QuoVadis??

minetoo
Posty: 559
Rejestracja: 14.06.2006 20:28:21
Lokalizacja: Wieliczka
Kontakt:

QuoVadis??

Post autor: minetoo »

Zbliża sie nowy sezon.Mając na uwadze prężnie rozwijającą się scene rowerową w polsce zastanawiam się jak będzie ona wyglądała za lat kilka.Jeżdże od 13 lat i mimo iz jest to relatywnie krótki okres byłem świadkiem swoistego przerodzenia się subkultury rowerzystów którym nie wystarczy zwykła przejażdżka...Gdy zaczynałem w swoim rodzinnym mieście bratnie dusze można było spotkać tylko na trasie szosowej.Gdy przemierzałem kolejny kilometr w samotności.powiedzmy że raz na 70km można było minąć innego kolarza.Potem wezwał mnie las.i tu znów jazda w samotności.tylko ja rower i przyroda.nie było tras byly tylko naturalne preszkody.czasem do plecaka brało się saperke i coś pozmieniało,jednak nadal w lesie było pusto.oczywiście zawsze byli obecni entuzjaści kondycyjnego xc ale gdy tylko zboczyłem z wydeptanej ścieżki byłem ja i las....teraz po 13tu latach w pogodny weakend w lesie ruch jak na krupówkach.Traski, "prosi" i wystawa rowerów.nie nie neguje tego jest przyjemnie spotkać sie z podobnymi sobie ludzmi,wymienić doświadczenia itd.Zabawne jest dla mnie to że teraz dopiero dowiaduje sie jak nazywają sie przeszkody,jak nazywają się triki,jak nazywa się styl jazdy który w moim życiu dominuje od 13lat.Freeride który jest odpoczynkiem od Descentu jak dla mnie:). i zastanawiam sie tak skoro już nie jestem outsiderem w swoim hobby,skoro jest tak wiele osób kochających ten sam sport i już jadąć w pełnym "uzbrojeniu" do lasu nikt nie patrzy jak na kosmite to dokąd zmierza scena rowerowa?czy stanie w miejscu?czy rozwijał się będzie tylko sprzęt czy może My równiez dojdziemy do wniosku że to już nie wystarczy?Jak kilkanaście lat temu ja i setki podobnych mnie pasjonatów na całym świecie jadąc na kolejną wycieczke xc zadało sobie pytanie "a może tutaj w prawo bo tam nikt nie jeżdzi tam stromizną prosto w dół między drzewami? "...Ciekaw jestem jakie pytanie zadamy sobie za lat kilka w czasie gdy superman seat grab będzie tak powszedni jak 5 lat temu manual gdy jeszcze nie nazywał się manualem a jazdą na tylnim kole....Zastanawialiście się kiedyś nad tym?Wiecie do czego porównuje zjawisko nazywania przez karzdego kto ma agresywny rower "dualówką" a styl jazdy "freeridem"?Do skatingu.lat temu kilka był ogromny bum na rolki i spodnie w kroku.był i znikł...ciekaw jestem jaki procent z obecnych "freeriderów" za 2/3 lata porzuci "zajawke" i co wtedy wymyślą Ci zatwardziali kolarze górscy,ci którzy jak ja od szosy poprzez xc i agresywne enduro ocierajac sie po drodze o descent założyli rodziny i "odpoczywają' teraz bawiąc sie w paru miejscach w lesie a niedawno dowiedzieli się że to Freeride....Pozdrawiam was i życze abyście trwali w pasjii i rozwijali ją całe życie,Piotrek.
http://skocz.pl/mojepink
yasiuuu
Posty: 1953
Rejestracja: 27.05.2004 10:21:31
Lokalizacja: Krk
Kontakt:

Post autor: yasiuuu »

minetooprzemyslenia dobre, sam jak na 19letniego smarkacza od 3 podstawowki podbijam lasy i rozne trasy... była moda na yoyo, wiele rzeczy przeminelo...

nie wiem jak u Was, ale u mnie z rowerem jest tak, że to trasy tylko mi sie nudzą, rower sam w sobie nie:-)

P.S. minetoo moglbys wprowadzic w swojej wypowiedzi chociaz jakies akapity (juz nie mowie o spojnosci bo jest calkiem calkiem) bos ie tego czytac odechciewa w polowie. wątek na wątku wątek przegania:D
www.feel-free.pl
minetoo
Posty: 559
Rejestracja: 14.06.2006 20:28:21
Lokalizacja: Wieliczka
Kontakt:

Post autor: minetoo »

yasiuuuheh taki impuls:)
http://skocz.pl/mojepink
JumpintheFiRe
Posty: 1011
Rejestracja: 06.06.2004 20:45:00
Lokalizacja: Ruda Śl./Kalwaria Z.
Kontakt:

Post autor: JumpintheFiRe »

zostana ci ktorzy to naprawde kochaja, ja nie jezdze tak dlugo (ok 4 lat) tak na dobra sprawe wczesniej jezdzilem na rowerze bardzo malo a to przez to ze mialem inna zajawke ktora niestety musialem rzucic po 10 latach z powodow zdrowotnych, mimo to uwazam sie za prawdziwego freeridera (tez na poczatku nie wiedzialem jak sie to nazywa), rower daje mi bardzo duzo: radosc adrenaline satysfakcje czasem uczy pokory i bardzo czesto sklania do przelamywania barier swojej psychiki,uwielbiam byc w lesie budowac nowe rzeczy zastanawiac sie co by tu jeszcze poprawic na trasie, w swojej jezdzie,niezapomniany klimat wypraw w gory, przygoda kumple obcowanie z natura a potem ogien i tylko w dol tak szybko jak potrafie, tylko tyle zeby poczuc prawdziwa wolnosc

lanserow jest bardzo duzo ale mnie nie obchodza prawie wogole czasem jest sie z kogo posmiac, mam nadzieje ze niedlugo nadejdzie moda na jakis inny sport/rozrywke

hmmmm a za 5 lat nie wiem co bedzie mozliwe ze nie bede juz jezdzil bo wszystko moze sie zdarzyc ale na pewno bede dazyl zeby tak sie nie stalo, supermana i tak nie zrobie bo tricki mnie nie interesuja ale mam nadzieje ze duze hopy/dropy stana sie malymi ze sprzet bedzie lepszy i wreszcie ze jazda bedzie dawala tyle samo przyjemnosci
g3riders.com
http://matash.pinkbike.com/album/Freeride/
gangsta
Posty: 74
Rejestracja: 26.02.2006 10:25:47
Lokalizacja: Gniezno
Kontakt:

Post autor: gangsta »

minetoo pisze:Zbliża sie nowy sezon.Mając na uwadze prężnie rozwijającą się scene rowerową w polsce zastanawiam się jak będzie ona wyglądała za lat kilka.Jeżdże od 13 lat i mimo iz jest to relatywnie krótki okres
temat zacny ale bez jaj, jeśli 13 lat to krótki okres...........???
myslę, ze nie ma co gdybać ...świat i technika zapierdala naprzód, dla mnie najważniejsze jest to czego doświadczyłem jeżdżąc na bajku, a przede wszystkim ludzie, których poznałem.
Telefony i wiadomości od nich to wiara w to, że nie tylko lans się liczy. Z lansem różnie bywa, w moim przypadku dobry sprzęt to jest spełnienie marzeń z wczesnego dzieciństwa, kiedy jedyne dostępne rowery to były składaki wigry na zapisy, kolejki po nocach, talony i inne pierdoły...a dziś to tylko kwestia możliwości finansowych i fantazji.
Zazdrość to zupełnie inna sprawa
pozdrowiska!!!
Ajz
Posty: 1392
Rejestracja: 21.04.2005 23:57:26
Lokalizacja: Zabrze
Kontakt:

Post autor: Ajz »

jest mnostwo nowych riderow, pojawiaja sie nowi, konczą z jazdą, znow są nowi a ja od jakiegos czasu po prostu sobie jeżdżę. Najbardziej zauważalna dla mnie jest prędkość progresu, pare lat temu kiedy zaczynaliśmy skakać itp postepy szły bardzo wolno, nie było sie na kim wzorować, części były znacznie droższe a i moze moj fundusz slabszy, faktem jest ze z roku na rok ceny drastycznie spadają co również przyczynia się do coraz szybszego rozwoju tego sportu, teraz kolesie składają rowery, jeżdżą 3 miesiace i już potrafią na prawdę sporo, dziwnie mi sie na to patrzy kiedy robią rzeczy ktore ja robilem dopiero po roku jazdy, kiedy mielismy znacznie mniej wzorów do nasladowania.
Myślę ze to pozytywny aspekt i dostepnosc sprzetu oraz sporo wzorcow pozytywnie przyczyniają sie do rozwoju sportu zastanawiam sie tylko czy caly ten przemysl do konca sie nie skomercjalizuje i bedzie coraz mniej zabawy w tym wszystkim a coraz wiecej pogoni za nowosciami.
Z drugiej strony jednak mysle ze jesli ludzie beda ok to zawsze bedzie z kim pojezdzic i wszystko zmierza w dobrym kierunku.
Mąka
Posty: 91
Rejestracja: 13.01.2007 13:09:31
Lokalizacja: Częstochowa
Kontakt:

Post autor: Mąka »

moim zdanie m jest tak : każdy powinien spróbować tego sportu i poczuć adrenaline ;];]
i zachęcać jak najwjęcej ludzi żeby zaczeli skakac i nieprzestawali wtedy kolarstwo górskie by sie dobrze rozrosło ;p i wszyscy by wiedzieli o tymn sporcie ;];]
a co do sprzętu to fajnie by było jak by z roku na rok by byłteńszy ale niestety jest odwrotnie pozdro ;]
Paul
Posty: 3656
Rejestracja: 07.07.2004 05:21:01
Lokalizacja: Poznań
Kontakt:

Post autor: Paul »

Bardzo prosta rzecz moim zdaniem.

Jak piszesz jest teraz boom na bike, na filmy, ciuchy uzbrojenia, rowerki itp, każdy chce mieś coś fajnego, coś drogiego i coś czego na dobraą strawę w większości nie umie wyokorzystać.
Ergo. Freeride i ta cała zajawka ma sie ku komercializacji. i to ostrej. Sporty extremalne są teraz trengi dżezi i wogóle joł. dlatego wchodzą w to duzi sponsorzy.

Co do bikerów, jest ich teraz pełno, jak ja zaczynałem podskakiwac na moim rowerze a było to stosunkowo niedawno bo w 2003 to w całym poznaniu dobrzym sprzętem mogło się pochwalić niewielu a mimo to każdy sie odezwał, pogadał, widząć kogoś kto choć troche przypomina freeridera machnął ręka na przywitanie nawet jak widział Cię pierwszy raz.

Dziś jest tak że przyjeżdzam na miejscówke a tam stoi grupka 13-latków i zaczynają komentować, ze mam Dorado, że nie mam ochraniaczy, że za długo stoję, że mam za niebieski rower itp. potem robie jakiś fajny trick i jest zmiana. od razu wszyscy biegną się przywitać itp itd.


Temat "uzbrojenia" powiem na swoim przykłądzie, kiedyś mama mi kupiła gazetę już nawet nie pamiętam jaki miała tytuł. (coś o rowerach) i tam była rama Tomaca. i kosztowała jeszcze wtedy coś kolo 15 000 Marek niemieckich. Śliniłem się do niej dniami i nocami. potem jej miejsce zajął Orange 222 z Boxxerem, potem miałem boxxera, potem juniora, i dorado i troche innego sprzętu, i wiem że już nic takiego bym nie kupił, owszem fajne to ale jak się ma za oknem jakiś szczyt a nie nizine wielkopolską :) no i ochraniacze sobie kupiłem a i tak w nich nie jeżdzę, kask na łeb i wio. :)

Wniosek.
To przestał być elitarny sport dla prawdziwych wariatów. Teraz każde dziecko może skakać. Ale nadal widać miedzy dzieciakami ludzi którzy czują klimat tego sportu. Tacy się wyłamują. Albo tym że jeżdzą niezależnie od wszystkiego, i nie narzekają na pogode opony, czy cokolwiek innego, i druga grupa to Ci którzy wyróżniają sie umiejętnościami. nieraz przyjedzie ktoś niepozorny, postoi jakiś czas i od razu walnie 3-6. bez gadania i bez filozofii. i bez kręcenia filmików bunny hopa. ot tak

Bo chodzi o to żeby jeżdzić dla siebie a nie pod publike w najbardzije zatłoczonych miejscach.
Katowałes kiedyś jakąś miejscówke przez kilka godzin sam? gleba za glebą, do totalnego zmęczenia albo sklejenia tricku. Czujesz klimat.
bikerman
Posty: 1485
Rejestracja: 02.05.2006 15:11:23
Lokalizacja: Blok Wschodni
Kontakt:

Post autor: bikerman »

Chodzi o to by trwać w tym co sie kocha. Jak patrze na ludzi którzy sezonowo sie interesują coraz to nowymi sportami to żal dupe ściska, ludzie bez pasji jak by nie patrzeć bez konkretnych zainteresowań. Wiem jedno z tym trzeba się urodzić i nie jest to dziedziczne :) Przynajmniej tak było w moim przypadku, rodzice mi mówili, że nie umiałem jeszcze chodzić a juz śmigałem na 3 kołowym baju i tak stopniowo przekształcało się to w pasje. Podziwiam ludzi z pasją. Pozdrower
http://www.pinkbike.com/photo/2138053/ - Ride !
tomeks
Posty: 653
Rejestracja: 05.12.2006 16:40:59
Lokalizacja: czluchow
Kontakt:

Post autor: tomeks »

Paul dokladnie. teraz jest tak ze jakis dzieciak zobaczy ze kolega ma fajny rower i fajnie jezdzi, to sobie mysli ze kupi podobny i od razu bedzie smigal jak zawodowiec. tez mialem taki okres, ze podobaly mi rowery do ostrego katowania i taki chcialem miec, ale zdalem sobie sprawe ze na takim sprzecie bede sie tylko meczyl, i wogole go nie wykorzystywal, bo nie jestem taki odwazny zeby napier.dalac dropy po 5-6m a po 2-2.5m :D
teraz wiem ze najlepszym rozwiazaniem dla mnie jest rower do enduro/ lekkiego fr, poniewaz w tym czuje sie najlepiej. szkoda tylko ze moim miescie jezdze sam, ale sie nie lamie;p

kiedys kolega zapytal mnie jak mozna lubiec jezdzic na rowerze, ze to sie tylko pedaluje i tyle. na to pytanie za bardzo nie umialem odpowiedziec, bo poprostu lubie jezdzic.


zobaczymy jak bedzie za pare lat;]
Ajz
Posty: 1392
Rejestracja: 21.04.2005 23:57:26
Lokalizacja: Zabrze
Kontakt:

Post autor: Ajz »

Paul mysle ze wartosciowa wypowiedz, faktem jest ze w miarę popularyzacji 'kolarstwa grawitacyjnego' coraz mniej jest przyjacielskich stosunkow miedzy bikerami ale zato miejscowek jest coraz wiecej a to zawsze jakis plus.

Chociaz osobiscie milo bylo przyjechac na swoim troche poprzerabianym makrokeszu z kolegami na hałde na ktorej byl jedyny w moim miescie naturalny drop i zobaczyc jak przyjezdza jeden koles na zielonym bigairze z jakims duzym amorkiem (pewnie niektorzy wiedza o kogo chodzi) i calkiem fajnie skacze owego dropa. Wszyscy sie witaja, kazdy chce sie przejechac na jego duzym rowerku.
Taka kolej rzeczy miała w roku 2003 kiedy to w bikeaction byly relacje z kultowego nokia dh cup z ustronia, o 888 nikt jeszcze nie słyszał, duzo ludzi smigalo na juniorach, supert i podobnych ktore nawet uzywane kosztowaly wtedy chore kwoty.
Chociazby testowany w ba duncon pitbull duo byl w cenie 1499zł oczywiscie chodzi o samą ramę. Pamietam jak kupilem pod koniec roku 03 wymarzoną rst gile tl w cenie bodajze 400zł (faktem jest ze te stare rst byly znacznie lepsze ale nie o tym temat)

Teraz pitbula kupimy za niecałe 700zł (w dodatku z wyborem lansiarskich malowan, wtedy byly to zwykle naklejki i to tylko z 1 strony, wiec widac w ktorym kierunku to zmierza) był ponad 50% tańszy a gile kupimy juz za 120zł. W takim razie skąd śmieszna teoria ze ceny idą w górę?Mąka W ogóle to przeczyłoby wszelkiej logice, z reguły im coś bardziej popularne tym tańsze, no ale ok.

Tak czy inaczej milo wspominam te czasy kiedy osob jezdzacych w miescie bylo 6-7 a dobre rowery mialy z 4 osoby, kazdy czul sie indywidualny a wszystko mialo fajniejszy klimat.
"No ale czy ja powiedzialem ze kiedys bylo lepiej?" :D pozdrower
dhcyc
Posty: 6524
Rejestracja: 03.11.2004 23:14:55
Lokalizacja: Kielce
Kontakt:

Post autor: dhcyc »

18 lat mam i też dobrze pamiętam jak to sie zaczęło i jak co postępowało... pierwszy Dj 2003 w mieście, pierwsza rama dualowa -Pitbull-, patrzyło sie na takie sprzęty i chciało sie je mieć, wogóle pierwszy hamulec tarczowy jakim w życiu zahamowałem na rowerze na którym dał mi sie przejechał jakis kolo z xc to był hayes mx1 montowany w jakims Authorze na przodzie, bardzo to było orginalne rozwiązanie dla mnie wtedy ;p Chciało sie mieć, ale jak w wieku 13 lat? Żadnej większych pieniędzy sie nie posiadało, rodzice sie dziwili co to za zbzikowanie, jezdzij na tym co masz i nie marudz ;P To sie jezdziło, starało nie zepsuć, dbało o to co sie miało no ale sprzęt wieczny nie był, wiec sie w końcu psuł, wtedy sie kupowało to samo lub cos ciut nowszego...gdybym nic nie psuł to pewnie bym dalej jezdził na rowerze z komunii lol2 Pierwszy mój amortyzator, wymarzony, na którego się gapiłem w katalogu z 2 miesiące chyba przed zakupem juz to rst gila t4. Nic że chodził jak kupa, popekał, ale dało to cos do myślenia, ze dbając o sprzęt i tak on nie wytrzymuje. No i poszło sie do przodu...

Ex? Dobrze pamiętam, jak uczyłem sie jezdzić na kole, manuala przyswoiłem dopiero kilka lat później, ale na kole umiałem, do tego jeszcze kilka innych osób w mieście i to było cos, ludzie sie patrzyli jeszcze wtedy, teraz to juz taka normalka, że nawet okiem nie rzucą...

2005/2006 to był chyba przełom jeśli chodziło o popularność, teraz znów jest coraz mniej i mniej, ale ci co jezdzili przed, jeżdżą i teraz i to sie liczy ;D Co do przyszłości, to jedyne co bym chciał, to wiecej tras, wieksza ich dostępność, dużo fajnych imprez- a to zdaje się już ruszyło ;D i mysle że będzie dobrze, dopuki będziemy to robić dla tego uczucia, że gdy dojeżdżasz do końca trasy jestes z siebie przezadowolony, czujesz że pojechałeś szybko, ze zrobiłeś your best i zrobiłeś to w końcu bezbłędnie, ze chcesz jechac jeszcze raz zeby pośmiać sie z dziur na trasie bo przecież po nich lecisz ;DD Z takim podejsciem nie da sie przestać...

I jeszcze...

yasiuuu pisze:minetoobyła moda na yoyo
hehe, mam jeszcze jojo z tamtego okresu, nawet sie świeci ;DDDD

Paul pisze:Śliniłem się do niej dniami i nocami


ja tez ale do Authora Egoista, tyle ze wtedy o skokach ani żadnych ewolucjach jeszcze nie myślałem. Razem z kumplem jeżdziliśmy w xc no i on poszedł w to dalej, zdobywa teraz medale, jezdzi jeszcze w szosie w klubie wszysko ma, pnie się, a ja zacząłem kombinowac no i wyszło co wyszło, ale nie żałuje :]

Ajz pisze:Taka kolej rzeczy miała w roku 2003 kiedy to w bikeaction byly relacje z kultowego nokia dh cup z ustronia, o 888 nikt jeszcze nie słyszał, duzo ludzi smigalo na juniorach, supert i podobnych ktore nawet uzywane kosztowaly wtedy chore kwoty.
Chociazby testowany w ba duncon pitbull duo byl w cenie 1499zł oczywiscie chodzi o samą ramę
Kurcze mam właśnie tylko te numery Bikeaction <lol2>, jeden z 2/03 i jeden z 3/03 i lubie w nie zerknąć czasami...


I nie wiem czy wy tez tak macie, ale żadko już czuje to co kiedyś gdy szedłem jeżdzić...może dlatego że nie ma nic nowego, ze nowa hopka pół metrowej wysokości nie jest juz wyzwaniem, może dlatego że ze sprzętem zaszedłem juz dosć wysoko i nie pomyśle że coś będzie chodizło jeszcze lepiej... ehhhhhh nie wime co sie dzieje, ale jedynym rozwiązaniem na mój problem są chyba tylko wypady w góry na świeże, nieznane trasy ;DDD
http://dhcyc.pinkbike.com
mar3k
Posty: 881
Rejestracja: 03.02.2006 21:25:53
Lokalizacja: Kraków
Kontakt:

Post autor: mar3k »

oh wspominanie :/ ja mam 19 lat a tez juz troszke sie jezdzilo! najpierw XC na zabojczym Arcusie z 2 polkowym amortyzatorem! A zaczelo sie tak niepozornie, pojechalem ze znajomym i wtedy jeszcze "kolesiem" na gorke pokazal nam jeden zjazd i kilka trickow trialowych(gosc do tej pory jezdzi streetrial) i sie zaczelo budowanie wiekszych i wiekszych hop poki w nieszczesnej ramie nie odpadla glowka:) a w miescie jezdzilo 9 rowerzystow a 3 mialo rower do "dualu" i nawet hydraulika! I zaczynalem jak mialme jakeis 13 lat. A teraz?:| jade przez miasto chociaz niewielkie i co chwile wiedze dzieciarnie w ubzrojowieniu ktora nawet skakac nie umie :/ tylko sie wozi po miescie.. kiedys znalo sie wszystkich ktorzy smigali sklep byl 1 a dorwanie jakiejs lepszej czesci graniczylo z cudem. Teraz jest wszystko, jezdzi ludzi duzo wszyscy pierdola a nikt procz starej gwardi i kilku nowych zapalencow nie buduje. Reszta sie lansuje, proboje skakac ale jak przyjdzie od buidowanie zaraz znika; )
A co do polskiej sceny napewno jest lepiej z iloscia zawodow i organizacja miejmy nadzieje ze sie to jeszcze abrdziej rozwinie i kazdy bedzie mial jakies zawody niedaleko od wlasnego domu;> chodzby jakies male!
Kruk
Posty: 1290
Rejestracja: 19.04.2004 13:39:12
Lokalizacja: Zamość
Kontakt:

Post autor: Kruk »

Te co są tu wymienione numery BA posiadam i jeszcze pare :), dobre są foty z zawodów DH, na nie popatrzeć i na teraźniejsze, jest różnica i jakoś mi sie zdaje, że wtedy zawody DH w Polsce to było coś sławni ludzie przyjeżdżali, a teraz co...

Bikemaniactwo największe w moim mięście przypadło głównie na 04-05 i wtedy byli ludzi bardziej spoko, bo teraźniejsze dzieciaki jakieś takie dziwne, z budowaniem u mnie naszczęście coś się ruszyło, dirt powstał, jakieś hopy, lecz 2 lata temu to graniczyło z cudem coś wybudować, w paru durni się robiło, a jeździł każdy i coś ktoś zniszczył to nie naprawił :(, ale mam nadzieje, że będzie tylko lepiej i będzie więcej osób od enduro po dh.
Wiesz co mnie boli? Że rower się pierdoli!
FixxerW11
Posty: 407
Rejestracja: 17.01.2005 21:31:36
Lokalizacja: Krak
Kontakt:

Post autor: FixxerW11 »

aleście się wszyscy rozpisali...ja powiem tak....pewnie tak jak większość uważam że chodzi o dobrą zabawe i fun . Sam mam "zjazdówkę" choc znając życie nie wykorzystuję nawet w połowie jej możliwości. Ktoś by powiedział, że jestem pozerem bo tylko mam sprzet i tyle. ja jednak mam swoje ścieżki(nie koniecznie dropy po 8 metrow i double 10m) na ktorych jeżdze od jakiś 2-3 lat i tam trenuję technikę... nie ciągnie mnie do nowych rzeczy mimo że rower to moja zajawka i żyć bez niego nie mogę. poprostu uważam że trzeba powoli dochodzić do doskonałości...ale troche zszedłem z tematu. tak naprawde uważam, że w sporcie zostana Ci który beda potrafili pogodzić nauke, rodzine rower i inne zajecia bo to szczególnie w dorosłym życiu chyba najważniejsza rzecz. pozatym Ci którzy nie jeżdza dla innych tylko dla siebie...dla własnej przyjemności.
WWW.WFSPORT.PL
Paul
Posty: 3656
Rejestracja: 07.07.2004 05:21:01
Lokalizacja: Poznań
Kontakt:

Post autor: Paul »

FixxerW11 troche źle myślisz.
1 jesli piszesz "Ktoś by powiedział, że jestem pozerem bo tylko mam sprzet i tyle" nie potrzebnie sie tym wogóle przejmujesz. pozerem jest ten kto jeżdzi tylko jak ktoś na niego patrzy (patrz wyżej :)) na zachodzie, ludzie mając po 40 lat zakładqają kasku wsiadają na bmxy i sobie poprostu jeżdzą po wielkich i bardzo długich bowlach jakie tam mają, nie muszą skakać, to jest dla nich fun, sama płynna jazda.
mod
Posty: 320
Rejestracja: 06.12.2004 20:18:52
Lokalizacja: Gdańsk
Kontakt:

Post autor: mod »

Paul pisze:pozerem jest ten kto jeżdzi tylko jak ktoś na niego patrzy (patrz wyżej :)) na zachodzie, ludzie mając po 40 lat zakładqają kasku wsiadają na bmxy i sobie poprostu jeżdzą po wielkich i bardzo długich bowlach jakie tam mają, nie muszą skakać, to jest dla nich fun, sama płynna jazda.
Święte słowa.

Ja ja 7 lat temu zacząłem przygodę z rowerem, to w ogóle nikt nie miał takich dylematów typu: mam za słaby rower, nikt nie znał nawet znaczenia słowa pozer... poprostu sie jeździło dla zabawy, nie było żadnej rywalizacji, poczucia "lepszości", chęci odrózniania się.

zacząłem jeździć z trzema kumplami gdzieś 7 lat temu (mieliśmy po 13 lat :D), głównie po lasach jeździliśmy na tym co mieliśmy (sztywniaki do xc) jakies 3 lata. Później zaczęły się głównie zjazdy i jakieś tam mniejsze skoki. Aż pojawiły się pierwsze disordery, zajawka na freeride. Kumpel kupił rower do agresywnego xc/enduro na ramie hawk'a, amorze rst i szerokich oponach i to było coś... drugi kumpel kupił później a-ganga (już w ogóle szczyt marzeń). niestety szczytem moich możliwości finansowych był używany bmx treka... ale rok później z radością zacząłem składać górala.

W ogóle to kiedyś mi się lepiej jeździło. Ja lubię tak sobie jeździć aby jeździć. Nie kręcą mnie wielkie hopy ani mega dropy, bardziej techniczne traski i jakieś średnie hopy, na których można spokojnie polatać. Teraz jest strasznie wielkie parcie na ten cały slopestyle, wszyscy dookoła próbują sie prześcignąć kto wykręci lepszy trick, skoczy większą hopę/dropa.. ja tam jakoś nie jestem tym zachwycony. Wolę sobie spokojnie pomykać po jakichś fajnych miejscówkach i traskach. Nie mam zamiaru być prosem. Freeride jest dla mnie esencją wolności, nikt mnie nie zmusi do skakania czegoś, jeśli nie chcę tego robić. Robię to na co mam ochotę, co pozwoli mi odreagować, da mi prawdziwą przyjemność i to jest właśnie wg. mnie freeride...

Teraz jazda na rowerze stała się wyznacznikiem "fajności" w niektórych kręgach. Denerwujące jest też to że niektórzy "zajebiści" bikerzy gnoją młodych ludzi, którzy chcą zacząć uprawiać ten sport. sam zaczynałem w wieku 13 lat, a teraz chyba szybko bym się zniechęcił..
Ajz
Posty: 1392
Rejestracja: 21.04.2005 23:57:26
Lokalizacja: Zabrze
Kontakt:

Post autor: Ajz »

mod zgadzam sie z ostatnim akapitem, najlepszym tego przykladem bedzie niejaki 'bajtel' z pinkbika, kto widzial ten wie ocb.
obawiam sie ze popularyzacji tego sportu nieda sie uniknac, pozostaje jedynie zostac przy normalnych postawach.
ElTorro
Posty: 214
Rejestracja: 25.08.2005 03:22:52
Lokalizacja: Nysa
Kontakt:

Post autor: ElTorro »

Ja śmigam tylko niecałe 3 lata (tak 2,5 z kawałkiem) ale mam jakieś doświadczenia, którymi moge sie podzielić i uwagi. Otóż:

1.Równiez jak wiekszośc z was zaczynałem od lekkiego XC, a teraz widuje dzieciaków na standarcie (przynajmniej u mnie w miescie) dartmoor+duro którzy nawet nie umieja na rowerze smigać ale maja troche kasy. Przykre jest również to, ze przez takich szerzy sie opinia o rowerzystach w wieku młodym mówiąca o tym ze my nic tylko niszczymy i przeszkadzamy w życiu i egzystencji mieszkańcom domów nieopodal miejscówek.

2.Teraz była "zima" i zauwazyłem ze z 4564593 riderów w miescie w zimie smigało raptem chyba z 4/5, a teraz juz słysze jak ludzie mowia ze nie smigaja bo "tak o", wiec również jak niektórzy zauwazyli ów BOOM lekko sie konczy, ale podejrzewam ze w lecie bedzie znów od uja "freeriderów" :D.

3.Jeżeli stosując kryteria Paula to moge powiedziec ze czuje klimat bo mam takie akcje ze katuje miejscówe sam, na odludziu, przed 2 h. :]

Zapewne mój text był koszmarnie nieskładny ale cóż, wybaczcie.

pozdrówki :]
Pozytyw. :. zią .:.

http://tnij.org/torro
ODPOWIEDZ

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Amazon [Bot] i 3 gości