Santa Cruz V10C oraz Nomad w wersji elektrycznej E'Go!
Jeśli ktoś pamięta serię filmów Kranked i ekipę ją tworzącą, powinien wiedzieć że team filmowców i riderów zapragnął stworzyć swoją własną, niepowtarzalną markę związaną z rowerami. Nazwali się E-Rides Kranked i do tej pory tworzyli głównie akcesoria rowerowe i sprzęt towarzyszący, taki jak choćby kaski.
Ostatnimi czasami postanowili wypuścić coś idącego o krok dalej od dotychczasowej linii rozwoju i stworzyli napęd elektryczny o nazwie E'Go wspomagający klasycznie napędzane siłą mięśni rowery. Swoją konstrukcję umiejscowili w najnowszych modelach karbonowych marki Santa Cruz, wzbogacając w ten sposób V10 oraz Nomada. Silnik został zamontowany na wysokości suportu i połączony za pomocą łańcucha z przekładnią planetarną zastępującą klasyczną korbę, a której celem jest stworzenie możliwości pedałowania zarówno z asystą elektryczną jak i bez.
Całość sterowana jest płynnie za pomocą manetki przypominającą grip shifta, zamontowaną na kierownicy. Wszystko było by ładnie i pięknie, czysto i lekko gdyby nie drobny szczegół - a mianowicie baterię/akumulator, producent umieścił w plecaku, a ten waży symboliczne 5,6 kg. Całość dodatkowego osprzętu montowanego do roweru daje extra 10 kg obciążenia. Co za to dostajemy? Zasięg do około 40 km przy maksymalnej prędkości 70 km/h. Jeśli jesteście chętni na zakup takiego wynalazku to macie kilka opcji.
Pierwsza z nich to zakup całego roweru, customowo składanego przez producenta (koszt to od skromnych 36 do nie mniej skromnych 43 tysięcy zł w przypadku V10 oraz od 28 do 45 tysięcy złotych w przypadku Nomada), zakup samej ramy z osprzętem elektrycznym (dla V10 to 22 tysiące złotych) lub też wysłanie swojej Santy do przeróbek za jedyne 11 tysięcy.. Czy warto? Oceńcie poniżej.