Oj chłopy chłopy,
Temat wałkowany wpizdyliard razy i zawsze rozbija się o to samo.
Po pierwsze:
Kodeks cywilny - rękojmia.
Art. 556. § 1. Sprzedawca jest odpowiedzialny względem kupującego, jeżeli rzecz sprzedana ma wadę zmniejszającą jej wartość lub użyteczność ze względu na cel w umowie oznaczony albo wynikający z okoliczności lub z przeznaczenia rzeczy, jeżeli rzecz nie ma właściwości, o których istnieniu zapewnił kupującego, albo jeżeli rzecz została kupującemu wydana w stanie niezupełnym (rękojmia za wady fizyczne).
Art. 558 § 2. Wyłączenie lub ograniczenie odpowiedzialności z tytułu rękojmi jest bezskuteczne, jeżeli sprzedawca zataił podstępnie wadę przed kupującym.
Zgodnie z art. 557 § 1 k.c, sprzedawca jest zwolniony od odpowiedzialności z tytułu
rękojmi, jeżeli kupujący wiedział o wadzie w chwili zawarcia umowy. W myśl art. 557 k.c., aby nastąpiło zwolnienie sprzedawcy od odpowiedzialności z rękojmi, kupujący musi wiedzieć o wadzie i nie podlega badaniu kwestia, czy powinien był wiedzieć np. dlatego, że wada rzeczy była jawna. Wynika stąd, że na gruncie kodeksu cywilnego nie ma znaczenia podział na wady jawne i ukryte (wyrok Sądu Najwyższego z dnia 29.06.2000 roku, sygn. akt
V CKN 66/00).
Reszty sobie poszukaj, przeczytaj.
Generalnie, nawet gdybyś podpisał oświadczenie, że stan techniczny roweru jest Ci znany i nie masz do niego zastrzeżeń, ale NIE WIEDZIAŁBYŚ O PĘKNIĘCIACH to sprzedawca może Cię w pupcię pocałować i musi Ci oddać kasę za sprzęt i przyjąć zwrot. Zgodnie z prawem, musisz wiedzieć, o istnieniu wady. Skoro nie wiedziałeś, to racja jest po Twojej stronie. Same oględziny nic nie znaczą.
Dla jasności inny przykład. Kupujesz używane auto, oglądasz, no wygląda normalnie, przejeżdżasz się nim, wszystko wydaje się być ok. Sprzedający podsuwa Ci do podpisania klauzulę, że stan techniczny pojazdu jest Ci znany, podpisujesz, kupujesz auto. Po tygodniu sprawdzasz olej i wychodzi na jaw, że auto pali 1L oleju na 500km, idziesz do serwisu, wydmuchana uszczelka pod głowicą. I teraz:
- Samo podpisanie tego papieru, że stan techniczny jest Ci znany, jest gówno warte. Masz prawo dochodzić swoich racji i żądać od sprzedawcy zwrotu kosztów naprawy. Musisz jednak udowodnić, przy pomocy rzeczoznawcy, że ta wada istniała w momencie zawierania transakcji kupna/sprzedaży samochodu.
- Gdyby jednak sprzedawca poinformował Cię, że auto "bierze olej", ale on w sumie nie wie dlaczego, no bierze i już. To tym razem ty jesteś w pupie i nic nie zrobisz. Wiedziałeś w chwili zawierania transakcji o konkretnej wadzie pojazdu.
I jeszcze jedno, musisz oczywiście zgłosić problem w okresie 1 miesiąca od zawarcia transakcji.
I na koniec:
LUDZIE CHOLERA !! Nauczcie się wreszcie spisywać umowy kupna/sprzedaży roweru ! Kupujecie sprzęty niejednokrotnie droższe od samochodów i robicie to "na gębę" nieraz spotykając się z zupełnie obcą osobą w pół drogi pomiędzy miejscami zamieszkania, które dzieli 500km. Jedyne co macie to numer telefonu sprzedawcy, który może być numerem ze startera na kartę kupionym w kiosku.
Ja od 3 poprzednich transakcji sprzedaży i kupna, zawsze spisuję umowę. Po pierwsze ponieważ jestem uczciwy wobec kupującego, po drugie bo nie ufam ludziom poznanym 15 min wcześniej.
Już zupełnie pomijając kwestię wad ukrytych itp itd - wyobraź sobie, że kupujesz rower a po jakimś czasie jedziesz nim przez miasto, i ktoś Cię zaczepia, że to jego rower, który ukradłeś i wzywa policję. Jaki masz dokument, że wcale nie ukradłeś tego roweru ? Przecież płaciłeś gotówką, nawet przelewu nie ma
A sprzedający którego znasz jako Stefan nie odbiera telefonu, "abonent niedostępny". Udowodnij, że nie ukradłeś tego roweru.
CZASY W KTÓRYCH TO ŚRODOWISKO BYŁO WOLNE OD CFANIAKÓW, BO WSZYSCY SIĘ ZNALI JUŻ DAWNO ODESZŁY W NIEPAMIĘĆ.