Więc zaczynamy:
Kiedyś wracając z miejscówki kupiłem używaną oponę drutowaną. Do domu mam kawałek i wracałem rowerem. Oponę miałem założoną przez ramię (miałem tez plecak). I na pasach jakaś babka do mnie: Debilizm nie ma granic. Kiedyś szpanem było przynieść dropsy do szkoły, a teraz jeździ się z oponą na ciele.

Najgorsze było to, że przy prędkości 20 km/h cały roześmiany i we łzach wjechałem w mur... A zapomniałem, że nie mam hamulców
Jak byłem w 6 klasie podstawówki to jeździłem na "troszkę zmodyfikowanym rockrider fr6 2011. Po lekcjach wsiadam na rower, zaczynam jechać i nagle przed szkołą widzę zamieszanie. Zatrzymuję się ciekawy ocb. Nagle podbiega do mnie ok 15 3 klasistów. Jedni zachwycają się 203mm tarczami do motoru, a inni pokazują mi swoje rowery z Lidla i śmieją się, że mam tarcze, a oni lepsze v-breaki.
W parku zeskoczyłem z maks 0,3 metra murku na mtb z pikiem z przodu. Nie chciało mi się jechać 2 minuty na około, więc...
Po skoku ok 30 ludzi patrzy na mnie ze zdziwieniem. Nagle jakiś dziadek na składaku do mnie: Ty masz chyba kości ze stali
Napisałbym coś więcej, ale na 8:20 do szkoły więc czas spać
PS. Sory za odkopanie tematu (ale są tacy co po 7 latach odpisywali). Temat niczego sobie, więc odkopałem.