. Po chwili rowerzysta po raz trzeci go dogania i wyprzedza. Facet dogonił mercedesem rowerzystę, zatrzymał go i pyta:
- Co to za rower? Ja mam ekstra auto, jadę 200, a Ty mnie wyprzedzasz...
- To nie rower taki dobry, tylko szelka od spodenek zahaczyła mi się o lusterko w samochodzie...
Teściowa jedzie na rowerze. Zatrzymuje ją zięć i pyta:
- Gdzie mama jedzie?
- A na cmentarz, synku.
- To dobrze, ale kto przyprowadzi rower?!
Gazda codziennie chodził na Słowację do pracy. Wracając po południu, wiózł na rowerze wielki worek. Celnicy wielokrotnie przeszukiwali ten worek, ale nigdy nic oprócz trawy nie udało się im znaleźć. Po pewnym czasie byli święcie przekonani, że gazda coś przemyca, lecz nie mogąc tego odkryć, zaproponowali gaździe, że będzie mógł dalej uprawiać swój proceder, pod warunkiem, że powie, co przemyca, bo ich zżera ciekawość. Na to gazda: "A dyć rowery!"
Siedzi góral przy kałuży na polnej drodze, aż tu nagle podjeżdża do niego rowerzysta i pyta:
- Baco, a głęboka ta kałuża?
- Nii, jeno koła panocku zamocycie!
Rowerzysta wjeżdża w wodę i zaczyna tonąć, a góral mruczy pod nosem:
- Dziwne, jak tu kaczki przechodziły, to tylko im łapki zakryło...
Spotyka się dwóch facetów:
- Skąd masz taki super rower?
- Wiesz, wczoraj spotkałem piękną kobietę jadącą tym rowerem, na mój widok zatrzymała się, rozebrała do naga i mówi: "Bierz, co chcesz!", więc wziąłem rower.
- Mądry wybór, ubranie pewnie by nie pasowało...
Trzech wariatów ucieka ze szpitala. Po drodze udaje im się ukraść dwa rowery, zwykły i damkę, i dalej uciekają już na rowerach. Wieczorem, podczas postoju, jeden z nich, ten, który jechał "na ramie" proponuje:
- Wiecie co? Połóżmy je na sobie, to może do rana będziemy mieli trzeci rowerek!
Tak też zrobili. Rano budzą się i patrzą na rowery - nadal tylko dwa. Myślą: dlaczego nie ma trzeciego? W końcu jeden wykrzykuje na drugiego:
- Ach ty durniu, przecież zapomniałeś zdjąć gumy!!!
Podchodzi policjant do leżącego w rowie pijaka:
- Obywatelu, proszę natychmiast wstać, bo zabierzemy do izby wytrzeźwień!
- Panie władzo, a część rowerowa może tu leżeć?
- Przepisy nie zabraniają.
- No to ja jestem dętka.
Obywatel do policjanta:
- Skradziono mi rower!!!!!!!!
- Miał dzwonek?
- Nie!!!
- A światełko odblaskowe?
- Też nie!!
- To płacisz pan mandat!
Wjeżdża baba do lekarza na rowerze z karabinem na plecach.
- Co pani jest??
- Wyścig zbrojeń!!!
Było trzech rowerzystów. Jeden pojechał w prawo, drugi w lewo, a trzeci za nimi.
Wchodzi facet do windy, patrzy, a tam schody, więc mówi: "Po mi ten kaloryfer, jak i tak zębów nie myję?" Jaki z tego morał? Nie zostawiaj roweru przed sklepem, bo ci czapka zamarznie.
Sherlock Holmes podjechał do sklepu rowerem. Zanim wszedł do środka, do siodełka przyczepił karteczkę: "Kradzież zbyteczna. Sherlock Holmes". Gdy wyszedł ze sklepu, w miejscu, gdzie przed chwilą stał rower, znalazł karteczkę: "Pościg zbyteczny. Ryszard Szurkowski".
Nad jeziorem ktoś pyta wędkarza:
- Biorą?
- Tak. Wczoraj rower, dzisiaj buty.
- Kaziu, nie pij wody z kałuży, przecież tam żyje mnóstwo bakterii!
- Już nie, przejechałem przez nie kilka razy rowerem!
Wiejska babcia idąc drogą zobaczyła niedźwiedzia jadącego na rowerze. Krzyczy:
- Ooo! Cyrk przyjechał!
Niedźwiedź zdziwiony:
- Jaki cyrk? Jadę do kumpla na ryby!
Mały Jasio po raz pierwszy w życiu poszedł z mamą do cyrku. Z ciekawością ogląda popisy akrobatów jeżdżących na jednokołowym rowerze. Po występie pyta mamę:
- Czy jak oni się kiedyś dorobią na tych występach, to kupią sobie normalny, dwukołowy rower?
- Czym się różni blondynka od roweru?
- Rower najpierw się pompuje, a potem wsiada, a z blondynką jest odwrotnie!
Jaś z Małgosią spacerowali sobie po parku. Była piękna pogoda, po alejkach jeździły dzieci na rowerach, spacerowali zakochani. A że była wiosna i w ogóle, nabrali ochoty na małe bara-bara... Znaleźli odpowiednie miejsce, Małgosia położyła się więc na trawie, na niej Jasio... Nagle Małgocha:
- Aaaaaaachhh!!!
- Tak ci dobrze, Małgosiu?!
- Nie, ale mi jakiś rower przejechał po szyi...
Pewnego razu mały Jasio wszedł do pokoju rodziców i przyłapał ich na uprawianiu seksu.
- Tatusiu, co robisz? - pyta Jasio.
- Ehm.. nooo... mamusia chciała mieć bobaska...- mówi tatuś.
Na to Jaś kładzie się obok mamusi i mówi:
- No to ja chcę rowerek!
Przychodzi dzieciak do matki i pyta:
- Mamo, ja jestem Cyganem czy Żydem?
- Oczywiście jesteś Cyganem, tak jak ja!
Idzie do ojca i pyta:
- Tato, ja jestem Cyganem czy Żydem?
- Oczywiście, że jesteś Żydem tak jak ja, ale dlaczego pytasz?
- Bo mój kolega ma rower do sprzedania i nie wiem, czy się z nim targować czy mu ten rower ukraść.
Pytanie do Radia Erewań:
- Czy to prawda, że w Moskwie na Placu Czerwonym rozdają za darmo mercedesy?
- Tak, to prawda, tyle że nie w Moskwie, a w Leningradzie, nie na Placu Czerwonym, tylko na Newskim Prospekcie, nie mercedesy, tylko rowery, i nie rozdają, tylko kradną.
Spotyka niedźwiedź zajączka na rowerze.
- Zajączku, skąd masz rower?
- Nie pije się, to się ma - odpowiada zajączek.
Na drugi dzień jedzie zajączek rowerem, a obok niego przelatuje niedźwiedź helikopterem.
- Niedźwiedziu, skąd masz taki ładny helikopterek?
- Sprzedało się butelki, to się ma...
Starsza kobieta kupuje w aptece dwie prezerwatywy i ku zdumieniu wszystkich obecnych zaczyna je naciagac na nogi.
- Babciu - zagaduje ją delikatnie młody mężczyzna - prezerwatyw nie zakłada się na nogi...
- A co wy tam wiecie! Słyszałam w telewizji o takiej nowej chorobie, co się ją łapie od pedałów, a ja często jeżdżę na rowerze.
Pani pyta Jasia, kim chciałby być.
- Chcę być dużym rockersem.
- A co robi duży rockers? - Jeździ na motorze, pije wódkę i używa panienek.
- Jasiu, zastanów się, jesteś mały, to nie ma sensu...
- Jak to nie ma? Na razie jestem małym rockersem i jest mi dobrze!
- A co robi mały rockers?
- Jeździ na rowerze, pije mleko i się onanizuje.
Czerwony Kapturek (CK) jechała sobie na rowerku do Babci. Nagle wyskoczył Wilk i połamał Kapturkowi rower. No to CK się rozbeczała i pobiegła do Misia.
- Misiu, a Wilk mi popsuł rower!
- OK, nie becz, zajmę się tym.
Poszedł do Wilka i mówi mu:
- Albo mi tu pospawasz ten rower i poskładasz jak należy, albo będę bił...!
Wilk się wystraszył i dalej naprawiać - spawa, skręca, rower w końcu jest gotów i CK może jechać. Ale Wilk nie dał za wygraną i szybko dotarł do domku Babci, po czym ją zjadł i się za nią przebrał. CK dociera do domku Babci, wchodzi i pyta:
- Babciuuu, a dlaczego ty masz takie czerwone oczyyy??
Na co Babcia-Wilk:
- Od spawania, ty k***!!!! To od spawania tego twojego p*** rowerka!!!
Wpada zdenerwowany zając do knajpy i krzyczy:
- Kto mi pomalował rower na zielono!?
Wstaje niedźwiedź:
- Ja, a co?!
Zając (przyciszonym głosem):
- Nic, chciałem tylko spytać, kiedy wyschnie...
Rodzice leżą w łóżku, a Jaś podsłuchuje, co mówią:
- Kochany - chciałabym, aby to była dziewczynka...
- Tak kochanie, dostaniesz dziewczynkę...
Jaś wbiega do pokoju rodziców:
- A ja chcę żołnierzyki, klocki i rower!
Jasio wraca ze szkoły i mówi do mamy:
- Wszyscy się ze mnie śmieją i mówią, że mam dużą głowę.
- To nieprawda, Jasiu, wcale nie masz dużej głowy.
Nagle słychać łomot w przedpokoju. Wpada ojciec Jasia i krzyczy:
- Co za ****** postawił tam rower?!
Mama:
- To nie rower, to okularki Jasia!
Późnym wieczorem policjant zatrzymuje rowerzystkę-blondynkę.
- Jeśli nie świeci pani lampka przy rowerze - poucza - powinna pani zejść i poprowadzić rower.
- Już próbowałam. Wtedy też nie świeci.
Smutny Jasio przychodzi do mamy, wdrapuje się jej na kolana i przymilnie prosi:
- Mamusiu, proszę cię, wykreśl z mojego listu do świętego Mikołaja kolejkę elektryczną i wpisz rower górski.
- To nie chcesz już kolejki?
- Chcę, ale już znalazłem taką w szafie...
Czy wiecie, że to Polacy wymyślili triathlon? Bo to w Polsce idzie się na basen na piechotę, a wraca rowerem...
Dwóch wariatów ucieka w nocy na motorze, z przeciwka jedzie ciężarówka na światłach. Jeden mówi do drugiego:
- Wal między te dwa rowery.
Dwóch wariatów uciekło ze szpitala na rowerze. Jechali, jechali, w końcu zmęczeni położyli się pod lasem na nocny odpoczynek. Wprawdzie lato było, ale noc zapowiadała się zimna, więc wspólnie uradzili, że przykryją się rowerem. Rano jeden wstaje, przeciąga się i pyta drugiego:
- Jak się spało?
- Nieźle, tylko strasznie zmarzłem!
- Dziwne, mnie było w sam raz. Ale już wiem, czemu ci było zimno - w twoim kole brakuje dwóch szprych!!!
Asfaltową szosą biegnie facet w sportowym kostiumie i kolarskiej czapeczce, przez piersi mając skrzyżowane dwie dętki rowerowe. Na polu widzi żniwiarza:
- Panie, czy to tędy biegnie trasa wyścigu dookoła Polski?
- Tak. Ale czemu nie ma pan roweru?
- Roweru?... Cholera, od początku wiedziałem, że czegoś zapomniałem!!!
W czasie przechodzenia przez skrzyżowanie kobieta została potrącona przez rowerzystę. Zaczyna mu złorzeczyć a facet na to mówi:
- Czego się tak, babo, drzesz?! Bogu powinnaś raczej dziękować. Szczęściara...
- A dlaczego mam się czuć szczęśliwa?
- Dzisiaj mam wolny dzień, a normalnie to na tej trasie jeżdżę autobusem.
Jedzie sobie Masztalski na rowerze obwieszonym siatkami z butelkami na mleko i nagle, bez jakiejkolwiek sygnalizacji skręca w lewo. Pisk opon, samochód ledwo wyhamował. Kierowca wyskakuje z auta i drze się na Masztalskiego, a on na to spokojnie:
- A co pieronie? Nie widzisz butelek na mleko w siatkach? To jest przeca jasne, że jo musioł skręcać do mleczarni...
Pewien misjonarz, spędził długie lata wśród dzikich w dżungli - uczył ich uprawy ziemi, samodzielności i samowystarczalności. Pewnego dnia przyszedł do niego list, w którym dowiaduje się, że ma wracać do domu. Przypomniał sobie, że zanim wróci, obiecał nauczyć wszystkich w wiosce cywilizowanego języka, tak by mogli porozumieć się z resztą świata. Wziął więc wodza na spacer po lesie; wskazał na drzewo i powiedział:
- To jest drzewo.
Wódz patrzy na drzewo i powoli powtarza:
- Drzewo.
Następnie pokazuje na skałę i mówi:
- To jest skała.
Wódz znowu posłusznie powtarza. Misjonarza ogarnia entuzjazm, że nauka tak łatwo idzie - nagle jednak słyszą obydwaj jakieś szamotanie w zaroślach. Gdy podchodzą, widzą parę z wioski uprawiającą żywiołowo seks. Misjonarz jest zmieszany i nie zastanawiając się, rzuca:
- Eeee... Rower... Jechać na rowerze!
Wódz patrzy chwilę na parę, wyjmuje swoją dmuchawę i zabija oboje. Misjonarz wścieka się - tyle lat wpajania w nich zasad cywilizowanego świata, dobroci dla bliźnich, a tu taki barbarzyński mord - jak wódz mógł ich tak bezlitośnie zabić?
Wódz odpowiada krótko:
- Moja rower.
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Amazon [Bot] i 3 gości