Wasza najgorsza i najboleśniejsza gleba
-
- Posty: 11
- Rejestracja: 04.01.2007 20:41:10
- Lokalizacja: Gliwice
- Kontakt:
ostanio przed swietami kumpel mial hardcorowa glebe.na swiezo usypanym dircie wbil sie przednim kolem w ladowanie.przewracamy go na na druga strone a on jest sztywny i cala Twarz ma z krwi.kiedy go karetka zabrala patrzyamy kawalek nosa lezy na ladowisku...o kur**!!!sprinten zawozimy do szpitala..:)na szczescie wyszedl juz,ale mial w 60%przegwyziony jezyk nos przyszyli i wstrzas mozgu.jezyk sie zrosnie...:Dpic
http://www.pinkbike.com/photo/952227/ yy wstrzas mózgu utrata przytomnosci i chyba 3 szfy obok nosa:P z tego co pamietam ... a mało pamietam:/ y no i pamietajcie Mame warto słuchac:D a tak poza tym to gleba z dropu 3m http://www.pinkbike.com/photo/996365/ wyglądłąo groznie ale kask i zbroja dużo dały jedynie poodzierany nosik:P a tak ogólnie to chyba było bezpieczie nie liczac drobnych gleb:P
http://www.pinkbike.com/photo/994730/ może kiedyś POD :P ??
hmm... Moja NAJGORSZA gleba to czasy po komunii,
pierwszy góral (24" sztywny przód i tył...)
Miałem 12, może 13 lat i zajawkę na jazdę po wszystkim, wszędzie i jak najszybciej.
Na kazoorze wtedy był taki może 1,5 m kicker usypany z ziemi za którym była 40cm głębokości dziura i długości jakichś 130 - 150 cm. (twórcy pierwszej wersji trasy pewnie go jeszcze pamiętają...)
Wiele nie wiedząc o skokach, pominąłem 2 podstawowe punkty ich dotyczące...
Zamiast dobrać rozbieg zjechałem ze szczytu od strony kazury i najechałem na
wybicie.
Lot muszę przyznać był zaje****y
Gorzej z lądowaniem - dziobak na sztywnym widelcu...
Potem były chwile w których nie mogłem oddychać, gdy przeszło obadałem czy wszystko jest tam gdzie powinno być... Wyplątałem się z ramy,
wyciągnąłem klamkę hamulca wbitą w mój prawy bok (blizna została) i ruszyłem do domu...
Po drodze (800 m) przechodnie pytali czy pamiętam numery samochodu...
Gdy dotarłem do domciu zrozumiałem dlaczego... Przemyłem rany, obandażowałem się i zrobiłem najgorszą rzecz jaką mogłem... Poszedłem spać.
Obudziłem się głodny i nie tam gdzie zasnąłem... Pokój był, nie było moich plakatów...
Dotarło do mnie że jestem w szpitalu.
Jak się okazało, skończyło się na wstrząśnieniu mózgu, przebitym boku i 4-dniowej śpiączce - nic nie złamałem, ale na pewien czas złamałem swoją psychikę...
Potem przez 4 miesiące bałem się wsiąść na rower... po 12 znowu zacząłem bawić się ostrzejszą jazdę - głód adrenaliny zwyciężył. Rodzice nie akceptują do końca tego że uprawiam taki a nie inny sport ale cóż, w pewnym momencie sami znudzili się narzekaniem
Poza tym za stary byk jestem żeby mieli coś do powiedzenia...
pierwszy góral (24" sztywny przód i tył...)
Miałem 12, może 13 lat i zajawkę na jazdę po wszystkim, wszędzie i jak najszybciej.
Na kazoorze wtedy był taki może 1,5 m kicker usypany z ziemi za którym była 40cm głębokości dziura i długości jakichś 130 - 150 cm. (twórcy pierwszej wersji trasy pewnie go jeszcze pamiętają...)
Wiele nie wiedząc o skokach, pominąłem 2 podstawowe punkty ich dotyczące...
Zamiast dobrać rozbieg zjechałem ze szczytu od strony kazury i najechałem na
wybicie.
Lot muszę przyznać był zaje****y

Gorzej z lądowaniem - dziobak na sztywnym widelcu...
Potem były chwile w których nie mogłem oddychać, gdy przeszło obadałem czy wszystko jest tam gdzie powinno być... Wyplątałem się z ramy,
wyciągnąłem klamkę hamulca wbitą w mój prawy bok (blizna została) i ruszyłem do domu...
Po drodze (800 m) przechodnie pytali czy pamiętam numery samochodu...
Gdy dotarłem do domciu zrozumiałem dlaczego... Przemyłem rany, obandażowałem się i zrobiłem najgorszą rzecz jaką mogłem... Poszedłem spać.
Obudziłem się głodny i nie tam gdzie zasnąłem... Pokój był, nie było moich plakatów...
Dotarło do mnie że jestem w szpitalu.
Jak się okazało, skończyło się na wstrząśnieniu mózgu, przebitym boku i 4-dniowej śpiączce - nic nie złamałem, ale na pewien czas złamałem swoją psychikę...
Potem przez 4 miesiące bałem się wsiąść na rower... po 12 znowu zacząłem bawić się ostrzejszą jazdę - głód adrenaliny zwyciężył. Rodzice nie akceptują do końca tego że uprawiam taki a nie inny sport ale cóż, w pewnym momencie sami znudzili się narzekaniem

Poza tym za stary byk jestem żeby mieli coś do powiedzenia...

hmmm a moja najgorsza gleba byl chyba zjazd z dropu, a wczesniej nie upewnielem sie jakies jest na dole podloze, a bylo taki chamski pisaek, ze bylo jak w basenie z gąbki... no i chwila nie uwagi i przednie kolo wbilo mi sie w piasek ja polecialem przeez kierke, rower nade mna i uderzyl mnie skubany rama w glowe i przy tym nazarlem sie w pizdu piasku... ehhhh no ale zdarza sie
Feel The Concrete Rhythm
-
- Posty: 1273
- Rejestracja: 28.12.2006 12:56:42
- Lokalizacja: Kalwaria Zeb.
- Kontakt:
Po wakach to sie moge pochwalic. Drzewko po dropie z nsa (ktorego już nie ma). Po wyjsciu z ladowania podbilo mi przod i manualem w drzewo z 50 na godzine ale to jeszcze przed wakacjami. Najgorsza gleba była na kamienistej drodze w lesie. Uuu. Jade rozpedzony do jakiś 50 na godzine po drodze z kamerdolami. Zaraz za zakretem przednie kolo wpada w koleine, blokuje sie. Ja gleba rower w krzakach i targam 3 metry soba po kamieniach. Pozostałości po glebie. Brak prawego buta (znalazł sie w krzakach z rowerem). Zcharatane plecy, brzuch, dziura w łokciu (do miesa) około 2 cm i zcharatane prawe ramie. Blizny mam do tej pory. Nie licze zabawnych gleb. Typu jade biore zakret a tu rower mi ucieka a ja biegne za nim
Oraz gleba w podpisie. Naszczeście nic mi sie nie stało. A najlepsze było to, ze tam gdzie wyjebałem rosły grzyby i nieźle byłem od nich brudny. 


http://allegro.pl/listing/user.php?us_id=10861186
Zjazd stara droga przy wiezdzie od strony puław w kazimierzu dolnym traska super błoto zakrety szybkie odcinki z kamieniami upał 30 stopni prawie no to tylko kask i gogle na bani a zbroja w samochodzie pierwszy zjazd malinka no to mowie do kumpla ze cismiemy zeby mnie gonił a jak bedzie doganiał to zeby darł morde o to jazda w połowie traski na prostej po kamieniach zapierdalam 50km/h trzesie jak nie wiem i nagle zcina mi przednie koło jak na lodzie i bach :/ po kamieniach w kasku pare ładnych rysek a na dłomi pozdzierana skóra bo jak upadałem to nadal trzymałem za gripa no i tak razem przyrysowałem ładnie korba zgieta wachacz wgiety lekko... 2 raz wstawałem i sie kładłem bo nie mogłem ustac a rede mi trzesły sie z 20 min .. dobrze ze tamten kolo co jechał za mna nie przejechał mnie ;d pozdro dla mazic'a
:D

Przepraszam, którędy na Warszawę ??
A to może i ja się pochwalę:
1. Zjeżdżałem z dosyć stromej górki padłem w mały dół i jakoś przeleciałem przez kierownicę prosto w krzaki pocięty byłem cały.
2.Znowu zjeżdżałem ze stromej góry (tym razem innej niż w punkcie 1) i linka od przedniego hamulca mi puściła, podcięło mi przednie koło i znowu w krzaki... znowu byłem pocięty.
3.Następnego dnia (po glebie nr2) pojechałem sobie pojeździć przeceniłem swoje umiejętności na czymś takim jak drop może trochę mniejszy, przy wybiciu za bardzo przechyliłem się do przodu i jakoś dziwnie wylądowałem na przednim kole, wyrzuciło mnie przez kierownicę i tak ładnie wylądowałem na głowie
na szczęście miałem tylko ze dwa krwiaki. Ale najgorsze jest to że byłem dwa razy u tego samego chirurga i powiedział, żeby tylko okłady robić nie dał żadnego skierowania na badania ani nic. Dzień później pojechałem do lekarza rodzinnego i dał mi skierowanie na badania do poradni chirurgicznej, a w poradni kazali mi iść do szpitala na obserwację.
Wszystkie to gleby miałem bez kasku
ale teraz już zmądrzałem i mam już kask, ale po tej ostatniej glebie mam "uraz" do hopek i jak narazie staram się je omijać szerokim łukiem.
Pozdro. Przyczepności w terenie nara.
1. Zjeżdżałem z dosyć stromej górki padłem w mały dół i jakoś przeleciałem przez kierownicę prosto w krzaki pocięty byłem cały.
2.Znowu zjeżdżałem ze stromej góry (tym razem innej niż w punkcie 1) i linka od przedniego hamulca mi puściła, podcięło mi przednie koło i znowu w krzaki... znowu byłem pocięty.
3.Następnego dnia (po glebie nr2) pojechałem sobie pojeździć przeceniłem swoje umiejętności na czymś takim jak drop może trochę mniejszy, przy wybiciu za bardzo przechyliłem się do przodu i jakoś dziwnie wylądowałem na przednim kole, wyrzuciło mnie przez kierownicę i tak ładnie wylądowałem na głowie

Wszystkie to gleby miałem bez kasku

Pozdro. Przyczepności w terenie nara.
Krakus_dh dokladnie;) Mialem to wlasnie napisac;p A moje gleby jedna taka glupia na maxa: jade sobie juz wracalem do domu i po drodze skakalem z takich malych schodkow(moze po 0,5m) no i jade rozpedzony, skacze na luzie az nagle przy londowaniu JEB! Leze naziemi rower za mna nie wiem co sei dzieje caly podrapany(na beton upadlem;/) Podnosze rower i chcialem sei szybko zwinac(duzo ludzi chodzilo i troche wiocha na takich malych schodkach wydupcyc). Juz wsiadam na rower a tu kolo przednie zablokowane;o Patrze a linka(ta koncowka, byla normalna ze 3cm) zagiela sie tak ze wplatala mi sie w tarcze;o Nie wiem przez co ale to byl pierwszy i ostatni raz;)
Polamalem sie tylko raz. A wlasciwie ledwo co zlamalem;p Kciuka lewej dloni, chcialem sie podeprzec po malej glebie i mi go wygielo w druga strone;/ Nie bolalo w ogole ale spuchlo strasznie, wiec pojechalem do szpitala na przeswietlnie a tam mi powiedzieli ze mam zlamany;/;/ No a ze to bylo na obozie i to drugiego dnia to sobie nie pojezdzilem;/
A najbardziej bolesna gleba- Jakies 3tyg temu jechalem sobie taka traska i zapier.dalam na luzie i trzeba bylo przeskoczyc nad taka uliczka brukowa(bo to w parku bylo) No i tak sie zlozylo ze przy londowaniu zachaczylem tylem o kant tej uliczki, noga mi spadla z pedala i przeorala golen;/ Pin wbil sie do kosci;/ I rana z 10cm dlugosci(jedna z wielu;p ale najglebsza i najdluzsza;/). No nakurwialo solidnie;/ Tydzien ledwo chodzilem ale juz jest ok;)
Polamalem sie tylko raz. A wlasciwie ledwo co zlamalem;p Kciuka lewej dloni, chcialem sie podeprzec po malej glebie i mi go wygielo w druga strone;/ Nie bolalo w ogole ale spuchlo strasznie, wiec pojechalem do szpitala na przeswietlnie a tam mi powiedzieli ze mam zlamany;/;/ No a ze to bylo na obozie i to drugiego dnia to sobie nie pojezdzilem;/
A najbardziej bolesna gleba- Jakies 3tyg temu jechalem sobie taka traska i zapier.dalam na luzie i trzeba bylo przeskoczyc nad taka uliczka brukowa(bo to w parku bylo) No i tak sie zlozylo ze przy londowaniu zachaczylem tylem o kant tej uliczki, noga mi spadla z pedala i przeorala golen;/ Pin wbil sie do kosci;/ I rana z 10cm dlugosci(jedna z wielu;p ale najglebsza i najdluzsza;/). No nakurwialo solidnie;/ Tydzien ledwo chodzilem ale juz jest ok;)
www.szok.it - wchodzić, czytać, komentować i dać sie zaszokować!
no było kiedyś. Nie dolot na "Uskoku" w Łodzi. Niby hopa mniejsza niż ta, na której się latało a jednak ( mulda nie zauważona ) wbiłem się w nią ale jeszcze walczyłem żeby nie przelecieć przez kierę. I to był chyba błąd... przeleciałem przez kierę ale w momencie gdy zrobiłem niekontrolowanego X-UP po nie dolocie z dużą jeszcze prędkością na ziemi. Wyłamałem rękę w łokciu (łac. fractura olecrani sin.) czyli złamanie wyrostka łokciowego lewgo. Eo eo na blok operacyjny i druciki. Minął roczek, ręka sprawna a ja jeżdże dalej. Nie łamcie się POZDRO 

-
- Posty: 20
- Rejestracja: 26.08.2007 12:57:44
- Lokalizacja: Gliwice
- Kontakt:
Noo wiec tak Ja Mialem kilka wypadków w tym roku No ale Najgorzej byl0o jak dzien Po 18 kuzyna wyszedlem z kumplami na rower jezdzilismy po miescie i znalezlismy ciekwy dropik ;DD Jakies 3m-4m Po 18 nie najlepiej sie czulem [%%] Noo ale Wszedlem na gore i Hop..lądowanie bylo bardzo blisko a ja za szybko jechalem no i jebudup ;D Spadlem na sam dul na chodnik Polamalem 4 kosci w 2-óch rękach jeddną z przemieszczewniem I wstrzas mózgu no i dalej obudzilem sie w szpitalu ..
) Pozdro 


Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość