moja kolej na historyjke ;P. Pewnego słonecznego dnia, po zakupie nowego widła, pojechalem z kumplem na lokalną miejscówke pozjezdzac, polatac i wogole. Kolega nie brał ze sobą roweru bo aktualnie nie był zdatny do jazdy wiec poszedł pieszo i czekał na mnie na szczycie wybicia, bo powiedziałem mu ze pierwszy zjazd nie bede leciał bo musze sie rozruszać. No dobra, spoko. Uwaga jade!. Jechałem szybko, wyłaniam sie z zakrętu, widze "maćka" stojącego na wybiciu....myśle: "spoko, niech stoi bo i tak omijam wybicie z prawej strony" no ale maciek pomyślał ze bede omijał hope z lewej" i kiedy byłem jakies 5 metrów od wybicia, nic nie mówiąc maciuś zeskoczył mi przed koło

..........BACH!!

. Zderzyliśmy sie klatami, na szczęście odchyliłem głowe w lewo przez co maciek nie oberwał z daszka w czoło :P, a przednie koło trafiło między jego nogi takze, klejnoty miał całe i nowy wideł tez był ok :P. Oczywiście daleki lot przez kiere do przodu, maćka też pokaźnie odrzuciło!. Pierwsze słowa które do niego powiedziałem "K****, coś ty zrobił!" a później była tylko kupa śmiechu przez następne połgodziny

Teraz jak to pisze też nie moge wytrzymać ze śmiechu jak sobie przypomne :P:D