Najpierw myslalam ze przyczyna jest zbyt szerokie koleczko napinajace bo jak pedalowalam do tylu to mi spadal. Zwezilam je troche, ale lancuch dalej spada, chociaz jak pedaluje do tylu to juz nie spada.
Teraz znow znalazlam inny powod. Ten napinacz jest od 34 zebow a ja mam 32 z przodu. Slyszalam, ze prowadnica jest po to, zeby nie wybijalo lancucha z zebatki. Wiec dokleilam kawalek plastyku do dolu prowadnicy, zeby pomiedzy nia a lancuchem nie bylo prawie przerwy. Ale lancuch dalej spada!
Nie wiem jakim cudem moze go wybic z zebatki, jak przerwa pomiedzy prowadnica a lancuchem to chyba 1 mm! A jak juz moj kochany lancuszek spadnie, to tak superowo, ze klinuje sie pomiedzy zebatka a napinaczem i nie moge go wyciagnac - musze wszystko rozkrecac. A jeszcze bardziej cieszy mnie to, ze w tym tygodniu mam jechac na Wierchomle a dalej nie wiem co mam z tym zrobic

Moze Wy cos poradzicie?