Wymiana ślizgów w marzocchi 888 2009.
-
- Posty: 517
- Rejestracja: 10.03.2012 19:18:08
- Kontakt:
To jak poznać, że trzeba wymienić ślizgi?pietryna pisze:wg. gregorio w 99% przypadków wymiana jest bezsensowna
Kupiłem rok temu 66 RCV z 2008 i myślę, że potrzebują w tym roku dużego serwisu/remontu.
Problemy jakie ujawniły mi się w minionym sezonie to schodząca anoda na samym dole goleni górnych. Mam luz między górnymi i dolnymi lagami (na uszczelkach widać jak się ruszają), ale po prawej stronie jest większy luz niż po lewej.
-
- Posty: 517
- Rejestracja: 10.03.2012 19:18:08
- Kontakt:
Odsyłasz same dolne golenie do gregorio i prosisz o sprawdzenie. Mają taki kawał dziadostwa od marzocchi który wkłada się w ślizgi. Jak przejdzie to do wymiany są. Jak nie przejdzie to są ok.
Możesz poprosić ich o sprawdzenie całego amora(wyślij im w kawałkach, czystego i suchego a nie ociekającego olejem) pod kątem tego czy jest prosty(co prawda to raczej sam w domu możesz zobaczyć). Jeśli coś jest nie tak z osadzeniem ślizgów to mogą ci je poprawić. Pewnie zapłacisz jak za wymianę ale zawsze to 90zł w kieszeni jeśli wymiana jest niekonieczna.
Możesz poprosić ich o sprawdzenie całego amora(wyślij im w kawałkach, czystego i suchego a nie ociekającego olejem) pod kątem tego czy jest prosty(co prawda to raczej sam w domu możesz zobaczyć). Jeśli coś jest nie tak z osadzeniem ślizgów to mogą ci je poprawić. Pewnie zapłacisz jak za wymianę ale zawsze to 90zł w kieszeni jeśli wymiana jest niekonieczna.
pietryna pisze:2008 i 2009 to jest to samo. Po 2010 nie jest przewidziana wymiana ślizgów. Musisz wymienić całe golenie dolne. To jest informacja od gregorio.
wiem, że nie wypada tak za bardzo i niewiele wniosę do tematu, ale...
łaaaaaaahahahahahahahaaaaaaaaaaaahahahahahahahaaaaaaaaaaaaaaa...
nawet pomimo tego:
Panowie, ameryki nie odkryję, ale dajecie się robić w bambuko, coraz bardziej. Pojęcie czasu życia produktu istnieje już od lat 50-tych zeszłego wieku, ale do rowerów wchodzi od całkiem niedawna i robi to z ryjem i ciężkimi buciorami.pietryna pisze:Nie zrobisz tego dobrze sam. Tzn. zrobisz ale konieczność zmiany ślizgów jest tak rzadkim zjawiskiem i w przypadku marzocchi wynika raczej z zaniedbania(wg. gregorio w 99% przypadków wymiana jest bezsensowna ale klient płaci, klient wymaga - im to obojętne... ja się spytałem czy trzeba a nie kazałem zmienić) niż długiego okresu użytkowania.
To też dowiedziałem się z gregorio - ślizgi są projektowane na całe życie amora(inna sprawa jak długie). W amorze z 2001 roku ślizgi nie wymagały wymiany.
Ile może pożyć amortyzator, który ma niewymienne ślizgi? 2 lata? 3?
W praktyce da się go pewnie męczyć nawet i 10, ale spójrzmy na to tak:
Obok rowerów, bardzo szybko rozwijają się motocykle, w tym ich zawieszenia. Od wielu lat aktualna jest metoda wyciągania ślizgów "na dauna" (nie używa się żadnych narzędzi za półtora miliona złotych) tzn po wykręceniu z lag bebechów, podważeniu uszczelniaczy kurzowych i zdjęciu seagerów, łapiemy jedną ręką za goleń zewnętrzną, drugą za wewnętrzną i MYK! "rozrywamy" je na dwie części. W efekcie w jednej z rąk mamy goleń wewnętrzną, a na niej uszczelniacz olejowy, dalej ślizg wkomponowany w goleń zewnętrzną, a na końcu ślizg znajdujący się na ladze wewnętrznej.
Zalecenie jest takie, żeby ślizgi wymieniać w miarę często (najlepiej co sezon), gdyż ich zużycie znacząco wpływa na pracę zawieszenia i dalsze zużycie podzespołów.
Amortyzatory motocyklowe przy całej swojej pancerności, wbrew pozorom nie dostają AŻ tak wielkich batów, jak mogłoby się wydawać, w porównaniu do rowerowych (masa przeciętnego rowerzysty z rowerem to ~90kg, motocyklisty z motorem 170kg, prędkości osiągane na dedykowanych trasach są zbliżone, a to prędkość jest głównym czynnikiem wpływającym na energię kinetyczną "ciała w ruchu").
Skoro zaleca się tak częstą wymianę ślizgów w motocyklach, gdzie lagi mają średnice 46-48mm (z grubsza), to golonki dzisiejszych amortyzatorów rowerowych i (ich ślizgi) również muszą ulegać zużyciu w jakimś zauważalnym czasie.
Jaki jest tego wniosek? Płacicie po kilka tysięcy, żeby wyrzucić je po kilku latach na śmietnik?
Wiem, że w praktyce zużycie ślizgów nie jest procesem nagłym i gwałtownym (w mojej z3 qr20 wymieniłem je w marcu i była to najpewniej pierwsza wymiana), ale jednak widać różnicę między amortyzatorem z dobrymi i kiepskimi ślizgami (jakość pracy, luzy, stan powłoki na goleniach). W przypadku wspomnianej Z3, amortyzator z drętwego, zamienił się w widelec pełen życia i chęci do pracy (a operacja wymiany była na poziomie
).DH-luka pisze:zrobic kanapke z serem i jajkiem
Czy ja napisałem gdzieś że ślizgów zmieniać nie trzeba bo producent nie przewidział? Myślisz że nie znam zjawiska planowania życia produktów?
Po prostu, raz - pytając o możliwość wsadzenia ślizgów 2010 do amora 2008 dostałem odpowiedź że nie da rady bo nie przewidziano ślizgów jako część zamienną, tylko całe golenie dolne.
Dwa, jakieś 90% amortyzatorów nie jest używana zgodnie z przeznaczeniem(tj. za lekką są używane) więc ślizgi nie wymagają aż tak częstej wymiany.
Powtarzam to co usłyszałem przez telefon od gregorio. Nie mam powodu im nie wierzyć gdyż sami sobie taką wypowiedzią "odebrali" chleb od ust. Mogli mnie skasować na 40zł i ja bym nie miał pojęcia o powyższym, a oni byliby 40zł do przodu.
Jeśli chcesz wymieniać sobie ślizgi tak często to nikt ci nie broni. Ale sporo ludzi którzy nie srają pieniędzmi może uznają że jednak lepiej spytać się u dystrybutora czy istnieje konieczność wymiany. Jeśli tak to trudno - 130zł + przesyłki idzie bo musi. Ale jeśli nie ma konieczności to 130zł zostaje w kieszeni.
Po prostu, raz - pytając o możliwość wsadzenia ślizgów 2010 do amora 2008 dostałem odpowiedź że nie da rady bo nie przewidziano ślizgów jako część zamienną, tylko całe golenie dolne.
Dwa, jakieś 90% amortyzatorów nie jest używana zgodnie z przeznaczeniem(tj. za lekką są używane) więc ślizgi nie wymagają aż tak częstej wymiany.
Powtarzam to co usłyszałem przez telefon od gregorio. Nie mam powodu im nie wierzyć gdyż sami sobie taką wypowiedzią "odebrali" chleb od ust. Mogli mnie skasować na 40zł i ja bym nie miał pojęcia o powyższym, a oni byliby 40zł do przodu.
Jeśli chcesz wymieniać sobie ślizgi tak często to nikt ci nie broni. Ale sporo ludzi którzy nie srają pieniędzmi może uznają że jednak lepiej spytać się u dystrybutora czy istnieje konieczność wymiany. Jeśli tak to trudno - 130zł + przesyłki idzie bo musi. Ale jeśli nie ma konieczności to 130zł zostaje w kieszeni.
Nie czuj się urażony, posłużyłem się Twoimi słowami, bo akurat Ty napisałeś o dwóch moim zdaniem bardzo oburzających faktach - o braku możliwości wymiany ślizgów we wspomnianym widelcu i polityce firmy (tenneco/marzocchi). Atak (lub jak kto woli - wylanie żalu) był skierowany w stronę firmy, choć treść może na pierwszy rzut oka na to nie wskazywać.
Niestety sytuacja jest jaka jest - technologie się udoskonaliły co niesie ze sobą plusy i minusy, między innymi skracanie życia produktu i scalanie poszczególnych elementów w taki sposób, że wymusza się zakup znacznie droższej części w przypadku nawet drobnej usterki. My - jako społeczność - dajemy temu przyzwolenie niejednokrotnie odbierając wady produktu jako zalety i "granie" wg zasad producentów.
Niestety sytuacja jest jaka jest - technologie się udoskonaliły co niesie ze sobą plusy i minusy, między innymi skracanie życia produktu i scalanie poszczególnych elementów w taki sposób, że wymusza się zakup znacznie droższej części w przypadku nawet drobnej usterki. My - jako społeczność - dajemy temu przyzwolenie niejednokrotnie odbierając wady produktu jako zalety i "granie" wg zasad producentów.
Slizgi w modelach z otwarta kapiela pozinny zyc dluzej - sa smarowane caly czas.
Moje slizgi w Lyriku przezyly 2 sezony (jezdze 12 miesiecy w roku wiec moze nawet 3.5 polskiego sezonu)
O widelec dbalem : 7 serwisow w 2 lata + 1 przed sprzedarza, odwracanie roweru przed jazda - czesto na cala noc, brunox i czyszczenie po kazdej jezdzie
Moje slizgi w Lyriku przezyly 2 sezony (jezdze 12 miesiecy w roku wiec moze nawet 3.5 polskiego sezonu)
O widelec dbalem : 7 serwisow w 2 lata + 1 przed sprzedarza, odwracanie roweru przed jazda - czesto na cala noc, brunox i czyszczenie po kazdej jezdzie
Ja tak dodam, ze avalanche i monster mają ślizgi osadzane w stylu zawiechy moto
no i dostępne w cenie ok 40zł za komplet 
Poza tym jest jeszcze pare kwesti:
1. Spora tolerancja przy pasowaniu (olej moze sie wciskać między uszczelkę a ślizg swobodniej)
2. W takim wypadku gdy olej się zużyje mamy lekkie luzy... po wymianie oleju CUD!!! luzy znikają
Więc przede wszystkim bym zmienił olej zanim kupiłbym nowe ślizgi


Poza tym jest jeszcze pare kwesti:
1. Spora tolerancja przy pasowaniu (olej moze sie wciskać między uszczelkę a ślizg swobodniej)
2. W takim wypadku gdy olej się zużyje mamy lekkie luzy... po wymianie oleju CUD!!! luzy znikają

Więc przede wszystkim bym zmienił olej zanim kupiłbym nowe ślizgi

Ariette są całkiem niezłe, zdecydowanie wybijają się poziomem wśród uszczelek w podobnej cenie. Enduro korzystało (o ile nadal nie korzysta) z tych uszczelek i nie było na nie wiele narzekania. Niestety zakup kompletu z kurzowymi to wydatek zbliżony do oryginałów, które są po prostu lepsze (NOK-i, którym dorównują jedynie SKF).
-
- Posty: 517
- Rejestracja: 10.03.2012 19:18:08
- Kontakt:
Wiesz... powiedział mi facet jeszcze że marzocchi przewiduje ślizgi na cały żywot amora. Wychodzi na to że kiedyś przy poprawnym użytkowaniu miały się praktycznie nie zużywać. A czy teraz na fali planowanego postarzania życie nie jest przewidziane na 2-3 lata to już nie wiem...
Jeśli miałby być niewymienialne ale sprzęt miałby być żywotny jak RC albo stare Shivery to jest mi to obojętne. :P
Jeśli miałby być niewymienialne ale sprzęt miałby być żywotny jak RC albo stare Shivery to jest mi to obojętne. :P
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość