No niestety sign dobrego kąta nie ma jedynie chyba z jakimś super monsterem ;p Dlatego ja myślę nad sprzedażą mojej ramki i dozbieraniu i kupienia np big hita.Co do roweru Bielka no geo ma lepsza ale sie śmigać nie w takim secie w dh niewygodnie kiera wysoko, wysoko suport itp.
mój sign wygląda tera tak:
http://www.pinkbike.com/photo/3025966/
Kwestia gustu... jak mawiał pies liżąc się po jajach... Mnie akurat kąty Signa leżą, troszkę mniej leży mi ogólna pozycja, jak dla mnie za bardzo wyprostowana, ale jedno i drugie moim zdaniem ma sens, o ile oczywiście ktoś to lubi. Taka pozycja oraz krótki wahacz powoduje odciążenie przedniego koła, to powoduje, że kąt główki wręcz powinien być bardziej stromy. Na codzień ujeżdżam Brodie Devo 2004, wyjściowo kąt główki wynosi 69*, mnie to nie pasowalo i trochę zakombinowałem z geometrią, aktualnie mam 68* i taka warotsć jest dla mnie satysfakcjonująca. Jeździłem na FR1 z Duro i zachowywał się bardzo podobnie do Brodie kiedy całość była ustawiona na 69,5*. Teraz oczywiście jest lepiej przy 68 stopniach, ale kurna, to już są 3 stopnie różnicy... Brodie ma jednak zupełnie inny rozkład mas i wymusza inną , bardziej pasującą do moich XC-owych przyzwyczajeń pozycję. Kross ma w związku z tym jeszcze jedną przypadłość, ale to akurat mi leży, bo daje niezły fun - fajnie zamiata zadem, Brodie jest stabilniejszy i jak już wpadnie w poślizg to trudniej go opanować. Oczywiście to nie ma nic wspólnego ze skutecznością na trasie DH, ale po pierwsze jako że szukam przede wszystkim własnej frajdy a nie ułamków sekund mam to gdzieś, po drugie Sign nie jest rowerem do DH.
Prześwit - moim zdaniem 37 cm do FR jest jak najbardziej OK. Do DH nie, ale to nie jest sprzęt do DH, co najwyżej do mocnego enduro. Ja ma w tej chwili 36,5 i często zdarza mi się przycedzić pedałami w glebę i to wcale nie w zakręcie tylko na wybojach, koło wpada w jakąś dziurę, pedał akurat znajduje się w dolnym położeniu asle już poza dziurą, zawieszenie się ugina i ryjemy. Rower FR musi mieć wedlug mnie cechy umozliwiające nie tylko hopanie, dropanie, ale też jazdę w trudnym terenie.
Oczywiscie, nie każdemu te cechy muszą leżeć, w DH to oczywiście nikomu nie będą pasowały, ale w FR również nie zawsze będzie to dobre rozwiązanie, ale tutaj już wchodzimy w definicję Free-Ride, dla jednego będzie to możliwość poskakania na rowerze plus wszechstronność, dla kogoś innego tylko skakanie, dla jeszcze kogoś innego coś między Enduro a DH. Mnie najbliższa jest ta ostatnia definicja, dlatego Sign FR nie jest moim faworytem, ale gdybym miał kupować teraz jakąś niedrogą ramę to brałbym Signa bez wahania mimo wszystkiego tego co mi w nim nie leży, nie są to rzeczy, do których nie bylbym w stanie się przyzwyczaić a z czasem może nawet polubić (no, może oprócz zbyt liniowo pracującego zawieszenia, tego na pewno nie polibię szybko), mój pierwszy set-up aktualnego roweru był w zasadzie pół-endurowy, dopiero później doszedlem do wniosku, że pewne rzeczy trzeba jednak pozmieniać w kierunku bardziej rasowego FR, tylko krowa nie zmienia zdania, zapewne dość szybko bym się przyzwyczaił do krótkiej górnej rury Signa, aczkolwiek wcale mnie nie dziwi, że ktoś może mieć na ten temat inne zdanie, dlatego wysiliłem się na niniejszy elaborat, żeby ewentualnie nabywcy byli swiadomi specyfiki tego modelu
A co do DH to jeszcze raz powtórzę - wybijcie sobie panowie z głowy ten rower, on po prostu nie do tego został stworzony. To, że z braku laku (czytaj kasy na coś senowaniejszego) kombinują z tym wynalazkiem w zjeździe jeszcze nie oznacza, że nie jest to całkowite minięcie się z celem. Jedyna opcja, że ktoś tak jak Rocky zna sprawacza, który zalatwi sprawę w profesjonalny sposób, przy czym trzeba mieć świadomość, ze samo przespawanie główki to za mało. Ten rower jest baaardzo krótki, nie wyobrażam sobie tym zapieprzać w dól po wyrypach, nawet ze zmienionym kątem i nawet z Monsterem. To co pisałem o wpadaniu w poślizg - coś trzeba z tym koniecznie zrobić, bo DH to nie drifting i takie ślizganie się choćby nawet było łatwe do skontrolowania tylko przeszkadza. Trzeba przedłużyć tylny widelec, przy okazji zwiększając skok zawieszenie (koło przestanie walic o ramę jeśli przedłuży się wahacz). Na koniec przydałoby się również przesunąć do przodu mocowanie dampera w głównym trójkącie ramy, choć ten problem akurat można rozwiązać również przy pomocy adapterów. Do tego przedłużenie wahacza może pociągnąć za sobą koniecznośc dodatkowego jest obspawania w celu usztywnienia. Wtedy będzie mozna mówić o czymś wiecej niż tylko ramie dla początkującego ridera, ale wtedy będzie można również mówić o grze niewartej świeczki...