Łukasz Ś. z Nysy - potrzebne info.
Nie chce mi sie nawet opisywac szczegolow sytacji, napisze pokrotce.
W piatek 23.03 po 3 tygodniach prob domagania sie pieniedzy od Lukaszka przeprowadzilem dluga rozmowe z jego mama, ktora zdziwona moim telefonem nie byla - synek mial juz kilka problemow z placeniem naleznosci, wiec Pani Ś. zobligowala sie dokonac przelewu w poniedzialek po weekendzie gdyz nie potrafi robic przelewow internetowych - zgodzilem sie.
Czekalem w poniedzialek, wtorek, srode... W czwartek zadzwonilem do mamy Lukasza spytac gdzie sie podziewaja moje pieniazki - ta gdy uslyszala moj glos automatycznie przekazala sluchawke ojcu ktory powiedzial " Panie, Lukaszkowi to i tak nic nie zorbia, wie Pan jak policja w polsce pracuje.. ", rece mi opadly. Po 30 min od tej rozmowy zadzwonila do mnie mama Lukasza mowiac ze mimo slow ojca i Lukaszka przeleje mi pocichu pieniazki na konto w 2 ratach (250zl i 200zl) poniewaz nie ma w tej chwili innej mozliwosci. Tutaj pozwole sobie zacytowac " Jestem osoba slowna i na pewno Pan Panie Konradzie otrzyma przelew ".
Czekalem znowu ponad tydzien, pieniedzy nie ma, mysle zadzwonie i zapytam co tym razem poszlo nie tak. Dzwonie... dzwonie... dzwonie.. - nikt nie odbiera. Uzylem telefonu kolegi aby zadzwonic odbiera kobieta - przedstawiam sie a ta do mnie ze jest corka i zaraz poda mame do telefonu (mimo ze slysze glos kobiety w srednim wieku ) - nagle uslyszalem tylko gluchy odglos pikania. Pomyslalem moze przez przypadek sie rozlaczyla, zadzwonilem jeszcze kilka razy i oczywiscie nikt juz sluchawki nie podniosl.
Kilka godzin pozniej zablokowalem swoj numer i postanowilem zadzownic ponownie - odebrala mama Lukasza mowiac mi ze nie wplacila pieniedzy i musi to ponownie skonsultowac z mezem (po raz 10-ty) na co ja odparlem ze juz 2 razy zostalem przez nia zwodzony i chcial bym wiedziec czy je w koncu dostane poniewaz sprawa moze miec swoj final w komisariacie policji - kobieta znowu sie rozlaczyla.
Sprawa jest wiec w dalszym ciagu otwarta, zastanawiam sie czy nie zglosic sprawy prosto do sadu - pomijajac policje gdyz material dowodowy nie pozostawia zludzen.
W piatek 23.03 po 3 tygodniach prob domagania sie pieniedzy od Lukaszka przeprowadzilem dluga rozmowe z jego mama, ktora zdziwona moim telefonem nie byla - synek mial juz kilka problemow z placeniem naleznosci, wiec Pani Ś. zobligowala sie dokonac przelewu w poniedzialek po weekendzie gdyz nie potrafi robic przelewow internetowych - zgodzilem sie.
Czekalem w poniedzialek, wtorek, srode... W czwartek zadzwonilem do mamy Lukasza spytac gdzie sie podziewaja moje pieniazki - ta gdy uslyszala moj glos automatycznie przekazala sluchawke ojcu ktory powiedzial " Panie, Lukaszkowi to i tak nic nie zorbia, wie Pan jak policja w polsce pracuje.. ", rece mi opadly. Po 30 min od tej rozmowy zadzwonila do mnie mama Lukasza mowiac ze mimo slow ojca i Lukaszka przeleje mi pocichu pieniazki na konto w 2 ratach (250zl i 200zl) poniewaz nie ma w tej chwili innej mozliwosci. Tutaj pozwole sobie zacytowac " Jestem osoba slowna i na pewno Pan Panie Konradzie otrzyma przelew ".
Czekalem znowu ponad tydzien, pieniedzy nie ma, mysle zadzwonie i zapytam co tym razem poszlo nie tak. Dzwonie... dzwonie... dzwonie.. - nikt nie odbiera. Uzylem telefonu kolegi aby zadzwonic odbiera kobieta - przedstawiam sie a ta do mnie ze jest corka i zaraz poda mame do telefonu (mimo ze slysze glos kobiety w srednim wieku ) - nagle uslyszalem tylko gluchy odglos pikania. Pomyslalem moze przez przypadek sie rozlaczyla, zadzwonilem jeszcze kilka razy i oczywiscie nikt juz sluchawki nie podniosl.
Kilka godzin pozniej zablokowalem swoj numer i postanowilem zadzownic ponownie - odebrala mama Lukasza mowiac mi ze nie wplacila pieniedzy i musi to ponownie skonsultowac z mezem (po raz 10-ty) na co ja odparlem ze juz 2 razy zostalem przez nia zwodzony i chcial bym wiedziec czy je w koncu dostane poniewaz sprawa moze miec swoj final w komisariacie policji - kobieta znowu sie rozlaczyla.
Sprawa jest wiec w dalszym ciagu otwarta, zastanawiam sie czy nie zglosic sprawy prosto do sadu - pomijajac policje gdyz material dowodowy nie pozostawia zludzen.
Materialu dowodowego jest od groma (obietnice zwrotu kasy mam po prostu nagrane, kopie sms i wiele innych), nadal po cichu licze na to ze ktos z rodzicow Lukasza sie zreflektuje i wplaci mi pieniadze. W piatek mam sie spotkac z radca prawnym ktory powie mi co i w jakiej kolejnosci zalatwic. Pewnie najpierw bedzie trzeba wyslac pismo z ostateczna prosba o zaplate, dac termin, pozniej kierowac to dalej.GgG pisze: Masz może nagrane te rozmowy?
Wiadomo ze to nie jest kupa kasy ale kilka wyjazdow w gory mozna za to zrobic

Bede informowal o postepie sprawy na biezaco!
Pozdro!
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 4 gości