Początki w FR - OSTROŻNIE!

eF
Posty: 61
Rejestracja: 26.07.2006 15:42:35
Kontakt:

Post autor: eF »

dlatego to moje rzekome pie$*^#*& nie jest bezsensu i w kasku trzeba jezdzic. do niektorych oczywiscie to nie dociera i co niektorym uda sie przetrwac jezdzac bez kasku a niektorzy beda wygladali tak lub gorzej. cale szczescie ze zyjemy w wolnym kraju (kto wie jak dlugo jeszcze) i kazdy decyduje za siebie czy chce jezdzic w czy bez..
xTasior
Posty: 338
Rejestracja: 16.04.2007 20:52:19
Lokalizacja: Sosnowiec
Kontakt:

Post autor: xTasior »

to prawda ze kask jest bardzo przydatny,ale zeby byc jakos chronionym przydaly by sie ochraniacze na kregoslup.kolana/piszczele i łokcie + rekawiczki lub takie jak na rolki zeby nie połamac rąk...

jezdze w kasku jak skacze,a ląduje na kregoslupie albo miedzy drzewami ,obijajac nogi...
...
PAtryko
Posty: 181
Rejestracja: 15.09.2006 16:01:11
Lokalizacja: Polichna
Kontakt:

Post autor: PAtryko »

Ja mam 15lat a zacząłem od 2005 r trochę szaleć
dopiero w tym roku skaczę większe dropy,hopy, szybkie techniczne zjazdy z kaskiem i ochraniaczami. Kask jeszcze mi się nie przydał na szczęście ale mam go zawsze bo to nie wstyd jeździć w kasku. Mieszkam w małej miejscowości, miasto to nie jest. Jak założę kask i jadę na rowerze to patrzą na mnie jak na głupka:D ale co mnie to obchodzi moja głowa moje życie.
A ten kolega to powinien kask fullface sobie z rowerem kupić.
http://patryko33.pinkbike.com/
Nemero
Posty: 1223
Rejestracja: 30.04.2005 04:25:23
Lokalizacja: Kraków
Kontakt:

Post autor: Nemero »

Jedym słowem:

Freeride to nie gra - tu niema kodów na nieśmiertelność ;]
http://www.pinkbike.com/photo/1220348/
juraski
Posty: 1639
Rejestracja: 05.07.2006 21:44:23
Kontakt:

Post autor: juraski »

freeride i hopki 40-70cm? no helo ja takiego bunnego robie :D
maro_donald
Posty: 374
Rejestracja: 29.04.2007 14:47:37
Lokalizacja: moje a w nim...
Kontakt:

Post autor: maro_donald »

freeride i hopki 40-70cm? no helo ja takiego bunnego robie :D
No odeszliśmy od tematu troszkę :) Ja tam tylko opowiedziałem swoją historię i wcale nie twierdziłem że freeride-owałem wtedy, a kolega wymieniony w wypowiedzi autora to już inna bajka. Trochę frajersko się z tej w/w hopki wyglebić, ale przypadki chodzą po ludziach :)
http://www.pinkbike.com/photo/6610569/
http://www.flickr.com/photos/marekufnal/
0gór
Posty: 878
Rejestracja: 31.05.2007 17:43:56
Lokalizacja: Zawiercie
Kontakt:

Post autor: 0gór »

zabili go i uciekl ;)
Johnyk
Posty: 1960
Rejestracja: 14.10.2006 20:26:56
Kontakt:

Post autor: Johnyk »

No wiem z lamersko wyglebic z lajtowej hopki - ja wyglebiłem na hopce na ktora moglem jechac z zamknietymi oczami - a jednak :/ Przypadki chodaz po ludziach - i tak jak kolega Kumicho - nie polecam jazdy przy mocnym wietrze.
pocisk997
Posty: 25
Rejestracja: 27.05.2007 20:46:00
Lokalizacja: Strzegom
Kontakt:

Post autor: pocisk997 »

Ja miałem też jeden z poważniejszych wypadków. Pewnego dnia pojechaliśmy z kumplami polatać na dircie, po jakimś czasie troche zgłodniałem i pojechałem do domu na obiad, po czym wróciłem na dirt i co sie stało? Przy pierwszym skoku w najwyższym momencie skoku przegieło mnie do przodu, tak jak bym robił front flipa, tylko zamiast na kołach wylądowałem z około 2 - 3 metrów na głowie. Oczywiście nie miałem kasku bo w full face nie jest zbyt komrortowo przy upale. Skonczyło sie tak ze rower wylądował na mnie. Lezałem na na opadzie około 30 minut zalany krwią, bo rozciełem zembami język (miałem szczeście ze go sobie nie odgryzłem), przy tym miałem na czubku głowy sporą rane z której ziemia wyrwała mi kępke włosów, ale to jescze nie koniec. Po tym upadku udało mi sie przeczołgać kilka metrów i tam przelezalem z godzine, bo niemogłem chodzić, gdyż jak po kilku dniach sie okazało miałem ponaciągane więzadła kregosłupa:/ Spedziłem troche czasu u specialisty od kregosłupa i teraz juz jest lepiej. Od tego upadku za kilka dni minie rok, a ja dalej czasami czuje jego skutki w postaci lekkiego bulu kregosłupa, wiec uwazajcie co robicie!!

Jedno co wiem to ze nie przegiąłem pały. Poprostu miałem wyjątkowy niefart!!

Znam z autopsji jak to jest załować ze nie uzywa sie kasku ani zbroii. A przeciez mogłem, tylko sie nie chciało i mam teraz nauczke!!

Kto jest mądry to wezmie te slowa za przestroge, a kto nie, tego niema co załować, bo jest głupi i pozytku by z niego nie było!!


Tyle!!
POZDROWER
http://www.pinkbike.com/photo/842862/

http://www.pinkbike.com/photo/842248/
maro_donald
Posty: 374
Rejestracja: 29.04.2007 14:47:37
Lokalizacja: moje a w nim...
Kontakt:

Post autor: maro_donald »

pocisk997 O stary! Normalnie ja to bym się posrał i już chyba nie skakał, tylko jakieś xc zaczął uprawiać, ale ja to ja :) Wracając do tematu wiatru. Pewnego dnia latałem sobie około 6 h. Pod koniec latałem taki stolik z 3,5m długi i z 5m szeroki. Po wielu próbach w końcu udało mi się go przelecieć. Oczywiście podbudowany moim sukcesem chciałem jeszcze raz, tym bardziej, że mój kolega dopiero przyjechał i chciałem mu pokazać że nareszcie umiem latać ten stolik. Biorę rozpęd. Już mnie wybija w powietrze, a tu od boku wiatr mnie przechylił. Jak się na nogi wyrżnąłem to tylko kurz leciał. Całe szczęście, że miałem moje 661 4X4, bo inaczej bym mógł zobaczyć kości w moich piszczelach (lądowanie to kupa wrośniętych w ziemię kamieni, których nie da się wyjąć)
http://www.pinkbike.com/photo/6610569/
http://www.flickr.com/photos/marekufnal/
xTasior
Posty: 338
Rejestracja: 16.04.2007 20:52:19
Lokalizacja: Sosnowiec
Kontakt:

Post autor: xTasior »

gdybys mial kask to by nie uchronilo Ci kregoslupa,ani jezyka...
jedynie nie wyrwalo by Ci wlosów ;)
...
MLYNoBIKER
moderator
Posty: 2872
Rejestracja: 20.12.2004 13:51:28
Lokalizacja: Canada
Kontakt:

Post autor: MLYNoBIKER »

Heh, to ja ostatnio miałem tez akcje.

Pojechałem sobie na garaże, patrze na pierwszego no spoko z 2,5m dropik to lajt wyszedłem skoczyłem - wypas. Idę więc na większego z 3,5m miał, lecz co najgorsze lądowanie miało długość co najwyżej 2m i kończyło się betonową rynną do odpływu wody - wiecie takie śmieszne... Wyszedłem na dach akurat przyjechał właściciel garażu no to ja nawet nie zdążyłem z góry popatrzeć, rozpędziłem się - myślę sobie 3,5m to lajt i skoczyłem na ślepo. Wszystko by było fajnie gdy by nie to betonowe, bo mi wyrwało i wyjebało jakoś rower przedemnie a ja na dupe przez cały chodnik i ulice. potem podciągnąć gacie i ogień bo ludzie od garaży nie byli mili. na szczęście skończyło się to tylko dziurą w spodniach i paru siniakach :D
emu_100
Posty: 302
Rejestracja: 07.06.2007 14:56:38
Lokalizacja: Zgorzelec
Kontakt:

Post autor: emu_100 »

nie przyjemna sprawa...... współczuję, też niedawno pocałowałem ziemie, to po 4 tygodniach jeszcze odczuwam bule...
Johnyk
Posty: 1960
Rejestracja: 14.10.2006 20:26:56
Kontakt:

Post autor: Johnyk »

Hehe MLYNoBIKER no to nie fart... Ja tak miałem z kumplami jak zesmy chodzili po garazach, z tym ze wtedy nie jezdzilem, przyjechal wlasciciel garazu i mu sie zachcialo myc auto, odkurzać itd. No i leżałem ponad godzine na dachu bez ruchu :P Ja po mojej bądź co bądź małej glebie nie moge skręcić ręki, bo naciągam skóre i szczypieeeeeeee....
=disbrainer=
Posty: 1208
Rejestracja: 22.06.2007 21:26:20
Lokalizacja: Myślenice
Kontakt:

Post autor: =disbrainer= »

siemka. ja zaczalem ostrzej jezdzic niecaly rok temu. nie wiem czy w wieku 27 lat to normalny przypadek ale kazdemu wolno wszystkiego probowac (tylko z wiekiem na kosci trzeba bardziej uwazac bo wiadomo ze trudniej sie zrastaja;) no, ale a'propos gleb... pierwsza zaliczylem wlasnie jakis rok temu na ok 30 centymetrowej chpce, na rowerze do xc - rowerowi nic, ja mocno pocharatany:) pozniej byla akurat niegrozna ale raczej smieszna gleba po wyladowaniu manualem na dupe, pozniej na ostatnim stoliku na krakowskim dualu skrecona prawa stopa i 8cm dziura w lewym udzie (zacisk od sztycy mi wjechal:/), pozniej na szczescie nie grozna gleba z 1,3 metrowego murka nad wisla na trawe, na plasko (pierwsza po nie wiem juz ilu wczesniejszych udanych probach - prawdopodobnie za mala predkosc). cos co jednak najbardziej ostatnio przemowilo mi do rozsadku to podobna do wczesniejszej gleba z manuala na plecy, z tym ze tym razem rowniez przyjebalem tylem zeber i tak mi klate zcisnelo ze w pierwszej chwili nie moglem oddychac i nie bylem pewien czy w ogole jeszcze pooddycham... kumpel jakos pomogl mi dojsc do siebie (kondzio, uratowales mi zycie:P). wczesniej kupilem na raz 661 dirt lid i ochraniacze na nogi earthworks, pozniej ochraniacze na rece, a dzisiaj po przemysleniu osotatniej gleby przyszla mi zbroja (utika).

wniosek: jak widze kilkunastoletnich gosci ktorza skacza bez zadnych zabezpieczen chope 5m, to zal mi sie ich matek robi... majac lat kilkanascie, zlam sobie kregoslup to mile spedzisz reszte zycia, a majac lat ok 30, to w najlepszym przypadku rodzina sie toba zajmie, bo na jakakolwiek prace to bym juz nie liczyl.

pozdro dla wszystkich z resztkami zdrowego rozsadku:)
Qcor
Posty: 1738
Rejestracja: 19.04.2004 14:32:25
Lokalizacja: Krakoov Vice
Kontakt:

Post autor: Qcor »

zbroja w sprawie kregoslupa nic do powiedzienia nie ma... jak Cie odpowiednio posklada to zadna zbroja nie pomoze... zlamiesz kregoslup ale sie nie poobijasz... tutaj tylko rozgrzewka, rozciagniecie i muskulatura pomagaja.
http://www.allegro.pl/show_user_auctions.php?uid=1075066
emu_100
Posty: 302
Rejestracja: 07.06.2007 14:56:38
Lokalizacja: Zgorzelec
Kontakt:

Post autor: emu_100 »

Qcor taa racja ... zbroja jedynie cie ratuję od zbicia jak masz coś złamać to złamiesz....
Fragman
Posty: 2
Rejestracja: 29.06.2007 20:30:42
Kontakt:

Post autor: Fragman »

A ja dokładnie wczoraj zaliczyłem ostrą glebę.
Na rowerze Victory Noxter Plus który czuję ponad wszystko bo 8 lat już na nim jeżdżę ;)

Hopka jakieś 40cm, pod średnim kątem- wiele razy na niej skakałem - byłem pewny. Lądowałem spokojnie na tylnim kole (lekko przednie koła chciały stawać dęba w locie :) . Ogólnie hopki spokojne- maximum może z 1.5 metra na odległość i pół metra na wysokość tylnim kołem, więc...

No a tu niestety ślisko było- jakieś Panienki stały i się patrzyły- w krew wszedł szpan...
No i się rozpędziłem "bardziej niż zwykle"
Koło wyleciało mi, tak że rower prawie ustawiał się w pozycje pionową- jakoś sam nie wiem jak to zrobiłem ale ustawiłem go do normalnej pozycji- rower poleciał na dłuższą odległość niż zwykle- wylądowałem i w tym samym czasie kierownica nagle odbiła w prawo (może jakaś dziura albo coś) BĘC! Laseczki podbiegły- ja nie mogłem wstać (prawe kolano mocno ale to mocno mam stłuczone ). No ale cóż- moja głupota.
BEZ KASKU W DODATKU ! Nie polecam nikomu ! Żółtodzioby takie jak ja- apel do was. Za swój rower "MTB"xD dałem 8 lat temu 850 złotych ! Mimo że macie w swoim amortyzatory i łamane ramy nie znaczy to że od razu możecie wyruszać w bardzo mocny teren ! Ja się przejechałem! Do tego trzeba sprzętu (KASK!) i doświadczenia. Reszta leci tylko na niepotrzebną śmierć.

I zostaje ten żal... że czegoś się nie zrobiło- że coś nie wyszło... A tak mi dobrze szło :(

Potłuczony Fragman
re5pect
Posty: 421
Rejestracja: 20.06.2007 19:04:18
Kontakt:

Post autor: re5pect »

Mi kask conajmniej raz uratował życie. Posiadam kask do xc (bell delirium) który po bliskim kontakcie z drzewem ma ok 1cm wgniecenie!! Gdyby nie kask to miałbym wgniecenie w czaszce, tyle że z 3cm :) Bez kasku w terenie nie ma jazdy. Przede wszystkim jednak liczy się doświadczenie i rozwaga. Ja mam 16 lat, z czego za jazdę xc wziąłem się ok. 6 lat temu i jak to bywa później wziąłem się za ostre fr/dh co uprawiam od ok. 3 lat. Kask powinien być na głowie każdego człowieka biorącego się za jazde rowerem, lecz w naszym kraju ze względu na dziwne patrzenie i komentarze ludzi nie przyjmie się to szybko. Niestety...
gg: 4709451
ODPOWIEDZ

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 3 gości