Jestem początkujący jeśli chodzi o prawdziwy downhill i doceniłbym jakieś dojrzałe opinie o tym czy, szczerze mówiąc, mam w tym jeszcze czego szukać. Chodzi mi nie tyle o osiągnięcia w zawodach bo wiadomo, że nie dorównam nikomu z jakiejś stałęj drużyny, chodzi mi tylko o to czy mam jakieś szanse osiągnąć przyzwoity poziom jak na amatora zanim mi stawy siądą do reszty :P
Ale do rzeczy. Trochę późno (26 lat) się za to zabieram ale taki człowiek.. Ciągle szukam czegoś nowego. Trenowałem już w życiu dużo: pływanie, kosz, siatka, aikido, karate do tej pory, w sumie w samych sportach walki 6 lat. Jestem można powiedzieć ogólnie bardzo sprawnym gościem ale na nie jest właśnie wiek i parę zgromadzonych urazów (najwazniejsze troche zjechane kolana..).
Dopiero dorobiłem się sprzętu, na którym mogę coś popróbować naprawdę. Od dziecka lubiłem zjeżdżać jak najszybciej z górki między drzewami po korzeniach i szło mi to zaskakująco sprawnie na rowerze ze sztywnym nawet widelcem (wheeler magnum..), potem przesiadłem się na lepszy (giant yukon) a teraz w końcu mam unikatowy egzemplarz nadający się do prawdziwego extreme (mocny full: rama robiona na zamówienie z włókna węglowego / kevlaru, wahacz z duraluminium szybowcowego.. z przodu wstawiony marzocchi dirt jumper II).
Moje pytanie to czy uważacie, że przez trenowanie teraz coś osiągnę tak chociaż dla siebie czy raczej nic sie już nie naucze i tylko szpital wita

pozdrawiam